Wydarzenia


Ekipa forum
Zakazany Las
AutorWiadomość
Zakazany Las [odnośnik]08.12.16 22:30
First topic message reminder :

Zakazany Las

Zakazany Las opodal Hogwartu jest jednym z jego najbardziej tajemniczych miejsc - zamieszkiwany przez wiele magicznych istot i wypełniony wieloma magicznymi roślinami stanowi ewenement na czarodziejskiej mapie krajobrazu. Gęste zarośla przyciągają wielu ciekawskich czarodziejów, a zwłaszcza młodocianych uczniów Hogwartu, jednak ze względu na grom czających się w nim niebezpieczeństw wstęp jest kategorycznie zabroniony.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 14.01.21 14:43, w całości zmieniany 4 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zakazany Las - Page 38 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zakazany Las [odnośnik]28.09.24 2:17
Pytanie Oliviera napotkało tylko przeczący grymas, centaur nie znał odpowiedzi, najprawdopodobniej nie wiedział, co było przyczyną minionej katastrofy. Czy miał swoje domysły, Zakonnicy nie zdążyli spytać, gdy zostawił ich w towarzystwie kobiety.
Kobiety zdystansowanej, bardziej nieufnej. Fakt, że widzieliście tego typu istotę po raz pierwszy na terenie Zakazanego Lasu i Hogwartu w ogóle, mógł podpowiadać, że nawiązywały kontakty z ludźmi rzadziej, niż zwiadowcy stada. Nie odpowiadała, nie nawiązywała kontaktu, ale patrzyła na Oliviera dłuższą chwilę, gdy obiecał pomoc - czy jej gest miał znaczyć cokolwiek, żaden pośród Zakonników nie potrafił odczytać.
Na Oliviera spojrzał też chłopiec, do którego młody czarodziej zwrócił się jako pierwszego. Wyraz jego twarzy wyrażał konsternację, jakby nie zrozumiał tych słów wcale - Ted miał pewność, że spojrzenie to wydało się mniej rozumne, niż u chłopca w podobnym wieku. Dzieci sprawiały wrażenie kilkuletnich, mogły mieć cztery, pięć lat, lecz przyglądający się reszcie ciała Elric nie dałby źrebiętom więcej, niż sześć miesięcy. Nie pozostawiało wątpliwości, że rozwój centaurów przebiegał inaczej - i nie równał się ani ludzkiemu ani zwierzęcemu, choć najpewniej zawierał częściową analogię do obu tych gatunków.
Chłopiec miał lekko rozgrzane czoło. Zaklęcie Oliviera odniosło oczekiwany przez niego efekt, bladą cienką skórę małego stworzenia naznaczyła pajęczyna czarnych żył będąca dowodem trucizny. Jednocześnie na ciele chłopca na próżno było szukać jakichkolwiek śladów ugryzień, by jad mogło pozostawić po sobie zwierzę.
Dziewczynka, którą badał Ted, wydawała się znacznie mocniej rozgrzana, na czole kroplił się pot. Doliczył się pięćdziesięciu sześciu uderzeń - doskonale jednak wiedział, że anatomia nie mogła pozwolić mu przełożyć tych uderzeń na normy ludzkie. Dla ludzkiego dziecka było to tętno niebezpiecznie niskie, bardzo dobra znajomość anatomii pozwoliła mu założyć, że serce centaura - większe od ludzkiego - będzie najprawdopodobniej biło od ludzkiego wolniej. Czy aż tyle wolniej - wątpliwe.
Zaklęcie zdradzało silną degenerację całego organizmu. Problem leżał w wątrobie, w nerkach, w sercu, źle funkcjonował układ trawienny, żołądek był wygłodzony, choć sądząc po trosce pobratymców dziewczynka raczej nie była głodzona, musiała nie przyjmować pokarmów. Tego typu objawy oznaczały skrajne wycieńczenie głodem, chorobą, trucizną, lecz nie wyglądało na to, by sedno problemu tkwiło w anatomii dziewczynki - kolejne ujawniane patologie organizmu wydawały się raczej efektem jej stanu, nie przyczyną. Czynnik musiał być zewnętrzny. Kolejne zaklęcie wykazało, że serce nie było wydolne. Gdyby Zakonnicy dotarli na miejsce kilka godzin później, najpewniej znaleźliby dziewczynkę martwą. Nie zostało jej dużo czasu.
Elric z daleka - gdy Ted zwrócił jego uwagę na kopyta - dostrzegł u źrebiąt zaawansowany ochwat.

Elric, zyskawszy uwagę Almatei, mógł spostrzec, że zdaje się wyrażać mniej cech ludzkich, niż towarzyszący im przed momentem zwiadowca, a więcej zwierzęcych. Przyglądała mu się przez chwilę w milczeniu, choć rozumne spojrzenie zdradzało, że rozumiała jego słowa w pełni. Duże oczy kobiety niechętnie ogniskowały się na czymkolwiek, spiczaste uszy wydawały się osuwać w dół bezwiednie, podobnie jak bezwiednie zwisała dolna warga jej pełnych ust. Podobna wiotkość mięśni mimicznych u koni była wyrazem smutku, zmęczenia i apatii. Przymrużyła oczy, gdy Ted na nią spojrzał, nim podszedł do źrebiąt - lecz Elric dostrzegał u niej spokój. Uprzedzenie jej o swoich zamiarach było rozsądną decyzją.
Na pytanie kiedy to wszystko się rozpoczęło spojrzała w niebo - dokładnie w miejsce, w którym jeszcze kilka tygodni temu jaśniała tajemnicza kometa. W kąciku oka zalśniła łza, przyglądający się jej Lovegood mógł spostrzec, że łza była zabarwiona czernią.
- Słabły - odezwała się, wciąż patrząc w niebo. - Słabły z dnia na dzień. Więdły jak drzewa naszego lasu, schły jak nasze rzeki, cichły jak wicher między liśćmi. Koniec świata już za nami, teraz odejść musi życie. Dzień przynosi cienie, a cienie ściągają noc. Cienie niosą śmierć. - Pochyliła głowę, spoglądając w bok, odwracając twarz od Zakonników.

Czas na odpis: do wtorku, godziny 18. Możecie wykonać dowolną ilość akcji ujętych w dowolnej ilości postów.
Posty uzupełniające są możliwe, ale należy o nie poprosić z odpowiednim wyprzedzeniem przed końcem terminu na odpis (najpóźniej w niedzielę do 18).

Energia magiczna:
Olivier: 49/50
Ted: 48/50
Elric: 50/50
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zakazany Las - Page 38 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zakazany Las [odnośnik]29.09.24 12:29
Czuł na sobie spojrzenie kobiety, wydawało mu się dziwnie ciężkie; nie był do końca przekonany, czy faktycznie tak było, bowiem nie podnosił głowy, by spojrzeć jej w oczy. Powód był prosty, bał się, że mógłby ją urazić. Niemniej jednak, czuł ten ciężar na swoich barkach, podobny do zaufania, ale ze świadomością, że wstęp do jaskini, do Gniazda był szansą jedną na milion. Nie mogli jej zaprzepaścić, po prostu nie.
Przyglądał się za to chłopcu, który nie odpowiedział mu na pytanie. Nie odnajdując analogi do rozwoju źrebiąt i dzieci w podobnym wieku, odpuścił dalsze dopytywanie, uznając, że milczenie wiązało się ze zmęczeniem młodego organizmu. To mogłoby się pokrywać z rozgrzanym czołem, lecz efekt rzuconego wcześniej zaklęcia potwierdził jego wcześniejsze przypuszczenia. W sprawach takich, jak te — które dotyczyły dzieci, ale także bezpośrednio całego stada centaurów — nie lubił mieć racji, choć... Musiał. Odsunął dłoń od czoła dziecka, przystępując do obejrzenia jego ciała, aby odnaleźć ślady ugryzienia. Bo trucizna mogła dostać się do jego ciała na kilka sposobów. Przez ugryzienie, przyjęta z pokarmem lub napojem albo przez wdychanie. Musiał określić, co mogło być przyczyną, lecz gdy nie odnalazł śladów ukąszenia — Merlin jeden wie, jakie jadowite potwory czyhać mogły na nich w Zakazanym Lesie — począł składać rozrzucone fragmenty układanki najlepiej, jak tylko pozwalała mu jego alchemiczna wiedza.
Milczał chwilę, z jedną dłonią ułożoną na kolanie, gdy przemówiła Almatea. Zwrócił głowę w jej kierunku, wreszcie odważając się sięgnąć spojrzeniem do jej twarzy, choć nie robił tego długo. Tracili czas, ale byli bliscy celu.
— W krwi chłopca jest trucizna — odezwał się wreszcie, śmiertelnie poważnie. Choć spoglądał w kierunku Almatei, mówił na tyle głośno, aby Ted i Elric również uważali się za adresatów jego słów. — Nie widziałem śladu ugryzienia, więc prawdopodobnie nie jest to kwestia jadu odzwierzęcego. Almateo, żywicie siebie i je darami lasu, prawda? Coś zatruło tę ziemię, rzeki, wszystko wokół. Nie pomożemy im trwale, jeżeli nie dotrzemy do źródła, nie oczyścimy lasu — cóż z odtrucia, jeżeli zaraz znów organizm przyjmie kolejne dawki tego, co zabierało mu życie? Uniósł się z kolan, podchodząc do Elrica i zabierając od niego swoją torbę. — Almateo, zadbamy o to, aby dzieci przeżyły. Teraz nie damy rady walczyć z tym całkowicie, to będzie długi proces, ale zadbamy o to, aby życie odrodziło się nie tylko w lesie, ale w nich. W tobie. Twoich braciach i siostrach. Obiecuję. Pomożemy wam albo umrę — pochylił na moment głowę, chcąc, aby cisza po jego obietnicy wybrzmiała wystarczająco, nim odwrócił się w kierunku Teda.
— Chłopiec jest rozpalony, w obiegu jest trucizna. Nie wiemy jaka. Mamy dwa antidota, chorych dzieci jest troje — mówił ściszonym szeptem, sięgając do torby, gotów podarować Tedowi dwie fiolki. — Antidotum na niepowszechne trucizny, antidotum podstawowe i eliksir oczyszczający z toksyn. Do tego wywar wzmacniający. Jeżeli dodamy do tego Vensistero, dożyją do rana? — spytał, zagryzając mocno dolną wargę. — Poczułeś coś jeszcze? Coś, co pomoże, nie wiem, osłabić objawy? Musimy się spieszyć — nie lubił narzucać presji czasu, ale dziś niestety było to więcej niż konieczne. Odwrócił głowę w kierunku Elrica, zapraszając go bliżej.
— Elric, czy widzisz coś istotnego, coś, co umknie oku czarodziejskiego uzdrowiciela? — spytał nagląco, samemu przesuwając się ponownie w kierunku chłopca, którego badał na samym początku. — Pugno febris — krańcem różdżki sięgnął do klatki piersiowej źrebięta, oczekując na zdanie swoich towarzyszy oraz Almatei.

| 1. zabieram od Elrica torbę, 2. Pugno febris na chłopca, który otworzył oczy.
I proszę o post uzupełniający, przepraszam za kłopot ostatnio!


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Zakazany Las [odnośnik]29.09.24 12:29
The member 'Oliver Summers' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 43
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zakazany Las - Page 38 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zakazany Las [odnośnik]29.09.24 17:59
Skupiał całą swoją uwagę na dziewczynce, trzymając blisko siebie informację, że to z nią było najgorzej, to ona wyglądała najsłabiej. Jeśli pomogą jej i okaże się, że reszta ma bardzo podobne objawy, pomogą również i całej reszcie. Słuchał jednym uchem Olivera, odebrał też od Elrica fiolkę, którą mu podał, choć na razie położył ją obok siebie, bo nie wiedział, co dostał.
- Oliver? Co to? - podrzucił chłopakowi, kiedy sprawdzał źrebięciu puls. Słaby, co tłumaczyło całość stanu chorobowego, w jaki wpadła, a o którym dowiedział się chwilę później, zaklęciem zakreślając wydolność jej organów wewnętrznych. Niedobrze, pomyślał zaledwie, nie chcąc na razie wyciągać pochopnych wniosków. Gdy Oliver zapytał o diagnozę, Ted przez krótką chwilę jeszcze ją badał. Zajrzał ostrożnie do gardła, sprawdził, czy może po spożywaniu zakażonych pokarmów nie otworzył się tutaj stan zapalny. Działo się wszystko jednocześnie, a to był jeden z najgorszych scenariuszy. - Mała ma niewydolność wielonarządową, cały jej organizm usiłuje walczyć z czymś, co zakaziło te ziemię. Wątroba, nerki, układ pokarmowy, bardzo słabe serce - wszystko osłabło, co skłania mnie do hipotezy, że zakażenie przyszło z pokarmem. - odwrócił się na chwilę w stronę Elrica, żeby zadać mu pytanie. - Jak to, co spożywają centaury, może wpływać na kopyta? Musimy wiedzieć czy to na pewno czynnik zewnątrzny, czyli ziemia, po której chodziły, czy wewnętrzny, czyli to, co jadły. A może jedno i drugie. - potem do Olivera. - Nie możemy podać im wszystkiego od razu, ale to dobry trop. Najlepiej byłoby podać im to z jedzeniem... - westchnął ciężko, zacisnął zęby. Cały las był skażony, nie mieli z czego czerpać, ale były sposoby na oczyszczenie jadła. - Almateo, jeśli masz na to siły, podaj nam to, co zwykle dawaliście dzieciom do posilenia się. I przynieś nam, proszę, skóry, cienkie materiały, którymi owijacie swoje ciała. Posłużą nam do owinięcia waszych kopyt i kopyt źrebiąt, trzeba je uchronić przed bezpośrednim kontaktem z zakażoną ziemią. Posiadacie liście babki lancetowatej? Nie te zerwane niedawno, nie mogą być świeże.
Obrócił się do Olivera, który wyciągał kolejno fiolki ze swojej torby.
- Vensistero zahamuje działanie trucizny, można je wypróbować, ale nie, kiedy podamy im eliksiry, osłabimy wtedy ich działanie. Do usunięcia trucizny z ich organizmów potrzeba czasu, podawania dawek o określonych porach, nie zrobimy tego od razu. - odpowiedział, jeszcze raz, jakby zupełnie mimowolnie, czoło dziewczynki. - Spróbujmy rozdzielić dawki. Małej podamy antidotum na niepowszechne trucizny, chłopcom podajcie antidotum podstawowe. - wyciągnął dłoń do Olivera, by podał mu odpowiednią fiolkę. - Wywar wzmacniający można podać im później, kiedy antidota zaczną działać.
Wrócił wzrokiem do źrebięcia, nad którym czuwał, ujął dziewczynkę ostrożnie pod głowę i odmierzył porcję, którą ostrożnie wlał do jej ust.



jesteś wolny
a jeśli nie uwierzysz, będziesz w dłoń ujęty
przez czas, przez czas - przeklęty


Ted Moore
Ted Moore
Zawód : uzdrowiciel
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
i must not fear
fear is the mind-killer
fear is the
little-death
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 30 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11462-ted-moore#354341 https://www.morsmordre.net/t11467-bronte#354524 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11604-szuflada-teda#358655 https://www.morsmordre.net/t11476-ted-moore
Re: Zakazany Las [odnośnik]30.09.24 10:10
Zaklęcie, które rzucił Olivier, pozwoliło na obniżenie temperatury ciała chłopca - ale młody czarodziej wiedział, że było to tylko zaleczenie objawów, nie przyczyny.

Almatea przez chwilę przyglądała się czarodziejom w ciszy, nim ozwała się na zadawane jej pytania.
- Źrebięta piją głównie mleko swoich matek - wyznała, przyglądając się dzieciom. Rozumiała wymianę zdań czarodziejów. - Nie trzymamy starych ziół. Nie, odkąd las zaszedł cieniem - dodała, ale w odpowiedzi na dalsze poczynania uzdrowiciela przeszła w głąb groty i po krótkim czasie powróciła z dwoma płachtami cienkiej króliczej skóry i małą belą tkaniny w dotyku przypominającej len.

To jest post uzupełniający na prośbę Oliviera, czas na odpis w tej turze bez zmian.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zakazany Las - Page 38 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zakazany Las [odnośnik]30.09.24 19:28
— Wywar wzmacniający — odpowiedział Tedowi bez wahania, spoglądając na fiolkę z błękitnym wywarem w środku. Zaraz jednak zwrócił uwagę na Almateę, przyglądając jej się ze zrozumieniem i — miał nadzieję, że udanie — maskowanym, choć rosnącym niepokojem, wraz z kolejnymi słowami Teda i centaurki. Jeżeli przyszło z jedzeniem, a źrebięta żywiły się mlekiem matki, to jego własna hipoteza dalej miała rację bytu. Zagryzł mocno dolną wargę. Przyjął również, że to Almatea była matką tych dzieciaków. Jak bardzo musiała sama cierpieć — nie chciał sobie nawet wyobrażać.
Podniósł się, wsuwając dłoń w magiczną torbę. Po chwili wyciągnął z niej dwie fiolki eliksirów. Obie miały mleczny kolor, obie były odpowiednio opisane, ale wprawne oko alchemika wiedziało, że różniły się mocą. Podał Tedowi jedną z nich, nad którą, po otwarciu, powinna wznieść się srebrzysta mgiełka (antidotum na niepowszechne trucizny). Sam pozostał z drugą, którą ścisnął mocniej w dłoni.
— Ted, a gdyby... — to był szalony pomysł, ale może warto było zaszaleć. Spojrzał w górę, gdzie powinna znajdować się Almatea. — No bo tak myślę, że skoro... One przyjmują pokarm z mlekiem matki, to pewnie... Almatea też ma ten problem. Gdybyśmy dali jej antidotum? Ona mogłaby nakarmić dzieci, to... Mogłoby się udać. Bo nawet jeżeli ich odtrujemy, mała jest w takim stanie, że chyba nie przyjmie innego pokarmu. A skoro choroba ma toczyć całe stado, zaraz zatrują się na nowo. I nici z pomocy — na moment przesunął wzrok na Elrica, szukając przy tym jego aprobaty. I tak przyda się jego doświadczenie, sam Oliver nie był pewien, jak powinien podać dekokt źrebiętom. — Zaklęcia i tak się przydadzą. I obwiązanie kopyt. Działajmy — w tym wszyscy byli zgodni. Gdy Almatea przyniosła im materiały, chwycił jedną ze skór króliczych, aby przejść do delikatnego — w miarę możliwości obwiązania kopyt jednego z centaurów. Nie chciał bardzo zmieniać pozycji, w jakich leżały źrebięta, twierdząc, że pewnie była dla nich najbardziej wygodna, albo może po prostu najbardziej naturalna. Na koniec, gdy był pewien, że ten przedziwny opatrunek jakoś się trzymał, skierował ponownie różdżkę na klatkę piersiową małego centaura. — Vensistero — następnie przesunął się bliżej drugiego z chłopców, zajęcie się dziewczynką pozostawiając Tedowi. — Vensistero — i przy jego klatce piersiowej znalazła się różdżka Olivera. Na koniec postanowił jeszcze obniżyć temperaturę jego ciała, tak jak to zrobił z jego... Bratem? Krewnym? — Pugno febris.

| 1. Przekazuję Tedowi antidotum na niepowszechne trucizny. 2-3. Vensistero, 4. Pugno febris


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Zakazany Las [odnośnik]30.09.24 19:28
The member 'Oliver Summers' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 81, 99, 39
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zakazany Las - Page 38 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zakazany Las [odnośnik]01.10.24 15:51
Przyglądał się źrebiętom z ciekawością, tak, ale przede wszystkim z niepokojem. Nie potrzeba było szczególnej medycznej wiedzy, żeby widzieć jak bardzo słabe i chore były, mógł co najwyżej liczyć na to, że wprawiony uzdrowiciel, jak Ted, zdoła zaimprowizować pomoc istotom, które były tylko po części ludźmi, z którymi zazwyczaj obcował. Elric trwał bliżej wyjścia z jaskini, jak na warcie, jak obrońca, ze skrzyżowanymi na piersi rękoma przyglądał się też wyczerpanej Almatei. Miał ochotę odfuknąć coś, gdy po raz kolejny odpowiedziała im szyfrem, w ten irytujący sposób jakiego nie powstydziłby się ich stary nauczyciel wróżbiarstwa w Hogwarcie. Ugryzł się jednak w język - słusznie - i skierował spojrzenie na pracujących towarzyszy, mogąc ich wspomóc co najwyżej słowem.
I różdżką, jeśli coś pójdzie nie tak.
Ale nie było co zakładać najgorszego.
- Kopyta to wytwór naskórka... tak samo jak paznokcie u człowieka, ale ich rola jest zupełnie inna. Przede wszystkim chronią kość kopytową. Jeżeli są uszkodzone kompletnie zaburzają mobilność, sprawiają masę bólu... zapalenie bardzo łatwo też przeskakuje na kość, a stamtąd już niedaleko do ogólnych kłopotów - Miał za małą wiedzę na temat weterynarii czy medycyny samej w sobie, żeby używać bardziej wysublimowanych określeń, ale miał wrażenie, że Ted rozumie co próbował mu przekazać. - U nich na przykład mogło już dojść do zapalenia kości. Te zdeformowane kopyta to ochwat. Pewnie są gorące. Wątpię, żeby były jeszcze w stanie chodzić - wymruczał, wskazując powolnym, ostrożnym ruchem na źrebięta.
Westchnął milcząco, oddając torbę Oliverowi. Jeżeli doszli do wniosku, że młode zostały otrute ufał ich ekspertyzie. Bardzo chętnie wyrwałby się do przeszukania lasu, byleby tylko nie czuć się tak bezużytecznym, ale poczekał najpierw, żeby usłyszeć, do czego jeszcze dojdą. Bohaterska, patetyczna wręcz determinacja Olivera sprawiła, że zmarszczył brwi, ale niczego nie powiedział.
- Warstwa rogowa na kopytach jest solidna, nie ma możliwości, żeby coś przez nie wniknęło, jeżeli są zdrowe. Co najwyżej ostra, twarda przeszkoda mogłaby się w nie wbić, uszkodzić je i otworzyć drogę do macierzy, do warstwy twórczej i kości. Ale to pewnie byłoby widoczne. Kopyta najczęściej psują się wtedy, kiedy psuje się organizm, robią się kruche, pękają, deformują, miękną... to ta wrażliwość sprawia dopiero, że są bardziej podatne na, na przykład, skażoną wodę - Pokręcił głową, zamyślił się. Na pytanie Olivera drgnął. - Cóż, to ty jesteś alchemikiem... nie wiem, które eliksiry wnikają do mleka matki i mogą się z nim przenieść. Czy zachowują wtedy pełnię swojej mocy? Ile czasu musi minąć zanim znajdą się w mleku? - Pytał, bo nie wiedział. - To mogłoby zadziałać, jeżeli mamy dość czasu. I jeżeli masz pewność, że te eliksiry nie zadziałają w ten sposób słabiej. Źrebięcia są chyba bardziej chore, prawda? Może lepiej byłoby najpierw im je podać, a potem nakarmić? Nie mam pojęcia - przyznał niechętnie, bo wiedział, że to nie czas na to, żeby zgrywać znawcę.



This is my
home
and you can't
frighten me
Elric Lovegood
Elric Lovegood
Zawód : Smokolog
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
A potem świat
znowu zaczął istnieć
ale istniał zupełnie inaczej
OPCM : 12 +3
UROKI : 8 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Jasnowidz
all of them dreams
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9649-elric-lovegood https://www.morsmordre.net/t9725-vincent#295249 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9724-skrytka-bankowa-nr-2210#295204 https://www.morsmordre.net/t9723-elric-lovegood#295203
Re: Zakazany Las [odnośnik]01.10.24 19:29
Starał się słuchać Elrica uważnie, jego wiedza była kluczową tuż obok wiedzy, którą posiadali razem Ted i Oliver, nie dość zaznajomieni ze zwierzęcą fizjologią i anatomią, ważne więc było, żeby nic im nie umknęło. A dowiedział się sporo, bo kopyta miały w takim razie bardzo dużą zdolność regeneracji, skoro były zbudowane analogicznie do paznokci. Odrosną, zaleczą się. Najważniejsze, że to nie przez nie dostało się zakażenie i że diagnoza i rozwiązanie tej sytuacji mogło być tylko jedno. Byli odcięci od świeżych ziół, a mieszanki przeciwzapalne zostawił w Borrowash. Usłyszał w swojej głowie tylko proste kurwa wypowiedziane swoim własnym głosem.
- Oliver, zatrzymaj się, nie zawijaj im kopyt. Zaraz je zbadam, sprawdzę, jak daleko wszedł już stan zapalny, ale wygląda na to, że ten... ochwat - w natłoku informacji ginęły nowo poznane słowa, nieutrwalone jeszcze na dobre. - to objaw, nie przyczyna. I bardzo dobrze mówisz, mleko ich matek będzie teraz najlepszym przenośnikiem eliksiru zaraz po podaniu doustnym. To musi być dłuższa kuracja. Ile zostało nam porcji antidotum? - odwrócił się od Almatei i wziął głębszy wdech, żeby uspokoić głos. Emocje zaczynały dawać mu się we znaki. Chciał mówić do niej ze spokojem, bo to jego potrzebowali teraz najwięcej. - Almateo, wiem, że dla kobiet waszego stada może być trudno nam zaufać, ale potrzebujemy tego, by uleczyć dzieci. Czy choć jedna z opiekunek będzie mogła przyjść tutaj do nas, przyjąć dawkę leku, który jej podamy, i za mniej niż godzinę podać dzieciom swoje mleko? Jeśli pokarmu jednej kobiety nie starczy na trójkę, podamy lek również kolejnej mamce. Najważniejsze jest to dla dziewczynki, zaraz po niej nakarmieni zostaną chłopcy. - skinął jej głową, zgadzając się w ten sposób ze słowami Elrica. Najpierw dawka doustna, potem karmienie zdrowym, nieskażonym mlekiem. Obejrzał się na Olivera i pokiwał głową na znak, że Vensistero w przypadku chłopców, zapobiegawczo, mogło stanowić bardzo dobrą metodę. Musieli zachować eliksiry dla matek dzieci. Usiadł raz jeszcze przy dziewczynce i dłonią, w niemal naturalnym geście, sprawdził jej temperaturę, choć za ułamek sekundy już wypowiadał zaklęcie. - Pugno febris - wyszeptał. - Ile zostało nam jeszcze czasu, Elric?
Gdy temperatura lekko spadła, nachylił się do przednich kopyt dziewczynki, by sprawdzić, jak daleko zaszedł stan zapalny. Wystarczyło mu tylko dostrzec właściwie jeden szczegół - jeśli dostrzeże fragment kości, pójdzie dalej za słowami Elrica.
- Spróbuj z Purus, Oliver. Potem Ferula będzie skuteczniejsza, na nią założyły len. Zmiana opatrunków co kilka godzin. - zawołał jeszcze szybko do przyjaciela. - Ale ostrożnie, Purus może wywołać ból.



jesteś wolny
a jeśli nie uwierzysz, będziesz w dłoń ujęty
przez czas, przez czas - przeklęty


Ted Moore
Ted Moore
Zawód : uzdrowiciel
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
i must not fear
fear is the mind-killer
fear is the
little-death
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 30 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11462-ted-moore#354341 https://www.morsmordre.net/t11467-bronte#354524 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11604-szuflada-teda#358655 https://www.morsmordre.net/t11476-ted-moore
Re: Zakazany Las [odnośnik]01.10.24 19:29
The member 'Ted Moore' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 36
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zakazany Las - Page 38 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zakazany Las [odnośnik]05.10.24 15:36
Almatea wyglądala na zmartwioną, ale nie zaskoczoną stanem młodych centaurów. Westchnęła cicho na sugestię oczyszczenia lasu, pokręciła głową przecząco.
- Las umiera, odkąd niebo na nie spadło - oznajmiła szeptem z grozą czającą się w dużym oku. - Nie da się sprzeciwić naturze, to jej kara. Nie da się odwrócić nurtu rzeki, jesteśmy skazani na zagładę. Najpierw odejdą nasze dzieci, a potem my sami. - Dłoń powoli sięgnęła twarzy, ukrywając za jej cieniem zmęczone usta. Noc Spadających Gwiazd rozdrażniła cienie, ściągnęła wiele złego. Trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy nie przywiodła większej wagi do składanych obietnic dlatego, że nie wierzyła w ich powodzenie, czy po prostu cena śmierci jednego z Zakonników za jej niedotrzymanie nie wydawała jej się wysoka.
Ted spróbował zajrzeć do gardła dziewczynki, musiał w tym celu przytrzymać bok jej coraz mocniej bezwładnej głowy - i wygiąć jej twarz w kierunku świateł bijących od pochodni. Błona śluzowa była blada i sucha, lecz oko uzdrowiciela skupiło się przede wszystkim na sinych, czerniejących wybroczynach na podniebieniu i przekrwionych dziąsłach. Widział już kiedyś podobne w gardle starego aurora nazwiskiem Bells, który po zakończonej służbie leczył sinicę. Nie mógł postawić diagnozy sinicy, objawy się pojawiały, ale niejednoznacznie, niepełnie, objawy, których nie dało się skategoryzować inaczej - jak wybroczyny - w połączeniu z wnioskami Castora sprawiły, że musiał zastanowić się raz jeszcze nad przyczyną stanu źrebiąt. Niewątpliwie były zatrute. Zakażenia sinicą wedle wiedzy uleczyć się nie dało, czy podobnie było z tym, co dolegało im dzisiaj, na pewno wiedzieć nie mógłl, ale próby wzmocnienia organizmu mogły kupić źrebiętom niezbędny czas. Wiedział, że stary auror, o którym pomyślał, cierpiał, bo czarna magia wsiąkała w niego zbyt długo. Że usunięcie go ze służby było konieczne, bo dalsza ekspozycja na działanie klątw mogłaby wywołać całkowitą degenerację jego ciała. Ted obniżył temperaturę ciała dziewczynki.
Zgodnie z przewidywaniem Erica Ted poczuł, że kopyto, które obejrzał, jest ciepłe, podobnie jak pęciny. Nie dostrzegał, by struktura została przebita przez kość - Eirc mógł podejrzewać, że brak ruchu źrebiąt dostatecznie je przed tym zabezpieczył. Magizoolog dostrzegł, że kopyta są przerośnięte - powinny zostać starte, ale nie był to zabieg pilny. Poprawiłby komfort źrebiąt, ich bezpieczeństwo i ogólny stan, ale nie będzie miał większego wpływu na zachowanie ich życia.
Almatea nie od razu odpowiedziała na prośbę Teda, wodząc spojrzeniem między nim a Olivierem.
- Żywi nas las - przytaknęła słowom młodzieńca. - Jemy owoce, które zrodzi, ale owoce umierają. Wilki są wściekłe, a ich oczy błyszczą złem gwiazd, które spadły. Wojna nadeszła pierwsza, po niej śmierć. Głód i zaraza to siostry, ucztują nad naszym wodopojem - Eric spostrzegł, że słowa kobiety były bardzo niejednoznaczne, nie wyglądała jednak, jakby dobierała je w ten sposób umyślnie. Musiała mieć rzadszy kontakt z ludźmi niż zwiadowca, który powitał Zakonników - najpewniej nie potrafiła wyrazić swoich myśli inaczej. - Być może spróbuję przekonać jedną z nich - zgodziła się po dłuższej chwili. - Jej mleka starczy dla wszystkich - zapewniła, znikając w głębi kompleksu jaskiń.
Olivier przeszedł do działania, przy pomocy prostych zaklęć usiłując spowolnić proces zatrucia. Zaklęcia zostały rzucone poprawnie, a oko Teda mogło ocenić, że powinny pozwolić kupić zarówno Zakonnikom, jak źrebiętom, nieco czasu, podobnie jak obniżenie temperatury ciała trzeciego źrebięcia.

Czas uciekał, Zakonnicy spędzili go bardzo dużo na rozmowach. Wiedzieli, że niebawem powinni rozpalić świece - w odpowiednim miejscu. Musieli zacząć działać. Do północy zostało nie więcej, niż dwadzieścia minut. Świecie, choć przygaszone, wydawały się grzać ciepłem, a dotknięte emanowały kojącą dobrą aurą.

Almatea po chwili wróciła z mamką - kobieta, którą przyprowadziła, wydawała się z twarzy znacznie starszą od niej, przez jej ramię zwisał gruby siwiejący warkocz. Almatea trzymała dłoń na jej plecach gestem wsparcia, gdy ta taksowała spojrzeniem Zakonników, utrzymując surowe oblicze. Nie wypowiedziała ani słowa.
- Wypije - obiecała Almatea, przenosząc ku niej spojrzenie. Przez chwilę patrzyły na siebie w milczeniu - dziwnie magicznym - jakby w tym milczeniu wymieniły z sobą więcej słów, niż z otaczającymi ich czarodziejami.

Czas na odpis: do poniedziałku, godziny 18. Możecie wykonać dowolną ilość akcji ujętych w dowolnej ilości postów.

Energia magiczna:
Olivier: 45/50
Ted: 48/50
Elric: 50/50
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zakazany Las - Page 38 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zakazany Las [odnośnik]06.10.24 13:03
Zacisnął usta w wąską kreskę, słuchając słów Almatei. Wydawała się być pogodzona ze swoim losem, ale przecież tak nie powinno być. A może... Może tylko ludzie, jako gatunek, sprzeciwiali się wielkiej sile, przede wszystkim wbrew rozumowi? On na przykład nie chciał się zgodzić na bezczynne stanie z głową zadartą w kierunku nieba, czekając na śmierć. Elric i Ted też nie, dlatego tu z nim byli. Ewentualne wątpliwości co do prawidłowości decyzji rozmyły się szybko, w głowie słyszał słowa lorda Ministra i tyle mu wystarczyło.
Zatrzymał się na dźwięk uwagi rzuconej przez Teda. Natychmiast począł rozwiązywać już raz zawiązane kopyta, na szczęście nie był marynarzem ani krawcem, jego węzły nie były więc szczególnie mocne, a przez to trudne do rozwiązania. Gdy skończył, ułożył dłonie na swych udach, wodząc wzrokiem pomiędzy Tedem i Elricem.
— Co do zasady odradza się przyjmowania silnych eliksirów przez karmiącą kobietę właśnie przez to, że dekokt mający jej pomóc może zostać przyjęty przez dziecko właśnie z mlekiem matki — odpowiedział, próbując zaakcentować, że dotyczyło to standardowych przypadków. Odgarnął włosy opadające mu na okulary i oczy. — Ale moim zdaniem właśnie o to nam chodzi. Ted stwierdził, że trucizna musiała się dostać do ich organizmu poprzez pokarm, Almatea wyjaśniła, że maluchy piją mleko mamki. Cała trójka potrzebuje jedzenia, aby mieć siłę na walkę z wycieńczeniem organizmu. Odtrucie mamki i chociaż minimalne odtrucie źrebiąt kupi nam trochę czasu. Nie załatwi problemu, bo problem czeka na nas w lesie. Musimy się pospieszyć — wiedział już, że musieli podjąć decyzję. Podniósł się z kolan, z ziemi, przejmując fiolkę antidotum na niepowszechne trucizny od Teda. Gdy Almatea wróciła do oświetlonej części jaskini, Oliver skinął głową drugiej z kobiet centaurów. Podszedł jednakże tylko do Almatei — ostrożnie, na ile potrafił, darowując jej fiolkę.
— To antidotum na niepowszechne trucizny. Jest bardzo gorzkie w smaku, ale działa — postanowił uprzedzić je o smaku, który niestety był sporą wadą silnego eliksiru. Nie chciał, żeby zaskoczona mamka wypluła eliksir, potrzebowali całej dawki, aby mogła ona dostać się także do organizmu źrebiąt. — Almateo, czy jest ktoś, kto mógłby poprowadzić nas do miejsca, w którym to wszystko się zaczęło? Tam, gdzie zaczął umierać las? Musimy dostać się tam przed północą, inaczej nie damy rady powstrzymać śmierci — o dziwo, sam zauważył desperację, jaka płynęła z jego ust, skraplając się wprost na prośbę o wskazanie drogi. Marsz do jaskini był długi i wyczerpujący i choć serca całej trójki Zakonników pewnie chciały zostać przy źrebiętach, musieli iść i patrzeć dalej.


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Zakazany Las [odnośnik]07.10.24 16:34
Język centaurów kluczył między dosłownym przekazem a jego odwrotnością, opowieścią daną przez gwiazdy, przez niebo wiszące nad nimi. Musiał się skupić, żeby wysnuć z tej historii sens, jakiego oczekiwał, ale nie miał zamiaru ani pospieszać Almatei, ani tym bardziej denerwować się na nią, bo używała języka, który dla prostych ludzi był zbyt barwny, zbyt metaforyczny - był spokojny, bo rozmawiali ze stworzeniami mądrzejszymi i rozsądniejszymi od siebie samych, pragnął chłonąć, choć był tu jak dziecko, które niczego nie rozumie. Na koniec jej historii wziął głębszy wdech, jakby to miało mu pomóc w ułożeniu słów w głowie, przeanalizowaniu ich, nadaniu im prostego sensu. Głód i zaraza to siostry, które ucztują nad naszym wodopojem. Jego rysy twarzy spoważniały, wzrok błądził po boku. Musiało tu być źródło, jakiś wodospad, który z tego źródła wypadał, woda rozlała się po całym lesie, zatruła każdą roślinę, każde drzewo i krzew, bo przecież tylko jej flora potrzebowała do życia.
- To jezioro w głębi lasu? - pytanie skierował do Almatei. Pamiętał, że lekcje opieki nad magicznymi stworzeniami odbywały się na skraju Zakazanego Lasu, ale wśród dzieciaków, które uwielbiały wykradać się dalej, zwłaszcza nazbyt odważnych Gryfonów, krążyły pogłoski o jeziorze tak czystym, że można było w nim plumpki łapać własnymi rękami. Nie był tam nigdy, nie wiedział, gdzie iść, nie znał kierunku, więc prośba wypowiedziana przez Olivera była bardzo na miejscu. Pokiwał głową na znak, że zgadza się z jego słowami.
Nie ruszył się, gdy Oliver podawał mamce eliksir, wciąż trzymał głowę dziewczynki na swoich kolanach, dłonią sprawdzając jej czoło. Zaklęcie zadziałało, był tego pewien, być może dało im więcej niż jedną chwilę. Stabilizujący się stan dawał więcej niż nadzieję. Dotknął policzka dziewczynki, przed oczami wciąż mając czarne plamy tak charakterystyczne dla sinicy. - Vensistero - wyszeptał troskliwie, różdżką dotykając deikatnie jej klatki piersiowej.
Jak bardzo destrukcyjna musiała być magia zatruwająca ziemie centaurów, jeśli takie objawy pojawiały się u źrebięcia? Nie chciał mówić teraz nic więcej, nie wiedział, czy uda im się dotrzeć na czas na miejsce, nie był pewien, czy uda im się rozniecić życiodajny płomień, który miał pomóc? Nie wiedział, czy to wpłynie pośrednio na pożywienie centaurów, a potem na dzieci... Zaczynał czuć pulsujący ból w głowie. Tak wiele niewiadomych...
Odłożył ostrożnie główkę dziewczynki na jej posłanie i wstał ostrożnie. Miał już pewien plan, ale był niczym, jeśli nie znajdą miejsca, gdzie ten cały koszmar się zaczął.
- Jeśli nie chcecie ryzykować przewodnikiem, wskażcie nam chociaż kierunek. Pobiegniemy tam, ile sił w nogach, bo... - obejrzał się na Elrica. - Zostało nam niewiele czasu. Wszystko, co teraz mamy, to nadzieja. - jej ochłapy zaledwie. - Dzieci trzeba będzie nakarmić za niecałą godzinę, kiedy eliksir wchłonie się i przepłynie do piersi. Powinniśmy wrócić do tego czasu, ale jeśli nie... nakarmcie je tylko i zaopiekujcie się nimi, powinny zyskać trochę sił.



jesteś wolny
a jeśli nie uwierzysz, będziesz w dłoń ujęty
przez czas, przez czas - przeklęty


Ted Moore
Ted Moore
Zawód : uzdrowiciel
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
i must not fear
fear is the mind-killer
fear is the
little-death
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 30 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11462-ted-moore#354341 https://www.morsmordre.net/t11467-bronte#354524 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11604-szuflada-teda#358655 https://www.morsmordre.net/t11476-ted-moore
Re: Zakazany Las [odnośnik]07.10.24 16:34
The member 'Ted Moore' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 92
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zakazany Las - Page 38 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zakazany Las [odnośnik]08.10.24 0:34
Pesymizm centaurzycy wsiąkał w jego krew jak trucizna sączona przez niewidoczne rany; doskonale go znał, tę bezradność, tę nędzną pokorę wobec losu. Mógł nie zdawać sobie sprawy z zarazy i zniszczenia jakie toczyły Zakazany Las - właściwie cały ich kraj, całą magię, jeśli wierzyć przekazom - ale wiedział jak to jest czuć tak dotkliwie upływ nieodwracalnego czasu pędzącego ku tragedii. Bo z przeznaczeniem przecież nie dało się wygrać.
A jednak był tu, z tą dwójką, i musiał wziąć się w garść. Przypomnieć sobie myśl, którą pielęgnował cicho już od kilku miesięcy - że lepiej żałować czegoś co się nie udało niż czegoś czego się nie zrobiło. Jak tchórz.
Spojrzał na zegarek na dłoni, kiedy Ted zadał mu pytanie.
- Dwadzieścia minut. Nie wiadomo jak daleko będziemy szli, powinniśmy już wyruszać - mruknął, wykonując instynktowne parę kroków w kierunku wyjścia z jaskini. - Jezioro albo strumień - zgodził się cicho z Tedem, bo również zwrócił uwagę na słowa o wodopoju; o ile mogli w ogóle brać słowa centaurzycy w ich dosłownym znaczeniu.
Trwał w zamyśleniu, ale w końcu uniósł głowę, żeby spojrzeć Almatei w oczy.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby uratować życie. - Nie zaledwie jej własne czy ich źrebiąt, ale dokładnie w takim znaczeniu jakie zdawało się wyzierać z jej opowieści.



This is my
home
and you can't
frighten me
Elric Lovegood
Elric Lovegood
Zawód : Smokolog
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
A potem świat
znowu zaczął istnieć
ale istniał zupełnie inaczej
OPCM : 12 +3
UROKI : 8 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Jasnowidz
all of them dreams
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9649-elric-lovegood https://www.morsmordre.net/t9725-vincent#295249 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9724-skrytka-bankowa-nr-2210#295204 https://www.morsmordre.net/t9723-elric-lovegood#295203

Strona 38 z 41 Previous  1 ... 20 ... 37, 38, 39, 40, 41  Next

Zakazany Las
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach