Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Wzgórze
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wzgórze
Znajdujące się tuż przy brzegu morza wzgórze stanowi doskonały punkt widokowy. Nieporośnięte drzewami, wystawione na działanie mocnego, nadmorskiego wiatru, pozwala na obejrzenie terenu Festiwalu Miłości z góry. Przez pierwsze trzy dni sierpnia na szczycie wzniesienia stoi Wiklinowy Mag: kilkunastometrowy drewniany posąg czarodzieja. Zostaje on magicznie ożywiony oraz podpalony trzeciego dnia Festiwalu, przyciągając śmiałków chcących zademonstrować swoją odwagę. Gdy opadają popioły, wzgórze staje się miejscem spacerów zakochanych - gwarantuje ono intymną atmosferę, ciszę oraz niezapomniane widoki.
Nie było mi dane długo nacieszyć się wyczarowaną przeze mnie iluzją, bo pleciona kukła najwyraźniej upodobała mnie sobie za ulubiony cel - z tym, że posłała ognistą kulę nie w tego bliźniaka co trzeba. Z jednej strony uchroniło mnie to od obrażeń, z drugiej trochę żałowałem, że Lis numer dwa nie dostał więcej szansy na wykazanie się. Zespołowe działanie pozbawiło wiklinowego maga części barku, jednak ramię nadal kurczowo trzymało się całej konstrukcji. Skupiłem się na naruszonym wcześniej przeze mnie punkcie, obierając go za cel.
- Caeruleusio! - Wyinkantowałem, wykonując płynny ruch nadgarstka, po czym rozejrzałem się wokół, śledząc zmagania innych. Dostrzegłem Ollivandera, który obrał sobie ciepłe, bezpieczne miejsce za kawałkiem skały. Było to dla Ulyssesa typowe: pozostać z boku, nie prowadząc otwartej walki. I być może trochę chciałem się z nim podroczyć, a trochę też samemu wepchnąć się za skałę, z resztą co to była za walka z wiklinowym magiem, podczas której nie dochodziło do żadnych przepychanek? Ollivander chciał, żebym znalazł dla niego czas. No to chyba właśnie znalazłem. Przyodziawszy chytry, lisi uśmieszek podbiegłem do tego jego asrystokratycznego dupska, czując się, jakbym znów był w Hogwarcie - coć zwykle szarpałem się z Jamiem, bo Ollivander był na to za mądry.
- Wspominałeś coś o wspólnie spędzonym czasie? No to mamy randez-vous. - Rzuciłem, po czym wymierzyłem silny cios w lordowskie prawe ramię, licząc, iż tym samym wypchnę go z azylu.
1. atakuję maga
2. atakuję ulka i próbuję zająć jego miejsce
- Caeruleusio! - Wyinkantowałem, wykonując płynny ruch nadgarstka, po czym rozejrzałem się wokół, śledząc zmagania innych. Dostrzegłem Ollivandera, który obrał sobie ciepłe, bezpieczne miejsce za kawałkiem skały. Było to dla Ulyssesa typowe: pozostać z boku, nie prowadząc otwartej walki. I być może trochę chciałem się z nim podroczyć, a trochę też samemu wepchnąć się za skałę, z resztą co to była za walka z wiklinowym magiem, podczas której nie dochodziło do żadnych przepychanek? Ollivander chciał, żebym znalazł dla niego czas. No to chyba właśnie znalazłem. Przyodziawszy chytry, lisi uśmieszek podbiegłem do tego jego asrystokratycznego dupska, czując się, jakbym znów był w Hogwarcie - coć zwykle szarpałem się z Jamiem, bo Ollivander był na to za mądry.
- Wspominałeś coś o wspólnie spędzonym czasie? No to mamy randez-vous. - Rzuciłem, po czym wymierzyłem silny cios w lordowskie prawe ramię, licząc, iż tym samym wypchnę go z azylu.
1. atakuję maga
2. atakuję ulka i próbuję zająć jego miejsce
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 42
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 18
#1 'k100' : 42
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 18
| 213-25 = 188 / -5d
Poprawna obrona oszczędziła mu przykrego spotkania z kulą ognia, która lecąc w jego kierunku z pewnością nie miała pokojowych zamiarów. Kolejne zaklęcie – również udane – nie skończyło się równie dobrze co poprzednie, mimo że dosięgnęło ramienia Wiklinowego Maga i z pewnością naruszyło jego konstrukcję. Szatyn poczuł momentalną słabość, nie potrafił opanować narastającego bólu głowy i ostatecznie upadł na posadzkę, gdy nogi omówiły mu posłuszeństwa. Wypluł żółć zebraną w ustach starając się ustabilizować obraz i w następstwie dźwignąć się na nogi, bowiem nie miał nader wiele czasu.
Dojście do skały, jeszcze dość chwiejnym korkiem, okazało się nietrudnym zdaniem. Zdawał sobie sprawę, iż stanie się celem, gdyż miejsce stanowiło „płaszcz ochronny” na kule ognia i jeśli ktoś – podobnie jak on – nie był nader biegły w magii defensywnej to atak zza przeszkody był najbezpieczniejszy. Spostrzegając eliksir chwycił go w dłoń i odblokowując korek upił do dna wiedząc, że po dwóch silnych anomaliach przyda mu się mały zastrzyk energii. Następnie wychylił się celując różdżką w kierunku ramienia Wiklinowego Maga licząc, że tym razem wyjdzie bez szwanku z ów próby. - Caeruleusio.- wypowiedział obserwując uważnie promień czaru, a następnie nie zwlekając nader długo ponowił atak. - Caeruleusio.
Piję eliksir
1. Zaklęcie
2. Zaklęcie
Poprawna obrona oszczędziła mu przykrego spotkania z kulą ognia, która lecąc w jego kierunku z pewnością nie miała pokojowych zamiarów. Kolejne zaklęcie – również udane – nie skończyło się równie dobrze co poprzednie, mimo że dosięgnęło ramienia Wiklinowego Maga i z pewnością naruszyło jego konstrukcję. Szatyn poczuł momentalną słabość, nie potrafił opanować narastającego bólu głowy i ostatecznie upadł na posadzkę, gdy nogi omówiły mu posłuszeństwa. Wypluł żółć zebraną w ustach starając się ustabilizować obraz i w następstwie dźwignąć się na nogi, bowiem nie miał nader wiele czasu.
Dojście do skały, jeszcze dość chwiejnym korkiem, okazało się nietrudnym zdaniem. Zdawał sobie sprawę, iż stanie się celem, gdyż miejsce stanowiło „płaszcz ochronny” na kule ognia i jeśli ktoś – podobnie jak on – nie był nader biegły w magii defensywnej to atak zza przeszkody był najbezpieczniejszy. Spostrzegając eliksir chwycił go w dłoń i odblokowując korek upił do dna wiedząc, że po dwóch silnych anomaliach przyda mu się mały zastrzyk energii. Następnie wychylił się celując różdżką w kierunku ramienia Wiklinowego Maga licząc, że tym razem wyjdzie bez szwanku z ów próby. - Caeruleusio.- wypowiedział obserwując uważnie promień czaru, a następnie nie zwlekając nader długo ponowił atak. - Caeruleusio.
Piję eliksir
1. Zaklęcie
2. Zaklęcie
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 89, 40
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 89, 40
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Siergiejowi ponownie nie udało się obronić przed ognistą kulą. Osłabiony, gorzej zniósł uderzenie, a płomienie szybko zajęły przód jego koszuli. Wypaliły materiał, zadając mężczyźnie poparzenia. Kilka kobiet, stojących na granicy lasu, wydało z siebie przerażone piski - jedna omdlała w ramiona towarzyszącego jej mężczyzny. Ze strachu lub zachwytu nagą - choć poparzoną - klatką piersiową Dolohova. Ogień spopielił jego koszulę, wisiały na nim zaledwie strzępki materiału, oplatającego ramiona i plecy. Siergieja dotknęła także anomalia, granatowe, piekące plany sprawiały zbyt wiele bólu, by mógł on dobyć w najbliższym czasie różdżki.
Bertiego także opuściło szczęście. Ognista kula pomknęła w jego kierunku, raniąc jego lewe ramię. Zaklęcie Anthony'ego Skamandra nie powiodło się - zamiast tego czarodziej został opanowany przez anomalię; widział przed sobą smugi czarów oraz szarą aurę. Znajdował się z dala od źródła anomalii, lecz wizje wywoływały w nim niepokój i zdenerwowanie.
Zaklęcia większości okazały się niecelne: wciąż stali zbyt daleko, by skutecznie zaatakować miotającego kule Wiklinowego Maga. Część czarodziei odniosła jednak sukces - kilka potężnych uroków ułamało spory kawałek tułowia Wiklinowego Maga. Rzeźba wyraźnie słabła, nie ustając jednak w próbach spopielenia agresorów żywcem.
Ci skryci za skałami uzyskali odrobinę przewagi. Zarówno Ulysses jak i Drew wzmocnili się eliksirami, udało im się także rzucić zaklęcia. Ollivander stał się jednak ofiarą anomalii - w następnej kolejce nie będzie mógł korzystać z różdżki. Obydwaj mężczyźni zostali zaatakowani przez Siergieja i Foxa, ataki jednak się nie powiodły a mężczyźni pozostali bezpiecznie za skałą.
Bonusy z przebywania ze skałą oraz zasady atakowania ukrywających się tam pozostają bez zmian.
Nagle do walczących dobiegł z prawej strony kobiecy, donośny głos. - Drew, Drew! - krzyknęła rozemocjonowana młódka o złotych włosach i ściśniętym gorsetem biuście, zdecydowanie zbyt frywolnym jak na publiczne miejsce. Macnair był pewien, że nigdy wcześniej jej nie widział. - Zwyciężysz! Tak wspaniale miotasz zaklęciami! Spotkajmy się później! Będę czekać na polanie przy plaży! - artykułowała wyraźnie, zachęcana przez rozchichotane koleżanki - i gromiona spojrzeniami starszych osób.
Pociski ognia poleciały w Brendana, Fredericka, Ulyssesa, Titusa, Constantine'a i Anthony'ego Macmillana. Aby się obronić, musicie skutecznie rzucić odpowiednie do waszego obecnego miejsca znajdowania się zaklęcie. Kule są zbyt szybkie i potężne, by wykonać fizyczny unik lub zejść z toru ich lotu w inny sposób. Jeśli nie zdołacie się obronić, otrzymujecie obrażenia (poparzenia) w wysokości 25. W jednym poście możecie podjąć próbę obrony i zarazem wykonać jakąś jedną akcję (zaklęcie + ruch o jedną kratkę lub ruch o dwie kratki). Reszta podejmuje dowolną jedną akcję, tak jak w poprzedniej turze - chyba, że została ograniczona anomaliami.
| Żywotność Wiklinowego Maga: 542/1000
Udane zaklęcia w tej turze:
Constantine: Caeruleusio (28)
Ulysses: Everte stati (23)
Oli: Relashio (27)
Titus: Commotio (38)
Drew: Caeruleusio (20)
Otrzymane obrażenia (całość):
Bertie: 25 (oparzenia)
Siergiej: 25 (oparzenia), 10 (tłuczone), 25 (oparzenia), 25 (oparzenia): -15 do rzutów
Oli: 10 (tłuczone)
Brendan:10 (tłuczone) wyzerowane anomalią
Drew:10 (tłuczone), 15 (anomalia) wyzerowane eliksirem
Anthony S: 10 (tłuczone), 25 (poparzenia); -5 do rzutów
Anthony M: 10 (tłuczone)
Titus: 10 (tłuczone)
Ulek:10 (tłuczone) wyzerowane eliksirem
Fox: 10 (tłuczone)
WAŻNE Mistrz Gry popełnił błąd interpretacyjny: zaklęcie Relashio nie działa w takim oddaleniu od środowiska wodnego. Dotychczasowe wykorzystanie tego zaklęcia zostaje uznane, ale od tej pory nie można go już używać.
Na odpis macie czas do 12:00 16.06, ale jeśli wszyscy odpiszecie do piątku do godziny 13 Mistrz Gry doda post wcześniej.
Przypomnienie zasad: tutaj. Losowanie ofiar Wiklinowego Maga, jak zwykle, do wglądu w temacie Rzuty kością MG. W razie wątpliwości co do kolorów postaci lub innych kwestii lub zauważonych błędów zapraszam na PW do Deirdre.
Bertiego także opuściło szczęście. Ognista kula pomknęła w jego kierunku, raniąc jego lewe ramię. Zaklęcie Anthony'ego Skamandra nie powiodło się - zamiast tego czarodziej został opanowany przez anomalię; widział przed sobą smugi czarów oraz szarą aurę. Znajdował się z dala od źródła anomalii, lecz wizje wywoływały w nim niepokój i zdenerwowanie.
Zaklęcia większości okazały się niecelne: wciąż stali zbyt daleko, by skutecznie zaatakować miotającego kule Wiklinowego Maga. Część czarodziei odniosła jednak sukces - kilka potężnych uroków ułamało spory kawałek tułowia Wiklinowego Maga. Rzeźba wyraźnie słabła, nie ustając jednak w próbach spopielenia agresorów żywcem.
Ci skryci za skałami uzyskali odrobinę przewagi. Zarówno Ulysses jak i Drew wzmocnili się eliksirami, udało im się także rzucić zaklęcia. Ollivander stał się jednak ofiarą anomalii - w następnej kolejce nie będzie mógł korzystać z różdżki. Obydwaj mężczyźni zostali zaatakowani przez Siergieja i Foxa, ataki jednak się nie powiodły a mężczyźni pozostali bezpiecznie za skałą.
Bonusy z przebywania ze skałą oraz zasady atakowania ukrywających się tam pozostają bez zmian.
Nagle do walczących dobiegł z prawej strony kobiecy, donośny głos. - Drew, Drew! - krzyknęła rozemocjonowana młódka o złotych włosach i ściśniętym gorsetem biuście, zdecydowanie zbyt frywolnym jak na publiczne miejsce. Macnair był pewien, że nigdy wcześniej jej nie widział. - Zwyciężysz! Tak wspaniale miotasz zaklęciami! Spotkajmy się później! Będę czekać na polanie przy plaży! - artykułowała wyraźnie, zachęcana przez rozchichotane koleżanki - i gromiona spojrzeniami starszych osób.
Pociski ognia poleciały w Brendana, Fredericka, Ulyssesa, Titusa, Constantine'a i Anthony'ego Macmillana. Aby się obronić, musicie skutecznie rzucić odpowiednie do waszego obecnego miejsca znajdowania się zaklęcie. Kule są zbyt szybkie i potężne, by wykonać fizyczny unik lub zejść z toru ich lotu w inny sposób. Jeśli nie zdołacie się obronić, otrzymujecie obrażenia (poparzenia) w wysokości 25. W jednym poście możecie podjąć próbę obrony i zarazem wykonać jakąś jedną akcję (zaklęcie + ruch o jedną kratkę lub ruch o dwie kratki). Reszta podejmuje dowolną jedną akcję, tak jak w poprzedniej turze - chyba, że została ograniczona anomaliami.
- mapka:
Linia Startu jest już nieaktualna, znajduje się tam po prostu legenda waszych kolorów.
| Żywotność Wiklinowego Maga: 542/1000
Udane zaklęcia w tej turze:
Constantine: Caeruleusio (28)
Ulysses: Everte stati (23)
Oli: Relashio (27)
Titus: Commotio (38)
Drew: Caeruleusio (20)
Otrzymane obrażenia (całość):
Bertie: 25 (oparzenia)
Siergiej: 25 (oparzenia), 10 (tłuczone), 25 (oparzenia), 25 (oparzenia): -15 do rzutów
Oli: 10 (tłuczone)
Brendan:
Drew:
Anthony S: 10 (tłuczone), 25 (poparzenia); -5 do rzutów
Anthony M: 10 (tłuczone)
Titus: 10 (tłuczone)
Ulek:
Fox: 10 (tłuczone)
WAŻNE Mistrz Gry popełnił błąd interpretacyjny: zaklęcie Relashio nie działa w takim oddaleniu od środowiska wodnego. Dotychczasowe wykorzystanie tego zaklęcia zostaje uznane, ale od tej pory nie można go już używać.
Na odpis macie czas do 12:00 16.06, ale jeśli wszyscy odpiszecie do piątku do godziny 13 Mistrz Gry doda post wcześniej.
Przypomnienie zasad: tutaj. Losowanie ofiar Wiklinowego Maga, jak zwykle, do wglądu w temacie Rzuty kością MG. W razie wątpliwości co do kolorów postaci lub innych kwestii lub zauważonych błędów zapraszam na PW do Deirdre.
Przyjemny chłód uszczypnął opuszki jego palców, gdy kolejne udane zaklęcie pofrunęło wprost w ramię Wiklinowego Maga. Oczywiście nie był to jedyny udany urok, z tyłu oraz z prawej strony młodego badacza posypały się również inne inkantacje, od podmuchów po iskry, wszystkie zdeterminowane, by jak najszybciej unieszkodliwić wielką kukłę. Wbrew temu, co uważał wcześniej, odnajdywał dziwne ukojenie w tej konkurencji, choć może sądził tak głównie dlatego, że nie sięgnęły go – na razie – przykre konsekwencje kapryśnych anomalii ani nie trącił go żaden inny śmiałek. Przebywanie za samym początku, tuż przed mrocznym obliczem, miało w sobie dreszczyk ryzyka. Powoli ulegało to zmianie, kątem oka dostrzegł przysuwających się do przodu czarodziejów, skąd niewątpliwie mieli lepszą okazję do poprawnego wymierzenia. — Floreanie, jak się bawisz? — zaczepił przyjaciela, kradnąc moment na poprawienie ułożenia różdżki w smukłej dłoni. Uśmiechnął się subtelnie, pamiętając jednak o czającym się z tyłu Ulyssesie, który na pewno karcąco spojrzałby na moment nieuwagi. I może miałby rację. Szczęście nie mogło mu sprzyjać wiecznie; przerażający, płonący posąg w końcu go dostrzegł i zaraz ogromna kula ognia zmierzała wprost na niego. Reakcja musiała być natychmiastowa. — Protego Maxima — wypowiedział zdecydowanie, wyraźnie akcentując każdą sylabę ochronnego zaklęcia. W myślach materializowała się półprzezroczysta tarcza, która miała go uchronić przed zdecydowanie niechcianym, nieproszonym spotkaniem z parzącymi językami.
Przygryzł nieznacznie wargę, oceniając zagrożenie już jako poważniejsze; nie mógł pokazać się ze słabej strony przed Titusem ani Bottem, chciał też utrzymać dobrą opinię po wygranym pojedynku. Musiał pozostać opanowany. Uniósł więc ponownie wiodącą dłoń, po czym wycelował po raz kolejny w ramię kukły. — Caeruleusio! — Nadal najrozsądniejsze wydawało mu się ochłodzenie potwornego, magicznego cielska, jeśli mieli zamiar w końcu je zniszczyć. Łagodna determinacja obejmowała jego umysł, bo chociaż nie przewidywał wygranej to chciał wykorzystać tę okazję jako podstawa do ciągłego rozwoju.
| 1. kostka to obrona przed ognistą kulą, 2. kostka to zaklęcie
pozostaję na swoim miejscu
Przygryzł nieznacznie wargę, oceniając zagrożenie już jako poważniejsze; nie mógł pokazać się ze słabej strony przed Titusem ani Bottem, chciał też utrzymać dobrą opinię po wygranym pojedynku. Musiał pozostać opanowany. Uniósł więc ponownie wiodącą dłoń, po czym wycelował po raz kolejny w ramię kukły. — Caeruleusio! — Nadal najrozsądniejsze wydawało mu się ochłodzenie potwornego, magicznego cielska, jeśli mieli zamiar w końcu je zniszczyć. Łagodna determinacja obejmowała jego umysł, bo chociaż nie przewidywał wygranej to chciał wykorzystać tę okazję jako podstawa do ciągłego rozwoju.
| 1. kostka to obrona przed ognistą kulą, 2. kostka to zaklęcie
pozostaję na swoim miejscu
by the sacred grove, where the waters flowwe will come and go, in the forest
Constantine L. Ollivander
Zawód : badacz i ilustrator flory magicznej
Wiek : 21/22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
broken boy
yet to find a way around
a dark and ever-growing cloud
that has him always looking down
yet to find a way around
a dark and ever-growing cloud
that has him always looking down
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz
Nieaktywni
The member 'Constantine Ollivander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 34, 36
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 34, 36
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Anomalie ominęły go mimo faktu, iż jedno z zaklęć było nieudane, na co odetchnął z ulgą, bowiem dość miał paskudnych wizji oraz zwrotów głowy przyprawiających o mdłości. Rozejrzawszy się po wzgórzu widział jak mężczyźni obrywali ognistymi kulami na co uśmiechnął się pod nosem – cóż nie zamierzał ich żałować. Szalejąca magia zdawała się dokuczać nie tylko mu, ale i innym, więc mimo dużej wagi szczęścia nie zamierzał nader szybko odpuścić, każdy trening wart był stuprocentowej koncentracji.
Słysząc jak ktoś zbliża się ku jego plecom stanął mocniej na nogach nie dając przepchnąć się rosłemu Rosjaninowi, który chciał za wszelką cenę zająć jego miejsce. Skała zapewniała względne bezpieczeństwo, więc póki co nie zamierzał opuszczać owego miejsca wystawiając się jako cel dla ognistych kul Wiklinowego Maga.
Eliksir zadziałał natychmiastowo i dodał niezbędnych sił. Potrzebował podobnego zastrzyku energii z uwagi na działanie anomalii, która napsuła mu krwi i niekorzystanie wpłynęła na równowagę. Nim zdążył ponowić atak jego uszu doszedł krzyk kobiety – prawdopodobnie pod wpływem jakiegoś silnego środka – na co wykrzywił wargi w kpiącym uśmiechu posyłając jej krótkie spojrzenie. Zapewne gdyby nie miał rąk pełnych roboty skorzystałby z oferty, a właściwie może i tak zrobi? Nie był to jednak czas na podobne dywagacje, więc koncentrując się na zaklęciu, a nie jej jędrnym biuście, wychylił się zza skały. - Caeruleusio.- wypowiedział celując w tułów Wiklinowego Maga, nie zamierzał póki co zmieniać taktyki. - Caeruleusio.- rzucił ponownie zaciskając drewno między palcami. Odległość była spora, jednak skoro już dwukrotnie powiodło mu się to nie należało ów do zadań niemożliwych.
Słysząc jak ktoś zbliża się ku jego plecom stanął mocniej na nogach nie dając przepchnąć się rosłemu Rosjaninowi, który chciał za wszelką cenę zająć jego miejsce. Skała zapewniała względne bezpieczeństwo, więc póki co nie zamierzał opuszczać owego miejsca wystawiając się jako cel dla ognistych kul Wiklinowego Maga.
Eliksir zadziałał natychmiastowo i dodał niezbędnych sił. Potrzebował podobnego zastrzyku energii z uwagi na działanie anomalii, która napsuła mu krwi i niekorzystanie wpłynęła na równowagę. Nim zdążył ponowić atak jego uszu doszedł krzyk kobiety – prawdopodobnie pod wpływem jakiegoś silnego środka – na co wykrzywił wargi w kpiącym uśmiechu posyłając jej krótkie spojrzenie. Zapewne gdyby nie miał rąk pełnych roboty skorzystałby z oferty, a właściwie może i tak zrobi? Nie był to jednak czas na podobne dywagacje, więc koncentrując się na zaklęciu, a nie jej jędrnym biuście, wychylił się zza skały. - Caeruleusio.- wypowiedział celując w tułów Wiklinowego Maga, nie zamierzał póki co zmieniać taktyki. - Caeruleusio.- rzucił ponownie zaciskając drewno między palcami. Odległość była spora, jednak skoro już dwukrotnie powiodło mu się to nie należało ów do zadań niemożliwych.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 67, 19
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 67, 19
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
199 | -5
Być może wcześniej zużył zbyt dużo szczęścia? A może po prostu ucieszył się zbytnio i po prostu rozproszył, poczuł zbyt pewnie, rozluźnił - a jak wiadomo, coś takiego nigdy nie kończy się dobrze. Walka wiąże się z ciągłym napięciem i uwagą!
Trudno w każdym razie powiedzieć, nie miał też wiele czasu na zastanawianie się nad tym, bo i zaklęcie się nie udało, a on sam już po chwili oberwał ognistą kulą w ramię.Nie było to przyjemne, przez zaledwie sekundę zawahał się, czy nie zawrócić i nie spróbować zawalczyć o eliksir uzdrawiający, zaraz jednak stwierdził, że byłaby to na tę chwilę strata czasu - nie czuł się aż tak źle, w klubie pojedynków byłby to zapewne zaledwie początek. Pamiętał o tym, że osłabiony jakimikolwiek urazami czaruje gorzej, jednak stracił już wystarczająco czasu na samym początku. W tej chwili chciał dostać się do przodu, by dalej walczyć - nie wycofywać. Szczególnie, że jak dotąd nie udał mu się ani jeden atak!A Wiklinowy Mag widocznie był już całkiem solidnie uszkodzony.
Ruszył więc przed siebie, a im był bliżej, tym bardziej przytłaczały go rozmiary wielkiego wiklinowego potwora - z tej perspektywy wydawał się jakby jeszcze większy! Tym razem Bertie nie musiał się bronić - chwila oddechu, choć nie zamierzał przedwcześnie się cieszyć. Niewątpliwie ta przerwa nie potrwa zbyt długo.
Uraz spowodowany poparzeniem nie był przyjemny, udział w klubie pojedynków jednak dość dobrze przygotowywał do starć i ignorowania niedogodności. Boleć boli, jednak walka trwa dalej. Uniósł więc zaraz różdżkę, ponownie kierując ją w stronę maga. Wykonał gest najdokładniej jak mógł i wyraźnie wypowiedział kolejne zaklęcie, które przyszło mu do głowy.
- Commotio.
Co prawda zaklęcia związane z wodą i lodem nasuwały mu się w naturalny sposób jako pierwsze, jednak to wydawało mu się silniejsze. O ile tylko uda mu się je rzucić i żadna anomalia nie wda mu się w paradę - bo nie kracząc, już dość długo żadna nie spróbowała! I oby tak pozostało.
Krateczka do przodu <3
|nie wiem co mi się podziało w okienku do pisania, jeśli post wygląda dziwnie, nie pogrubiło mi czegoś albo zmieniło kolor to przepraszam, nie umiałam tego zmienić ._.
Być może wcześniej zużył zbyt dużo szczęścia? A może po prostu ucieszył się zbytnio i po prostu rozproszył, poczuł zbyt pewnie, rozluźnił - a jak wiadomo, coś takiego nigdy nie kończy się dobrze. Walka wiąże się z ciągłym napięciem i uwagą!
Trudno w każdym razie powiedzieć, nie miał też wiele czasu na zastanawianie się nad tym, bo i zaklęcie się nie udało, a on sam już po chwili oberwał ognistą kulą w ramię.Nie było to przyjemne, przez zaledwie sekundę zawahał się, czy nie zawrócić i nie spróbować zawalczyć o eliksir uzdrawiający, zaraz jednak stwierdził, że byłaby to na tę chwilę strata czasu - nie czuł się aż tak źle, w klubie pojedynków byłby to zapewne zaledwie początek. Pamiętał o tym, że osłabiony jakimikolwiek urazami czaruje gorzej, jednak stracił już wystarczająco czasu na samym początku. W tej chwili chciał dostać się do przodu, by dalej walczyć - nie wycofywać. Szczególnie, że jak dotąd nie udał mu się ani jeden atak!A Wiklinowy Mag widocznie był już całkiem solidnie uszkodzony.
Ruszył więc przed siebie, a im był bliżej, tym bardziej przytłaczały go rozmiary wielkiego wiklinowego potwora - z tej perspektywy wydawał się jakby jeszcze większy! Tym razem Bertie nie musiał się bronić - chwila oddechu, choć nie zamierzał przedwcześnie się cieszyć. Niewątpliwie ta przerwa nie potrwa zbyt długo.
Uraz spowodowany poparzeniem nie był przyjemny, udział w klubie pojedynków jednak dość dobrze przygotowywał do starć i ignorowania niedogodności. Boleć boli, jednak walka trwa dalej. Uniósł więc zaraz różdżkę, ponownie kierując ją w stronę maga. Wykonał gest najdokładniej jak mógł i wyraźnie wypowiedział kolejne zaklęcie, które przyszło mu do głowy.
- Commotio.
Co prawda zaklęcia związane z wodą i lodem nasuwały mu się w naturalny sposób jako pierwsze, jednak to wydawało mu się silniejsze. O ile tylko uda mu się je rzucić i żadna anomalia nie wda mu się w paradę - bo nie kracząc, już dość długo żadna nie spróbowała! I oby tak pozostało.
Krateczka do przodu <3
|nie wiem co mi się podziało w okienku do pisania, jeśli post wygląda dziwnie, nie pogrubiło mi czegoś albo zmieniło kolor to przepraszam, nie umiałam tego zmienić ._.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Przepychanki okazały się bezskuteczne, a Ollivander nadal grzał sobie bezpieczne miejsce za skałą. I choć z pozoru wydawała się dość rozległa, wiedziałem, że nie zdoła uchronić także i mnie przed kolejnym pociskiem, który - a jakże - zmierzał w moją stronę.
- Protego! - krzyknąłem, wykonując zamaszysty ruch nadgarstka. Obrażenia tych, którzy zdołali oberwać ognistymi kulami może i nie wyglądały źle, ale zdecydowane nie chciałem dopuścić do tego, by ogień osłabił moją skuteczność, zwłaszcza, gdy celowanie z takiej odległości i tak nie należało do najprostszych zadań. Nawet przy tak ogromnym przeciwniku, jakim był wiklinowy mag.
- Caeruleusio! - Rzuciłem w odwecie, starając się skupić na uroku, choć kobiece piski niosące się spośród tłumów zdecydowanie nie pomagały, była to jednak nieodłączna część tradycji.
Podobnie jak przepychanki, dlatego ponownie postanowiłem wymierzyć silny cios w lewe ramię Ollivandera.
1. bronię się
2. atakuję maga
3. przepycham Ulka
- Protego! - krzyknąłem, wykonując zamaszysty ruch nadgarstka. Obrażenia tych, którzy zdołali oberwać ognistymi kulami może i nie wyglądały źle, ale zdecydowane nie chciałem dopuścić do tego, by ogień osłabił moją skuteczność, zwłaszcza, gdy celowanie z takiej odległości i tak nie należało do najprostszych zadań. Nawet przy tak ogromnym przeciwniku, jakim był wiklinowy mag.
- Caeruleusio! - Rzuciłem w odwecie, starając się skupić na uroku, choć kobiece piski niosące się spośród tłumów zdecydowanie nie pomagały, była to jednak nieodłączna część tradycji.
Podobnie jak przepychanki, dlatego ponownie postanowiłem wymierzyć silny cios w lewe ramię Ollivandera.
1. bronię się
2. atakuję maga
3. przepycham Ulka
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 89, 76, 10
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 89, 76, 10
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
| PŻ: 205/215; OB: 10 (tłuczone)
Westchnął, gdy dostrzegł, że jego Relashio nie zadziałało/okazało się niecelne, żeby zaatakować Wiklinowego Maga. Nic nie mógł na to poradzić. Teraz zresztą miał poważniejszy problem, bo chwili spokoju, zobaczył, że w jego stronę pomyka kula ognia. Zupełnie tak, jakby kukła mściła się na nim za próbuję ataku.
– Protego! – krzyknął natychmiast, chcąc obronić się przed pociskiem.
Dopiero po chwili ruszył do przodu. Zacisnął na chwilę usta, zastanawiając się nad kolejnym zaklęciem. Po trzech sekundach wypowiedział inkantację:
– Deprimo! – Różdżkę wycelował ponownie w pierś kukły z nadzieją, że zaklęcie może znowu mu się powiedzie.
| Najpierw ze swojego dotychczasowego pola rzucam Protego (II pole), dopiero potem idę o kratkę do przodu i rzucam Deprimo (III pole)
Westchnął, gdy dostrzegł, że jego Relashio nie zadziałało/okazało się niecelne, żeby zaatakować Wiklinowego Maga. Nic nie mógł na to poradzić. Teraz zresztą miał poważniejszy problem, bo chwili spokoju, zobaczył, że w jego stronę pomyka kula ognia. Zupełnie tak, jakby kukła mściła się na nim za próbuję ataku.
– Protego! – krzyknął natychmiast, chcąc obronić się przed pociskiem.
Dopiero po chwili ruszył do przodu. Zacisnął na chwilę usta, zastanawiając się nad kolejnym zaklęciem. Po trzech sekundach wypowiedział inkantację:
– Deprimo! – Różdżkę wycelował ponownie w pierś kukły z nadzieją, że zaklęcie może znowu mu się powiedzie.
| Najpierw ze swojego dotychczasowego pola rzucam Protego (II pole), dopiero potem idę o kratkę do przodu i rzucam Deprimo (III pole)
Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Anthony Macmillan' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 9
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 9
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
Wzgórze
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset