Wydarzenia


Ekipa forum
Dawny most
AutorWiadomość
Dawny most [odnośnik]17.07.17 2:05
First topic message reminder :

Dawny most

Znajduje się stosunkowo blisko obrzeży lasu, a jednak niewiele osób zna jego lokalizację. Jego wygląd i wyraźne zaniedbanie świadczą o tym, że stoi w tym miejscu od bardzo długiego czasu. Kiedyś łączył ze sobą dwa brzegi przecinającej las rzeki; dziś w tym miejscu znajduje się niewielki strumień leniwie sunący przez wąskie koryto, które z łatwością może przeskoczyć zwinniejsza osoba. Niewykluczone, że w czasach jego powstania to miejsce jeszcze nie było zalesione, a zapewne nawet było dość regularnie uczęszczane. Dopiero później most i ścieżka, która do niego prowadziła, zostały porzucone i stopniowo zajęła je roślinność. Sama konstrukcja nie należy do zbyt stabilnych i wspinanie się na jej szczyt jest ryzykowne – łatwo można poślizgnąc się na mchu lub obluzowanych kamieniach i spaść. Za jedną ze starych cegieł pod mostem znajduje się niewielka wnęka; z tego powodu miejsce swego czasu było wykorzystywane do przekazywania drobnych wiadomości i przesyłek, często niekoniecznie dozwolonych. Dziś niewiele osób wie o skrytce, ale samo miejsce wydaje się sprzyjać potajemnym spotkaniom bez świadków.

Rzut kością k6:
1 - Nie znajdujesz niczego.
2 - Znajdujesz stary, zmięty list; tekst jest niemożliwy do odczytania.
3 - W skrytce znajduje się lekko zaśniedziały knut.
4 - Na samym końcu małej wnęki leży stary wisiorek na łańcuszku.
5 - Znajdujesz mugolski zegarek; niestety nie działa.
6 - Znajdujesz zakurzoną fiolkę; być może kiedyś znajdował się tam jakiś eliksir, niestety dawno wyparował.

Lokacja zawiera kości.

Portreciści

Drogę do znajdującego się na obrzeżach mostu oczyszczono i wyłożono kamieniami, nie pozwalając gościom festiwalu na zbłądzenie. Pnącza i bluszcze usunięto także z kamiennej drogi na moście, nadając mu tym samym świeżości. Świetliki, które wypuszczono na czas trwania festiwalu, razem z bujną roślinnością wokół nadały temu miejscu wyjątkowo romantycznego charakteru. Z tej okazji skorzystali artyści, którzy przybyli na obchody Brón Trogain.

Malarze rozstawili się na moście, by za odpowiednią opłatą wykonać szkicowe portrety, karykatury, oraz staranne, pastelowe rysunki gości festiwalu. Z dumą oferują swoje usługi każdemu przechodniowi, choć grzeczniej namawiają do pozowania tych lepiej ubranych. Klienci mogą usiąść wygodnie na ustawionych naprzeciw sztalug krzesłach. Wykonanie portretu zajmuje od dwudziestu minut (karykatura) do godziny (kolorowy portret), a choć artyści demonstrują zamawiającym swoje inne prace to ostateczny efekt zależy od weny i humoru samego twórcy...

Aby uzyskać portret należy rzucić kością k10 i otrzymać odpowiedni portret. Każdy poziom wiedzy o sztuce pomaga porównać styl artysty z własnym gustem i wybrać odpowiedniego portrecistę - mając poziom I, można manipulować wynikiem k10 o jedno oczko w górę lub w dół; poziom II - dwa oczka; poziom III pozwala na wybór dowolnego artysty.

1: portrecista wyznaje styl nowoczesnej ekspresji i (choć na początku sprawiał dobre wrażenie) nie wydaje się być do końca trzeźwy... otrzymujesz niepokojący, dynamiczny portret namalowany jaskrawymi kredkami. Powieszony w pokoju, wywołuje konsternację gości i wzbudza w nich dziwny niepokój oraz ponurość. Portret nie wpływa na twój nastrój, ale masz wrażenie, że jego kolory są jeszcze żywsze ilekroć w pobliżu znajduje się ktoś nieżyczliwy.
2: karykaturzysta uchwycił wszystkie wady Twojej aparycji w zabawnej karykaturze, wykonanej ołówkiem. Choć portret Ci nie schlebia, budzi dziwną wesołość zarówno w Tobie jak i w każdym, kto go zobaczy. Powieszony w pokoju, sprawi, że Twoje żarty staną się zabawniejsze.
3: portret wykonany piórkiem nadaje Twojej twarzy surowych rysów. Pomimo dynamicznej kreski i prędkiego czasu rysowania, masz wrażenie, że artysta przyglądał Ci się wyjątkowo przenikliwie. Powieszony w pokoju, portret zdaje się podkreślać mocne strony Twojego charakteru - gdy znajdujesz się w jego pobliżu, goście odczuwają wobec Ciebie mimowolny autorytet i chętniej słuchają Twoich przemyśleń.
4: w pierwszej chwili dostrzegasz na portrecie tylko szereg linii i kształtów geometrycznych, ale po chwili skupienia abstrakcja układa się w zarys Twojej twarzy. Jeśli zdecydujesz się powiesić to nowoczesne dzieło w pokoju, odkryjesz, że łatwiej Ci się przy nim skupić: dzieło pozytywnie wpływa na Twoją koncentrację, ułatwia kojarzenie i zapamiętywanie faktów, szczególnie podczas nauki lub rzemiosła.
5: pastelowy portret cieszy oko jasnymi kolorami, a ciepłe barwy i miękka kreska tuszują wszelkie mankamenty Twojej urody. Powieszony w pokoju, wprawi Cię w radosny nastrój i polepszy samoocenę. Wszyscy, którzy znajdą się w jego pobliżu będą myśleć, że jesteś równie piękny/a jak na obrazie.
6: z niewyjaśnionych powodów artysta postanowił sportretować cię jako warzywa i owoce i defensywnie twierdzi, że to wykonana w tradycyjnym stylu martwa natura. Choć obraz wydaje się ekscentryczny, to powieszony w pokoju pobudzi apetyt gości i sprawi, że każda zjedzona w pomieszczeniu potrawa (niezależnie od tego, kto ją ugotował) wyda się smaczniejsza.
7: choć portret przedstawia Cię tylko od szyi w górę, to promieniuje dziwnym erotyzmem. Linie wyginają się w sensualny sposób, kolory subtelnie nęcą zmysły, Twoja podobizna ma lekko rozchylone usta i rozmarzone spojrzenie. Powieszony w sypialni, portret pobudzi nastrój erotyczny i wzmocni miłość małżeńską, powieszony w pokoju dziennym przyciągnie spojrzenia gości. Jeśli jesteś półwilą, Twoja aura zdaje się być jeszcze intensywniejsza gdy jesteś w pobliżu swojej podobizny.
8: otrzymujesz dowcipny, pastelowy portret, na którym malujesz własny portret. Jeśli zainspiruje Cię do sięgnięcia po szkicownik lub pastele - sprawi, że wszystkie dzieła, jakie wyjdą spod Twojej ręki i zostaną powieszone w jego pobliżu wydadzą się piękniejsze niż w rzeczywistości.
9: artysta przedstawił Cię przy pianinie, nawet jeśli nigdy w życiu nie grałeś na tym instrumencie. Podczas malowania portrecista dużo mówił o własnej pasji do muzyki i oglądając portret nabierasz wątpliwości, czy aby nie jest lepszym muzykiem niż malarzem. Kolory są nieco zbyt ciemne, a anatomia dłoni wydaje się niepoprawna, ale za to w obecności portretu dźwięki muzyki zdają się brzmieć przyjemniej. Jeśli grasz na instrumencie lub śpiewasz, obecność obrazu wzmocni Twój naturalny talent. Powieszony w domu, nastroi gości do tańców i zabaw, pozwalając im przeżyć emocjonalnie każdą melodię.
10: artysta przedstawił Cię na secesyjnym tle, przylepiając do portretu prawdziwe (jeśli mu wierzyć...) płatki złota. Obraz olśniewa przepychem - powieszony w domu podbuduje Twój status w oczach gości, odciągając ich uwagę od jakiegokolwiek nieporządku lub niedoskonałości wnętrz. Goście bez znajomości savoir-vivre będą czuć się w pobliżu portretu bardzo nieswojo, zupełnie jakby ich osądzał - Ty zaś nabierzesz pewności siebie w roli gospodarza i poczucia, że każde potknięcie zostanie Ci wybaczone.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.01.23 19:14, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dawny most - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Dawny most [odnośnik]09.08.23 12:28
Przyjęła gratulację z lekkim uśmiechem, ale bez słowa, nie czuła się bowiem w pozycji do dumnego zbierania łask z powodu zdolności bliźniąt. Nie eksplodowały magia dzięki niej - zachowała w całej tej pokręconej sytuacji pokorę, chociaż podświadomie pragnęła opowiadać o sile bliźniąt w nieskończoność. O tym, jak wiele przeżyły już w jej łonie; jak przetrwały okrucieństwa Azkabanu, wybuchy anomalii, naznaczenie Mrocznym Znakiem; jak wysysały z jej krwi i mleka tkwiącą w niej mroczną potęgę, rosnąc na tym zatrutym podłożu od pierwszego oddechu - a nawet i wcześniej. Wróżyła im świetlaną przyszłość pełną wyzwań, wierzyła w to, że poniosą ich świadectwo dalej, w przyszłość - bezpieczna, czystą, pozbawioną szlamiego brudu. Osiągając jeszcze więcej niż ich rodzice; co biorąc pod uwagę osiągnięcia Tristana wydawało się wręcz niewyobrażalne. Wypełniające skostniałe serce Deirdre drżącą radością, nie spływającą z jej uśmiechniętej twarzy od razu.
Moment dumy i szczęścia został uchwycony przez malarza, dostrzegała to kątem oka, ruchy pędzla artysty stawały się szybsze, jakby ścigał się z czasem, by nie umknął mu żaden detal tego niebywałego zjawiska, madame Mericourt uśmiechniętej w niewinny, pełen satysfakcji sposób, nadający jej słodkiej aury, tak odległej od wyniosłej pozy namiestniczki Londynu.
- Zrobię wszystko, by stały się zdolnymi i silnymi czarodziejami - odparła powoli, wyważenie, hamując chęć podzielenia się z Valerie krwawymi szczegółami. Opisami mrocznych cieni, wciskających sylwetkę śpiewaczki - tak podobnej do Vanity - w ścianę, gruchoczących jej kości, wyłamujących kręgosłup, zamieniających pełną życią artystkę w bezwładne ciało, przypominające jakieś morskie stworzenie, wyciągnięte na brzeg. Bliźnięta były wspaniałe, silne, zdolne - do wszystkiego. Valerie miała rację, to, czego teraz nauczyła ich matka, miało zaprocentować na przyszłość, dać im moralną podstawę, fundament, na jakim miały budować swoją potęgę. Ta perspektywa pozwalała Deirdre na sięgnięcie po głębsze pokłady cierpliwości i wyrozumiałości; zaczęła widzieć w potomstwie część siebie i Tristana, tradycją godną kontynuowania i pielęgnowania; siłę, mającą przetrwać kolejne dekady. Czuła, że Valerie jest w stanie zrozumieć tę słabość, lecz wiedziała, że nie może zdradzić jej wszystkiego - i że mimo pozornych podobieństw ich doświadczenie macierzyństwa dzieli prawdziwa przepaść.
Podobna, jak ta rozpościerająca się między ich poglądami na temat moralności. Młoda pani Sallow zwinnie ominęła dwuznaczny temat, nie pociągnęła go dalej, nie pozwoliła Deirdre pobawić się konwencją - w innej sytuacji mogłaby poczuć się zawiedziona, lecz nauczyła się już, że mało kto dotrzymywał jej kroku w tej kwestii, zwłaszcza poza ramami bankietów, ciągnących się do późnych godzin nocnych. Alkohol rozluźniał języki, zwłaszcza te męskie; właściwie nie powinna ją dziwić elegancka ucieczka Vanity. Poruszała kwestię intymną, do tego związaną z przeszłością jej już nie tak młodego męża, zapewne nie była to najwygodniejsza płaszczyzna niezobowiązującej konwersacji, nawet w luźniejszej atmosferze festiwalu lata. Mericourt uśmiechnęła się ponownie, kiwając lekko głową, nie zamierzając peszyć dalej Valerie ani pokpiwać z jej eleganckiego, angielskiego wyjścia. - Myślę, że sobie poradzę - skomentowała tylko, zwracając się już wprost do malarza, tworzącego wyraźnie wolniej od swego towarzysza. Słodki, rozmyty portret namiestniczki Londynu wymagał najwyraźniej więcej skupienia, a przelanie dość mrocznej, posągowej urody na płótno - do tego tak, by czarownica wyglądała uroczo i niewinnie - zabierało więcej czasu. Deirdre była jednak cierpliwa, uniosła jeszcze do śpiewaczki dłoń w geście pożegnania, powstrzymując się od chęci poproszenia jej o ucałowanie drogiego męża, po czym całkowicie skupiła się na pozowaniu, tym razem siadając już bez ruchu i nawet najdrobniejszego drgnięcia mięśni twarzy. Ciekawa, czy impresjonistyczna wariacja na temat wyglądu będzie choć trochę przypominaćjej prawdziwą twarz.

| zt :pwease:


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Dawny most [odnośnik]22.08.23 12:53
4 sierpnia
Lady Fawley zdecydowała się udać na obchody święta Brón Trogain, choć zwykle unikała tego rodzaju publicznych zgromadzeń. Tłumy, hałas i zgiełk nie były zbyt odpowiednie dla jej organizmu po gwałtownym ataku choroby, ale tym razem zachęcana od niemal dwóch dni przez starszego brata nie miała serca mu odmówić. Wychodzące spod jej dłoni koślawe hafty mogły przecież poczekać, argumentował, a zmiana otoczenia zazwyczaj stanowiła miły odpoczynek od wykonywanej w kółko czynności. Pod letnim niebem, bryza niosła zapach kwitnących kwiatów, dźwięki szczerego śmiechu, tak dawno niesłyszanego, podrywały atmosferę. Ubrana w zwiewną suknię o jasnoniebieskim odcieniu, przechadzała się wraz z bratem po jarmarku. Przesuwała palce po kryształach, podsłuchiwała plotki młodych dziewcząt i wdychała wonie ziół i kadzideł, które wypełniały powietrze.
Jej kroki były pełne swobody, spojrzenie z kolei przemykało po tłumie z ciekawością. Mniej więcej w połowie drogi zatrzymała się przed straganem pełnym drobiazgów, ale to nie to przyciągnęło uwagę czarownicy. Zwróciła się w kierunku drewnianego mostu, gdzie grupa ulicznych malarzy stworzyła swój niewielki, magiczny świat. Odłączając się ledwie na moment od brata, zniknęła pomiędzy sztalugami. Obrazy w różnych stadiach tworzenia stawiały na widoku tętniącą energię twórców. Pędzle tańczyły po kanwie, ożywiając każdą warstwę farb, tworząc historie i emocje na kawałku płótna. Lady Babette oddała się tej niepowtarzalnej atmosferze, wdychając zapach farb i wpatrując się w migoczące kolory, przyjemną odmianę od jej obrazów, od wielu miesięcy utrzymanych w szarościach i czerniach, przyziemności i abstrakcji, jeżącej włos niemal wszystkim domownikom. Jeden z malarzy stał przy swoim dziele, rysując delikatne linie twarzy pozującej mu kobiety już od dłuższej chwili. Jego ręce były pewne a wzrok skupiony, jakby wchodził w interakcję z duszą własnego obrazu. Przyglądała się, początkowo nieco zafascynowana tym procesem, jak wcielał swoje wizje w rzeczywistość, ale im dłużej się przyglądała, tym coraz bardziej odczuwała, że trochę przesadzał ze swoją kontemplacją; przekoloryzowaną, nieco nadętą, ale zdawało się, że chyba tylko ona zwróciła na to uwagę pośród przechodniów. Zdawała sobie również sprawę, że każdy proces twórczy wyglądał inaczej, zależał od danej osoby, a artyści, cóż, byli sami w sobie specyficzni. Ostatecznie podszedł do niej w pewnym momencie inny jegomość, jego ręce wciąż trzymały pędzel i paletę.
Czy chciałaby panienka pozować? – zapytał z uśmiechem, wskazując na przygotowane na sztaludze płótno. Zaskoczona w odpowiedzi uśmiechnęła się równie lekko, spoglądając na obraz, na którym kształtowała się konturująca się postać.
Z przyjemnością – odpowiedziała i podeszła bliżej, by stanąć przed płótnem. Artysta zaczął wcielać w życie swój talent, pędzlem oddając rysy jej twarzy, tonując kolory. Stała nieruchomo, nie chcąc zaburzać pracy malarza. Minuty płynęły, w jej umyśle rodziło się pytanie: czy lady matka byłaby zainteresowana objęciem opieką nieznanego, ulicznego artysty? Osobiście wierzyła, że to właśnie wśród takich jednostek skrywały się największe talenty. Ale czy miała prawo wchodzić w polemiki z mecenasem sztuki? W tym momencie była jedynie nikim; dopiero zamierzała kształcić się w kierunku, wspomagać rodzinę i podtrzymywać tradycję wydobywania pereł spośród mułu. W pewnym momencie jednak znużona rozglądnęła się wokół, nieopodal dostrzegając znajomego lorda; stał tam z lekko pochyloną głową, choć była skłonna wywnioskować, że nie wyglądał na zadowolonego z tego, co powoli tworzyło się na płótnie. Gdy oczy mężczyzny podniosły się nagle, krzyżując z jej spojrzeniem, nie odwróciła speszona wzroku a jedynie kiwnęła lekko głową na znak powitania.

[bylobrzydkobedzieladnie]


she's a mess of gorgeous chaos and you can see it in her eyes.


Ostatnio zmieniony przez Babette Fawley dnia 22.10.23 18:13, w całości zmieniany 9 razy
Babette Fawley
Babette Fawley
Zawód : malarka, aspirująca kuratorka sztuki
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11845-babette-fawley#365847 https://www.morsmordre.net/t11853-osha#366244 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t11867-skrytka-bankowa-nr-2574#366573 https://www.morsmordre.net/t11852-babette-fawley#366243
Re: Dawny most [odnośnik]22.08.23 12:53
The member 'Babette Fawley' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dawny most - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dawny most [odnośnik]23.10.23 10:10
2 - V I I I - 1 9 5 8
__________________________________________________

Łagodne promienie zachodzącego słońca malowały mleczno-złocisty obłok wzdłuż nieba, barwiąc okolicę specyficzną, nieco kojącą poświatą. Równie podobnymi artyzmowi natury byli rozstawieni malarze na długości całego mostu, który zdawali się być kolejną z atrakcji wielkiego festiwalu. Wielkiego, bo bawili się na nim w większości właściciele najznamienitszych, angielskich nazwisk; wielkiego, bo mówiono o nim, że był przypieczętowaniem walk o wolny Londyn, oznaką zwycięstwa nowego porządku, w końcu darem z rąk nowej Namiestniczki – fakt, że ta, która pieczę sprawowała nad stolicą, była kobietą, wciąż odbijał się echem zaintrygowania w jego głowie. Nie zdążył jej poznać, osobiste zapoznanie nie orbitowało też wszakże w sferze jego upragnionych zadań w najbliższym czasie; a mimo to przechadzał się urokliwymi zakątkami stworzonymi na cześć święta, z pewną dozą swobody, z otwartością, której miał się uczyć. Musiał się nauczyć.
Lniane odzienie w odcieniach brązu i beżu pozwalało na czerpanie z dobrodziejstwa wysokich temperatur bez zbytecznego dyskomfortu; szedł przed siebie pewnie i z opanowaniem, z lichą namiastką uśmiechu, ze spojrzeniem raczej skierowanym przed siebie, niźli na mijane sylwetki. Poza dwiema, które kroczyły przed nim – większą i mniejszą, kobiecą i dziecięcą – mamka i córka, która nalegała na spacer poza granicami Wyspy Man były towarzyszkami działań mających przybliżyć mu – im – rzekomą potęgę Anglii, jej walory i piękno, tak odległe od definicji, w którą piękno zwykł ubierać.
Splecione za plecami dłonie potęgowały wrażenie wyprostowanej, wysokiej sylwetki; a ta z kolei dopełniała egzotyczności, zwłaszcza pośród jasnych twarzy rodowitych Anglików w eleganckich, szarych i czarnych szatach. Nawykł do spojrzeń posyłanych w jego stronę, choć tutaj, gdzie główną grupą gości była klasa wyższa, te wydawały się nieco subtelniejsze niźli na najbardziej zatłoczonych ulicach Londynu. Nawykł też do tych ich charakterystycznych skinięć głową, do form powitań i grzecznościowych skłonów razem z kapeluszem – zdradzało go odzienie, biżuteria na palcach czy charakterystyczna, słoneczna brosza na piersi, która być może nie zdradzała nazwiska, zdradzała jednak status i idący za nim majątek.
Podobną sensację wywoływała mała dziewczynka, choć jej strój nie był już typowo egipski, a nosił w sobie angielskie wpływy; godził się na to z czystego pragmatyzmu, wplatając w niego nuty troski – tutaj jedyne o czym powinni byli myśleć, była przyszłość.
Utrzymywał dystans kilku, czasami kilkunastu kroków, przystając przy kilku rzemieślnikach płótna raz po raz, innych racząc jedynie przelotnym spojrzeniem; ten, przy którym zatrzymała się dziewczynka, ostentacyjnym ruchem prosząc mamkę o bycie sportretowaną, zaskarbił sobie więcej lordowskiej uwagi.
Pierw uniósł brwi, prędkim spojrzeniem obrzucając kilka gotowych dzieł, głównie ukazujących kobiety w ekstrawaganckich strojach i eleganckich perłach na szyi; później znów spojrzał na córkę, odpowiednim skinieniem głowy zezwalając jej na tą wariację.
Mogli pozwolić sobie chociaż na tyle; mógł pozwolić jej na zostanie twarzą kolejnego dzieła artysty, skoro takie było jej życzenie.




the sun is hiding
and if you do not have a name, you have nothing
Maahes Shafiq
Maahes Shafiq
Zawód : badacz run, finansista, książę Egiptu
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
shadow, don't try to act like the sun
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11784-maahes-shafiq#363778 https://www.morsmordre.net/t11819-geb#364963 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t11818-skrytka-bankowa-nr-2559#364962 https://www.morsmordre.net/t11820-maahes-shafiq#364995
Re: Dawny most [odnośnik]23.10.23 10:11
The member 'Maahes Shafiq' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dawny most - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dawny most [odnośnik]24.10.23 20:34
5.08

Popołudniowe słońce podobno sprzyja artystom, a choć nieco dokuczało Hectorowi, to wolał taką pogodę od deszczu. Grunt był suchy, ziemia nie zapadała się pod stopami, błoto nie oblepiało laski, nigdzie nie było ślisko. Niegdyś nie lubił Londynu, bo chodniki były zatłoczone, po ulicach jeździły przerażające maszyny i cały czas padało. Każdy krok wydawał się wyzwaniem i niebezpieczeństwem. Teraz, w teorii, powinien się czuć pewniej w oczyszczonym mieście, ale Londyn wydawał się dziwnie pusty — a Festiwal i tak był zbyt tłoczny, zbyt głośny, zbyt ciasny. Namioty, ścieżki, las, ludzie idący zbyt blisko, ramiona, które mogły się otrzeć o jego koszulę w nieproszonym geście. Nie pragnął dotyku, bo jego myśli i tak do niego biegły, do portu, do Wenus, do burdelu znajdującego się tak blisko i tak daleko. Miał już nie zaglądać do tamtego miejsca, oprzeć się pokusie raz na zawsze, ale dziś zdawała się wyjątkowo silna, szczególnie gdy wznosił wzrok na niebo, na krwistą kometę. Być może przeczuwał już podskórnie, że wieczorem złamie swe postanowienia.
W Weymouth zdawało się być luźniej, albo to on był tam swobodniejszy. Pojawił się w Dorset z uwagi na siostrę i to, że łatwiej było bawić się tam z synem, ale i w Londynie musiał się pokazać. Orestes został dziś z dziadkami, a Hector tonął w dusznej, tak innej atmosferze - pamiętając, że to tutaj kręcą się jego pacjenci i potencjalni klienci, że bywalcy Brón Trogain znają jego i Beatrice, że powinien być dystyngowany i uśmiechnięty i pogrążony w żałobie i pogrążony w zabawie i jak najmniej kaleki.
Musiał usiąść. I znaleźć ku temu wymówkę, bo nie lubił siedzieć sam, laska przyciągała spojrzenia. Portrety oferowane na moście wydawały się niedrogie, a on potrzebował nowych ozdób dla pustych ścian po tym, jak pozbył się portretów ojca, a ten żony pozostał niedokończony. Rozsiadł się jak najwygodniej, malarza wybierając niejako po omacku - znajomość sztuki pozwoliła mu uniknąć oczywistego kiczu, ale nie zwrócił uwagę na niuanse pomiędzy artystami. Po chwili pożałował odrobinę wyboru, "jego" malarz paplał o muzyce i tańcu, przypominając Hectorowi o balach spędzonych pod ścianą i pokazywaniu się z żoną w operze i o miłości swojej pierwszej kochanki (nie potrafił myśleć o niej bez goryczy) do śpiewu, ale z opresji wybawiła go młoda, dobrze ubrana kobieta, dosiadająca się do artysty obok.
-Dzień dobry. - przywitał się uprzejmie, skoro już mieli spędzić obok siebie przynajmniej dwa kwadranse. -Wierzy panienka, że obraz może oddać ludzką duszę? - zagaił niezobowiązująco, tonem tak lekkim, jakby nie myślał o filozoficznym ciężarze własnych słów. A myślał. Zwłaszcza, gdy palił nadmiernie gadatliwy portret ojca, usiłując pozbyć się jego cienia raz na zawsze.

portret muzyczny, nie zmieniam wyniku


We men are wretched things.
Hateful to me as the gates of Hades is that man who hides one thing in his heart and speaks another.

Hector Vale
Hector Vale
Zawód : Magipsychiatra, uzdrowiciel z licencją alchemika
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight

OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 17 +3
UZDRAWIANIE : 26 +8
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10855-hector-vale https://www.morsmordre.net/t10885-achilles#331700 https://www.morsmordre.net/t12123-hector-vale#373184 https://www.morsmordre.net/f389-walia-wybrzeze-rhyl-rhyl-coast-road-8 https://www.morsmordre.net/t10887-skrytka-bankowa-nr-2379#331777 https://www.morsmordre.net/t10886-hector-vale
Re: Dawny most [odnośnik]30.10.23 22:28
| dla Babette

Dumne sztandary, każdy zwieńczony wyhaftowany źdźbłem w zależności od kolorystyki tła złotym lub srebrnym, przykryły szczelnie budynki noszące ślady wojny. Londyn chyba po raz pierwszy sprawiał wrażenie przesiąkniętego magią, nie było potrzeby kryć jej wspaniałości. Nieprzyjemne widoki nie kalały wzroku znamienitych gości, czarodziejska społeczność godna wejścia do stolicy miała skupić się na celebrowaniu święta plonów, miłości i życia. Radosnym nastrojom poddawali się szczególnie młodzi, wszak młodość rządzi się własnymi prawami. Wybaczano wiele – długie wymiany spojrzeń, wypicie jednego kielicha wina za dużo, bliższe niż zwykle położenie ciał podczas tańca, nawet widok splecionych dłoni. Póki nie przekraczało się granic obyczajności, nikt głośno nie wyrażał dezaprobaty, lecz baczne spojrzenia śledziły śmiałe gesty, niejedna matrona w swojej głowie stworzyła listę osób, z którymi przyjdzie im pomówić po zakończeniu festiwalu, kiedy nastanie kres swawoli. Chyba pomiędzy bawiącym się tłumem nie było nikogo, kto łudziłby się, że rozejm nie zakończy się po ostatnim dniu festiwalu.
Jemu jako młodemu lordowi tym bardziej pozwalano łapać resztki swobody, kiedy zaczęto rozprawiać o zmianie jego stanu cywilnego. Jeśli jakiekolwiek rozmowy w tym temacie były prowadzone, to zapewne nie ułatwiała ich polityczna sytuacja w kraju, dodatkowo wiedziało o nich wąskie grono. Niech się chłopak wyszaleje, wyrzucił z siebie podczas ostatniej lipcowej kolacji wuj, prawdopodobnie chcąc sprowokować swą drogą szwagierkę do dyskusji. Mało wymyślny plan spełzł na niczym, matczynego oblicza nie wykrzywił choćby cień grymasu, a szanowny ojciec poprosił go wprost o należytą rozwagę, czyniąc to pod wpływem duchowej obecności nestora, który już odwiecznie siedział u szczytu stołu, bladym spojrzeniem darząc kolejne pokolenia swych potomków.
Sophos czerpał pełnymi garściami z oferowanych mu przyjemności, nie tracąc przy tym doskonałej prezencji. Należycie wyprostowany i w idealnie skrojonym garniturze przemierzał jedną z leśnych ścieżek. Otaczała go feeria barw, dźwięków i zapachów, kiedy wszyscy mieli okazję bawić się jeszcze za dnia, na prawdziwe zrywy czekając do nocy. Z odległości dostrzegł rozłożone wzdłuż mostu sztalugi i instynktownie poczuł potrzebę wejść pomiędzy malarzy. Sztuka była jedynym elementem w jego życiu, gdzie było miejsce na jakąkolwiek otwartość. To nie malarstwo przemówiło do jego duszy, posągi wydawały mu się bardziej majestatyczne, trwalsze w swej naturze. Choć wolałby spoglądać na pracę innych artystów z dłutem, to jednak z niemałym zainteresowaniem przyglądał się ruchom pędzli, próbując zorientować się które z nich mogą świadczyć o niezwykłym talencie. Zatrzymał się przy jednym z malunków, na płótnie rozpoznając kształt… Jabłka?
Uniósł jedną brew, wzrok kierując na modelkę, rozpoznając w niej lady Fawley. Czy miała świadomość do jakiego tworu pozuje? Odpowiedział na jej bezdźwięczne skinienie głową podobnym gestem, mocno zastanawiając się nad tym czy należy wyswobodzić ją z tej sytuacji. A może dzieło zaraz przerodzi się w coś innego, rys o owocowym kształcie może jednak przemieni się w owal twarzy. Jasnoniebieski odcień sukni był akurat w pełni wart godnego odwzorowania na płótnie.
Na miejscu lady nie liczyłbym na dzieło wybitne, ale z pewnością nie braknie mu oryginalności – pozwolił sobie już z góry wyrazić werdykt, żartobliwym tonem chcąc zachęcić damę do rozmowy, a rozpoczynającego pracę artystę może nieco podjudzić do włożenia większego wysiłku w dzieło. Nic sobie nie zrobił z jego jawnie zirytowanej mimiki, ruszył za płótno, aby przystanąć obok Babette. – Sam odważny koncept zasługuje na uznanie.
Był ciekaw czy zechce zerknąć na obecny stan malunku i udzielić wskazówek malarzowi, wszak sama miała niemały talent, jak to szeptano na salonach. Gdyby jednak leżeć powtarzanym z ust do ust opiniom, każda szlachcianka czekająca na wydanie posiadła wiedzę ekspercką z różnych dziedzin sztuki. Z jakiegoś powodu efekty jej twórczości były skrzętnie ukrywane, to budziło zainteresowanie. Czy plotkowano w taki sposób o tworzonych przez niego rzeźbach?
Miejmy nadzieję, że nos nie zostanie ukazany jako bakłażan – dodał konspiracyjnym szeptem, z zuchwałym uśmieszkiem zerkając na malarza.
Sophos Bulstrode
Sophos Bulstrode
Zawód : asystent zarządcy kasyna Elizjum
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
we all wear masks
and the time comes when we cannot remove them without
removing some of our own skin
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
life is the most exciting bet
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11929-sophos-bulstrode https://www.morsmordre.net/t11944-pygmalion#369278 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-hertfordshire-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t11945-skrytka-bankowa-nr-2592#369279 https://www.morsmordre.net/t11942-s-bulstrode#369247
Re: Dawny most [odnośnik]02.11.23 21:50
dla Maahesa

Na chwilę zostawiła męża samego. Choć po wszystkim co wydarzyło się wczoraj niechętnie opuszczała jego bok. Ostatecznie jednak, miała rację - powinni mieli mieć namiot dla siebie. Szczęśliwie, po chwilach wytchnienia i hucznie obchodzonego rozpoczęcia festiwalu ucztą, kiedy powieki zaczęły jej ciążyć było już późno i tego wieczoru, po wcześniejszych doznaniach wystarczyło jej usnąć przy znajomym już boku.
Kiedy rozkleiła powieki towarzyszył jej ból głowy - z pewnością winowajcą była ilość wypitego wina, ale nawet pomimo tego, nie potrafiła wyzbyć się wiercącej się w niej euforii. Było późno - bardzo późno - kiedy kładli się spać. Podniosła się po cichu, przywołując Anithę by pomogła jej się przyszykować. Miała na dziś plan - większość dnia, zamierzając niezmiennie oddać mężowi, nie zapomniała o tym, co mogło okazać się dla niej korzyścią. Wychodząc, wraz z wyjaśnieniem zostawiła na wargach męża kilka pocałunków, obiecując niedługo powrócić. Swobodnie wyjaśniając dokąd i po co się wybiera. Przechadzała się terenem festiwalu pełna uroku i niewypowiedzianego zadowolenia, które odbijało się od niej całej. Minęła jarmark, decydując, że na nim zjawi się trochę później - i nie sama. Wtedy dokładniej przyjrzy się temu, co poszczególni handlarze oferują rozglądając się w poszukiwaniu znajomej sylwetki, której - jak wiedziała z doświadczenia - trudno było nie zauważyć. W końcu jej tęczówki znalazły znajomą sylwetkę a wargi rozciągnęły się w uśmiechu.
- Z doświadczenia wiem, że obserwacja nie zawsze jest najlepszą możliwością poznania. - wypowiedziała, kiedy znajdowała się już niedaleko na tyle blisko, by było ją wyraźnie słyszeć, ale jeszcze kawałek od mężczyzny, tyle, że do zrobienia pozostało jej kilka giętkich i lekkich kroków wraz z falującą za nią, niebieską tkaniną. Idąc, znajomym sobie gestem rozłożyła dłonie w niemym wyrazie pierwszego powitania, jeszcze zanim to w ogóle zaistniało. - Lordzie Shafiq, Maahesie. - przywitała się, kiedy zatrzymała swoje kroki - rozpromieniona - zaraz obok, dygając przed nim z rozciągniętymi w uśmiechu wargi i rozświetlonymi oczami. - Lady Shafiq. - przywitała się też z jego córką. - To twój pierwszy portret, kochanie? - zapytała uprzejmie, nim spojrzeniem wróciła do mężczyzny. - Raduje mnie, że udało nam się spotkać w tym czasie - i dość różnych okolicznościach- wypuściła kolejne słowa przekrzywiając łagodnie głowę z zainteresowaniem. Splotła dłonie za sobą rozglądając się wokół. - Miałeś, sir, przyjemności wcześniej uczestniczyć w Festiwalu? - dodała kolejne z pytań, przesuwając wzrokiem wokół, nim z uśmiechem rozciągającym wargi powróciła do mężczyzny obok którego przystanęła. Jak i on skupiając spojrzenia, choć z pewnością mniej zaciekawione. W jej tęczówkach z pewnością nie odbijało się to, co w tych przypadkowo mijanych. Jeśli chciała by ktoś wiedział, że poddaje go ocenie, dokładnie wiedziała którego rodzaju spojrzenie poznać. Z Maahesem nie łączyło ją tak naprawdę wiele, poza kilkoma spotkaniami i uprzejmością, którą - dla własnych korzyści - wysunęła w jego stronę. Z nich wszak i dla nich, plotła przecież całe swoje plany.


I've heard allegations 'bout your reputation
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
Melisande Travers
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4704-melisande-rosier#100644 https://www.morsmordre.net/t5050-nulla#108518 https://www.morsmordre.net/t12140-melisande-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t5178-skrytka-bankowa-nr-1209 https://www.morsmordre.net/t5098-melisande-rosier#110615
Re: Dawny most [odnośnik]10.11.23 12:34
Dziecięca prośba tętniła specyficzną radością, kiedy sylwetka dziewczynki po uprzedniej aprobacie ojca ruszyła w kierunku małego stołeczka – artysta, malarz, od razu skłonił się wobec trójki zatrzymanej przy jego stoisku. Zaraz też wydał konkretne instrukcje dotyczące pozowania, by później odwrócić się w kierunku sporego kufra, na którym spoczywały farby, węgielki i coś, co przypominało kredki – dopasowywał najprawdopodobniej wizję do techniki, własne możliwości do dziecięcej buzi, wzniosłe pomysły do potencjalnego zadowolenia swoich klientów.
Maahes obserwował to wszystko ze swobodą, niemal z uśmiechem na ustach, krzątanie maestro miało w sobie coś niemal zabawnego, choć w całej tej beztrosce raz po raz posyłał kontrolne spojrzenia w kierunku córki; tą prędko zajęła się mamka, pomagając dziewczęciu wyprostować się na stołku, ustawić gładki profil pełnego policzka do najodpowiedniejszej pozy.
Obserwacją zajmowali się malarze, patrząc i tworząc – on mógł jedynie patrzeć; twierdził tak do czasu, kiedy w otaczającej rzeczywistości zamajaczyła znajoma sylwetka.
Pierw dostrzegł błękit sukni, później przyjazne rysy twarzy; kolejnym był uśmiech i odpowiednie skłonienie w jej kierunku, odpowiadające na powitanie.
– Lady Travers, promienna jak letnie słońce – odpowiedział kurtuazyjnie, choć szczerze, przyjmując jej towarzystwo z subtelnym zadowoleniem. Dziewczynka zasiadająca na stołku miała nieco kłopotu z rozdzieleniem swojej uwagi, zwłaszcza, że zaaferowana była teraz współpracą z malarzem; odwróciła się jednak przez ramię, a później na moment zsunęła ze stołeczka i skłoniła wobec Melisande – podobnie postąpiła towarzysząca im kobieta.
Dziecko uśmiechnęło się, choć nieco spłoszone spojrzenie biegało po twarzy lady Travers; później dziewczynka pokiwała przecząco głową.
– Nie pierwszy, choć pierwszy angielski. Odkrywamy tutejsze techniki malarskie – głos zabrał jej ojciec, z lekkim rozbawieniem odpowiadając za córkę, z której odsunął spojrzenie, by znów przenieść je na arystokratkę – Jakie zatem możliwości byś proponowała? W jaki sposób można najlepiej przyswoić nowości i czerpać z nich w pełni? – mówił o Festiwalu, mówił o Anglii, mówił wszakże o wszystkim tym, co przed nim – przed nimi, jako przedstawicielami krwi błękitnej – stało otworem.
– Niestety, choć sprawnie nadrabiam zaległości. Okolica jest doprawdy ujmująca – wyjawił, z uznaniem kiwając głową – most był scenerią wybitnie dla oczu przyjemną, podobnie jak inne zakamarki festiwalowych obchodów – Dopiero zaczęliśmy nasz spacer po okolicy. Co jeszcze rekomendujesz, lady Travers? Cóż jest niezbędne do odwiedzenia tutaj?



the sun is hiding
and if you do not have a name, you have nothing
Maahes Shafiq
Maahes Shafiq
Zawód : badacz run, finansista, książę Egiptu
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
shadow, don't try to act like the sun
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11784-maahes-shafiq#363778 https://www.morsmordre.net/t11819-geb#364963 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t11818-skrytka-bankowa-nr-2559#364962 https://www.morsmordre.net/t11820-maahes-shafiq#364995
Re: Dawny most [odnośnik]25.11.23 16:47
Rozłożyła dłonie w znajomym geście powitania, a słysząc padający ku niej komentarz z zadowoleniem odrzuciła łagodnie głowę do tyłu by zaśmiać się perliście. Wargi pozostawiając rozciągnięte w czarującym uśmiechu.
- Jesteś zbyt uprzejmy, lordzie Shafiq. - powiedziała, by zaraz pochylić lekko głowę w podziękowaniu. Miała dobry humor i właściwie w istocie mogła wyglądać promiennie. Wczorajsze otwarcie obchodów święta Lata zdawało się wynosić ją wyżej, choć jego przebieg zdawał się zamazywać i plątać. A wieczór… wieczór nadal przesuwał się po jej skórze, wracał w myślach. Cichym zadowoleniu, przejęciu kontroli i zirytowanych warknięciach, kiedy jej mąż stanął przeciw niej. Ale irytacja - a może nawet złość - była jedynie chwilowa, stłumiona ogniem dwóch ciał - a może wodą, którą ją pokrył odbierając to, co w istocie było jego. Nie miało to znaczenia. Bo cała ta mieszanka składała się na coś dziwnego, niezrozumiałego, nowego. Coś co trudno było jej określić słowami - a jednocześnie coś, czego chyba właśnie pragnęła.
- Czy na razie jesteście zadowoleni ze świadczonych usług? - zapytała więc, chwilę wcześniej posyłając łagodny uśmiech ku dziewczynce. Dłonie splatając ze sobą. Nie zajmując więcej jej czasu, pozwalając by skupiła się na postawionym przed sobą zadaniu - czyli pozowaniu do własnego portretu.
- Oczywiście, pozwalając sobie na to, by w nich uczestniczyć. - odpowiedziała bez grama wątpliwości. - Bo jak inaczej raczyć się choćby winem, jeśli nie zdecyduje się wlać go do szkła i zamoczyć w nim warg? - postawiła retoryczne pytanie przekrzywiając odrobinę głowę. - A doszły mnie słuchy, że dalej, na polanie, można spróbować wielu ciekawych - zarówno potraw jak i win - nie tylko angielskich. - przyznała zgodnie z prawdą i posiadaną przez siebie wiedzą. - Jestem pewna, że cokolwiek nie padnie twoim wyborem, sir, nie zawiedziesz się. Nad całością czuwała przecież madame Mericourt, a wiem, że nie pozwoliłaby zaproponowano nam coś, co mógłby nie spełniać znamion perfekcji. - orzekła bez cienia wątpliwości. - Znajduje się tam też namiot z zwierzętami i jarmark, myślę że przypadnie go gustu lady Shafiq. - orzekła przenosząc ciężar ciała na drugą z nóg. Przesunęła się w stronę mężczyzny, widocznie na krótką chwilę. - Dorocznym zwyczajem się wianki, jeśli bohatersko wyłowi sir ten należący do córki i to może przynieść jej chwilę radości. - dorzuciła do wymienionych atrakcji, cofając ciało na wcześniejsze miejsca. Splotła dłonie przed sobą. - A dla zachowania dobrego wizerunku, zalecam wystawienie reprezentacji na sadzenie lasu, zaplanowane na dziesiątego sierpnia. - służyła radą bez obaw, mając w tym - jak zawsze - swój własny cel. Wybierała swoje ścieżki, a może przesuwała się pomiędzy, wiedząc, którą stronę nagiąć, albo którą z możliwości zabrać dalej ze sobą.


I've heard allegations 'bout your reputation
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
Melisande Travers
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4704-melisande-rosier#100644 https://www.morsmordre.net/t5050-nulla#108518 https://www.morsmordre.net/t12140-melisande-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t5178-skrytka-bankowa-nr-1209 https://www.morsmordre.net/t5098-melisande-rosier#110615
Re: Dawny most [odnośnik]26.11.23 12:26
Swobody należało się uczyć — w pozbawieniu tej naturalnej wręcz należało, luzować ramy ściśniętych do cna konwenansów, dopasowywać się do obyczajów tak dalekich od rodzimych, w końcu pozwalać sobie na rzeczywiste świętowanie, tak istotne dla Anglików, z czego wywnioskował tłumy i uśmiechy na ustach przypadkowych przechodniów.
I ona była zadowolona — Melisande Travers wstępująca na most w błękicie i promieniach słońca, poza zwyczajową życzliwością niosła w sobie specyficzne uradowanie, którego nie zamierzał zgłębiać, pozwalając sobie jednak dzięki niej na swobodę, która subtelnie rozluźniła nieco spięte mięśnie.
— Mam nadzieję, dopiero wybraliśmy odpowiedniego... artystę — przez moment szukał słowa, niezbyt pewien jakim mianem określało się ulicznych rzemieślników; mężczyzna jednak miał komplet niezbędnych przyborów malarskich, z wybitną wprawą wydawał się też ustawiać dziecięcy profil do swojej wizji, a kiedy Maahes zerknął na niego kątem oka, zasiadał już na drugim stołeczku, w dłoni ściskając pergamin podparty drewnianą deseczką. Między palcami podstarzałego mężczyzny dostrzegł ołówek, albo ciemny węgielek, który niedługo później począł kreślić obłe kształty na przygotowanej kartce.
Krótkie spojrzenie osiadło raz jeszcze na dziewczynce, kontrolnie, nim nie powrócił oczyma do lady Travers.
— Zatem wierzysz w perfekcję, lady Travers, to ciekawe — odrzekł, ze swobodną nutą przekory, którą ubarwił łagodny uśmiech. Przyzwyczajał się i uczył — angielskich zwyczajów i angielskich oczekiwań; nawet tych, które dywagować mogły o jadle i napojach. Nie poddawał jednak wątpliwości jej słów — na przysmaki tutejszej kuchni mieli jeszcze dużo czasu.
— Madame Mericourt jest lady przyjaciółką? — wspominała o niej kurtuazyjnie, czy łączyły je jakieś zażyłości? Pytanie miało znamiona czystej ciekawości, bowiem pewność, z jaką Melisande wypowiadała następne słowa wpędzał go w pewne poczucie stabilności, jakoby wszystkie te rekomendacje były jedną wielką radą utkaną z trafnych słów — Sprawiasz wrażenie znakomicie zaznajomionej z tematem. Nie jestem pewien od czego zacząć — skomentował, pozwalając sobie na nutę rozbawienia — Opowiedz proszę więcej o tych... wiankach? I o lesie. O lesie także.
Cóż było w dobrym guście, a cóż służyło tylko rozrywkom — w ciągu ledwie kilku tygodni zdążył zauważyć najbardziej wyraziste zasady, które były wspólne dla krwi błękitnej wszelakich krajów — Anglia nie pozostawała dłuższa, w pozornie prostych rozrywkach ukrywając wzniosłe idee; w kolorach ubrań dyktując to co wypada, a co nie przystawało w letnich obchodach. W odpowiednich ruchach ciała zdradzając prawdę o statusie. W odpowiednich aktywnościach mówiąc o tym, co ktoś krył w sercu.
Miał niezwykle dużo do nadrobienia.



the sun is hiding
and if you do not have a name, you have nothing
Maahes Shafiq
Maahes Shafiq
Zawód : badacz run, finansista, książę Egiptu
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
shadow, don't try to act like the sun
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11784-maahes-shafiq#363778 https://www.morsmordre.net/t11819-geb#364963 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t11818-skrytka-bankowa-nr-2559#364962 https://www.morsmordre.net/t11820-maahes-shafiq#364995
Re: Dawny most [odnośnik]29.11.23 12:08
Im dłużej starała się stać w bezruchu, tym coraz mocniej zaczynała się niecierpliwić. Nie czuła się jeszcze na siłach, by stać tak długo w jednym miejscu, a dogrzewające słońce wcale nie pomagało. Zaczynała powoli podważać swoją decyzję przyjścia na festiwal, zanim Sophos nadszedł z nieświadomym – może celowym? – ratunkiem, niemal odetchnęła z ulgą. Niewiele później malarz skończył swój obraz, prezentując go obecnej dwójce. Chcąc nie chcąc, w duchu przyznała lordowi rację, ale była zbyt dobrze wychowana, by wygłosić podobny komentarz na głos. Nie w tym miejscu, pełnym artystów, nie ze swoim nazwiskiem, o którego objęciu patronatem marzyło wielu. Uśmiechnęła się, robiąc dobrą minę do złej gry, co nieszczególnie było trudne; udawała skupienie, przypatrując się malunkowi.
Lordzie Bulstrode, sztuki nie ograniczają granice wyobraźni – powiedziała, od zawsze wiedząc, że rzeźbiarze z doskoku takowe granice posiadali. Rzeźbili to, co widzieli, w porównaniu z malarzami, którzy wielokrotnie jedynie inspirowali się tym, co podrzucał im świat a w dużej mierze po prostu używali fantazji. Dzieło, na którym została przedstawiona za pomocą warzyw i owoców, choć nie było wybitne, stanowiło coś nowego, do tej pory niespotykanego. I o ile nie zamierzała chwalić się nim nikomu, jedynie wrzucić w głębiny szafy w pracowni, o tyle podtrzymywała, że połączenie martwej natury z portretem było czymś interesującym. – Tak czy inaczej, zgadzam się z tobą co do odwagi – przyznała i biorąc ostrożnie obraz do ręki, stanęła tuż obok Sophosa. – A ty? Nie zamierzasz skorzystać z usług któregoś malarza? – zapytała, a w zasadzie dała do zrozumienia spojrzeniem, że najchętniej oddaliłaby się z tego miejsca. Artyści byli ludźmi dziwnymi, wrażliwymi, czasem do przesady, z kolei malarz, któremu pozowała, dał jej zaznać tej przesady na własnej skórze, kiedy stała przed sztalugą. W gruncie rzeczy wcale nie zdziwiłaby się, gdyby komentarz lorda o ukazaniu jej nosa jako bakłażana został odebrany źle, nawet jeśli wiedziała, że to był tylko głupi żarcik, nie mający na celu niczego złego.


she's a mess of gorgeous chaos and you can see it in her eyes.
Babette Fawley
Babette Fawley
Zawód : malarka, aspirująca kuratorka sztuki
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11845-babette-fawley#365847 https://www.morsmordre.net/t11853-osha#366244 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t11867-skrytka-bankowa-nr-2574#366573 https://www.morsmordre.net/t11852-babette-fawley#366243
Re: Dawny most [odnośnik]30.11.23 0:50
dla Maahesa

Trudno było jej powstrzymać zadowolenie, które zdawało się wręcz wydzierać z niej ku światu. Ale czy mogło być inaczej? Najpierw po wieczorze, pełnym dziwnego rodzaju uniesień - a później słowach, które Manannan wypowiedział ku niej, kończąc na odnalezieniu się znów wzajemnie. W sposobie jednocześnie znajomym, ale i tak nowym kiedy odbierała kontrolę, by później oddać ją - kiedy nie pozostawił jej wyboru. Nie zmieniało to faktu, że obudziła się w fenomenalnym nastroju, lekka jak nigdy, który towarzyszył jej, kiedy kroczyła przez most ku Shafiqowi. Potknęła wspaniałomyślnie głową nie kontynuując tematu, splatając dłonie przed sobą - pozwalając sobie jednak podążyć spojrzeniem za mężczyzną, zawieszając je na chwilę na artyście. Obserwując w krótkim momencie jego przygotowania. Na sztuce znała się na tyle, by nie wyjść na ignorantkę. Ale samego talentu w sztukach plastycznych nigdy u siebie nie odnalazła. Widziała jednak zachowania koleżanek z innych domów w szkole. Tęczówki odsunęła trochę później niż Shafiq - na tyle, że kiedy ciemne spojrzenie ponownie odnajdywało jego twarz skrzyżowało się od razu z tęczówkami. Padające stwierdzenie uniosły jej brwi w uprzejmym zaskoczeniu.
- Ciekawe? - powtórzyła za nim, łapiąc za ostatnie ze słów, przekrzywiając odrobinę głowę i opuszczając brodę. W oczach coś nieokreślonego zaświeciło, kącik ust drgnął. - Masz odmienne zdanie w tej kwestii, sir? - zapytała więc, otwierając dyskusję na ten temat. Nie miała nic przeciwko nim - właściwie, to wychowała się w domu w którym rozmowy, debaty nawet były na porządku dziennym. Sztuki rozmowy nauczyła się przy rodzinnym stole.
- Jest. - stwierdziła z uśmiechem, który rozciągnął jej usta. - Miałeś sposobność ją poznać, lordzie Shafiq? Mogę was sobie kiedyś przedstawić, jestem pewna, że odnajdziecie dla siebie wspólny grunt. - orzekła ze swobodą. Deirdre potrafiła prowadzić rozmowy, nie wątpiła, że będzie w stanie rozmówić się z lordem z którym dziś sama rozmawiała pozostawiając po sobie dobre wrażenie - i może… niedosyt skłaniający ku kolejnemu spotkaniu.
- Oh - wypadło z jej ust, kiedy pozwoliła sobie machnąć niemal nonszalancko ręką na wypadający komplement - a przynajmniej za to wzięła słowa odnoszące się do zaznajomienia z tematem. - Winieneś już wiedzieć sir, że do stawianych zadań przygotowuje się skrupulatnie. - bo w dużej mierze tym dla niej był festiwal. Sposobnością na odpowiednie zaprezentowanie, utrzymanie pewnych relacji, odnowienie kontaktów. Ale i - tym razem, całkiem inaczej niż w zeszłym roku - możliwością poznania człowieka z którym miała spędzić życie, jednocześnie więc, możliwością oddechu i odpoczynku.
- Sadzenie sadzonek jest tegorocznym działaniem na rzecz odbudowy zniszczonej przez mugoli przyrody. Teraz, kiedy to miasto stało się całkowicie od nich wolne możemy i winniśmy zadbać o to by przywrócić to miejsce do czasów nim padł na nich cień tych, którzy nie szanują natury wokół siebie, chyba się ze mną zgodzisz? - wytłumaczyła ze swobodą. - Zaś wianki są tradycją od zawsze towarzyszącą festiwalowi. Panny zrywają kwiaty i plotą z nich wianek, który następnie puszcza się na fale by kawalerowi w akcie odwagi i zainteresowanie wyłowili go z wody ofiarując swojej wybrance. Tradycją jest, że zdobywcy wianka winno się ofiarować choć jeden taniec w nagrodę za zasługi. - zapytała nie odejmując czarującego uśmiechu z warg. - Ponoć jest kilka par, które właśnie na wiankach odnalazło swoje prawdziwe miłości. - rzuciła tonem dodatkowej ciekawostki. - Jeśli będziesz miał chwilę, sir, wystarczy że przespacerujesz się w okolicy jeziora. - dodała jeszcze pozwalając by zadawał pytania, samej na razie jedynie dokładając te, tyczące się tematów, które go interesowały.


I've heard allegations 'bout your reputation
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
Melisande Travers
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4704-melisande-rosier#100644 https://www.morsmordre.net/t5050-nulla#108518 https://www.morsmordre.net/t12140-melisande-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t5178-skrytka-bankowa-nr-1209 https://www.morsmordre.net/t5098-melisande-rosier#110615
Re: Dawny most [odnośnik]02.12.23 21:09
| dla Babette

Również spojrzał na gotowe już dzieło, a efekt końcowy nie powalił go na kolana. Jeśli artysta wykazuje tak wielkie zamiłowanie do owocowo-warzywnych wariacji, to może minął się z powołaniem i powinien był zostać kucharzem? Nic straconego, jest jeszcze szansa na zmianę profesji, aczkolwiek w wojennym chaosie w obu przypadkach będzie ciężko o zarobek. Nawet najbardziej szanowany twórca może mieć problem ze sprzedażą swych dzieł, kiedy sztuka schodzi na dalszy plan, z kolei szef kuchni może mieć problem ze znalezieniem odpowiednich składników do stworzenia pełnowartościowych dań. Pomimo święta żniw i trwającego rozejmu nie dało się całkowicie zapomnieć o konsekwencjach wojny.
Nie będę ukrywał, że preferuję sztukę, w której odnajduję odbicie rzeczywistości, choć zarazem cenię wydobywanie z niej pełni piękna – oznajmił spokojnie, ponieważ jego ogromne upodobanie do rzeźby nie było wiedzą tajemną. Bywał widywany na wernisażach przedstawicieli różnych sztuk plastycznych, najchętniej jednak zawsze wypowiadał się o rzeźbiarstwie, unikając jakikolwiek wzmianek o tym, że sam tworzy. Zapewne jest przez to stronniczy w swych sądach, jednak jest coś bardziej magicznego w trzymaniu dłuta niźli pędzla, ta znacząca różnica w sile chwytu i tym samym w determinacji do tworzenia. Rzecz jasna nie ośmieliłby się takiej tezy wygłosić na głos, nie chcąc pozyskać tym samym całego tłumu wrogów.
Na jej pytanie w pierwszej kolejności odpowiedział uśmiechem, nieskazitelnie uprzejmym, któremu w żadnym razie nie dało się zarzucić fałszu. – Po prostu przyznaj, lady, że skrycie marzysz, aby artysta ukazał me kości policzkowe jako dwa pomidory, to dopiero byłaby abstrakcja – zażartował, w swoim mniemaniu nie będąc okrutnym, choć nie potrafił tak całkiem zatuszować lekceważącego stosunku do tej próby portretowania kogoś poprzez tworzenie na płótnie martwej natury. Po raz kolejny jego spojrzenie na sztukę, podszyte mocno zakorzenionym w nim konserwatyzmem, ścierało się z otwartymi nad wyraz szeroko umysłami. Dla jednych sztuka była sposobem wyrażenia siebie poprzez masę kształtów i kolorów, emocjonalnym uniesieniem, dla niego była kwestią proporcji, symetrii, dowodem oddania w drodze do uzyskania elegancji i uniwersalnego piękna. – Może powinienem dać się komuś wykazać, jeszcze się zastanowię – dodał jeszcze ugodowo, wzrok kierując na płótno malarza rozstawionego ze sztalugą tuż obok, ale i w tym przypadku nie poczuł żadnej chęci do stania się przyczyną stworzenia kolejnego portretu.
Jakie odniosłaś do tej pory wrażenie o tegorocznym festiwalu? Jest niewątpliwie inny. Odrobinę bardziej cywilizowany od poprzednich moim zdaniem. Uporządkowany Londyn robi wrażenie na wszystkich.
Próbą zmiany tematu otarł się lekko o politykę, ale nie sądził, że Babette podejmie się akurat tego trudnego wątku. Sytuacja polityczna w kraju to zawsze grząski temat, nawet podczas rozejmu trzeba uważać na to, co i jak się mówi.
Sophos Bulstrode
Sophos Bulstrode
Zawód : asystent zarządcy kasyna Elizjum
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
we all wear masks
and the time comes when we cannot remove them without
removing some of our own skin
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
life is the most exciting bet
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11929-sophos-bulstrode https://www.morsmordre.net/t11944-pygmalion#369278 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-hertfordshire-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t11945-skrytka-bankowa-nr-2592#369279 https://www.morsmordre.net/t11942-s-bulstrode#369247
Re: Dawny most [odnośnik]04.12.23 18:36
7.08?

Mieszanka próżności i oszczędności przywiodła Corneliusa do sztalug rozstawionych na moście. Odkąd przeprowadził się z żoną z powrotem do Shropshire, ze ścian Sallow Coppice spoglądali na niego dumni przodkowie, nierzadko gratulując ożenku albo udzielając nieproszonych rad. Nie zamówił jeszcze prawdziwego, olejnego portretu, choć powinien stanąć z nimi w jednym rzędzie - ale zaczynały razić go puste ściany w sypialni małżeńskiej. Pastelowy szkic mógłby przyozdobić prywatne wnętrza. Kto wie, może artysta spodobałby się Corneliusowi na tyle, by dać mu poważniejsze i droższe zlecenie? Cena za podobiznę wykonaną na poczekaniu nie była wygórowana, więc Sallow usiadł wygodnie na krześle, naprzeciwko malarza, który wyglądał na dobrze ubranego i poważnego młodzieńca.
Chwilę siedział we względnym bezruchu, biorąc sobie pozowanie do serca, aż wśród smrodu rzeki i tłumu—wychwycił nutę znajomych perfum. Kątem oka dostrzegł jasną sylwetkę, siadającą na krześle obok i poczuł coś, co zdarzało mu się bardzo rzadko.
Ukłucie winy.
Wziął głęboki wdech, odganiając wspomnienie tego, jak skrapiał jej łabędzia szyję podobnymi perfumami po wspólnej kąpieli. Śmierdzisz krwią - narzekał, udając, że tylko żartuje i zbliżał usta do jej ucha.
-Merja. - zaschło mu lekko w gardle. Merja, masz piękne imię - powiedział jej, gdy się oficjalnie poznali, choć nie złożył podobnego komplementu jej młodszej siostrze. Merja układało się na języku równie miękko jak Layla i zupełnie inaczej od twardszych zgłosek Deirdre. Merja miała łagodny uśmiech i oczy pełne życia, a on—cierpiący po śmierci brata za maską politycznych póz i sztucznych uśmiechów—desperacko pragnął poczuć przy niej, że żyje. Nie powinien tego robić, a choć nie składał jej żadnych obietnic, to do dzisiaj miał poczucie, że złamał słowo. -Dzień dobry. Dawno się nie widzieliśmy. - przesunął wzrokiem po jej profilu. Dawno, bo był bardzo zapracowany, przez ostatnie miesiące i lata. Wyglądała tak, jak ją zapamiętał, choć w przeciwieństwie do Valerie nie miała pewnie czasu na kuracje odmładzająco-upiększające.
-Jak znajdujesz sobie Brón Trogain? - zaczął jakby nigdy nic, jakby nie dzielił ich upływ czasu i sekret skrywany przed jej ojcem i jego ślub. Jakby byli tylko parą znajomych. Kiedyś wziął ją na Festiwal Lata w Weymouth, zniknęli wśród drzew, tam, gdzie nikt ich nie znał ani nie mógł dostrzec. Nie lubił drzew, ale z nią mu to nie przeszkadzało. Całował ją zapamiętale, zastanawiając się, czy tak czuł się jego brat gdy poznał swoją żonę w głupim lesie w przeklętym Lancashire—ale, choć chciał być jak Solas, z Merją nigdy się nie ożenił.  


rzut, będę warzywem


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.



Ostatnio zmieniony przez Cornelius Sallow dnia 06.01.24 1:02, w całości zmieniany 1 raz
Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Dawny most - Page 7 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12143-cornelius-sallow#373480 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Dawny most
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach