Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Hertfordshire
Albury
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Albury
To miejsce zdaje się kompletnie zapomniane przez świat, jedynie na kilku mapach można dostrzec wypisaną drobnymi literami nazwę wioski. Jedną z nich można odnaleźć w British Museum. Czarodzieje nazwę mieściny kojarzą jedynie z nazwiskiem wynalazcy sieci Fiuu, nie zdając sobie sprawy z istnienia malutkiej wioski praktycznie zapomnianej przez świat – zarówno mugolski, jak i czarodziejski. Kiedyś tętniące życiem Albury, będące w centrum uwagi dzięki głównym kanałom sieci Fiuu, jak i manufakturze produkującej kominki na całą Anglię, dziś zdaje się zwyczajnie opustoszałe. Większość czarodziejów pracujących przy kontroli sieci Fiuu, przeniosło się wraz z otworzeniem nowego, większego punktu w Londynie, pozostawiając poprzedni na pastwę zapomnienia. Jedynie szef całego obiektu, znający jego wszystkie sekrety postanowił pozostać, by doglądać wciąż sprawnych kominków i chronić manufakturę przed wzrokiem ciekawskich mugoli, jego syn Leonard Bryat od kilku lat pracuje jako dyrektor w Biurze Głównym Sieci Fiuu. Mieszkańcy nie zbliżają się do jego dziwacznej posiadłości mieszczącej się już w lesie, kawałek od reszty zabudowań, uważają go za dziwaka i szaleńca. Co jakiś czas nad lasem unosi się dym, przeważnie nad miejscem w którym znajduje się dom czarodzieja, nikt z mieszkańców nie odważył się jednak zbadać przyczyny jego pochodzenia. Pod koniec czerwca '56 dziwna siła zrównała zniszczyła doszczętnie budynki Manufaktury
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 01.03.18 20:12, w całości zmieniany 1 raz
Nie był do końca świadom tego, co się z nim działo. Moment przyciśnięcia jedwabnej chusty do czoła wciąż tkwił w nim, wypełniał go, zamykał otaczającą rzeczywistość jedynie na doznania dotyczące jego samego. Nic więcej w dużej mierze go nie obchodziło, toteż i nie wiedział, w jaki sposób znalazł się po drugiej stronie. Nie zareagował też na poczynania Goshawk, usilnie mnąc w ręce zakrwawioną chustę, prezentując się przed nią co najmniej skandalicznie. Nie uraczył jej spojrzeniem, nie rzucił zdawkowego dziękuję. Poruszył nieznacznie głową, patrząc na gęstą otulinę dymu zmierzającą w ich stronę, odruchowo zaciskając palce na różdżce jeszcze bardziej niż robił to przed chwilą. Wolnym ruchem, z wyraźnym ociąganiem, drgającą pod wpływem przeżywanym emocji ręką, wycelował różdżką tam, gdzie pomknęło zaklęcie Percivala.
— Aeris — wymamrotał słabo, ledwie zdając sobie sprawę z tego, że popełniał kolejny czyn, który mógł łatwo obrócić się przeciw nim. Wiedząc zbyt dobrze, znając konsekwencje, odważył się jednak rzucić zaklęcie. Uciekanie przed śmiercią najwyraźniej było mu dziś pisane.
— Aeris — wymamrotał słabo, ledwie zdając sobie sprawę z tego, że popełniał kolejny czyn, który mógł łatwo obrócić się przeciw nim. Wiedząc zbyt dobrze, znając konsekwencje, odważył się jednak rzucić zaklęcie. Uciekanie przed śmiercią najwyraźniej było mu dziś pisane.
We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Cassius P. Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Wszystko dzieje się bardzo szybko. Czuję pewną ulgę gdy dostrzegam, że także i Yvette wreszcie rusza w naszą stronę. Czoło Kasjusza wciąż chyba krwawi, a mężczyzna nie będzie mógł wiecznie przykładać do niego chusty. Widzę Mariannę, która celuje w niego różdżką i podobnie jak mój kuzyn, dostrzegam, że potrzeba nam jeszcze trochę czasu. Szkoda tylko, że go nie mamy - trzeba jednak coś zrobić. Podobnie jak obaj lordowie Nott wyciągam różdżkę, choć przez chwilę się waham - czy nie spadnie na nas kolejne nieszczęście wywołane anomaliami? Cóż, chyba nie mam specjalnego wyboru. Podczas kiedy z różdżki kuzyna pomyka zaklęcie, drugi nie ma chyba tyle szczęścia. Kieruję różdżkę tam gdzie Percy, przykładając uwagę do tego, by na ewentualnym torze zaklęcia nie znalazł się żaden z moich towarzyszy.
- Aeris - rzucam cicho, jakby nie do końca pewien czy w obecnej sytuacji wszystko pójdzie tak jak zechcę.
- Aeris - rzucam cicho, jakby nie do końca pewien czy w obecnej sytuacji wszystko pójdzie tak jak zechcę.
The member 'Rhysand Crouch' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Yvette sprawnie pokonała kładkę, mimo otaczającego ją dymu dostała się na drugą stronę by dołączyć do reszty jej towarzyszy.
Marianne postanowiła uleczyć Cassiusa. Zrobiła to poprawnie, tamując krwawienie.
Pervial i Ryhsand rzucili poprawnie zaklęcie, która na krótką chwilę odsunęło od nich kłęby dymu. Cassius próbował ich wspomóc, jednak jego urok nie zadziałał. Dym oddalił się od was na trochę(2 tury), ale za chwilę na nowo do was dotrze, czas wam się kurczył, a wy dopiero znaleźliście się pod domem szefa.
Na odpis czekam do 06.11 18:00
Isla, nie może już dołączyć.
Marianne postanowiła uleczyć Cassiusa. Zrobiła to poprawnie, tamując krwawienie.
Pervial i Ryhsand rzucili poprawnie zaklęcie, która na krótką chwilę odsunęło od nich kłęby dymu. Cassius próbował ich wspomóc, jednak jego urok nie zadziałał. Dym oddalił się od was na trochę(2 tury), ale za chwilę na nowo do was dotrze, czas wam się kurczył, a wy dopiero znaleźliście się pod domem szefa.
Na odpis czekam do 06.11 18:00
Isla, nie może już dołączyć.
- Żywotność:
Marianna 210/210
Cassius 126/153, -5,oparzenia, trauma krwi
Rhysand 162/217, -10, oparzenia, brak włosów na czubku głowy, migrena
Percival 205/230, -5 oparzenie lewej nogi(stopa, kostka)
Yvette 209/209
- ekwipunek:
EKWIPUNEK:
POSIADANE PRZEDMIOTY:
Marianna - mapa podziemi, mapa miasteczka, eliksir przeciwbólowy(2), pastę na oparzenia(3 porcje, +85 (oparzenia), wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu(2 porcje, +115 (zranienia)) oraz porcję bahanocydu(1 porcje, -15 PŻ; L)
Cassius - jedwabna chusta, piersiówka wypełniona whiskey, woreczek z proszkiem Fiuu, notes, pergamin z runami, kameleon,bahanocyd, osłabiającego zdolności magicznego, kociej zwinności
Rhysand - pióro, bahanocyd, niezłomności i kameleona, byka
Percival - mapę parteru, 2 porcje eliksiru byka(+26 do sprawności; trwa 5 tur) i 1 porcje eliksiru(Ukrywanie się +31, trwa 5 tur) kociej zwinności, bahanocydu, niezłomności, gacka i grozy
Yvette - pierścionek od Pandory, mały nóż
eliksiry: przeciwbólowy (1 porcje, likwiduje karę za wybrany typ obrażeń na 5 tur.), osłabiający zdolności magiczne (1 porcje, -20 rzuty związane z magią; A), niezłomności (2 porcje, +85, trwa 5 tur.), gacka (3 porcje, +20 do spostrzegawczości (słuch); trwa 3 tury), grozy (3 porcje, Zastraszanie +20, trwa 5 tur), kameleon (1 porcje, bonus +10, trwa 3 tury), kociej zwinności
Czując powracające siły był w stanie uczynić więcej. Wymknął się z okowów śmierci po raz kolejny tego wieczora, będącej skutkiem nieposłusznej jego woli magii. Nie wiedział, ile razy będzie nań czyhała, jedynie podejrzewał – a nawet miał całkiem pewną słuszność – że wszystko zależało od ilości czarów, których zapragnie użyć. Mając świadomość tej trudności nie powinien sięgać po różdżkę, lecz przeczuwał, że to wszystko zmierzało zbyt daleko, by móc zamknąć jedynie słowami. Tak jak teraz, gdy dym spowolniły zaklęcia innych, czar Marianne zatrzymał krwawienie, a on jedynie patrzył na to wszystko niezbyt czujnym okiem. Wciąż przeżywał to, co zaszło, mimo to podejmował dalsze kroki, nie będąc ich do końca pewnym. Ruszył w stronę drabiny, jedynego punktu w zasięgu wzroku, który miał przybliżyć ich do celu. Już w trakcie marszu nie oceniał jej jako zbyt trwałej; z resztą tak jak wszystkiego, z czym miał tutaj do czynienia. Powinna wytrzymać ciężar, gdy tylko zacznie się po niej wspinać. A może nie...
We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Udało się, kłęby dymu cofnęły się w tył, poza fosę - wiedział jednak, że był to efekt jedynie tymczasowy. Nie był pewien, czy opary pchała w ich stronę jakaś magiczna siła, czy zwyczajny pech (w to drugie szczerze wątpił), ale nie miał zamiaru się nad tym zastanawiać; czas ich gonił, nie wykonali nawet ułamka stojącego przed nimi zadania, zdążyli się już za to drastycznie odsłonić. Ktokolwiek znajdował się w osobliwym domu - wiedział już o ich obecności i miał aż za dużo okazji, żeby przygotować się na ich przybycie. Percival obawiał się, że zagłębianie się w tajemniczą posesję stanowiło już na tym etapie próbę samobójczą, która miała spore szanse się powieść, ale nie wypowiedział tych myśli na głos; rozumiał, że odwrotu nie było.
Opuścił różdżkę, kątem oka dostrzegając, że Cassius ruszył już dalej, on również więc się odwrócił, zmierzając za kuzynem w stronę drabiny. Kolejny element, który mógł przynieść im zgubę - musieli jednak spróbować, debaty na ten temat nie miały sensu; nie czekając więc, aż reszta do nich dołączy, zaczął ostrożnie wspinać się w górę.
Opuścił różdżkę, kątem oka dostrzegając, że Cassius ruszył już dalej, on również więc się odwrócił, zmierzając za kuzynem w stronę drabiny. Kolejny element, który mógł przynieść im zgubę - musieli jednak spróbować, debaty na ten temat nie miały sensu; nie czekając więc, aż reszta do nich dołączy, zaczął ostrożnie wspinać się w górę.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Udało jej się. Rana na czole lorda Notta się zagoiła i może nie wyglądało to teraz najlepiej, to po tym gdy wyjdą już z tego cało, uda się coś poradzić na jego wygląd. Teraz nie było czasu o tym myśleć, musieli oddalić się, znaleźć sposób, aby dostać się do środka i w końcu ruszyć swoją wyprawę dalej. Poświęcili tutaj zdecydowanie zbyt dużo czasu. I Marianna jakoś nie spodziewała się, aby dalej było łatwiej. Powinni przygotować się na jeszcze większe trudności. A poszkodowani czy osłabieni na nic im się nie zdadzą. Dlatego, gdy tylko dostrzegła, że Rhysand znowu źle się poczuł, podskoczyła do niego.
- Znowu głowa? - dopytała.
Nie było w jej głosie złośliwości, ale też nie mógł wyczuć większej troski. Jej zadaniem, oprócz prowadzenia grupy, było również utrzymanie ich w jak najlepszym stanie, aby byli zdolni do tego, by osiągnąć sukces. Teraz to jemu przystawiła różdżkę do głowy.
- Decephalgo - rzuciła.
Dopiero gdy pozbędzie się tego bólu głowy, a nie chciała poświęcać na to całego zyskanego czasu, więc miała nadzieję, że uda się od razu, będzie mogła skierować się w stronę drabiny i wraz z innymi spróbować się dostać do środka.
- Znowu głowa? - dopytała.
Nie było w jej głosie złośliwości, ale też nie mógł wyczuć większej troski. Jej zadaniem, oprócz prowadzenia grupy, było również utrzymanie ich w jak najlepszym stanie, aby byli zdolni do tego, by osiągnąć sukces. Teraz to jemu przystawiła różdżkę do głowy.
- Decephalgo - rzuciła.
Dopiero gdy pozbędzie się tego bólu głowy, a nie chciała poświęcać na to całego zyskanego czasu, więc miała nadzieję, że uda się od razu, będzie mogła skierować się w stronę drabiny i wraz z innymi spróbować się dostać do środka.
A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Marianna Goshawk' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Czuję narastające objawy migreny, ale staram się zaciskać zęby i nie zwracać na nie uwagi. Najwyraźniej nie idzie mi najlepiej, bo Marie bez problemu dostrzega, że coś mi dolega.
- Tak - rzucam krótko z krzywym uśmiechem. - To muszą być te przeklęte anomalie.
Widzę, że przykłada różdżkę do mojego czoła, zanim zdążę zaprotestować. Ja, jak to ja, uważam, że nic takiego szczególnego mi się nie dzieję, choć w istocie jest to niezgodne z prawdą. Kiedy zaklęcie okazuje się nieudane, potrząsam głową.
- Trudno, muszę jakoś to wytrzymać - przewracam oczyma. - Nie możemy chyba marnować więcej czasu.
Zwracam się w jej kierunku, delikatnie przekrzywiając głowę w stronę drabin. Teraz nie mamy już innego wyjścia. Jestem wdzięczny za próbę, ale to co nam pozostało to wspinanie się, dlatego też po jakimś czasie podążam na drabinę za Percym, zerkając najpierw przez ramię, by zobaczyć, czy i uzdrowicielka się do tego szykuje.
- Tak - rzucam krótko z krzywym uśmiechem. - To muszą być te przeklęte anomalie.
Widzę, że przykłada różdżkę do mojego czoła, zanim zdążę zaprotestować. Ja, jak to ja, uważam, że nic takiego szczególnego mi się nie dzieję, choć w istocie jest to niezgodne z prawdą. Kiedy zaklęcie okazuje się nieudane, potrząsam głową.
- Trudno, muszę jakoś to wytrzymać - przewracam oczyma. - Nie możemy chyba marnować więcej czasu.
Zwracam się w jej kierunku, delikatnie przekrzywiając głowę w stronę drabin. Teraz nie mamy już innego wyjścia. Jestem wdzięczny za próbę, ale to co nam pozostało to wspinanie się, dlatego też po jakimś czasie podążam na drabinę za Percym, zerkając najpierw przez ramię, by zobaczyć, czy i uzdrowicielka się do tego szykuje.
Cassius i Percival jako pierwsi ruszyli w stronę drabiny. Marianna spróbowała uleczyć Ryhsanda - jednak nieskutecznie. Na drabinę pierwszy wspiął się Percival, słyszał jak pod każdym jego krokiem szczeble drabiny nieprzyjemnie skrzypią. Ten sam dźwięk słyszał Ryhsand wspinając się zaraz za nim. Marianna z Cassiusem pozostali na dole przymierzając się do pójścia w ślady arystokratów.
Po pokonaniu szczebli Ryhsand i Percival znaleźli się na dość osobliwym balkonie na którym dostrzegli stare liście - prawdopodobnie z minionej jesieni, ostały się te, których nie pozbył się wiatr. W rogu leżało metalowe wiaderko pełne deszczówki. Leżało też kilka stalowych rynien. Końcówka odchodzącej w prawą stronę części balkonu zmontowana była z zardzewiałych blach i czegoś, co kiedyś mogło być dziobem statku. W drugą stronę przechodziła mało płynnie w drewniane podłoże, pozbijane nierówno i marnie. Każdy wasz krok zdawał się sprawiać wrażenie, że całość za chwilę zerwie się pod waszymi stopami. Nie dostrzegliście drzwi ze swojego miejsca, musiały znajdować się więc po drugiej stronie. Trudno było być całkowicie pewnym, że ta dziwaczna konstrukcja będzie w stanie utrzymać was wszystkich.
Pułapki niezmiennie wybuchały dalej, szły dwoma osobliwymi torami wbijając kłęby dymu z wybuchów w powietrze. Nie mogliście wiedzieć ile jeszcze ich wybuchnie. Pewnym jednak było, że jeśli ktokolwiek znajdował się w tym dziwacznym domu z pewnością już od jakiegoś czasu jest świadom waszej obecności.
Na odpis czekam do 08.11 20.00-22.00
od dzisiaj w życie wchodzi nowa zasada dotycząca pojawia się postów MG, należy spodziewać się go co dwa dni między godziną 20-22, wasze odpisy wiec winny pojawić się przed 20. W razie jakichkolwiek wyjątków od tego zostaniecie poinformowani prywatnymi kanałami.
Isla, nie może już dołączyć.
Po pokonaniu szczebli Ryhsand i Percival znaleźli się na dość osobliwym balkonie na którym dostrzegli stare liście - prawdopodobnie z minionej jesieni, ostały się te, których nie pozbył się wiatr. W rogu leżało metalowe wiaderko pełne deszczówki. Leżało też kilka stalowych rynien. Końcówka odchodzącej w prawą stronę części balkonu zmontowana była z zardzewiałych blach i czegoś, co kiedyś mogło być dziobem statku. W drugą stronę przechodziła mało płynnie w drewniane podłoże, pozbijane nierówno i marnie. Każdy wasz krok zdawał się sprawiać wrażenie, że całość za chwilę zerwie się pod waszymi stopami. Nie dostrzegliście drzwi ze swojego miejsca, musiały znajdować się więc po drugiej stronie. Trudno było być całkowicie pewnym, że ta dziwaczna konstrukcja będzie w stanie utrzymać was wszystkich.
Pułapki niezmiennie wybuchały dalej, szły dwoma osobliwymi torami wbijając kłęby dymu z wybuchów w powietrze. Nie mogliście wiedzieć ile jeszcze ich wybuchnie. Pewnym jednak było, że jeśli ktokolwiek znajdował się w tym dziwacznym domu z pewnością już od jakiegoś czasu jest świadom waszej obecności.
Na odpis czekam do 08.11 20.00-22.00
od dzisiaj w życie wchodzi nowa zasada dotycząca pojawia się postów MG, należy spodziewać się go co dwa dni między godziną 20-22, wasze odpisy wiec winny pojawić się przed 20. W razie jakichkolwiek wyjątków od tego zostaniecie poinformowani prywatnymi kanałami.
Isla, nie może już dołączyć.
- Żywotność:
Marianna 210/210
Cassius 126/153, -5,oparzenia, trauma krwi
Rhysand 162/217, -10, oparzenia, brak włosów na czubku głowy, migrena
Percival 205/230, -5 oparzenie lewej nogi(stopa, kostka)
Yvette 209/209
- mapa i ekwipunek:
*na biało zaznaczone jest wejście do domu
EKWIPUNEK:
POSIADANE PRZEDMIOTY:
Marianna - mapa podziemi, mapa miasteczka, eliksir przeciwbólowy(2), pastę na oparzenia(3 porcje, +85 (oparzenia), wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu(2 porcje, +115 (zranienia)) oraz porcję bahanocydu(1 porcje, -15 PŻ; L)
Cassius - jedwabna chusta, piersiówka wypełniona whiskey, woreczek z proszkiem Fiuu, notes, pergamin z runami, kameleon,bahanocyd, osłabiającego zdolności magicznego, kociej zwinności
Rhysand - pióro, bahanocyd, niezłomności i kameleona, byka
Percival - mapę parteru, 2 porcje eliksiru byka(+26 do sprawności; trwa 5 tur) i 1 porcje eliksiru(Ukrywanie się +31, trwa 5 tur) kociej zwinności, bahanocydu, niezłomności, gacka i grozy
Yvette - pierścionek od Pandory, mały nóż
eliksiry: przeciwbólowy (1 porcje, likwiduje karę za wybrany typ obrażeń na 5 tur.), osłabiający zdolności magiczne (1 porcje, -20 rzuty związane z magią; A), niezłomności (2 porcje, +85, trwa 5 tur.), gacka (3 porcje, +20 do spostrzegawczości (słuch); trwa 3 tury), grozy (3 porcje, Zastraszanie +20, trwa 5 tur), kameleon (1 porcje, bonus +10, trwa 3 tury), kociej zwinności
Pokonanie szczebli było z pewnością w pewnym sensie ryzykowne, ale tym razem ryzyko to się opłaciło. Razem z kuzynem znalazłem się na balkonie, pełnym starych liści. W rogu dostrzegam metalowe wiadro, a także kilka stalowych rynien dalej. Spoglądam najpierw na Percy'ego, a potem w dół szczebli drabiny na czekających na dole towarzyszy.
- Marie, ten balkon wygląda bardzo mizernie. Wątpię, że zdoła utrzymać nas wszystkich. Nie widać też wejścia - rzucam donośnym głosem w stronę uzdrowicielki.
Czas ucieka. Zabawne stwierdzenie, zaiste, ale w tym wypadku prawdziwie. Nie mam pomysłu co począć dalej. Niewątpliwie za chwilę inni także powinni wspiąć się po drabinie, bo dym nie dawał nam zbyt wielu szans. Jeżeli ktokolwiek znajdował się w domu to z pewnością był też już świadom naszej obecności. Niechętnie, przypominając sobie wciąż o migrenie, po raz kolejny sięgam po różdżkę. Czy Dissendium cokolwiek w tej sytuacji pomoże? Myślę, że właściwie niekoniecznie. Nie ruszam się z miejsca, bojąc się, że każde pochopne posunięcie może uruchomić kolejną serię pułapek.
- Marie, ten balkon wygląda bardzo mizernie. Wątpię, że zdoła utrzymać nas wszystkich. Nie widać też wejścia - rzucam donośnym głosem w stronę uzdrowicielki.
Czas ucieka. Zabawne stwierdzenie, zaiste, ale w tym wypadku prawdziwie. Nie mam pomysłu co począć dalej. Niewątpliwie za chwilę inni także powinni wspiąć się po drabinie, bo dym nie dawał nam zbyt wielu szans. Jeżeli ktokolwiek znajdował się w domu to z pewnością był też już świadom naszej obecności. Niechętnie, przypominając sobie wciąż o migrenie, po raz kolejny sięgam po różdżkę. Czy Dissendium cokolwiek w tej sytuacji pomoże? Myślę, że właściwie niekoniecznie. Nie ruszam się z miejsca, bojąc się, że każde pochopne posunięcie może uruchomić kolejną serię pułapek.
Widząc, jak Percival i Rhysand podjęli decyzję o wspięciu się na górę, Cassius rzucił jedynie pobieżne spojrzenie na echo czającej się na nich śmierci. Dym lub cokolwiek miałoby to być, nieubłaganie nad nimi ciążył i zbliżał się. Był tego pewien równie mocno jak tego, że potrafił podjąć większe ryzyko. Nie bacząc na innych, wspiął się po drabinie, by zająć miejsce obok kuzyna.
— Niewielki mamy wybór — wtrącił półgębkiem — albo zabije nas upadek, albo podusimy się od tego — wskazał różdżką na kłęby dymu, po czym zajął miejsce w jego opinii bezpieczne, z dala od krawędzi balkonu, rzucając krótkie spojrzenie na drabinę.
— Niewielki mamy wybór — wtrącił półgębkiem — albo zabije nas upadek, albo podusimy się od tego — wskazał różdżką na kłęby dymu, po czym zajął miejsce w jego opinii bezpieczne, z dala od krawędzi balkonu, rzucając krótkie spojrzenie na drabinę.
We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Znów zostawała z tyłu. Obserwowała sytuację, przez moment śledząc wzrokiem oddalającą się grupę, ale za chwilę jej uwagę pochłonęło otoczenie. Starała się dostrzec coś, kolejną wskazówkę, ułatwienie albo przestrogę, ale najwyraźniej nie było ich wcale lub pochowano je tak sprawnie jak zupełnie niewidzialne pułapki w trawie, nawet nie próbowała dociekać, jaki sposób pomógł zamaskować stado utrudnień. Dołączyła do reszty, ale czekała na decyzję Marianne, skoro Rhysand mówił, że balkon nie pomieści ich wszystkich. Szlag. Wolała się nie rozdzielać, ale chyba nigdzie nie było już bezpiecznie.
you're a chemical that burns, there's nothing but this
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
Przeklęła pod nosem. Nie podobało jej się to co powiedział Rhysand, ale nie mogła ryzykować, że owy balkon się pod nimi zawali. Musiała podjąć bardzo szybką decyzję. Nie wiedziała czy słuszną, ale jedyną, na którą była w stanie teraz wpaść.
- Wejdźcie do środka, jeśli nie będziemy wszyscy stali na balkonie, to powinien nas utrzymać - powiedziała. - Gdy znajdziecie się w środku, to postarajcie się nas chronić, gdy razem z Yvette będziemy wchodzić na górę. Utorujcie nam drogę, abyśmy mogły od razu i bez przeszkód wejść do środka. Nie chciałabym stać na tym balkonie dłużej niż jest to konieczne. Yvette przesuń się.
Odwróciła się w stronę zmierzającego w ich stronę stronę dymu. Póki nie będą mogły wejść na górę jedyne czym mogły się zająć, to odgonieniem dymu, aby ten ich nie zabił, jak to słusznie zauważył Cassius. Gdy Yvette się odsunęła na tyle, aby nie stać na drodze zaklęcia, Marianna machnęła różdżką.
- Aeris - rzuciła w stronę dymu, aby ponownie go odgonić.
- Wejdźcie do środka, jeśli nie będziemy wszyscy stali na balkonie, to powinien nas utrzymać - powiedziała. - Gdy znajdziecie się w środku, to postarajcie się nas chronić, gdy razem z Yvette będziemy wchodzić na górę. Utorujcie nam drogę, abyśmy mogły od razu i bez przeszkód wejść do środka. Nie chciałabym stać na tym balkonie dłużej niż jest to konieczne. Yvette przesuń się.
Odwróciła się w stronę zmierzającego w ich stronę stronę dymu. Póki nie będą mogły wejść na górę jedyne czym mogły się zająć, to odgonieniem dymu, aby ten ich nie zabił, jak to słusznie zauważył Cassius. Gdy Yvette się odsunęła na tyle, aby nie stać na drodze zaklęcia, Marianna machnęła różdżką.
- Aeris - rzuciła w stronę dymu, aby ponownie go odgonić.
A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Albury
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Hertfordshire