Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Wybrzeże
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wybrzeże
Nad nadmorskim brzegiem zachwyca nade wszystko krajobraz, słońce, gdy zachodzi, mieni się w czarnej morskiej wodzie feerią barw pomimo porywistego wiatru. Wody wokół jednak nie są bezpieczne, oprócz bogatych ławic śledzi i makreli, zamieszkują je też płaszczki, zdarzają się niekiedy zagubione kałamarnice i samotne skorpeny. Nad wodą można czasem zaobserwować wynurzające się ogony morskich węży. Biała magia uformowana w błędne ogniki, które topią się w wodzie nadaje temu miejscu wyjątkowej atmosfery. Wybrzeże jest nierówne, piaski gdzieniegdzie formują się w wydmy, pomiędzy którymi częściowo ukryta jest przysypana piachem wąska szczelina. Wypełniona jest wilgotnym, mokrym piachem, ale w ciepłe dni piach się usypuje głębiej, a każdy śmiałek, który w nią wejdzie może utknąć.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 26.09.22 18:42, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 54
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 54
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Dotarli do drzwi, które jawiły się jako przejście do następnego etapu ich podróży, której finału mogli się jedynie domyślać. Przy wielkim i - jeszcze na szczęście - nieprzytomnym kocisku toczyła się główna część dramatu, w którym brali udział. Jednakże każda sztuka ma zaplecze postaci drugoplanowych, które swoimi działaniami wspierają nieustraszone, główne kreacje. W ich przypadku był to Anthony i Jessa, którzy w różny sposób zdecydowali się na pomoc. Niestety, anomalia dała o sobie znać i w tym momencie Jessa została dotknięta jej złośliwym działaniem. Już stracili jednego członka zespołu, nie mógł pozwolić sobie na to, aby w jakiś sposób wykluczyć Jessę z dalszych działań, a przynajmniej utrudnić jej działanie. - Jessa - zwrócił jej uwagę na siebie, po czym skinął porozumiewawczo głową i uniósł dłoń z różdżką w jej stronę. Skupił się, przypominając sobie wszystkie te razy, kiedy anomalia ustępowała pod napływem jego różdżki. Teraz miał nadzieję na powtórzenie tego sukcesu i wyzwolenie Diggory spod złośliwego wpływu anomalii.
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 66
'k100' : 66
Zaklęcie Sophii powiodło się. Kieł mimo swoich rozmiarów wysunął się z paszczy. Był naprawdę wielki, znacznie większy niż mógł być kieł normalnego lwa. Rozmiarami przywodził na myśl raczej miecz. Ale nie miała czasu rozwodzić się nad tym dłużej ani sięgnąć po kieł. Po wypowiedzeniu zaklęcia poczuła szarpnięcie w dłoni. To anomalia, była tego pewna. Przecież nie raz odczuwała na sobie skutki anomalii w minionych miesiącach. Wokół jej ręki pojawiła się ciemna mgła, a kończyna zaczęła drętwieć, zmuszając jej palce do rozluźnienia się i wypuszczenia z nich różdżki. Ta upadła na ziemię i poturlała się w stronę lwa, a w tym samym momencie jego oczy otworzyły się. I nie były to normalne oczy zwierzęcia a upiorne, czerwone ślepia.
Samuel pierwszy krzyknął do reszty, że lew się budzi, a Sophia miała nadzieję, że zaklęcie Anthony’ego przyniesie skutek i lew znowu straci przytomność. Wiedziała jednak, że potrzebowała różdżki. Nie mogła czarować bez niej i byłaby nieprzydatna dla reszty, gdyby ją utraciła. Było to ryzykowne, ale nie miała wyjścia. Odrętwienie dłoni powoli mijało, i choć pewnie miałaby teraz problem z rzuceniem jakiegoś zaklęcia, to powinna być w stanie chwycić różdżkę. Potem mogli się zająć kłem, najpierw różdżka. Najszybciej i najzwinniej jak mogła poruszyła dłonią, zamierzając zacisnąć palce na drewnie i równie szybko cofnąć rękę. Zrobiła też krok do tyłu, by odsunąć się poza zasięg paszczy lwa.
| zwinność na złapanie różdżki
Samuel pierwszy krzyknął do reszty, że lew się budzi, a Sophia miała nadzieję, że zaklęcie Anthony’ego przyniesie skutek i lew znowu straci przytomność. Wiedziała jednak, że potrzebowała różdżki. Nie mogła czarować bez niej i byłaby nieprzydatna dla reszty, gdyby ją utraciła. Było to ryzykowne, ale nie miała wyjścia. Odrętwienie dłoni powoli mijało, i choć pewnie miałaby teraz problem z rzuceniem jakiegoś zaklęcia, to powinna być w stanie chwycić różdżkę. Potem mogli się zająć kłem, najpierw różdżka. Najszybciej i najzwinniej jak mogła poruszyła dłonią, zamierzając zacisnąć palce na drewnie i równie szybko cofnąć rękę. Zrobiła też krok do tyłu, by odsunąć się poza zasięg paszczy lwa.
| zwinność na złapanie różdżki
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 79
'k100' : 79
Dobiegli do drzwi, udało im się, Piers był względnie bezpieczny i dzięki otaczającym go Zakonnikom pozostawał poza zasięgiem podobnej do lwa bestii, siejącej spustoszenie na hogwarckim dziedzińcu. Momentami iluzja wygrywała ze zdrowym rozsądkiem i Diggory wydawało się, że naprawdę znajduje się w swojej dawnej szkole, lecz nieustanne zagrożenie nie pozwalało jej się pogrążać zbyt często w nieprzyjemnej nostalgii. Chłopiec był bezpieczny, lew na moment wykluczony, lecz wtedy anomalia postanowiła dać o sobie znać.
Spłynęła na nią w tym dziwnym, nieprzyjemnym szarpnięciu, które rudowłosa miała już niejednokrotnie okazję odczuwać. Chciała coś powiedzieć, lecz nie mogła – anomalia odebrała jej mowę, dosłownie odbierając jej także usta. Na moment Jessą ogarnęła panika, lecz głos Gabriela przebił się ponad negatywne emocje i czarownica spojrzała na niego, oddając się całkowicie jego czarom. Wiedział, co robi, ufała mu.
Spróbowała wziąć kilka głębokich, uspokajających oddechów, a gdy Gabriel przyniósł jej ratunek, postanowiła wspomóc grupę. Uniosła rękę i ponad głowami Tonksa i Lupina wycelowała w przebudzającego się lwa:
- Obscuro!
Mogło się okazać, że stworzenie miało dobry węch, lecz pozbawienie go jednego z wiodących zmysłów wciąż wydawało się Jessie dobrym pomysłem.
Spłynęła na nią w tym dziwnym, nieprzyjemnym szarpnięciu, które rudowłosa miała już niejednokrotnie okazję odczuwać. Chciała coś powiedzieć, lecz nie mogła – anomalia odebrała jej mowę, dosłownie odbierając jej także usta. Na moment Jessą ogarnęła panika, lecz głos Gabriela przebił się ponad negatywne emocje i czarownica spojrzała na niego, oddając się całkowicie jego czarom. Wiedział, co robi, ufała mu.
Spróbowała wziąć kilka głębokich, uspokajających oddechów, a gdy Gabriel przyniósł jej ratunek, postanowiła wspomóc grupę. Uniosła rękę i ponad głowami Tonksa i Lupina wycelowała w przebudzającego się lwa:
- Obscuro!
Mogło się okazać, że stworzenie miało dobry węch, lecz pozbawienie go jednego z wiodących zmysłów wciąż wydawało się Jessie dobrym pomysłem.
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
The member 'Jessa Diggory' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 53
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 53
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Anomalie atakują. Tak mogę zrelacjonować to, co zaczyna się dziać kiedy wszyscy rzucają zaklęciami na prawo i lewo. Cóż, ktoś musi, skoro ja tylko idę i robię za mięso armatnie zamiast przydać się do czegoś konkretnego. Trochę przegapiam moment, w którym naprawdę mógłbym zrobić coś pożytecznego. Na przykład osłonić kogoś, albo wybawić kogoś z opresji. Takie tam miłe myśli, które docierają do mnie zbyt późno. Jedyne, co mi pozostaje, to niezadowolone westchnięcie. Zerkam na Piersa, jakby chcąc się upewnić czy nie zamierza gdzieś czmychnąć, chociaż na chwilę obecną jest to dość utrudnione. Otaczamy go chyba ze wszystkich stron, więc oby nie wydarzyło się już nic nieoczekiwanego. Poza lwem niebędącym do końca lwem, piorunami oraz innymi atrakcjami, dzień jak co dzień, można rzec.
Wreszcie do głowy przychodzi mi jakiś pomysł. Nie jakiś szczególny, ale warto spróbować, najwyżej okaże się, że marnuję energię na darmo.
- Abspectus - rzucam, kierując różdżkę na drzwi, mając nadzieję, że da nam to nieco przewagi. Znaczy, zobaczymy coś, co znajduje się za nimi. Coś interesującego albo wręcz przeciwnie. Nadal nie wiem, czy na pewno w tych warunkach da się coś dostrzec, ale trzeba po prostu spróbować. I tak nic lepszego na obecną chwilę nie wymyślę, więc równie dobrze mogę sprawdzić czy wyjdzie mi podglądanie.
Wreszcie do głowy przychodzi mi jakiś pomysł. Nie jakiś szczególny, ale warto spróbować, najwyżej okaże się, że marnuję energię na darmo.
- Abspectus - rzucam, kierując różdżkę na drzwi, mając nadzieję, że da nam to nieco przewagi. Znaczy, zobaczymy coś, co znajduje się za nimi. Coś interesującego albo wręcz przeciwnie. Nadal nie wiem, czy na pewno w tych warunkach da się coś dostrzec, ale trzeba po prostu spróbować. I tak nic lepszego na obecną chwilę nie wymyślę, więc równie dobrze mogę sprawdzić czy wyjdzie mi podglądanie.
I don't know
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
Randall Lupin
Zawód : były policjant, kurs aurorski zawieszony
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
The member 'Randall Lupin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 94
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 94
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Samuel cofnął dłonie dosłownie moment przed tym, jak bieląca się szczerbata szczęka lwa zacisnęła się z trzaskiem tuż przed nimi; bestia mogła pozbawić go rąk, ale Skamander wykazał się niezwykłym refleksem. Zaklęcie Anthony'ego świsnęło - sięgnęło go w momencie, kiedy Sophia sięgnęła po różdżkę, a wściekły lew wyciągnął łapę, zamierzając wbić w jej rękę pazury - aurorka okazała się jednak szybsza i wyciągnęła swoją różdżkę zanim lew zdążył zareagować. Zaklęcie Anthony'ego powaliło lwa ponownie, upadł, wzniecając tabuny kurzu i błota, oblewając nim najbliżej stojących Sophię i Samuela.
Gabriel zdołał przegnać anomalię, która zaatakowała Jessę: czarownica nie zwlekała i za sprawą jej zaklęcia na oczach lwa pojawiła się czarna przepaska; jednak tak Sophia, jak Sam, Anthony i Gabriel dobrze wiedzieli, że koty miały znacznie więcej mocno rozwiniętych zmysłów, w tym węch, a nade wszystko słuch. Samuel miał całkowitą pewność, że niewidomemu zwierzęciu wystarczy słuch, by odnaleźć się w tej sytuacji - przynajmniej wtedy, kiedy wybudzi się z zaklęcia Anthony'ego.
Zaklęcie Randala przeszkliło wrota Hogwartu, w tym samym momencie jego dłonią szarpnęła jednak anomalia: przez dziedziniec przeszedł silny wicher, błysk na niebie rozjaśnił przestrzeń, a on migawkami dostrzegł - zamiast wnętrza Hogwartu - sypialnię, w której sędziwa staruszka stała pod przyciemnionym oknem z wyraźnie zatroskaną miną. To była Bathilda Bagshot: a widok musiał być czymś w rodzaju załamanej czasoprzestrzeni; wyglądała prawdziwie i realnie, sypialnia mogła być jej domem. Jej skóra była trupioblada, cienie pod powiekami sine, niemal czarne, oczy pożółkłe, a usta wysuszone. Obracała w rękach amulet, medalion w kształcie trójkąta. I wyglądała, jakby czekała - na coś lub na kogoś.
Anthony i Jessa mogli poczuć, że coś osłoniło ich przed dostaniem się do nich anomalii.
Jessa: 221/236 (15 - poparzenia)
Anthony: 219/249 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte)
Sophia: 174/244 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte, 10 - osłabienie); kara: -5
Randall: 217/232 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Gabriel: 225/240 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Samuel: 223/266 (10 - tłuczone, 5 - cięte, 28 - szarpane); kara: -5
Samuel wykorzystana moc Zakonu 1/5
Magicus extremos +18 (oprócz Jessy) 2/3
[ kliknij, aby powiększyć ]
Nie obowiązuje was już mechanika poruszania się podczas pojedynku.
EDIT: (03.06., 16:14: mistrz gry pogubił się w matematyce, ale już poprawił, za co przeprasza )
Gabriel zdołał przegnać anomalię, która zaatakowała Jessę: czarownica nie zwlekała i za sprawą jej zaklęcia na oczach lwa pojawiła się czarna przepaska; jednak tak Sophia, jak Sam, Anthony i Gabriel dobrze wiedzieli, że koty miały znacznie więcej mocno rozwiniętych zmysłów, w tym węch, a nade wszystko słuch. Samuel miał całkowitą pewność, że niewidomemu zwierzęciu wystarczy słuch, by odnaleźć się w tej sytuacji - przynajmniej wtedy, kiedy wybudzi się z zaklęcia Anthony'ego.
Zaklęcie Randala przeszkliło wrota Hogwartu, w tym samym momencie jego dłonią szarpnęła jednak anomalia: przez dziedziniec przeszedł silny wicher, błysk na niebie rozjaśnił przestrzeń, a on migawkami dostrzegł - zamiast wnętrza Hogwartu - sypialnię, w której sędziwa staruszka stała pod przyciemnionym oknem z wyraźnie zatroskaną miną. To była Bathilda Bagshot: a widok musiał być czymś w rodzaju załamanej czasoprzestrzeni; wyglądała prawdziwie i realnie, sypialnia mogła być jej domem. Jej skóra była trupioblada, cienie pod powiekami sine, niemal czarne, oczy pożółkłe, a usta wysuszone. Obracała w rękach amulet, medalion w kształcie trójkąta. I wyglądała, jakby czekała - na coś lub na kogoś.
Anthony i Jessa mogli poczuć, że coś osłoniło ich przed dostaniem się do nich anomalii.
Jessa: 221/236 (15 - poparzenia)
Anthony: 219/249 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte)
Sophia: 174/244 (15 - poparzenia, 10 - tłuczone, 5 - cięte, 10 - osłabienie); kara: -5
Randall: 217/232 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Gabriel: 225/240 (10 - tłuczone, 5 - cięte)
Samuel: 223/266 (10 - tłuczone, 5 - cięte, 28 - szarpane); kara: -5
Samuel wykorzystana moc Zakonu 1/5
Magicus extremos +18 (oprócz Jessy) 2/3
Nie obowiązuje was już mechanika poruszania się podczas pojedynku.
EDIT: (03.06., 16:14: mistrz gry pogubił się w matematyce, ale już poprawił, za co przeprasza )
Być może wyobraźnia igrała z jego umysłem na bardzo wiele sposobów, ale w momencie, gdy szczęki zacisnęły się, a on sam umknął dłońmi poza ich zasięg, dobiegł go trzask przypominający łamanie kości. Zapewne tak skończyłyby jego własne palce, jeśli nie całe ręce. Odetchnął ciężko, ale nie pozwolił na opuszczenie gardy, szykując się do ewentualnej obrony. A jednak, Thony poradził, powtarzając wcześniejszy wyczyn. Bestia padła w błoto, nieprzytomna, przy okazji rozrzucając mieszankę brudnej ziemi na niego. Pospieszenie przetarł wierzchem dłoni twarz i schylił się, odnajdując w końcu olbrzymi kieł i podnosząc go do góry - Jesteś cała? Ruszamy. To nie będzie leżeć bez końca - słowa kierował do kuzynki, zerkając na jej drżąca dłoń.
Huk wiatru, który szarpnął chwile potem oznajmiał, że anomalia znowu odezwała się gniewnie - Chodź - powtórzył, samemu omijając ogromne cielsko. W jednym ręku wciąż trzymał oderwany kieł, opierając je o pierś, drugą badając, czy różdżka wciąż znajduje się na miejscu.
- Dzięki - kiwnął głową starszemu Skamanderowi i spojrzał na Jessę, gdy w końcu znalazł się obok zamkniętego wejścia - Musimy się uporać z tymi wrotami, zanim nasz przerośnięty kot się wybudzi - bo wybudzi - o tym wiedział doskonale. Kwestia czasu. Ile go mieli - tego już nie był świadomy i wolał nie głowic się nad kwestią jego upływu. Wspomnienia ze Złotej Wieży nie dawały ku temu żadnych nadziei - Nasz przewodnik mówił o krwi na kamieniu - przypomniał sobie padający wieszczym głosem cytat i niezależnie od własnej odwagi, poczuł dreszcze. Odnalazł wzrokiem dziecięce oblicze. Mdły zapach uderzył go powtórnie, gdy spojrzał na sączący się przez płaszcz szkarłat. Z tym musiał zaczekać - No i klucz - tu podciągnął trzymany kieł przed siebie, podając do Anthonego - Czyń honory - O tym, czy zadziała, albo jak zadziała, mieli się martwić za chwilę. Pozwolił sobie obrócić, spoglądając czujnie na wciąż leżące nieprzytomnie cielsko chimery. Atak z zaskoczenia był ostatnim, czego było im teraz potrzeba.
Huk wiatru, który szarpnął chwile potem oznajmiał, że anomalia znowu odezwała się gniewnie - Chodź - powtórzył, samemu omijając ogromne cielsko. W jednym ręku wciąż trzymał oderwany kieł, opierając je o pierś, drugą badając, czy różdżka wciąż znajduje się na miejscu.
- Dzięki - kiwnął głową starszemu Skamanderowi i spojrzał na Jessę, gdy w końcu znalazł się obok zamkniętego wejścia - Musimy się uporać z tymi wrotami, zanim nasz przerośnięty kot się wybudzi - bo wybudzi - o tym wiedział doskonale. Kwestia czasu. Ile go mieli - tego już nie był świadomy i wolał nie głowic się nad kwestią jego upływu. Wspomnienia ze Złotej Wieży nie dawały ku temu żadnych nadziei - Nasz przewodnik mówił o krwi na kamieniu - przypomniał sobie padający wieszczym głosem cytat i niezależnie od własnej odwagi, poczuł dreszcze. Odnalazł wzrokiem dziecięce oblicze. Mdły zapach uderzył go powtórnie, gdy spojrzał na sączący się przez płaszcz szkarłat. Z tym musiał zaczekać - No i klucz - tu podciągnął trzymany kieł przed siebie, podając do Anthonego - Czyń honory - O tym, czy zadziała, albo jak zadziała, mieli się martwić za chwilę. Pozwolił sobie obrócić, spoglądając czujnie na wciąż leżące nieprzytomnie cielsko chimery. Atak z zaskoczenia był ostatnim, czego było im teraz potrzeba.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Zrodziła się w nim ulga, kiedy zobaczył, że promień posłanego przez niego uroku dopadł celu z odpowiednio dużą mocą by ten ponownie rozesłał się na podłożu swym wielkim cielskiem. Bestia była wyjątkowo niebezpieczna i gdyby na pozwolili sobie na nieostrożność pozwalając jej na nadmiar swobody ich obecność tutaj mogła dobiec końca.
Chwilę później wzmógł się wiatr szarpiąc tym samym luźniejsze elementy wierzchniej szaty aurora. Wyrwany z ponurego nieba kawałek jasnego błysku zdawał się być jeszcze bardziej wyraźny, złowrogi. jednak to zmierzające ku nim sylwetki Samuela oraz Sophii przyciągnęły większą uwagę. Anthony przejął od kuzyna wielki, nieporęczny kieł. Stał w końcu bliżej bramy, faktycznie. Na jego twarzy pojawiło się chwilowe skonsternowanie, kiedy obserwował przeszklone zaklęciem wrota, a właściwie to co się za nimi niepokojący sposób mieniło. Tym zaczął poszukiwać w bez klamkowych drzwiach otworu w który miał zamiar spróbować wsunąć kieł. Oczekując...właściwie nie wiedział jakiego efektu mógł się spodziewać dlatego też spojrzeniem przestrzegł Jessę przy której chłopiec był najbliżej.
|staram się wmontować kieł zwierzątka w dziurkę w dziwnych drzwiach
Chwilę później wzmógł się wiatr szarpiąc tym samym luźniejsze elementy wierzchniej szaty aurora. Wyrwany z ponurego nieba kawałek jasnego błysku zdawał się być jeszcze bardziej wyraźny, złowrogi. jednak to zmierzające ku nim sylwetki Samuela oraz Sophii przyciągnęły większą uwagę. Anthony przejął od kuzyna wielki, nieporęczny kieł. Stał w końcu bliżej bramy, faktycznie. Na jego twarzy pojawiło się chwilowe skonsternowanie, kiedy obserwował przeszklone zaklęciem wrota, a właściwie to co się za nimi niepokojący sposób mieniło. Tym zaczął poszukiwać w bez klamkowych drzwiach otworu w który miał zamiar spróbować wsunąć kieł. Oczekując...właściwie nie wiedział jakiego efektu mógł się spodziewać dlatego też spojrzeniem przestrzegł Jessę przy której chłopiec był najbliżej.
|staram się wmontować kieł zwierzątka w dziurkę w dziwnych drzwiach
Find your wings
Na szczęście miała dostatecznie dobry refleks. Jej palce zacisnęły się na różdżce i czym prędzej cofnęła dłoń. Gdyby była choć odrobinę wolniejsza, lew zapewne wbiłby w nią pazury, ale te przecięły jedynie powietrze, a po chwili ponownie został oszołomiony silnym zaklęciem Anthony’ego. Zwierzę znów osunęło się na ziemię, a drobiny mokrego błota ochlapały stojących najbliżej aurorów. Nie ulegało wątpliwości, że musieli szybko się od niego odsunąć, bo jego sen mógł zaraz się zakończyć. Im szybciej opuszczą ten dziedziniec i ruszą dalej tym lepiej dla nich. Oby kieł faktycznie otworzył dla nich przejście.
- To anomalia, już wszystko w porządku – wyjaśniła. Wzięła różdżkę, Samuel zabrał ogromny kieł i mogli ruszyć w stronę reszty grupy oraz drzwi. – Ty wyglądasz gorzej. Może lepiej spróbuję ci to czymś zawinąć? – zaproponowała, patrząc na jego poszarpaną rękę. Jej znajomość magii leczniczej nie była dość dobra by go całkowicie uleczyć, poza tym istniało ryzyko, że bardziej mu zaszkodzi niż pomoże jeśli anomalia znowu zaatakuje. Ale po dołączeniu do pozostałych mogła prowizorycznie go opatrzyć, co też próbowała zrobić, jeśli się zgodził.
Kiedy Anthony zbliżył kieł do dziury spojrzała w tamtym kierunku. Co się teraz wydarzy? Czy to wystarczy? Być może zaraz dowiedzą się, co czekało ich dalej.
| dołączam do pozostałych
- To anomalia, już wszystko w porządku – wyjaśniła. Wzięła różdżkę, Samuel zabrał ogromny kieł i mogli ruszyć w stronę reszty grupy oraz drzwi. – Ty wyglądasz gorzej. Może lepiej spróbuję ci to czymś zawinąć? – zaproponowała, patrząc na jego poszarpaną rękę. Jej znajomość magii leczniczej nie była dość dobra by go całkowicie uleczyć, poza tym istniało ryzyko, że bardziej mu zaszkodzi niż pomoże jeśli anomalia znowu zaatakuje. Ale po dołączeniu do pozostałych mogła prowizorycznie go opatrzyć, co też próbowała zrobić, jeśli się zgodził.
Kiedy Anthony zbliżył kieł do dziury spojrzała w tamtym kierunku. Co się teraz wydarzy? Czy to wystarczy? Być może zaraz dowiedzą się, co czekało ich dalej.
| dołączam do pozostałych
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
Usta wróciły na swoje miejsce, odzyskała także mowę, lecz nie wyrywała się wcale przed szereg z propozycjami dalszej taktyki. Obserwowała uważnie wszystko, co działo się dookoła, wszystko z czym musieli się mierzyć i wcale nie przeszkadzał jej taki rodzaj działania; nastawiła się zadaniowo i wypełnianie poleceń starszych rangą nie sprawiało jej problemu.
Monstrum znowu leżało pokonane, lecz kwestią czasu pozostawało jego wybudzenie się. Jessa co i rusz spoglądała na Piersa, a także rozglądała się uważnie dookoła, by w razie ataku móc zareagować odpowiednio szybko. Musiała pamiętać, gdzie tak naprawdę się znajdowali. Hogwarckie błonia były tylko iluzją, a Azkaban co i raz uderzał w nich anomalią. Podobnie jak wcześniej, przed momentem poczuła, jakby coś osłoniło ją przed atakiem niestabilnej magii.
Kątem oka obserwowała, jak Skamanderowie otwierają drzwi za pomocą krwi i lwiego kła, lecz swoją uwagę skupiła na otoczeniu. Pozostawała czujna i zerkała to na drzwi, to na lwa, a nawet na posągi, które teoretycznie już wcześniej się poddały. Wierzyła w sukces grupy, lecz nie była na tyle naiwna, by nie podejrzewać pułapki.
| spostrzegawczość III
Monstrum znowu leżało pokonane, lecz kwestią czasu pozostawało jego wybudzenie się. Jessa co i rusz spoglądała na Piersa, a także rozglądała się uważnie dookoła, by w razie ataku móc zareagować odpowiednio szybko. Musiała pamiętać, gdzie tak naprawdę się znajdowali. Hogwarckie błonia były tylko iluzją, a Azkaban co i raz uderzał w nich anomalią. Podobnie jak wcześniej, przed momentem poczuła, jakby coś osłoniło ją przed atakiem niestabilnej magii.
Kątem oka obserwowała, jak Skamanderowie otwierają drzwi za pomocą krwi i lwiego kła, lecz swoją uwagę skupiła na otoczeniu. Pozostawała czujna i zerkała to na drzwi, to na lwa, a nawet na posągi, które teoretycznie już wcześniej się poddały. Wierzyła w sukces grupy, lecz nie była na tyle naiwna, by nie podejrzewać pułapki.
| spostrzegawczość III
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
The member 'Jessa Diggory' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 64
'k100' : 64
Wybrzeże
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda