Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Wybrzeże
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wybrzeże
Nad nadmorskim brzegiem zachwyca nade wszystko krajobraz, słońce, gdy zachodzi, mieni się w czarnej morskiej wodzie feerią barw pomimo porywistego wiatru. Wody wokół jednak nie są bezpieczne, oprócz bogatych ławic śledzi i makreli, zamieszkują je też płaszczki, zdarzają się niekiedy zagubione kałamarnice i samotne skorpeny. Nad wodą można czasem zaobserwować wynurzające się ogony morskich węży. Biała magia uformowana w błędne ogniki, które topią się w wodzie nadaje temu miejscu wyjątkowej atmosfery. Wybrzeże jest nierówne, piaski gdzieniegdzie formują się w wydmy, pomiędzy którymi częściowo ukryta jest przysypana piachem wąska szczelina. Wypełniona jest wilgotnym, mokrym piachem, ale w ciepłe dni piach się usypuje głębiej, a każdy śmiałek, który w nią wejdzie może utknąć.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 26.09.22 18:42, w całości zmieniany 1 raz
Przesunęła się do przodu, stając tuż za chłopcem, osłaniając go od tyłu – także na wypadek tego, gdyby uległ strachowi i postanowił uciec. Kiedy mgła przestała działać, nastawienie lwa wyraźnie uległo zmianie. Wcześniej wyglądał na ospałego, pokładał się, a Sophia w międzyczasie zwróciła uwagę na to, w jak dziwny sposób krople deszczu ześlizgiwały się po jego futrze, zupełnie jakby nie był pokryty sierścią, a łuską. Co, jeśli ta właściwość jego ciała utrudni ewentualne rzucanie na niego zaklęć?
Deszcz w końcu zmył mgłę. Odrętwienie i niemoc sprzed chwili opuściło Sophię, znów była w pełni przytomna i świadoma celu wyprawy oraz jej ważności. Lew również wybudził się z ospałości i już nie wyglądał tak łagodnie jak przed chwilą. Obnażył ostre kły, podniósł się, prezentując także pokaźnych rozmiarów pazury, i rzucił się w kierunku stojących najbliżej Samuela i Anthony’ego.
Samuel jednak zauważył coś istotnego – zęby lwa. Może żeby przejść dalej musieli pokonać zwierzę i zdobyć jeden z kłów? Może właśnie to miała być próba ich odwagi?
- Chyba mam pewien pomysł, jak możemy go zdobyć – odezwała się po słowach kuzyna. – Ale muszę podejść bliżej, by spróbować, czy to zaklęcie zadziała na zwierzę tych rozmiarów. Jego sierść ma dziwne właściwości, odpycha krople wody jak pancerz. – Podzieliła się z pozostałymi także swoją obserwacją.
Widząc, że Jessa próbuje ochronić Anthony’ego, a także nadal ma pieczę nad Piersem i osłania go, przesunęła się do przodu, bliżej lwa. Zdawała sobie sprawę z ryzyka, dlatego zachowywała ostrożność, świadoma tego że zwierzę mogło zaatakować, a jego zęby i pazury naprawdę wyglądały na bardzo ostre – ale musieli zaryzykować i spróbować zdobyć kieł. Miała nadzieję że zaklęcie Anthony’ego podziała i przynajmniej chwilowo unieszkodliwi zwierzę na tyle, by mogła się zbliżyć i zrobić to, co planowała. Cały czas trzymała w dłoni różdżkę, gotowa się bronić gdyby stworzenie rzuciło się w jej kierunku.
| skoro Anthony i Gabriel się przesuwają na inne kratki, to po ich ruchu idę do góry, najpierw jedną na ukos w prawo i potem jedną w górę – i staję tam, gdzie wcześniej był Anthony
Deszcz w końcu zmył mgłę. Odrętwienie i niemoc sprzed chwili opuściło Sophię, znów była w pełni przytomna i świadoma celu wyprawy oraz jej ważności. Lew również wybudził się z ospałości i już nie wyglądał tak łagodnie jak przed chwilą. Obnażył ostre kły, podniósł się, prezentując także pokaźnych rozmiarów pazury, i rzucił się w kierunku stojących najbliżej Samuela i Anthony’ego.
Samuel jednak zauważył coś istotnego – zęby lwa. Może żeby przejść dalej musieli pokonać zwierzę i zdobyć jeden z kłów? Może właśnie to miała być próba ich odwagi?
- Chyba mam pewien pomysł, jak możemy go zdobyć – odezwała się po słowach kuzyna. – Ale muszę podejść bliżej, by spróbować, czy to zaklęcie zadziała na zwierzę tych rozmiarów. Jego sierść ma dziwne właściwości, odpycha krople wody jak pancerz. – Podzieliła się z pozostałymi także swoją obserwacją.
Widząc, że Jessa próbuje ochronić Anthony’ego, a także nadal ma pieczę nad Piersem i osłania go, przesunęła się do przodu, bliżej lwa. Zdawała sobie sprawę z ryzyka, dlatego zachowywała ostrożność, świadoma tego że zwierzę mogło zaatakować, a jego zęby i pazury naprawdę wyglądały na bardzo ostre – ale musieli zaryzykować i spróbować zdobyć kieł. Miała nadzieję że zaklęcie Anthony’ego podziała i przynajmniej chwilowo unieszkodliwi zwierzę na tyle, by mogła się zbliżyć i zrobić to, co planowała. Cały czas trzymała w dłoni różdżkę, gotowa się bronić gdyby stworzenie rzuciło się w jej kierunku.
| skoro Anthony i Gabriel się przesuwają na inne kratki, to po ich ruchu idę do góry, najpierw jedną na ukos w prawo i potem jedną w górę – i staję tam, gdzie wcześniej był Anthony
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
Analizuję intensywnie wszystko dookoła, ale przyjazny duszek rzeczywiście nie zostawił mi klucza pod nogami. To bardzo niemiłe z jego strony, jednak powiedzmy, że to przewidziałem. Dlatego nie jestem aż tak mocno zawiedziony. Za to widzę upuszczone miecze i zastanawiam się nad ich rolą; niestety szybko okazuje się, że ich ostrza są po prostu za cienkie na ten tajemniczy otwór. Ugh. Jednak kiedy Sam mówi o kłach bestii, to naprawdę zdaje się mieć sens. Zęby lwa teoretycznie powinny być grubsze i o podobnym kształcie, więc kiwam z aprobatą głową, chociaż to nie ma żadnego znaczenia.
I nagle bach, rachu ciachu i potwór już nie jest znudzonym egzystencją kotkiem, a prawdziwym zabójcą żądnym naszej krwi. Może zachwyciłbym się nad jego majestatem, gdyby nie to, że jest cholernie niebezpieczny. Jakoś tak automatycznie zaciskam mocniej dłoń na rękojeści różdżki i myślę intensywnie co teraz, skoro atakuje. Niestety jestem zbyt daleko Skamandera, żeby móc go ochronić, z kolei Antek zajmuje się właśnie unieszkodliwieniem lwa. Przez krótką chwilę zastanawiam się nad przywołaniem jednego z mieczy, tak na wszelki wypadek, ale brakuje mi już rąk, a informacja o pancerzu sugeruje, że tą bronią mógłbym to zwierzę najwyżej podrapać po tyłku. Niespecjalnie jest na to teraz czas, więc rezygnuję z mojego ambitnego planu.
Za to kiedy Sophia się porusza w stronę atakującego stworzenia, to postanawiam zabezpieczać tyły. Staję więc za Piersem, tak w razie czego, żeby w razie czego jeśli coś czaiło się za nami, to żeby rzuciło się na mnie, a nie na chłopca. On jest w tym momencie ważniejszy, więc zgodnie z przykazem Sama, musimy go chronić za wszelką cenę.
Po ruchu Sophii przesuwam się kratkę w lewy górny róg na jej miejsce, a potem kratkę do przodu, finalnie stając na miejscu, w którym znajdował się Piers
I nagle bach, rachu ciachu i potwór już nie jest znudzonym egzystencją kotkiem, a prawdziwym zabójcą żądnym naszej krwi. Może zachwyciłbym się nad jego majestatem, gdyby nie to, że jest cholernie niebezpieczny. Jakoś tak automatycznie zaciskam mocniej dłoń na rękojeści różdżki i myślę intensywnie co teraz, skoro atakuje. Niestety jestem zbyt daleko Skamandera, żeby móc go ochronić, z kolei Antek zajmuje się właśnie unieszkodliwieniem lwa. Przez krótką chwilę zastanawiam się nad przywołaniem jednego z mieczy, tak na wszelki wypadek, ale brakuje mi już rąk, a informacja o pancerzu sugeruje, że tą bronią mógłbym to zwierzę najwyżej podrapać po tyłku. Niespecjalnie jest na to teraz czas, więc rezygnuję z mojego ambitnego planu.
Za to kiedy Sophia się porusza w stronę atakującego stworzenia, to postanawiam zabezpieczać tyły. Staję więc za Piersem, tak w razie czego, żeby w razie czego jeśli coś czaiło się za nami, to żeby rzuciło się na mnie, a nie na chłopca. On jest w tym momencie ważniejszy, więc zgodnie z przykazem Sama, musimy go chronić za wszelką cenę.
Po ruchu Sophii przesuwam się kratkę w lewy górny róg na jej miejsce, a potem kratkę do przodu, finalnie stając na miejscu, w którym znajdował się Piers
I don't know
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
Randall Lupin
Zawód : były policjant, kurs aurorski zawieszony
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
Samuel podjął próbę obrony - o ledwie moment zbyt późno i choć Gabriel usiłował mu pomóc, dopiero co wybudzony z oszałamiającej mgły, nie był w stanie podjąć defensywy. Lepszym refleksem wykazała się Jessa, która osłoniła tarczą Anthony'ego.
Paszcza lwa zatrzasnęła się na lewym ramieniu Samuela, auror poczuł przeraźliwy ból, a jego szata nabiegła krwią. Wiedział, że wyszarpanie się z tego uścisku będzie niezwykle trudne, byłoby, gdyby nie Anthony - jego urok trafił zajętą Skamanderem bestię z niezwykłą mocą, lew wpierw zmrużył ślepia, potem zakołysał się niechętnie, w końcu przewrócił się na bok, rozrzucając wokół grudy błota zmieszane z brudną wodą niekończącej się ulewy. Lew padł nieprzytomny - nie byliście w stanie oszacować, jak długo mogło to potrwać. Zapewne niedługo.
Piers przysłonił się dłońmi, chroniąc przed bryzgami wody - otoczony przez grupę mógł czuć się bezpiecznie, ale przerażająca sylwetka lwa skruszyłaby odwagę niejednego dorosłego. Spojrzał na rannego Samuela, jego twarz zmężniała, a z jego ust wydobył się bezwiedny szept:
- Widzę bohatera, który tych wilków staje się myśliwcem; rzęże jak bydlę, ścierw ich kupczy żywcem, biorąc im życie sobie cześć odbiera. Wychodzi krwawy ze smutnego lasu, który od dzisiaj wyschłych aż do rdzeni drzew i za tysiąc lat nie zazieleni. Klucz otworzy wrota, gdy krew zrosi kamień, a on na zawsze będzie temu winien.
Każdy, kto sięgnął po magię, poczuł szarpnięcie charakterystyczne dla anomalii - jednak coś, a może ktoś, hamował jej efekty - niewidzialna tarcza uchroniła was przed jej skutkami.
Jessa: 221/236 (15 - poparzenia)
Anthony: 219/249 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte)
Sophia: 214/244 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte)
Randall: 217/232 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Gabriel: 225/240 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Samuel: 223/266 (10 - tłuczone, 5 - cięte, 28 - szarpane); kara: -5
Samuel wykorzystana moc Zakonu 1/5
[ kliknij, aby powiększyć ]
Póki lew jest nieprzytomny nie obowiązuje was mechanika poruszania się.
Paszcza lwa zatrzasnęła się na lewym ramieniu Samuela, auror poczuł przeraźliwy ból, a jego szata nabiegła krwią. Wiedział, że wyszarpanie się z tego uścisku będzie niezwykle trudne, byłoby, gdyby nie Anthony - jego urok trafił zajętą Skamanderem bestię z niezwykłą mocą, lew wpierw zmrużył ślepia, potem zakołysał się niechętnie, w końcu przewrócił się na bok, rozrzucając wokół grudy błota zmieszane z brudną wodą niekończącej się ulewy. Lew padł nieprzytomny - nie byliście w stanie oszacować, jak długo mogło to potrwać. Zapewne niedługo.
Piers przysłonił się dłońmi, chroniąc przed bryzgami wody - otoczony przez grupę mógł czuć się bezpiecznie, ale przerażająca sylwetka lwa skruszyłaby odwagę niejednego dorosłego. Spojrzał na rannego Samuela, jego twarz zmężniała, a z jego ust wydobył się bezwiedny szept:
- Widzę bohatera, który tych wilków staje się myśliwcem; rzęże jak bydlę, ścierw ich kupczy żywcem, biorąc im życie sobie cześć odbiera. Wychodzi krwawy ze smutnego lasu, który od dzisiaj wyschłych aż do rdzeni drzew i za tysiąc lat nie zazieleni. Klucz otworzy wrota, gdy krew zrosi kamień, a on na zawsze będzie temu winien.
Każdy, kto sięgnął po magię, poczuł szarpnięcie charakterystyczne dla anomalii - jednak coś, a może ktoś, hamował jej efekty - niewidzialna tarcza uchroniła was przed jej skutkami.
Jessa: 221/236 (15 - poparzenia)
Anthony: 219/249 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte)
Sophia: 214/244 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte)
Randall: 217/232 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Gabriel: 225/240 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Samuel: 223/266 (10 - tłuczone, 5 - cięte, 28 - szarpane); kara: -5
Samuel wykorzystana moc Zakonu 1/5
Póki lew jest nieprzytomny nie obowiązuje was mechanika poruszania się.
Zdusił krzyk, gdy ostrza kłów przebiły się przez jego ramię. Mdły zapach krwi uderzył w nozdrza, a ciepło szkarłatu naznaczyło rosnącą plamę na płaszczu. Zacisnął gwałtownie zęby, czując jak ból szarpie ciałem i na chwilę, obraz rozmazał się. Musiał wyszarpnąć ramię, albo zmusić stworzenie do zwolnienia uścisku - plan jednak rozmył się szybciej, gdy usłyszał inkantację kuzyna, a potem kły wypościły go z uchwytu. Odetchną ciężko, cofając o krok i zaciskając palce na drżącej różdżce. Zadziałał zbyt późno i gdyby nie refleks Jessy, to Anthony oberwałby najmocniej. Spojrzał na Gabriela - i jego inkantację słyszał, próbował ochronić go przed błędem. Odetchnął raz jeszcze, czując, jak piekący ból rozchodzi się od szarpanego ranami ramienia. Ale - bestia upadła zemdlona, dając im moment wytchnienia, na jak długo? Nie wiadomo - Sophia, miałaś pomysł... - zaczął, zwracając się do aurorki, ale uwagę pociągnął głos chłopca. Jego twarz znowu wyglądała inaczej. Płynące wyrazy, niby echo odbiły się w jego głowie - Klucz otworzy wrota, gdy krew zrosi kamień - powtórzył ostatnie zdanie, szukając w zdaniu odpowiedzi na pytanie, które do tej pory sobie zadawali. Tylko czyja krew? Piers patrzył na niego. I tak krwawił - Pomogę ci - odwrócił spojrzenie od dziecka, by zwrócić się do kuzynki - A wy do przodu, do drzwi - zwrócił się do pozostałych i na moment zatrzymał wzrok na kuzynie - Jeśli w jakikolwiek sposób zostaniemy rozdzieleni, słuchajcie Anthonego - dopowiedział głosem, nie znającym sprzeciwu. Nie czuł wyrzutów wyznaczając na to kuzyna. Ufał mu w pełni i znał jego możliwości. I musiał założyć ewentualne konieczności.
Przekręcił się w miejscu, najpierw wsuwając różdżkę w rękaw płaszcza, by mieć wolne obie dłonie. Potem przestępując tak, by stanąć przy głowie i paszczy niby-chimery. Z bliska, wydawała się jeszcze bardziej przerażająca, tym bardziej, że sięgnął do paszczy, na której wciąż widniały ślady jego własnej krwi. Przez chwilę zrobiło mu się niedobrze, ale stanął w lekki m rozkroku, by złapać równowagę, po czym nachylił się i sięgnął do paszczy bestii. Prawą ręką chwycił górną część szczęki, a lewą, zranioną, łapiąc za dół, by spiąć własną siłę i rozchylić całość, ukazując dostrzeżone (zbyt blisko) zęby i kły. Pamiętał gabaryty i rozstaw paszczy, gdy rzucała się w jego stronę. Nawet będąc nieprzytomna, nie wyglądała, by poradził sobie bez wysiłku. I miał nieodparte wrażenie, że za chwilę poderwie się, by rozerwać nieostrożnych śmiałków na strzępy.
Przekręcił się w miejscu, najpierw wsuwając różdżkę w rękaw płaszcza, by mieć wolne obie dłonie. Potem przestępując tak, by stanąć przy głowie i paszczy niby-chimery. Z bliska, wydawała się jeszcze bardziej przerażająca, tym bardziej, że sięgnął do paszczy, na której wciąż widniały ślady jego własnej krwi. Przez chwilę zrobiło mu się niedobrze, ale stanął w lekki m rozkroku, by złapać równowagę, po czym nachylił się i sięgnął do paszczy bestii. Prawą ręką chwycił górną część szczęki, a lewą, zranioną, łapiąc za dół, by spiąć własną siłę i rozchylić całość, ukazując dostrzeżone (zbyt blisko) zęby i kły. Pamiętał gabaryty i rozstaw paszczy, gdy rzucała się w jego stronę. Nawet będąc nieprzytomna, nie wyglądała, by poradził sobie bez wysiłku. I miał nieodparte wrażenie, że za chwilę poderwie się, by rozerwać nieostrożnych śmiałków na strzępy.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Sophia zbliżyła się do lwa, ściskając w ręce różdżkę. Po niezwykle silnym zaklęciu Anthony’ego bestia straciła przytomność i osunęła się na ziemię. Pytanie tylko, na jak długo? Musieli się pospieszyć, by zdążyć dotrzeć do drzwi zanim lew przebudzi się i ruszy za nimi w pogoń.
Zanim lew padł na ziemię zdążył ugryźć Samuela, którego ramię paskudnie krwawiło. Sophia kontrolnie rzuciła na niego wzrokiem, ale wyglądało na to, że był względnie cały, lew nie zdążył poczynić poważniejszych spustoszeń, do jakich pewnie doszłoby gdyby nie został ogłuszony. Najpierw musiała jednak skupić się na głównym celu, pomyśle który wpadł jej do głowy.
- Jest pewne zaklęcie z kategorii magii leczniczej, które usuwa zęby. Jeśli podziała na to zwierzę, możemy zdobyć kieł – powiedziała, mając nadzieję że to wystarczy i że szybko zdobędą ząb, a potem będą mogli udać się prosto do drzwi. Znajomość magii leczniczej była u Sophii dość szczątkowa, ale kilka lat temu miała okazję poznać podstawy podstaw. Dawno, w zupełnie innym życiu, do którego w ostatnich miesiącach już w ogóle nie powracała myślami, ale teraz ta wiedza mogła się przydać.
Kiedy stojący obok Samuel podjął próbę rozchylenia pyska lwa, Sophia odważnie zbliżyła różdżkę do jednego z czterech największych kłów, które były naprawdę niezwykłych rozmiarów.
- Mortiodentio – wypowiedziała starannie, mając nadzieję że kieł za chwilę opuści szczękę lwa i będą go mogli zabrać. A później dołączą do towarzyszy i spróbują otworzyć wrota. Oby pozostali szybko zabrali chłopca jak najdalej od lwa. Sophia przelotnie zastanowiła się nad jego zagadkowymi słowami, nie brzmiącymi jak słowa dziecka, którym przecież był. Czyja krew miała zrosić kamień? Lwa, czy kogoś z nich? Niemniej jednak teraz skupiła się przede wszystkim na próbie wyrwania lwu jednego z największych kłów, które zdawały się odpowiadać obwodowi dziury w drzwiach.
- Jak się uda bierzemy go i wiejemy. To bolesne zaklęcie, ale miejmy nadzieję że śpi dostatecznie mocno, by tego nie poczuć – mruknęła do Sama, próbując ocenić efekt swoich działań. Nie uśmiechało jej się zostać rozszarpaną przez rozjuszoną bestię na wstępie tak ważnej misji, ale musieli mieć ten ząb, by iść dalej.
Zanim lew padł na ziemię zdążył ugryźć Samuela, którego ramię paskudnie krwawiło. Sophia kontrolnie rzuciła na niego wzrokiem, ale wyglądało na to, że był względnie cały, lew nie zdążył poczynić poważniejszych spustoszeń, do jakich pewnie doszłoby gdyby nie został ogłuszony. Najpierw musiała jednak skupić się na głównym celu, pomyśle który wpadł jej do głowy.
- Jest pewne zaklęcie z kategorii magii leczniczej, które usuwa zęby. Jeśli podziała na to zwierzę, możemy zdobyć kieł – powiedziała, mając nadzieję że to wystarczy i że szybko zdobędą ząb, a potem będą mogli udać się prosto do drzwi. Znajomość magii leczniczej była u Sophii dość szczątkowa, ale kilka lat temu miała okazję poznać podstawy podstaw. Dawno, w zupełnie innym życiu, do którego w ostatnich miesiącach już w ogóle nie powracała myślami, ale teraz ta wiedza mogła się przydać.
Kiedy stojący obok Samuel podjął próbę rozchylenia pyska lwa, Sophia odważnie zbliżyła różdżkę do jednego z czterech największych kłów, które były naprawdę niezwykłych rozmiarów.
- Mortiodentio – wypowiedziała starannie, mając nadzieję że kieł za chwilę opuści szczękę lwa i będą go mogli zabrać. A później dołączą do towarzyszy i spróbują otworzyć wrota. Oby pozostali szybko zabrali chłopca jak najdalej od lwa. Sophia przelotnie zastanowiła się nad jego zagadkowymi słowami, nie brzmiącymi jak słowa dziecka, którym przecież był. Czyja krew miała zrosić kamień? Lwa, czy kogoś z nich? Niemniej jednak teraz skupiła się przede wszystkim na próbie wyrwania lwu jednego z największych kłów, które zdawały się odpowiadać obwodowi dziury w drzwiach.
- Jak się uda bierzemy go i wiejemy. To bolesne zaklęcie, ale miejmy nadzieję że śpi dostatecznie mocno, by tego nie poczuć – mruknęła do Sama, próbując ocenić efekt swoich działań. Nie uśmiechało jej się zostać rozszarpaną przez rozjuszoną bestię na wstępie tak ważnej misji, ale musieli mieć ten ząb, by iść dalej.
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 88
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 88
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Pomocną różdżkę podała mu Jess chroniąc go przed konsekwencjami swojej własnej nieuwagi. Łapa bestii nie dosięgła go, a on to szczęśliwie wykorzystał zyskując na czasie nie tylko dla siebie, lecz również dla reszty. Nie był to jednak koniec, a dopiero początek. Ciągle pozostawała kwestia klucza. Ciągle błąkali się po dziwnym świecie-śnie. Widział również, że Samuel nie miał tyle szczęścia co on i zwierze go dopadło. Miał nadzieję, że nie była to groźna rana i nie będą zmuszeni zostawić go za sobą, jak Artura. Zacisną usta w wąską kreskę słysząc ponaglanie. Do przodu, do drzwi - i w tamtym kierunku też zaczął się przemieszczać prowadząc za sobą resztę, a przynajmniej miał taką nadzieję, że ci również odpowiedzą na nakaz Samuela. Spojrzał na chłopca, który ponownie zaczął recytować rzeczy zyskując tym samym na swej upiorności.
|idę 2 kratki do przodu, 1 kratka w prawy górny skos, 1 do przodu
|idę 2 kratki do przodu, 1 kratka w prawy górny skos, 1 do przodu
Find your wings
Robi się mocno nieciekawie, skoro magia odmówiła posłuszeństwa Samowi i Gabrielowi, przez co lew stał się agresywny i zaatakował. Zaciskam szczękę zastanawiając się co dalej. Na szczęście bestia zostaje powalona zaklęciem Antka, przynajmniej na jakiś czas. W odruchu chcę powiedzieć, żeby jakoś zatamować krwawienie z rany Skamandera, ale wtedy słowa Piersa zaczynają nabierać znaczenia w bezsensownym bełkocie. Skąd on zna takie cytaty? To trochę przerażające, ale nie mówię nic, zamykam szczelnie usta.
Trochę z obawą wpatruję się w dwoje aurorów próbujących wydobyć ząb z paszczy dzikiego zwierzęcia, nie będąc pewnym czy tymczasowe unieszkodliwienie istoty jest na pewno trwałe na tyle, żeby zmierzyć się z potwornym bólem. Wyrywania zęba nie wspominam za dobrze, więc zakładam, że lew również nie byłby zadowolony. Jednak najważniejsze są rozkazy oraz dotarcie do drzwi, dlatego po prostu kiwam z aprobatą głową, starając się znaleźć przed drzwiami, ale koniecznie zostając za chłopcem. Na wszelki wypadek musimy go chronić, bo bez niego to wszystko jest pozbawione sensu. W związku z tym trzymam się na tyłach, rozglądając się przy tym uważnie, będąc wyczulony na punkcie bezpieczeństwa. W razie, gdyby miało się stać coś złego, lepiej być na to przygotowanym.
Jestem cały czas za Piersem, obojętnie czy stoi czy idzie naprzód!
Trochę z obawą wpatruję się w dwoje aurorów próbujących wydobyć ząb z paszczy dzikiego zwierzęcia, nie będąc pewnym czy tymczasowe unieszkodliwienie istoty jest na pewno trwałe na tyle, żeby zmierzyć się z potwornym bólem. Wyrywania zęba nie wspominam za dobrze, więc zakładam, że lew również nie byłby zadowolony. Jednak najważniejsze są rozkazy oraz dotarcie do drzwi, dlatego po prostu kiwam z aprobatą głową, starając się znaleźć przed drzwiami, ale koniecznie zostając za chłopcem. Na wszelki wypadek musimy go chronić, bo bez niego to wszystko jest pozbawione sensu. W związku z tym trzymam się na tyłach, rozglądając się przy tym uważnie, będąc wyczulony na punkcie bezpieczeństwa. W razie, gdyby miało się stać coś złego, lepiej być na to przygotowanym.
Jestem cały czas za Piersem, obojętnie czy stoi czy idzie naprzód!
I don't know
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
Randall Lupin
Zawód : były policjant, kurs aurorski zawieszony
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
Udało jej się wyczarować tarczę odpowiednio silną, by osłoniła atakowanego Anthony’ego, a ten nie tracił czasu i posłał w stronę lwa wyjątkowo mocny urok. Bestia zakołysała się i upadła, rozbryzgując dookoła błoto i wodę. Diggory wydawało się, że poczuła moc anomalii silniej, niż zwykle, jednak nie miała czasu zastanawiać się nad dodatkowymi szczegółami własnego zaklęcia, liczył się efekt, a czas uciekał drużynie jak przez palce.
Sophia i Samuel mieli pomysł na otwarcie wciąż zamkniętych dla nich wrót, dlatego rudowłosej nie pozostawało nic innego, jak tylko doprowadzić do nich Piersa i dalej go osłaniać. Postanowiła jednak wzmocnić odrobinę resztę grupy, dlatego zacisnęła dłoń za różdżce i wypowiedziała wyraźnie doskonale wszystkim znane zaklęcie.
- Magicus Extremos!
Następnie, omijając powalonego potwora, poprowadziła Piersa śladem Anthony’ego, zauważając, że Randall ruszył z nimi.
| Jessa staje dwie kratki na prawo od Anthony'ego, Piers staje między nimi
Sophia i Samuel mieli pomysł na otwarcie wciąż zamkniętych dla nich wrót, dlatego rudowłosej nie pozostawało nic innego, jak tylko doprowadzić do nich Piersa i dalej go osłaniać. Postanowiła jednak wzmocnić odrobinę resztę grupy, dlatego zacisnęła dłoń za różdżce i wypowiedziała wyraźnie doskonale wszystkim znane zaklęcie.
- Magicus Extremos!
Następnie, omijając powalonego potwora, poprowadziła Piersa śladem Anthony’ego, zauważając, że Randall ruszył z nimi.
| Jessa staje dwie kratki na prawo od Anthony'ego, Piers staje między nimi
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
The member 'Jessa Diggory' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 69
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 69
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Jego umysł, jeszcze nie do końca trzeźwy, nie skupił się na tyle, aby postawić skuteczną tarczę pomiędzy Samuelem a wielkim lwem, czy tam czymkolwiek było to wielkie kocisko leżące na środku dziedzińca. Kolejna porażka nie zwiastowała niczego dobrego, aczkolwiek nie mógł się teraz zatrzymać. Skamander ostatecznie nie wyglądał jakby miał wykrwawić się na miejscu, a oni musi ruszyć dalej. Zostawił Sophię i Samuela przy wielkim i na razie bezwładnym cielsku, a sam pognał za Anthonym, Jessą i Randallem. Uzupełnił szyk obronny wokół Piersa, którego przecież musieli chronić. Zacisnął mocniej palce na różdżce. Za swój cel obrał dotarcie jak najbliżej do drzwi, nie opuszczając przy tym towarzyszy.
/gdzieś tam uzupełniam obronę Piersa
/gdzieś tam uzupełniam obronę Piersa
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Samuel odważnie rozwarł paszczę lwa; kły błysnęły bielą, pysk, choć ciężki i wymagał od aurora wysiłku, ustąpił pod jego naprężoną siłą. Współpraca z Sophią zaowocowała oderwaniem się kła od paszczy; strużka krwi spłynęła z pyska zwierzęcia, gdy promień zaklęcia sięgnął kła i usunął go z imponujących szczęk; kieł był olbrzymi, ciężki, przypominał miecz i wydawał się pasować kształtem do otworu. Pozostali nie tracili czasu - osłaniając Piersa przemieszczali się w kierunku wrót prowadzących do środka.
Wypowiadając zaklęcie Sophia odczuła szarpnięcie charakterystyczne dla anomalii: znów zaatakowała, jednak tym razem przedarła przez niewidzialną osłonę i dopadła czarownicę; w tym samym momencie, w którym aurorka wypowiedziała inkantację, jej rękę otuliła czarna mgła, a Sophia poczuła w dłoni dziwne odrętwienie, które kazało jej wypuścić z dłoni różdżkę, ta z kolei przeturlała się wprost pod lwi pysk - a powieki bestii uniosły się w górę, rozżarzając źrenice upiornym szkarłatem. Zarówno Sophia jak i Samuel dostrzegli to błyskawicznie: stąd mieli szansę na reakcję.
Samuel, jeśli chcesz spróbować zabrać dłonie z paszczy lwa zanim ten się zorientuje, że je tam trzymasz, powinieneś wykonać test na zwinność o ST 60. Sophia, odrętwienie trwało tylko moment - jesteś w stanie pochwycić różdżkę z powrotem, odczuwasz jednak w ręce dziwną słabość utrudniającą prawidłowe wykonywanie magicznych gestów. Próbując pochwycić różdżkę ręką, narażasz się na atak lwa - musisz wykonać test na zwinność. Aby podnieść kła należy posiadać statystykę sprawności na poziomie przynajmniej 5.
Jessa zdecydowała się wzmocnić grupę zaklęciem magicusa; jej zaklęcie było udane, jednak podobnie jak Sophia poczuła szarpnięcie charakterystyczne dla anomalii, a grupa, prócz wzmocnienia, dostrzegła czerniejące ślady rozchodzące się po rozmokniętej deszczem ziemi wokół nich. Ledwie ucichła inkantacja Jessy, gdy czarownica mogła poczuć, jak jej usta zamykają się bezwiednie i sklejają razem, wkrótce zanikając. Nie była w stanie rozchylić warg ani wypowiedzieć ani słowa - jednak zmiany na jej twarzy były dostrzegalne dla wszystkich. Jessa, zaatakowana przez anomalię utraciłaś zdolność mowy; przegnanie anomalii według metodyki opracowanej przez Bathildę wynosi ST 70.
Przez niebo przemknął jasny piorun.
Jessa: 221/236 (15 - poparzenia), uciszona
Anthony: 219/249 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte)
Sophia: 204/244 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte, 10 - osłabienie); kara: -5
Randall: 217/232 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Gabriel: 225/240 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Samuel: 223/266 (10 - tłuczone, 5 - cięte, 28 - szarpane); kara: -5
Samuel wykorzystana moc Zakonu 1/5
[ kliknij, aby powiększyć ]
Znów obowiązuje was mechanika poruszania się podczas pojedynku.
Wypowiadając zaklęcie Sophia odczuła szarpnięcie charakterystyczne dla anomalii: znów zaatakowała, jednak tym razem przedarła przez niewidzialną osłonę i dopadła czarownicę; w tym samym momencie, w którym aurorka wypowiedziała inkantację, jej rękę otuliła czarna mgła, a Sophia poczuła w dłoni dziwne odrętwienie, które kazało jej wypuścić z dłoni różdżkę, ta z kolei przeturlała się wprost pod lwi pysk - a powieki bestii uniosły się w górę, rozżarzając źrenice upiornym szkarłatem. Zarówno Sophia jak i Samuel dostrzegli to błyskawicznie: stąd mieli szansę na reakcję.
Samuel, jeśli chcesz spróbować zabrać dłonie z paszczy lwa zanim ten się zorientuje, że je tam trzymasz, powinieneś wykonać test na zwinność o ST 60. Sophia, odrętwienie trwało tylko moment - jesteś w stanie pochwycić różdżkę z powrotem, odczuwasz jednak w ręce dziwną słabość utrudniającą prawidłowe wykonywanie magicznych gestów. Próbując pochwycić różdżkę ręką, narażasz się na atak lwa - musisz wykonać test na zwinność. Aby podnieść kła należy posiadać statystykę sprawności na poziomie przynajmniej 5.
Jessa zdecydowała się wzmocnić grupę zaklęciem magicusa; jej zaklęcie było udane, jednak podobnie jak Sophia poczuła szarpnięcie charakterystyczne dla anomalii, a grupa, prócz wzmocnienia, dostrzegła czerniejące ślady rozchodzące się po rozmokniętej deszczem ziemi wokół nich. Ledwie ucichła inkantacja Jessy, gdy czarownica mogła poczuć, jak jej usta zamykają się bezwiednie i sklejają razem, wkrótce zanikając. Nie była w stanie rozchylić warg ani wypowiedzieć ani słowa - jednak zmiany na jej twarzy były dostrzegalne dla wszystkich. Jessa, zaatakowana przez anomalię utraciłaś zdolność mowy; przegnanie anomalii według metodyki opracowanej przez Bathildę wynosi ST 70.
Przez niebo przemknął jasny piorun.
Jessa: 221/236 (15 - poparzenia), uciszona
Anthony: 219/249 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte)
Sophia: 204/244 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte, 10 - osłabienie); kara: -5
Randall: 217/232 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Gabriel: 225/240 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Samuel: 223/266 (10 - tłuczone, 5 - cięte, 28 - szarpane); kara: -5
Samuel wykorzystana moc Zakonu 1/5
Znów obowiązuje was mechanika poruszania się podczas pojedynku.
Potwierdził kiwnięciem głowy, gdy Sophia mówiła o swoim pomyślę. Tuż po tym mierzył się z ogromna paszczą, zaciskając palce odpowiednio na szczękach. Z bliska, odsłonięte kły wydawały się jeszcze większe i mimowolny dreszcz przecisnął się przez całe ciało, ogniskując ból na szarpanym ramieniu. Adrenalina wciąż pompowała dudniący hałas krwi, który wbrew pozorom, zamiast rozpraszać, wzmagał czujność, nastawiając zmysły nadwrażliwością. zacisnął zęby, utrzymując paszcze w pozycji, która ułatwiała działania kuzynce. Wielki kieł rzeczywiście oderwał się, ale nie wpadł w dłonie kobiety. Coś, jakby impuls, nieprzyjemny dreszcz i ucisk jednocześnie otuliły dłonie Sophii, a ciężkie powieki bestii uniosły się, znacząc zwierzęcą źrenicę szkarłatem. Anomalia. Cokolwiek miało własnie nastąpić - stworzenie nie miało zamiaru biernie czekać. Skamander miał chwilę, wiedział o tym, by wypuścić utrzymywaną do tej pory paszczę. Wstrzymał oddech na uderzenie serca, by tym samym gestem, którym sięgał do szczęk, rozluźnić uchwyt i cofnąć się o krok, by wyjść poza zasięg. Wolał nie sprawdzać, jak szybko chimera mogła pozbawić go rąk. Mdły zapach krwi tak jego, jak i tej należącej do bestii, wołała o odzew. I ich i budzącej się istoty - Thony! Nasz kot się budzi! Traktuj go czymś! - wysapał gardłowo na wydechu, głośno, niezależnie od tego, jak bardzo udało mu się (albo nie) uniknąć strzaskania palców. Różdżka tkwiła w rękawie, chwilowo poza zasięgiem używalności. Opierał wiarę w możliwościach kuzyna. Inaczej, mogło być bardziej krwawo niż... zamierzał.
Igrał z niebezpieczeństwem, piekielnie (dosłownie) bliskim i jeśli miał - mieli ruszyć dalej, raz jeszcze potrzebowali poradzić sobie z bestią. Przysłaniała mu widok, wilgoć zacinającego deszczu dodatkowo utrudniała utrzymanie równowagi, ale nadzieja wciąż tliła się ogniem, napędzając ciało do działania. I bielący się ząb i różdżka Sophii znajdowały się na ziemi, ale tym przejmować się aktualnie nie miał czasu.
| Próbuję się zwinnie wymanewrować z bestyjowych szczęk
Igrał z niebezpieczeństwem, piekielnie (dosłownie) bliskim i jeśli miał - mieli ruszyć dalej, raz jeszcze potrzebowali poradzić sobie z bestią. Przysłaniała mu widok, wilgoć zacinającego deszczu dodatkowo utrudniała utrzymanie równowagi, ale nadzieja wciąż tliła się ogniem, napędzając ciało do działania. I bielący się ząb i różdżka Sophii znajdowały się na ziemi, ale tym przejmować się aktualnie nie miał czasu.
| Próbuję się zwinnie wymanewrować z bestyjowych szczęk
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 64
'k100' : 64
Zbliżył się do drzwi będące nie tylko przeszkodą, lecz również w tym momencie pewnym zabezpieczeniem. Tak przynajmniej jawiły się w jego oczach, gdyż w przeciwieństwie do bestii grasującej przed nim nie posiadały szponów ani morderczych zębisk. Upewnił się, że chłopiec jest bezpieczny. I będąc otoczonym z każdej strony wydawał się faktycznie być. Uwagę auror przelał więc na centrum placu z którego pokrótce nadeszło nakaz zrobienia czegoś. Anthony mając przysłoniętą wizję na pozycję kuzynostwa wolał nie ryzykować żadnym stricte ofensywnym urokiem.
- Conjunctivitis! - spróbował zatem ponownie chcąc oszołomić zwierze pozbawiając je przynajmniej na chwilę rozeznania w sytuacji i dając tym samym czas Samuelowi oraz Sophii na wycofanie się, które z jakiegoś powodu ewidentnie się przedłużało.
- Conjunctivitis! - spróbował zatem ponownie chcąc oszołomić zwierze pozbawiając je przynajmniej na chwilę rozeznania w sytuacji i dając tym samym czas Samuelowi oraz Sophii na wycofanie się, które z jakiegoś powodu ewidentnie się przedłużało.
Find your wings
Wybrzeże
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda