Uśpione wzgórze [ślub]
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Uśpione wzgórze
Nie tak często odwiedzane ze względu na panujące warunki. Chociaż wzgórze nie jest wysokie, wybitnie mocno otulone jest skalnymi półkami i spadami, które dla niewprawnych gości mogą okazać się niebezpieczne. U podnóża błyszczy tafla jeziora, zachęcająca do orzeźwiającej – przynajmniej latem – kąpieli lub dla śmiałków, do zdobycia liliowych kwiatów ze środka srebrzystej powierzchni. Uśpione wzgórze, jak nazywają je okoliczni, przez swoją urozmaiconą strukturę, pełną ścieżek, otwartych trawiastych przestrzeni i naturalnych przeszkód, stanowi bardzo częste pole treningowe dla jeźdźców i ich aetonanów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Niestety, start dla Travisa okazał się dość niefortunny. Nie utrzymał się w swoim siodle - najprawdopodobniej aetonan wybrany przez niego okazał się jednak zbyt żywiołowy. Czyli całkowita odwrotność poprzedniego wyboru. Greengrass tak naprawdę wziął do siebie cenne wskazówki Majesty i poważnie uznał, że oglądanie jej z tyłu jest zdecydowanie lepszym zajęciem od gnania na przedzie. Tak, dokładnie tak było. Z taką myślą postanowił nadal utrzymać się w siodle zwłaszcza, że składanie skrzydeł podczas pikowania po ścieżce nawet mu wyszło. Spiął się zatem pragnąc w ogóle wystartować, ponieważ o dogonieniu pozostałych nawet nie marzył. Och, znów przyszło mu patrzeć na Rosiera - to było największym dramatem w tym całym zajściu. Wywrócił oczami postanawiając skoncentrować się na wyścigu, co wcale nie było takie proste na jakie się wydawało. Bez pośpiechu czy nawet zacięcia pognał na nowo na przód.
WHEN OUR WORDS COLLIDE
The member 'Travis Greengrass' has done the following action : rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
Darcy usadzona przez Trisa na siodle, wolała zająć pozycję godniejszą szlachcianki, nawet pomimo faktu, ze tym samym odbierała sobie i Tristanowi możliwość swobodniejszych ruchów. Zgodnie z radą brata, przytrzymała się grzywy konia, kiedy on układał się w dogodnej dla niego pozycji za jej ramieniem. Objęła go jedną ręką, dla lepszej stabilizacji, trzymając się jego piersi spokojna, skoro siedział za nią. Koń jednak wierzgnął mocno, a ona szybko straciła oparcie. Tristan trzymał się konia zawzięcie, nie dając za wygraną, nawet kiedy zsunął się z siodła. Ona tracąc równowagę przytrzymała się grzywy, drugą ręką sięgając wodzy, aby je nieznacznie ukrócić, opanować niezadowolonego zapewne z dwóch jeźdźców aetonana. Tristan wykazał się nadzwyczajną sprawnością z powrotem wskakując za jej plecy, a ona nie wspominając nawet nic o chwilowej dyspozycji, zmrużyła powieki wsłuchując się w śmiech wibrujący nad jej uchem.
— Oczywiście — przyznała mu rację — nie sądziłam, że mogłoby być inaczej.
Ponowiła uścisk obejmując brata ufnie, podobnie do niego, wcale niezrażona zaistniałą sytuacją. Oboje musieli oswoić się z siodłem, a wierzchowiec z nimi. Nigdy jeszcze nie dosiadała aetonana, a za młodu raczej unikała kontaktów z wierzchowcami, dlatego sytuacja była dla niej nowa. Mimo to obecność Tristana wywoływała w niej nadzwyczajny spokój. Opierając się na mężczyźnie obserwowała skrzydła zwierzęcia, szykujące się do rozpostarcia i zmagania Tristana, aby nie nastąpiło to przedwcześnie.
— Niesamowite — szepnęła blisko jego uszu — To było niesamowite, Tristan — skonkretyzowała, bo jak jej się wydaje, bratu udało się całkowicie poskromić w tym momencie ich wierzchowca, a to zasługiwało na jej uznanie. Zaraz potem, wzrok skupiła na pięknie unoszących się w powietrzu lampionów, rzucających wiązki pomarańczowego światła na ich ciała.
— Spójrz.
Nie powinna go rozpraszać, póki ich jazda była jeszcze tak niepewna, ale subtelnym ruchem przejechała dłonią po jego piersi, wskazując podbródkiem na cienie, jakie lampiony rzucały pod siebie, na strome zbocze wzgórza.
— Oczywiście — przyznała mu rację — nie sądziłam, że mogłoby być inaczej.
Ponowiła uścisk obejmując brata ufnie, podobnie do niego, wcale niezrażona zaistniałą sytuacją. Oboje musieli oswoić się z siodłem, a wierzchowiec z nimi. Nigdy jeszcze nie dosiadała aetonana, a za młodu raczej unikała kontaktów z wierzchowcami, dlatego sytuacja była dla niej nowa. Mimo to obecność Tristana wywoływała w niej nadzwyczajny spokój. Opierając się na mężczyźnie obserwowała skrzydła zwierzęcia, szykujące się do rozpostarcia i zmagania Tristana, aby nie nastąpiło to przedwcześnie.
— Niesamowite — szepnęła blisko jego uszu — To było niesamowite, Tristan — skonkretyzowała, bo jak jej się wydaje, bratu udało się całkowicie poskromić w tym momencie ich wierzchowca, a to zasługiwało na jej uznanie. Zaraz potem, wzrok skupiła na pięknie unoszących się w powietrzu lampionów, rzucających wiązki pomarańczowego światła na ich ciała.
— Spójrz.
Nie powinna go rozpraszać, póki ich jazda była jeszcze tak niepewna, ale subtelnym ruchem przejechała dłonią po jego piersi, wskazując podbródkiem na cienie, jakie lampiony rzucały pod siebie, na strome zbocze wzgórza.
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Trema, chyba właśnie to niechciane uczucie krzewiło się w każdym zakamarku jej ciała, mrowiąc w opuszkach palców i przyprawiając o nieco przyspieszone bicie serca. Uśmiechnęła się ciepło, podchwytując spojrzenie Quentina ponad gładzoną przez nią czułym gestem końską szyją. Aetonan o srebrzystej sierści zarżał cicho, jakby domagał się większej uwagi z jej strony - przesunęła dłonią po zaróżowionych chrapach. Chwilę później lampiony rozbłysły, a jeźdźcy rozpoczęli ostatnią fazę przygotowań do startu. Nie ociągała się, po raz ostatni upewniła się, że uprząż przypisanego jej zwierzęcia jest odpowiednio dopasowana, po czym usadowiła się na siodle na tyle wygodnie, na ile pozwalał na to damski wariant i na odpowiedni znak zachęciła aetonana do startu. Oby udanego i bez przygód w jej wykonaniu.
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Harriett Lovegood' has done the following action : rzut kością
'k100' : 14, 70
'k100' : 14, 70
W miarę, jak wjeżdżał w towarzystwo tak bardziej wrcał do swojego poczciweg ja przeznaczonego dla innych skupiając się na obietnicy szykującego się wyzwania. Obcowanie z aetonanami zawsze poprawiało mu humor,porządkowało myśli. Zupełnie jakby pęd wietrzył mu głowę z ich niepotrzebnego nadmiaru. Pragnął tego doznać i tym razem. Z pewną niecierpliwością wyliczał więc wystukujący rytm kopyt Elegii o twardą nawierzchnię. Gniadej klaczy nastrój jeźdźca się udzielał - stroszyła więc brązowe pióra swych skrzydeł i łypała na otaczające ją konie z wyraźnym ożywieniem. Nieco niezdrowym. Adrien poklepał ją po szyi uspokajająco bo żadnych bijatyk nie chciał tu widzieć ze swoim udziałem, a potem...
...potem wszystko ruszyło. Carrow nie musiał nawet swej partnerki do współpracy bo ta z miejsca ruszyła żwawym kłusem balansującym na granicy z galopem. Uzdrowiciel zmuszony był nieco zdusić jej temperament nie chcąc by zrobiła sobie krzywdę na twardej nawierzchni.
...potem wszystko ruszyło. Carrow nie musiał nawet swej partnerki do współpracy bo ta z miejsca ruszyła żwawym kłusem balansującym na granicy z galopem. Uzdrowiciel zmuszony był nieco zdusić jej temperament nie chcąc by zrobiła sobie krzywdę na twardej nawierzchni.
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 6, 29
'k100' : 6, 29
Liczyła chyba jednak na zbyt wiele. Pochyliła się nad grzbietem aetonana, który z kłusa przeszedł w miękki galop, by nabrać odpowiedniej prędkości do wzbicia się w przestworza - rozłożył jednak skrzydła zbyt gwałtownie, Lovegood nie była przygotowana na nagłe szarpnięcie, które wyrzuciło ją z siodła w wyjątkowo widowiskowy sposób. Lot, który miała w planach na ten dzień, miał być nieco dłuższy i zakończyć się przyjemniej niż upadek na mokrą, chłodną trawę. Uderzyła biodrem o podłoże, całe szczęście niezbyt twarde, by po szybkim podniesieniu się i otrzepaniu ze źdźbeł stwierdzić z przestrachem, że jej rumak niewiele robił sobie z jej upadku i najwyraźniej planował dalsze podniebne podboje - bez jeźdźca. Ruszyła biegiem za nim, nawołując i zachęcając do zatrzymania się, jednak skutki przyniosło dopiero chwycenie za wodze i pociągnięcie. Szybko wskoczyła ponownie na siodło, mając nadzieję, że tym razem uda jej się utrzymać (dłużej).
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Harriett Lovegood' has done the following action : rzut kością
'k100' : 88
'k100' : 88
Zamiary uzdrowiciela w odczuciu klaczy nie były najwyraźniej zbyt czytelne. Bo faktycznie, sam uzdrowiciel przeżywał pewien dysonans - z jednej strony bardzo chętnie oddałby się w kopyta Elegii pragnąc zaznać jej prędkości i siły, a z drugiej to doskonale wiedział, że nie powinien, przynajmniej na chwilę obecną, tego chcieć. Wahanie to stało się jasnym sygnałem zezwolenia na wszystko, a więc aetonan nie tylko nie przestał nabierać pędu, lecz również wzniósł swe skrzydła. Ruch był gwałtowny na tyle, że Carrow w jednej chwili zganił się za swoje zachowanie i ściągnęła wodze zapierając się przy tym w siodle. Temperamentna klacz nie mogła zareagować inaczej na podobne traktowanie swojej majestatyczności - już po chwili co więksi szczęśliwcy mogli oglądać zlatująca nad końską szyją Carrowa, który po chwili prezentował całe swoje jestestwo poprzez leżenie krzyżem przed swą towarzyszką. Ta uniosła łeb i mruknęła z reprymendą. Nie wiedzieć czemu Adrien nie mógł się powstrzymać i wybuchł śmiechem, mając nadzieję, że takiego popisu jego ojciec nie dostrzegł. Z nieco lepszym humorem, a i pewną pokorą podszedł raz jeszcze do klaczy.
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 100, 36
'k100' : 100, 36
- Lady wybaczy to roztrzepanie...- mruknął zawadiacko wymieniając przy tym z nią wymowne spojrzenie i otrzepując się z resztek...nawierzchni. Zaraz potem znalazł się w siodle do którego chyba się przykleił, sprawiając, że to stało się jego drugą, bardziej ekskluzywną i na pewno ekstrawagancką drugą skórą. Trudno. Grunt, że klaczy ta zmiana postawy i pewny dosiad zaimponował. Ona sam sobie zresztą też zaimponował mając nadzieję, że gdy gonitwa dobiegnie końca to resztę uroczystości uda mu się przetrwać bez jego asysty.
W każdym razie siedząc pewnie, będąc pewny, starał się przemówicić niemniej pewnej siebie klaczy, że wierzy w jej wykraczające poza miarę umiejętności lotu...niemniej jak na razie chce pozachwycać się tym, jak pięknie wybija rym swymi smukłymi nóżkami po tej ziemi. Więc...
...jeszcze się nie wznoś, moja droga, jeszcze nie...
|poprawiam rzut na nie pozwolenie na rozpostarcie skrzydeł!
W każdym razie siedząc pewnie, będąc pewny, starał się przemówicić niemniej pewnej siebie klaczy, że wierzy w jej wykraczające poza miarę umiejętności lotu...niemniej jak na razie chce pozachwycać się tym, jak pięknie wybija rym swymi smukłymi nóżkami po tej ziemi. Więc...
...jeszcze się nie wznoś, moja droga, jeszcze nie...
|poprawiam rzut na nie pozwolenie na rozpostarcie skrzydeł!
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 76
'k100' : 76
+8 sprawność
A więc i nadszedł czas wyścigu! Craig spoglądał z nieskrywanym podziwem na zwierzę, które zostało mu przydzielone. Z pewnością siwek rwał się do wyścigu, Craig miał tylko nadzieję, że da radę go utrzymać.
Nie miał nawet nadziei na wygraną. Ale hej, przecież nie postanowił wziąć w tym udziału dla pierwszego miejsca. Z pewnością, gdyby jakimś cudem udało mu się wyprzedzić nie tylko gości, ale również samych członków rodu Carrow - w tym wypadku głównie Inarę - mógłby opowiadać o tym z dumą. Dziś jednak przede wszystkim liczyła się rozrywka.
O dziwo bez większego trudu dosiadł swojego wierzchowca.
Życzył w myślach powodzenia sobie, swoim kuzynom i chyba nawet Tristanowi. Był ciekaw czy Auriga spogląda w tę stronę z okien posiadłości. Cóż, będzie musiała mu uwierzyć na słowo, jeśli później powie, że ani razu nie spadł!
Poklepał swojego siwka po szyi, kiedy już usadowił się na jego grzbiecie - i spojrzał w kierunku ich trasy. Zabawę czas zacząć.
A więc i nadszedł czas wyścigu! Craig spoglądał z nieskrywanym podziwem na zwierzę, które zostało mu przydzielone. Z pewnością siwek rwał się do wyścigu, Craig miał tylko nadzieję, że da radę go utrzymać.
Nie miał nawet nadziei na wygraną. Ale hej, przecież nie postanowił wziąć w tym udziału dla pierwszego miejsca. Z pewnością, gdyby jakimś cudem udało mu się wyprzedzić nie tylko gości, ale również samych członków rodu Carrow - w tym wypadku głównie Inarę - mógłby opowiadać o tym z dumą. Dziś jednak przede wszystkim liczyła się rozrywka.
O dziwo bez większego trudu dosiadł swojego wierzchowca.
Życzył w myślach powodzenia sobie, swoim kuzynom i chyba nawet Tristanowi. Był ciekaw czy Auriga spogląda w tę stronę z okien posiadłości. Cóż, będzie musiała mu uwierzyć na słowo, jeśli później powie, że ani razu nie spadł!
Poklepał swojego siwka po szyi, kiedy już usadowił się na jego grzbiecie - i spojrzał w kierunku ich trasy. Zabawę czas zacząć.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Ostatnio zmieniony przez Craig Burke dnia 30.01.17 22:59, w całości zmieniany 1 raz
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'k100' : 45
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'k100' : 45
Uśpione wzgórze [ślub]
Szybka odpowiedź