Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Hertfordshire
Albury
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Albury
To miejsce zdaje się kompletnie zapomniane przez świat, jedynie na kilku mapach można dostrzec wypisaną drobnymi literami nazwę wioski. Jedną z nich można odnaleźć w British Museum. Czarodzieje nazwę mieściny kojarzą jedynie z nazwiskiem wynalazcy sieci Fiuu, nie zdając sobie sprawy z istnienia malutkiej wioski praktycznie zapomnianej przez świat – zarówno mugolski, jak i czarodziejski. Kiedyś tętniące życiem Albury, będące w centrum uwagi dzięki głównym kanałom sieci Fiuu, jak i manufakturze produkującej kominki na całą Anglię, dziś zdaje się zwyczajnie opustoszałe. Większość czarodziejów pracujących przy kontroli sieci Fiuu, przeniosło się wraz z otworzeniem nowego, większego punktu w Londynie, pozostawiając poprzedni na pastwę zapomnienia. Jedynie szef całego obiektu, znający jego wszystkie sekrety postanowił pozostać, by doglądać wciąż sprawnych kominków i chronić manufakturę przed wzrokiem ciekawskich mugoli, jego syn Leonard Bryat od kilku lat pracuje jako dyrektor w Biurze Głównym Sieci Fiuu. Mieszkańcy nie zbliżają się do jego dziwacznej posiadłości mieszczącej się już w lesie, kawałek od reszty zabudowań, uważają go za dziwaka i szaleńca. Co jakiś czas nad lasem unosi się dym, przeważnie nad miejscem w którym znajduje się dom czarodzieja, nikt z mieszkańców nie odważył się jednak zbadać przyczyny jego pochodzenia. Pod koniec czerwca '56 dziwna siła zrównała zniszczyła doszczętnie budynki Manufaktury
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 01.03.18 20:12, w całości zmieniany 1 raz
Czuję się nieco wściekły, choć wiem, że nie powinienem. Zwłaszcza nie na Marie. To nie jej wina, tylko tych przeklętych anomalii. Mam nadzieję, że magia przestanie szwankować jak najszybciej się tylko da. Wzdycham, kiedy spadam na lewą kostkę. Czuję ostry, punktowy ból, ale mam nadzieję, że nie będzie z niego żadnego trwałego urazu. Korzystając z faktu, że jestem dość wysoki i dość silny – przynajmniej kiedy nie mam potrójnej migreny i oparzeń – robię co w mojej mocy aby wydostać się na powierzchnię, próbując złapać się krawędzi wyczarowanej szczeliny. Może w kwestii uzdrawiania lepiej poprzestać jednak na eliksirach. Choć kto wie czy i z nimi nie jest coś nie tak?
Rzucam na wyjście z dziury.
Rzucam na wyjście z dziury.
The member 'Rhysand Crouch' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 77
'k100' : 77
Jego umysł miał spore problemy ze zrozumieniem, że w którymś momencie zrobiło się spokojniej – o ile drżącą pod stopami ziemię i wędrówkę w ciemnościach za niestabilnym psychicznie czarodziejem można było nazwać w ten sposób. W uszach nadal mu szumiało, krew wciąż pulsowała zbyt szybko, a krążąca w żyłach adrenalina wprawiała serce w bicie zdecydowanie gwałtowniejsze, niż wynikałoby to z fizycznego wysiłku związanego z marszem. Inna sprawa, że zaczynały dawać o sobie znać wszystkie zebrane po drodze obrażenia – poparzona łydka paliła go boleśnie, zranione ramię piekło i musiał pilnować się, żeby nie drapać bahankowych ugryzień. Wszystko to sprawiało, że krążące mu po głowie myśli były raczej ponure; zdawało mu się, że mężczyzna prowadzi ich prosto ku zgubie, a oni idą za nim jak potulne owce. Ale jaki mieli wybór?
Zatrzymał się gwałtownie, gdy na ich drodze pojawił się nagle głęboki dół, a na jego dnie wylądował Rhysand. Zdusił przekleństwo, nie pozwalając, by odnalazło drogę na usta, co jeszcze miało pójść nie tak? Nie odezwał się, nie skomentował zaklęciowej porażki w żaden sposób – wiedział, że to nie była wina Marianny – zamiast tego po prostu skupiając się na jak najszybszym rozwiązaniu problemu. Widział, jak Rhysand próbuje się wygrzebać z zagłębienia i bez słowa pochylił się nad krawędzią, wyciągając rękę i starając się pomóc kuzynowi, mimo że sam zdawał się radzić sobie nieźle.
Zatrzymał się gwałtownie, gdy na ich drodze pojawił się nagle głęboki dół, a na jego dnie wylądował Rhysand. Zdusił przekleństwo, nie pozwalając, by odnalazło drogę na usta, co jeszcze miało pójść nie tak? Nie odezwał się, nie skomentował zaklęciowej porażki w żaden sposób – wiedział, że to nie była wina Marianny – zamiast tego po prostu skupiając się na jak najszybszym rozwiązaniu problemu. Widział, jak Rhysand próbuje się wygrzebać z zagłębienia i bez słowa pochylił się nad krawędzią, wyciągając rękę i starając się pomóc kuzynowi, mimo że sam zdawał się radzić sobie nieźle.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 98
'k100' : 98
Tak było zawsze. Gdy chciała zrobić coś dobrze, to jej nie wychodziło, a gdy robiła coś czego w gruncie rzeczy nie chciała robić, to wychodziło jej aż za dobrze. I tym razem akurat chciała, ale coś jej przeszkodziło. A dokładnie okropna anomalia, która doprowadziła do zawalenia się ziemi, a w samą dziurę wpadł Rhysand. Westchnęła cicho, ale zanim zdążyła mu pomóc by wyjść, to on i Percival już sobie doskonale poradzili.
- Przepraszam - mruknęła tylko. - Nic na to nie mogę poradzić. Proszę.
Przeszukała swoją sakiewkę w poszukiwaniu jednej fiolki, a gdy ją wyciągnęła, to podała Rhysandowi.
- To eliksir przeciwbólowy, powinno pomóc - powiedziała.
Wolała nie ryzykować znowu z rzucaniem zaklęć na tego mężczyznę, bo coś ewidentnie miała do niego pecha. Zwróciła się za to do lorda Notta i zacisnęła usta.
- Spróbuje się zająć twoimi ranami. Przepraszam jeśli coś znowu pójdzie nie tak. Moje intencje naprawdę są dobre i nie robię tego specjalnie - zapewniła go, chociaż miała nadzieję, że oboje są tego świadomi.
Zwróciła ku niemu swoją różdżkę, którą skierowała na jego ciało i wykonując odpowiedni ruch ręką rzuciła zaklęcie.
- Curatio Vulnera Maxima.
- Przepraszam - mruknęła tylko. - Nic na to nie mogę poradzić. Proszę.
Przeszukała swoją sakiewkę w poszukiwaniu jednej fiolki, a gdy ją wyciągnęła, to podała Rhysandowi.
- To eliksir przeciwbólowy, powinno pomóc - powiedziała.
Wolała nie ryzykować znowu z rzucaniem zaklęć na tego mężczyznę, bo coś ewidentnie miała do niego pecha. Zwróciła się za to do lorda Notta i zacisnęła usta.
- Spróbuje się zająć twoimi ranami. Przepraszam jeśli coś znowu pójdzie nie tak. Moje intencje naprawdę są dobre i nie robię tego specjalnie - zapewniła go, chociaż miała nadzieję, że oboje są tego świadomi.
Zwróciła ku niemu swoją różdżkę, którą skierowała na jego ciało i wykonując odpowiedni ruch ręką rzuciła zaklęcie.
- Curatio Vulnera Maxima.
A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Marianna Goshawk' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Nie jestem zły na Marie. Jestem zły na te całe przeklęte anomalie. Niewiele brakuję i sam zaczynam wdrapywać się na górę. Kiedy jestem już tuż tuż od wydostania się, napotykam jednak na problem. Odnajduję jednak silną dłoń kuzyna i zaciskam nasze ręce. Z jego pomocą udaje mi się podciągnąć i wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Przynajmniej chwilowo. Wciąż jednak kręci mi się w głowie, nawet jeżeli nie mogę o to nikogo winić. Przyjmuję podaną fiolkę wraz z instrukcjami ile eliksiru mam zażyć. Dobrze, że jest z nami Marie, która się na tym zna. Przedawkowanie eliksiru na ból głowy, czy czymkolwiek on był, nie brzmi dobrze. Cieszę się, że z Percym ma więcej szczęścia i wcale nie odczuwam żadnego dyskomfortu z tego powodu. Dzisiejszego dnia szczęście to szczęście, nie mamy wyboru. Część rzeczy się udaje, inne nie. Korzystając jednak z chwili wolnego czasu pociągam łyk z flakonu i wypijam eliksir przeciwbólowy.
Rhysand wyszedł sprawnie z dołu dzięki swojej sprawności i pomocy Percivala, zaś Marianna tym razem zdołała uleczyć odrobinę rany Percivala, wręczając Rhysandowi eliksir, który przynajmniej chwilowo zlikwidował dokuczliwy ból głowy.
Trudno wam było jednoznacznie stwierdzić jak długo podążaliście ciemnym korytarzem za szefem Manufaktury. Droga zdawała się jednaka, a korytarz nie posiadał rozwidleń. W końcu zdawało się, że dotarliście do ślepego zaułku, przed wami nie było nic, poza ścianą z ziemi. Kilka puknięć, brzmiących podobnie do tych, które wystukiwał wcześniej wywołało podobną okrągło wypustkę, a wetknięta weń różdżka otworzyła przejście.
Weszliście w ciemną noc, wychodząc - jak się okazało - z żywopłotu, przejście musiało być sprytnie w niego wplecione. Waszym oczom ukazały się potężne mury manufaktury, wielkiego budynku, którego jednak czas i anomalie nie oszczędziły. Komin nie posiadał swojego czubka, niektóre ściany zdawały się sprawiać wrażenie niestałych, jednak wielkie wejściowe wrota pozostawały zamknięte. Bryt zaciskał dłoń na różdżce widocznie się czegoś obawiając. Ruszył jednak prosto do wejścia i pchnął drzwi, waszym oczom ukazało się pomieszczenie, po waszej prawej stronie znajdował się kominek, zaś na przeciw dwa inne kominki. Na przeciw nich stała szafa, do której podszedł Bryt, otworzył ją i zmierzył spojrzeniem marszcząc nos.
- Tylko dwa. Starczy na góra dziesięć przemieszczeń. - wymruczał a potem uniósł wzrok na Percivala.- Dotrzymałem umowy, zakładam że wiecie jak się poruszać po manufakturze więc, no, pójdę sobie. - stwierdził ruszając w stronę wyjścia dłoń zaciskając na różdżce nerwowo.
Bryat posiada żywotność: 180
i statystki:
OPCM +15
Zaklęcia +15
Sprawność: +5
Isla, nie może już dołączyć.
Na odpis czekam do 28.12 20.00 - bez zmian
Trudno wam było jednoznacznie stwierdzić jak długo podążaliście ciemnym korytarzem za szefem Manufaktury. Droga zdawała się jednaka, a korytarz nie posiadał rozwidleń. W końcu zdawało się, że dotarliście do ślepego zaułku, przed wami nie było nic, poza ścianą z ziemi. Kilka puknięć, brzmiących podobnie do tych, które wystukiwał wcześniej wywołało podobną okrągło wypustkę, a wetknięta weń różdżka otworzyła przejście.
Weszliście w ciemną noc, wychodząc - jak się okazało - z żywopłotu, przejście musiało być sprytnie w niego wplecione. Waszym oczom ukazały się potężne mury manufaktury, wielkiego budynku, którego jednak czas i anomalie nie oszczędziły. Komin nie posiadał swojego czubka, niektóre ściany zdawały się sprawiać wrażenie niestałych, jednak wielkie wejściowe wrota pozostawały zamknięte. Bryt zaciskał dłoń na różdżce widocznie się czegoś obawiając. Ruszył jednak prosto do wejścia i pchnął drzwi, waszym oczom ukazało się pomieszczenie, po waszej prawej stronie znajdował się kominek, zaś na przeciw dwa inne kominki. Na przeciw nich stała szafa, do której podszedł Bryt, otworzył ją i zmierzył spojrzeniem marszcząc nos.
- Tylko dwa. Starczy na góra dziesięć przemieszczeń. - wymruczał a potem uniósł wzrok na Percivala.- Dotrzymałem umowy, zakładam że wiecie jak się poruszać po manufakturze więc, no, pójdę sobie. - stwierdził ruszając w stronę wyjścia dłoń zaciskając na różdżce nerwowo.
Bryat posiada żywotność: 180
i statystki:
OPCM +15
Zaklęcia +15
Sprawność: +5
Isla, nie może już dołączyć.
Na odpis czekam do 28.12 20.00 - bez zmian
- Żywotność:
Marianna 190/210, migrena(20)Cassius 0/153, -30,oparzenia, trauma krwi(niezatrzymane krwawienie -5PŻ na turę), rana na piersi(cięte), zatrucie jadem(-2PŻ co turę),złamana noga - lewa, ręka - lewa, żebro, obicia, wstrząs mózgu, utrata przytomności
Rhysand 192/217, -5, oparzenia(15),migrena (40)1/5 tur, ugryzienia bahanek(5) obtłuczenia(5)
Percival 178/230, -10, oparzenia(25),ugryzienia bahanek(20) rany cięte, obtłuczenia(7)Yvette 40/209, -10, rana na lewej łydce(cięta), zatrucie jadem(-2PŻ co turę),
złamana noga - prawa, ręka - lewa, żebro, obicia, wstrząs mózgu, utrata przytomności
Zużycie bahanocydu:
Marianna 2/8
Cassius 0/8
Percival 2/8
Rhysand 1/8
- ekwipunek i mapa:
EKWIPUNEK:
POSIADANE PRZEDMIOTY:
Marianna - mapa podziemi, mapa miasteczka, eliksir przeciwbólowy(2), pastę na oparzenia(3 porcje, +85 (oparzenia), wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu(2 porcje, +115 (zranienia)) oraz porcję bahanocydu(1 porcje, -15 PŻ; L), księga
Cassius - jedwabna chusta, piersiówka wypełniona whiskey, notes, pergamin z runami, kameleon,bahanocyd, osłabiającego zdolności magicznego, kociej zwinności
Rhysand - pióro, bahanocyd, niezłomności i kameleona, byka
Percival - mapę parteru, 2 porcje eliksiru byka(+26 do sprawności; trwa 5 tur) i 1 porcje eliksiru(Ukrywanie się +31, trwa 5 tur) kociej zwinności, woreczek z proszkiem Fiuu, bahanocydu, niezłomności, gacka i grozy
Yvette - pierścionek od Pandory, mały nóż
eliksiry: przeciwbólowy (1 porcje, likwiduje karę za wybrany typ obrażeń na 5 tur.), osłabiający zdolności magiczne (1 porcje, -20 rzuty związane z magią; A), niezłomności (2 porcje, +85, trwa 5 tur.), gacka (32 porcje, +20 do spostrzegawczości (słuch); trwa 3 tury), grozy (3 porcje, Zastraszanie +20, trwa 5 tur), kameleon (1 porcje, bonus +10, trwa 3 tury), kociej zwinności
Droga dłuży się i dłuży, ale to chyba normalne. Tak jest, kiedy krajobraz się nie zmienia. A co miałoby się zmieniać tutaj? W ciemnym tunelu? Który jest, no cóż ciemny? W końcu dochodzimy do ślepego zaułka, a raczej jakiegoś dziwnego przejścia. Wciąż czuję się nieswojo, wiedząc, że to może być pułapka. I wiedząc, że mężczyzna wciąż ma różdżkę. Kiedy moim oczom ukazuje się przejście, oddycham z ulgą. Pozwalam sobie wpaść w objęcia nocy, odetchnąć. Ruszam za Bryatem, choć wydaje mi się, że czegoś się obawia. Właśnie, czegoś się obawia. To nie może być życzliwość losu. Kiedy mężczyzna otwiera szafę, zaciskam mocno dłonie na różdżce. Spoglądam na swoich towarzyszy i widzę, że oni także pragną podarować mu coś na do widzenia. Jestem zbyt osłabiony, żeby bawić się czarną magią, ale zamiast tego jednym, płynnym ruchem prostuję rękę z wyciągniętą różdżką.
- Legilimens - mówię, celując w stronę właściciela manufaktury.
Chcę przekonać się czy wie coś przydatnego, a może nawet wykorzystać go w jakiś sposób. Ciężko jednak przewidzieć skutek mojego zaklęcia, kiedy zgubne anomalie mogą obrócić wszystko przeciwko mnie. Cóż, kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje. A w obecnej chwili nie mieliśmy już czasu do stracenia. Tylko ryzyko.
- Legilimens - mówię, celując w stronę właściciela manufaktury.
Chcę przekonać się czy wie coś przydatnego, a może nawet wykorzystać go w jakiś sposób. Ciężko jednak przewidzieć skutek mojego zaklęcia, kiedy zgubne anomalie mogą obrócić wszystko przeciwko mnie. Cóż, kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje. A w obecnej chwili nie mieliśmy już czasu do stracenia. Tylko ryzyko.
The member 'Rhysand Crouch' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 9
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 9
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Ruszyli dalej i w końcu wyszli z tego tunelu. Ich oczom ukazała się fabryka kominków, do której mieli się udać i Marianna musiała przyznać szczerze, że była bardzo zdziwiona, że tak gładko im poszło. Zbyt łatwo, Bryt był zbyt pomocny, zbyt łagodny i zbyt miły. Nie trzeba było być wielkim znawcą by zdać sobie sprawę z tego, że coś tu śmierdziało. Nie powiedziała jednak nic, wysłuchała go dokładnie co miał im do przekazania, pomieszczenie to wyglądało tak jak mapa, którą mieli ze sobą, jak środek manufaktury. Marianna zacisnęła mocniej palce na różdżce.
- Nie tak szybko - rzuciła, gdy mężczyzna próbował się oddalić. - Ty nigdzie nie idziesz.
Skierowała w jego stronę różdżką i wykonała nią ruch. Nigdy nie próbowała rzucać tego zaklęcia, akurat tego jej Ramsey jeszcze nie nauczył, więc musiała się zdać trochę na szczęście, trochę na umiejętności. Znając ją, to właśnie w tym momencie ją opuszczą, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. Nie można były mężczyzny wypuścić w żadnym wypadku. Żadnym.
- Imperio - rzuciła.
Nie mieli zbyt dużo do stracenia. Po zaklęci Rhysanda tak czy siak doszłoby do walki.
- Nie tak szybko - rzuciła, gdy mężczyzna próbował się oddalić. - Ty nigdzie nie idziesz.
Skierowała w jego stronę różdżką i wykonała nią ruch. Nigdy nie próbowała rzucać tego zaklęcia, akurat tego jej Ramsey jeszcze nie nauczył, więc musiała się zdać trochę na szczęście, trochę na umiejętności. Znając ją, to właśnie w tym momencie ją opuszczą, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. Nie można były mężczyzny wypuścić w żadnym wypadku. Żadnym.
- Imperio - rzuciła.
Nie mieli zbyt dużo do stracenia. Po zaklęci Rhysanda tak czy siak doszłoby do walki.
A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Marianna Goshawk' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 47
--------------------------------
#2 'k10' : 4
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 47
--------------------------------
#2 'k10' : 4
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Nie miał pojęcia, jak długo trwała ich podróż podziemnym korytarzem – mogło to być dziesięć minut, mogli wlec się za Bryatem przez trzy bite godziny – bo czas zdawał się tutaj nie istnieć, a przynajmniej Percival, pozbawiony jakiegokolwiek punktu odniesienia, nie był w stanie mierzyć jego upływu. Skupiał się na oddychaniu, własnych stopach i ich podejrzanym przewodniku, wdzięczny Mariannie za wyleczenie przynajmniej części dokuczających mu obrażeń. Oparzenia, których nabawił się na samym początku, nadal co prawda swędziały i piekły na zmianę, ale rozcięcia już przynajmniej nie krwawiły, nie narażając go na dalsze, postępujące osłabienie.
Prawie się zdziwił, kiedy owionęło go świeże, nocne powietrze, a jeszcze bardziej, gdy na tle ciemniejącego nieba dostrzegł zarys manufaktury. Czyżby Bryat naprawdę doprowadził ich we właściwe miejsce? Zatrzymał na nim spojrzenie, gdy otwierał bramę, po czym odwrócił się, żeby odejść – nie zdążył jednak zastanowić się nad dalszym planem działania, gdy w powietrzu śmignęły dwa zaklęcia. Niestety, nie trafiając; zaklął w myślach, odruchowo unosząc wyżej różdżkę; dane mężczyźnie słowo straciło znaczenie, był pewien, że tylko sekundy dzieliły go od zaatakowania całej ich trójki, poza tym od momentu, w którym padła niewybaczalna formuła było jasne, że nie mogą puścić go wolno. Levicorpus, rzucił niewerbalnie, szarpiąc gwałtownie nadgarstkiem i kierując promień uroku w stronę Bryata; chciał go unieruchomić, zatrzymać, rozbroić, kupując im odrobinę więcej czasu na zneutralizowanie zagrożenia.
Prawie się zdziwił, kiedy owionęło go świeże, nocne powietrze, a jeszcze bardziej, gdy na tle ciemniejącego nieba dostrzegł zarys manufaktury. Czyżby Bryat naprawdę doprowadził ich we właściwe miejsce? Zatrzymał na nim spojrzenie, gdy otwierał bramę, po czym odwrócił się, żeby odejść – nie zdążył jednak zastanowić się nad dalszym planem działania, gdy w powietrzu śmignęły dwa zaklęcia. Niestety, nie trafiając; zaklął w myślach, odruchowo unosząc wyżej różdżkę; dane mężczyźnie słowo straciło znaczenie, był pewien, że tylko sekundy dzieliły go od zaatakowania całej ich trójki, poza tym od momentu, w którym padła niewybaczalna formuła było jasne, że nie mogą puścić go wolno. Levicorpus, rzucił niewerbalnie, szarpiąc gwałtownie nadgarstkiem i kierując promień uroku w stronę Bryata; chciał go unieruchomić, zatrzymać, rozbroić, kupując im odrobinę więcej czasu na zneutralizowanie zagrożenia.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Rhysandowi udało się wniknąć w umysł szefa manufaktury. Jednak wspomnienie na które trafił nie niosło ze sobą żadnych wartości – to z pewnością był wieczór, a mężczyzna siedział przy biurku, które widzieliście w jego domu, kreślił runę, jednak czarodziej nie miał pojęcia co ona oznacza. Bryat mamrotał pod nosem: tylko czarny atrament, granatowy źle kontrastuje z pergaminem, tylko czarny. Chwilę później wspomnienie się rozmyło.
Wniknięcie w umysł Bryta jednak znacząco uniemożliwiło mu zorientowanie się w sytuacji, toteż mężczyzna nie spróbował nawet obronić się przed zmierzającym w jego stronę urokiem rzuconym przez Percivala. Zaklęcie Marianny były nieudane.
I choć trudno było to pojąć, zamiast strachu, czy zaskoczenia wasz nowy towarzysz zaczął się śmiać. Ale nie zwyczajnie, czy pogodnie. Dziwnym był ten śmiech, bardziej histerycznym chichotem.
-Nawet gdybym chciał, nie jestem w stanie wam pomóc. - zapowiedział im, wisząc do góry nogami, nadal zaciskając w dłoni różdżkę i śmiejąc się histerycznie. Szafka z proszkami Fiuu była otwarta, widniały w niej dwa woreczki o którym wspominał wcześniej. I nim zdążyliście zrobić cokolwiek innego cała manufaktura zatrzęsła się potężnie – od piwnic, aż po sam dach. Budynek zaś nie wyglądał stabilnie i trudno było przewidzieć jak długo jeszcze pozostanie w takim stanie.
Brayt 1/3 Levicorpus
Bryat posiada żywotność: 175
i statystki:
OPCM +15
Zaklęcia +15
Sprawność: +5
Isla, nie może już dołączyć.
Na odpis czekam do 1 stycznia, godziny 20:00
Wniknięcie w umysł Bryta jednak znacząco uniemożliwiło mu zorientowanie się w sytuacji, toteż mężczyzna nie spróbował nawet obronić się przed zmierzającym w jego stronę urokiem rzuconym przez Percivala. Zaklęcie Marianny były nieudane.
I choć trudno było to pojąć, zamiast strachu, czy zaskoczenia wasz nowy towarzysz zaczął się śmiać. Ale nie zwyczajnie, czy pogodnie. Dziwnym był ten śmiech, bardziej histerycznym chichotem.
-Nawet gdybym chciał, nie jestem w stanie wam pomóc. - zapowiedział im, wisząc do góry nogami, nadal zaciskając w dłoni różdżkę i śmiejąc się histerycznie. Szafka z proszkami Fiuu była otwarta, widniały w niej dwa woreczki o którym wspominał wcześniej. I nim zdążyliście zrobić cokolwiek innego cała manufaktura zatrzęsła się potężnie – od piwnic, aż po sam dach. Budynek zaś nie wyglądał stabilnie i trudno było przewidzieć jak długo jeszcze pozostanie w takim stanie.
Brayt 1/3 Levicorpus
Bryat posiada żywotność: 175
i statystki:
OPCM +15
Zaklęcia +15
Sprawność: +5
Isla, nie może już dołączyć.
Na odpis czekam do 1 stycznia, godziny 20:00
- Żywotność:
Marianna 190/210, migrena(20)Cassius 0/153, -30,oparzenia, trauma krwi(niezatrzymane krwawienie -5PŻ na turę), rana na piersi(cięte), zatrucie jadem(-2PŻ co turę),złamana noga - lewa, ręka - lewa, żebro, obicia, wstrząs mózgu, utrata przytomności
Rhysand 192/217, -5, oparzenia(15),migrena (40)1/5 tur, ugryzienia bahanek(5) obtłuczenia(5)
Percival 178/230, -10, oparzenia(25),ugryzienia bahanek(20) rany cięte, obtłuczenia(7)Yvette 40/209, -10, rana na lewej łydce(cięta), zatrucie jadem(-2PŻ co turę),
złamana noga - prawa, ręka - lewa, żebro, obicia, wstrząs mózgu, utrata przytomności
Zużycie bahanocydu:
Marianna 2/8
Cassius 0/8
Percival 2/8
Rhysand 1/8
- ekwipunek i mapa:
EKWIPUNEK:
POSIADANE PRZEDMIOTY:
Marianna - mapa podziemi, mapa miasteczka, eliksir przeciwbólowy(2), pastę na oparzenia(3 porcje, +85 (oparzenia), wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu(2 porcje, +115 (zranienia)) oraz porcję bahanocydu(1 porcje, -15 PŻ; L), księga
Cassius - jedwabna chusta, piersiówka wypełniona whiskey, notes, pergamin z runami, kameleon,bahanocyd, osłabiającego zdolności magicznego, kociej zwinności
Rhysand - pióro, bahanocyd, niezłomności i kameleona, byka
Percival - mapę parteru, 2 porcje eliksiru byka(+26 do sprawności; trwa 5 tur) i 1 porcje eliksiru(Ukrywanie się +31, trwa 5 tur) kociej zwinności, woreczek z proszkiem Fiuu, bahanocydu, niezłomności, gacka i grozy
Yvette - pierścionek od Pandory, mały nóż
eliksiry: przeciwbólowy (1 porcje, likwiduje karę za wybrany typ obrażeń na 5 tur.), osłabiający zdolności magiczne (1 porcje, -20 rzuty związane z magią; A), niezłomności (2 porcje, +85, trwa 5 tur.), gacka (32 porcje, +20 do spostrzegawczości (słuch); trwa 3 tury), grozy (3 porcje, Zastraszanie +20, trwa 5 tur), kameleon (1 porcje, bonus +10, trwa 3 tury), kociej zwinności
Albury
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Hertfordshire