Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Wzgórze
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wzgórze
Znajdujące się tuż przy brzegu morza wzgórze stanowi doskonały punkt widokowy. Nieporośnięte drzewami, wystawione na działanie mocnego, nadmorskiego wiatru, pozwala na obejrzenie terenu Festiwalu Miłości z góry. Przez pierwsze trzy dni sierpnia na szczycie wzniesienia stoi Wiklinowy Mag: kilkunastometrowy drewniany posąg czarodzieja. Zostaje on magicznie ożywiony oraz podpalony trzeciego dnia Festiwalu, przyciągając śmiałków chcących zademonstrować swoją odwagę. Gdy opadają popioły, wzgórze staje się miejscem spacerów zakochanych - gwarantuje ono intymną atmosferę, ciszę oraz niezapomniane widoki.
Szło mu gorzej, niż beznadziejnie. Tego się nie spodziewał.
Aż nie dowierzał, że jego tarcze to pusty śmiech, a nie tarcze; żadna go nie obroniła, no po prostu żadna. Kula ognia posłana przez Wiklinwego Maga doszczętnie spopieliła mu koszulę, wisiały na nim jakieś żałosne strzępki materiału, obnażające klatkę piersiwą - dobrze, że nie miał się chociaż czego wstydzić. Rany po oparzeniach piekły jak sama cholera, ale zacisnął zęby. Przecież nie będzie jęczał jak baba.
- A przyleję! - odkrzyknął Ogdenowi; dobrze mieć takiego kompana jak on, który rozumie, co ci w duszy gra zawsze i wsżędzie, a do tego bawią go te same rozrywki. Mógł się jedynie cieszyć, że sam Oli nie zamierza ukrywać się za tą skałą, bo z tą górą mięśni, to nawet on, Siergiej Dolohov, nie miał najmniejszych szans...
Najwyraźniej z nikim nie miał dziś najmniejszych szans, chyba fortuna odwróciła od niego spojrzenie za burackie żarty i prostactwo jakich się dopuszczał. Po wypowiedzeniu zaklęcia różdżka wypadła mu z dłoni, dłoń cierpła i pokryła się piekącymi, granatowymi plamami. [i]Co do kurwy?!{/i] Różdżkę podniósł lewą dłonią, lecz przez te rany nawet trafić w szatyna nie mógł.
Czarować nie był teraz w stanie, dobrze, że chociaż to wielkie, płonące bydle wzięło sobie innych za cel. Dolohov wetknął sobie różdżkę w zęby i rzucił się znów ku Drew, aby wymierzyć mu silny cios w lewy bark i wypchnąć go zza skały. Bardziej potrzebował tych eliksirów.
Aż nie dowierzał, że jego tarcze to pusty śmiech, a nie tarcze; żadna go nie obroniła, no po prostu żadna. Kula ognia posłana przez Wiklinwego Maga doszczętnie spopieliła mu koszulę, wisiały na nim jakieś żałosne strzępki materiału, obnażające klatkę piersiwą - dobrze, że nie miał się chociaż czego wstydzić. Rany po oparzeniach piekły jak sama cholera, ale zacisnął zęby. Przecież nie będzie jęczał jak baba.
- A przyleję! - odkrzyknął Ogdenowi; dobrze mieć takiego kompana jak on, który rozumie, co ci w duszy gra zawsze i wsżędzie, a do tego bawią go te same rozrywki. Mógł się jedynie cieszyć, że sam Oli nie zamierza ukrywać się za tą skałą, bo z tą górą mięśni, to nawet on, Siergiej Dolohov, nie miał najmniejszych szans...
Najwyraźniej z nikim nie miał dziś najmniejszych szans, chyba fortuna odwróciła od niego spojrzenie za burackie żarty i prostactwo jakich się dopuszczał. Po wypowiedzeniu zaklęcia różdżka wypadła mu z dłoni, dłoń cierpła i pokryła się piekącymi, granatowymi plamami. [i]Co do kurwy?!{/i] Różdżkę podniósł lewą dłonią, lecz przez te rany nawet trafić w szatyna nie mógł.
Czarować nie był teraz w stanie, dobrze, że chociaż to wielkie, płonące bydle wzięło sobie innych za cel. Dolohov wetknął sobie różdżkę w zęby i rzucił się znów ku Drew, aby wymierzyć mu silny cios w lewy bark i wypchnąć go zza skały. Bardziej potrzebował tych eliksirów.
I'm here to tell ya honey
That I'm bad to the bone
That I'm bad to the bone
The member 'Siergiej Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 36
'k100' : 36
524|534
Jest naprawdę czadersko. Nawet nie spodziewałem się, że umiem tak zajebiście czarować. No ekstra po prostu. Macham różdżką jak szalony i bach. Tarcza się materializuje tuż przede mną, osłaniając mnie od ognistego podmuchu palącej się kukły. I potem bach, kolejne zaklęcie godzące w ramię wykynowej bestii. Czuję się jak prawdziwy bohater. Nie wiem ile to moje szczęście będzie jeszcze trwać, może już zniknęło na wieki, ale co tam, nie interesuje mnie to wcale. Liczy się tylko tu i teraz oraz to, że naprawdę super się bawię. Jeszcze, bo do tej pory nie oberwałem żadną kulą podsmażając sobie apetyczną skórkę na taką chrupiącą, ale wszystko przede mną. Na razie obserwuję starcie zarówno samego siebie jak i te Dolohova kontra jakiś inny koleś. Niestety Siergiejowi nie udaje się wypchnąć tamtego łachudry za skałę, na co kręcę głową. Z dezaprobarynią. Ja nie wiem jak on to robi, przecież wystarczy się zamachnąć i popchnąć konusa. Czasem zapominam, że jednak mam trochę więcej krzepy niż przeciętny człowiek.
- Nakurwiaj Serż, nie certol się z nim - dopinguję dalej, nawet unoszę jeden kciuk do góry, chociaż nie wiem co to może znaczyć. Chyba to, że aprobaryniuję jego działania. Niestety nie mogę pomóc, zresztą nie wiem czy tak można. Wolę nie być wywalony przez nieładną grę, może jak się bardziej podsmażę to wtedy na zakończenie zafunduję wszystkim konkretne pierdolnięcie, w dupie mając wszelkie zasady.
Słysząc głos pięknotki nieskierowany wcale do mnie, wyszczerzam zęby w na pewno bardzo przyjaznym, bo przecież nie lubieżnym uśmiechu.
- Ja się tobą zaopiekuję niunia - krzyczę do niej, bo ten buc Drew kimkolwiek jest w ogóle nie odpowiada małej blondyneczce. Co za niewychowany typek. Na szczęście Oli Ogden stoi na straży praworządności oraz dobrych manier, ze mną każda laska będzie bezpieczna.
Kolejny ogień nie leci już w moją stronę, mogę więc atakować. Tamto zaklęcie coś się już wyczerpało, więc pozostaje mi jedno, które może cokolwiek zdziałać.
- Caeruleusio - wymawiam już nieco wyraźniej i pewniej niż ostatnio, gdyż przekonałem się, że zaklęcie działa, a mi czasem dopisuje niezły fart. Uśmiecham się radośnie, chociaż nawet nie wiem czy to się uda. Szanse są niewielkie. Ale jak tak sobie myślę o tamtej foczce z dużymi bimbałami to jakoś tak przyjemniej mi się stoi na linii ataku ognia i wymachuje różdżką. Cokolwiek się stanie, na pewno będzie zajebiście.
Jest naprawdę czadersko. Nawet nie spodziewałem się, że umiem tak zajebiście czarować. No ekstra po prostu. Macham różdżką jak szalony i bach. Tarcza się materializuje tuż przede mną, osłaniając mnie od ognistego podmuchu palącej się kukły. I potem bach, kolejne zaklęcie godzące w ramię wykynowej bestii. Czuję się jak prawdziwy bohater. Nie wiem ile to moje szczęście będzie jeszcze trwać, może już zniknęło na wieki, ale co tam, nie interesuje mnie to wcale. Liczy się tylko tu i teraz oraz to, że naprawdę super się bawię. Jeszcze, bo do tej pory nie oberwałem żadną kulą podsmażając sobie apetyczną skórkę na taką chrupiącą, ale wszystko przede mną. Na razie obserwuję starcie zarówno samego siebie jak i te Dolohova kontra jakiś inny koleś. Niestety Siergiejowi nie udaje się wypchnąć tamtego łachudry za skałę, na co kręcę głową. Z dezaprobarynią. Ja nie wiem jak on to robi, przecież wystarczy się zamachnąć i popchnąć konusa. Czasem zapominam, że jednak mam trochę więcej krzepy niż przeciętny człowiek.
- Nakurwiaj Serż, nie certol się z nim - dopinguję dalej, nawet unoszę jeden kciuk do góry, chociaż nie wiem co to może znaczyć. Chyba to, że aprobaryniuję jego działania. Niestety nie mogę pomóc, zresztą nie wiem czy tak można. Wolę nie być wywalony przez nieładną grę, może jak się bardziej podsmażę to wtedy na zakończenie zafunduję wszystkim konkretne pierdolnięcie, w dupie mając wszelkie zasady.
Słysząc głos pięknotki nieskierowany wcale do mnie, wyszczerzam zęby w na pewno bardzo przyjaznym, bo przecież nie lubieżnym uśmiechu.
- Ja się tobą zaopiekuję niunia - krzyczę do niej, bo ten buc Drew kimkolwiek jest w ogóle nie odpowiada małej blondyneczce. Co za niewychowany typek. Na szczęście Oli Ogden stoi na straży praworządności oraz dobrych manier, ze mną każda laska będzie bezpieczna.
Kolejny ogień nie leci już w moją stronę, mogę więc atakować. Tamto zaklęcie coś się już wyczerpało, więc pozostaje mi jedno, które może cokolwiek zdziałać.
- Caeruleusio - wymawiam już nieco wyraźniej i pewniej niż ostatnio, gdyż przekonałem się, że zaklęcie działa, a mi czasem dopisuje niezły fart. Uśmiecham się radośnie, chociaż nawet nie wiem czy to się uda. Szanse są niewielkie. Ale jak tak sobie myślę o tamtej foczce z dużymi bimbałami to jakoś tak przyjemniej mi się stoi na linii ataku ognia i wymachuje różdżką. Cokolwiek się stanie, na pewno będzie zajebiście.
no one cares
Oli Ogden
Zawód : zbir
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
- Kup mi whiskey.
- Będziesz pił whiskey? Jest 10 rano.
- W takim razie kup whiskey i płatki.
- Będziesz pił whiskey? Jest 10 rano.
- W takim razie kup whiskey i płatki.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym
Nieaktywni
The member 'Oli Ogden' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 76
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 76
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Poruszył różdżką po raz kolejny. Tym razem również z jej końca nie wypłynęło zaklęcie, a przynajmniej nie takie, jakiego życzył sobie Skamander - zmaterializowały się przed nim czarne, wijące się wici. Zaskoczony przywołanym przez siebie wynaturzonym, mrocznym obrazem poczuł jak po karku przebiega mu dreszcz.
Auror nie zaobserwował by czarodzieje po lewej, czy też Brendan również podzielali jego odczucia. Zdawali się tak właściwie nie zwracać uwagi bądź nie widzieć niepokojących cieni. Czyżby miał omamy...? Myśl ta wzbudziła w nim jeszcze większy niepokój niż widziane obrazy. Starał się zignorować więc mroczne wizje(?). Zacisnął dłoń mocniej na trzymanej różdżce unosząc ją wysoko w niebo, a potem nakierowując na Wiklinowego Maga, tak jakby coś na niego zamierzał zrzucić. Nie było to dalekie od prawdy:
- Fulgoro! - doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wszystkie pasma niepowodzeń sprawiały, że jeżeli miał się jeszcze liczyć to musiał wyraźnie się wykazać. Przesunął się następnie na prawo chcąc oddalić się od widzianej mary(?).
|kratka w prawo
Auror nie zaobserwował by czarodzieje po lewej, czy też Brendan również podzielali jego odczucia. Zdawali się tak właściwie nie zwracać uwagi bądź nie widzieć niepokojących cieni. Czyżby miał omamy...? Myśl ta wzbudziła w nim jeszcze większy niepokój niż widziane obrazy. Starał się zignorować więc mroczne wizje(?). Zacisnął dłoń mocniej na trzymanej różdżce unosząc ją wysoko w niebo, a potem nakierowując na Wiklinowego Maga, tak jakby coś na niego zamierzał zrzucić. Nie było to dalekie od prawdy:
- Fulgoro! - doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wszystkie pasma niepowodzeń sprawiały, że jeżeli miał się jeszcze liczyć to musiał wyraźnie się wykazać. Przesunął się następnie na prawo chcąc oddalić się od widzianej mary(?).
|kratka w prawo
Find your wings
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zrobiłem szybki bilans swojego wystąpienia i doszedłem do wniosku, że na razie nie idzie mi aż tak fatalnie. Zastanawiałem się czy Frances udało się siąść wśród widowni. Jeżeli tak - na chwilę obecną nie musiałem się wstydzić i miałem nadzieję, że tak pozostanie do końca. - Dawno nie bawiłem się lepiej, Cons... - zacząłem, jednak w tym momencie wielka kula ognia poleciała w kierunku mojego towarzysza. Włos ode mnie. Poczułem wzrastający poziom adrenaliny. - Uważaj! - Chyba ostrzegłem go sekundę za późno, ale niestety nie mogłem więcej mu pomóc - to była walka! - Caeruleusio
Rzucam zaklęcie
Rzucam zaklęcie
not a perfect soldier
but a good man
but a good man
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Florean Fortescue' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 38
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 38
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Tym razem się nie prześlizgnie - jedna z kul wznieconych przez wiklinowego maga uderzyła wprost w miejsce, na którym stał - już czuł jej gorąc, miał jednak nadzieję uchronić się przed atakiem, toteż uniósł różdżkę w obronnym geście, recytując formułę zaklęcia silniejszej tarczy:
- Protego maxima! - Wiedział, że jej słabsza forma może nie wystarczyć, że znajdował się zbyt blisko - ta sama bliska odległość była jednak atutem i ułatwiała celowanie; dotąd nie popisał się zanadto swoimi umiejętnościami i jeśli szybko nie zdobędzie jakichkolwiek szans na objęcie przewagi, odpadnie z tej rywalizacji w przedbiegach. Nie mając wiele do stracenia, sięgnał więc po zaklęcie trudne - ale silne:
- Lamino - krótko po wypowiedzeniu zaklęcia tarczy, choć nie wiedział jeszcze, czy ta okaże się wystarczająca silna, by osłonić go przed ogniem.
- Protego maxima! - Wiedział, że jej słabsza forma może nie wystarczyć, że znajdował się zbyt blisko - ta sama bliska odległość była jednak atutem i ułatwiała celowanie; dotąd nie popisał się zanadto swoimi umiejętnościami i jeśli szybko nie zdobędzie jakichkolwiek szans na objęcie przewagi, odpadnie z tej rywalizacji w przedbiegach. Nie mając wiele do stracenia, sięgnał więc po zaklęcie trudne - ale silne:
- Lamino - krótko po wypowiedzeniu zaklęcia tarczy, choć nie wiedział jeszcze, czy ta okaże się wystarczająca silna, by osłonić go przed ogniem.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 99, 3
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 99, 3
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Syknął krótko, widząc i czując, co działo się z prawą dłonią. Nim różdżka wypadła z ręki, zdążył pochwycić ją w drugą, zapobiegając chaotycznym poszukiwaniom w trawie. Uniknięcie pierwszego silnego ciosu Foxa nie było trudne, zdołał nawet jeszcze zmierzwić czuprynę przyjaciela, zanim ponownie zajął wygodne miejsce za skałą. Zaraz potem kolejna kula rozbiła się o kamienną tarczę, słyszał też zaklęcia posyłane w Wiklinowego Maga przez Fredericka, zwlekając z czarowaniem - szybka próba utrzymania drewna w dłoni wiodącej zakończyła się niepowodzeniem, a auror zdawał się brnąć w zaparte. Ollivander uniósł brew, zawczasu widząc ruch po swojej prawej, spróbował się też wycofać i uniknąć go.
- Stęskniłeś się - stwierdził, uznając, że skoro ręka odmawiała współpracy, może jeszcze za tą skałą posiedzieć, grzejąc wygodne miejsce. Niewiele mógł zrobić, ale uniósł różdżkę w lewej dłoni, wykonując gesty nieco wolniej.
- Fontesio - spróbował, celując pod nogi kukły, za chwilę dodając do tego - Orcumiano - nie wiedział, ile jest w stanie zdziałać lewą ręką - dawno nie próbował.
| 1 - unikam Liska, 2 - czaruję lewą ręką, 3 - czaruję lewą ręką ponownie (jeśli mogę, bo anomalia dotyczy tylko wiodącej?)
- Stęskniłeś się - stwierdził, uznając, że skoro ręka odmawiała współpracy, może jeszcze za tą skałą posiedzieć, grzejąc wygodne miejsce. Niewiele mógł zrobić, ale uniósł różdżkę w lewej dłoni, wykonując gesty nieco wolniej.
- Fontesio - spróbował, celując pod nogi kukły, za chwilę dodając do tego - Orcumiano - nie wiedział, ile jest w stanie zdziałać lewą ręką - dawno nie próbował.
| 1 - unikam Liska, 2 - czaruję lewą ręką, 3 - czaruję lewą ręką ponownie (jeśli mogę, bo anomalia dotyczy tylko wiodącej?)
psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
and somehow
the solitude just found me there
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 78, 28, 40
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 78, 28, 40
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Walka intensyfikowała się - a Wiklinowy Mag opadał z sił. Mrożące zaklęcia, posłane przez czarodziejów, sprawiły, że prawe ramię rzeźby pokrył szron, rozpadający się w kilka chwil później. Mag ciągle jednak pozostawał niebezpieczny, miotając drugą ręką kule ognia, trafiające nieszczęśników. Titus i Constantine poważnie ucierpieli; Constantine znajdował się wręcz u stóp posągu, dlatego moc kuli posłała go na ziemię, przesuwając kilka stóp po trawie. Wywrotka miała swoje plusy, ziemia zdołała ugasić ogień.
Spadająca z wysokości wiklinowa ręka spowodowała wyrzut żaru oraz iskier - z głośnym tąpnięciem upadła na trawę blisko drzew, sprawiając, że grupka obserwujących z okrzykami przestrachu uciekła dalej, w bok. Słyszeliście wrzawę, widzieliście osłabienie Wiklinowego Maga, lecz tylko troje z was skutecznie trafiło posąg zaklęciami.
Walka przy skałach nie ustawała, lecz znów wysiłki atakujących spełzły na niczym. Osłabiony poparzeniami Siergiej nie był w stanie wymierzyć celnego ciosu, Drew uskoczył przed nim bez większych problemów. Podobnie zadziało się z Ulyssesem. Gdy Ollivander pochwycił różdżkę niewiodącą ręką, z jej końca nie uleciało żadne zaklęcie. Jako znawca różdżek wiedział, że moc czarodzieja skupia się tylko w ręce wiodącej i że nie będzie w stanie wyczarować czegokolwiek drugą dłonią. Osłabienie odeszło jednak w niepamięć, znów poczuł przypływ sił.
Pociski ognia poleciały w Brendana, Fredericka, Floreana, Bertiego, Siergieja i Oliego Aby się obronić, musicie skutecznie rzucić odpowiednie do waszego obecnego miejsca znajdowania się zaklęcie. Kule są zbyt szybkie i potężne, by wykonać fizyczny unik lub zejść z toru ich lotu w inny sposób. Jeśli nie zdołacie się obronić, otrzymujecie obrażenia (poparzenia) w wysokości 25. W jednym poście możecie podjąć próbę obrony i zarazem wykonać jakąś jedną akcję (zaklęcie + ruch o jedną kratkę lub ruch o dwie kratki). Reszta podejmuje dowolną jedną akcję, tak jak w poprzedniej turze - chyba, że została ograniczona anomaliami.
Bonusy dla przebywających za skałami oraz zasady walki nie zmieniają się.
| Żywotność Wiklinowego Maga: 480/1000
Udane zaklęcia w tej turze:
Frederick: Caeruleusio (25)
Drew: Caeruleusio (20)
Oli: Caeruleusio (17)
Otrzymane obrażenia (całość):
Bertie: 25 (oparzenia); -5 do rzutów
Siergiej: 25 (oparzenia), 10 (tłuczone), 25 (oparzenia), 25 (oparzenia): -15 do rzutów
Oli: 10 (tłuczone)
Brendan:10 (tłuczone) wyzerowane anomalią
Drew:10 (tłuczone), 15 (anomalia) wyzerowane eliksirem
Anthony S: 10 (tłuczone), 25 (poparzenia); -5 do rzutów
Anthony M: 10 (tłuczone)
Titus: 10 (tłuczone), 25 (poparzenia)
Ulek:10 (tłuczone) wyzerowane eliksirem
Fox: 10 (tłuczone)
Constantine: 25 (poparzenia), 5 (psychiczne); - 5 do rzutów
Na odpis macie czas do 18:00 18.06.
Przypomnienie zasad: tutaj. Losowanie ofiar Wiklinowego Maga, jak zwykle, do wglądu w temacie Rzuty kością MG. W razie wątpliwości co do kolorów postaci lub innych kwestii lub zauważonych błędów zapraszam na PW do Deirdre.
Spadająca z wysokości wiklinowa ręka spowodowała wyrzut żaru oraz iskier - z głośnym tąpnięciem upadła na trawę blisko drzew, sprawiając, że grupka obserwujących z okrzykami przestrachu uciekła dalej, w bok. Słyszeliście wrzawę, widzieliście osłabienie Wiklinowego Maga, lecz tylko troje z was skutecznie trafiło posąg zaklęciami.
Walka przy skałach nie ustawała, lecz znów wysiłki atakujących spełzły na niczym. Osłabiony poparzeniami Siergiej nie był w stanie wymierzyć celnego ciosu, Drew uskoczył przed nim bez większych problemów. Podobnie zadziało się z Ulyssesem. Gdy Ollivander pochwycił różdżkę niewiodącą ręką, z jej końca nie uleciało żadne zaklęcie. Jako znawca różdżek wiedział, że moc czarodzieja skupia się tylko w ręce wiodącej i że nie będzie w stanie wyczarować czegokolwiek drugą dłonią. Osłabienie odeszło jednak w niepamięć, znów poczuł przypływ sił.
Pociski ognia poleciały w Brendana, Fredericka, Floreana, Bertiego, Siergieja i Oliego Aby się obronić, musicie skutecznie rzucić odpowiednie do waszego obecnego miejsca znajdowania się zaklęcie. Kule są zbyt szybkie i potężne, by wykonać fizyczny unik lub zejść z toru ich lotu w inny sposób. Jeśli nie zdołacie się obronić, otrzymujecie obrażenia (poparzenia) w wysokości 25. W jednym poście możecie podjąć próbę obrony i zarazem wykonać jakąś jedną akcję (zaklęcie + ruch o jedną kratkę lub ruch o dwie kratki). Reszta podejmuje dowolną jedną akcję, tak jak w poprzedniej turze - chyba, że została ograniczona anomaliami.
Bonusy dla przebywających za skałami oraz zasady walki nie zmieniają się.
- mapka:
Linia Startu jest już nieaktualna, znajduje się tam po prostu legenda waszych kolorów.
| Żywotność Wiklinowego Maga: 480/1000
Udane zaklęcia w tej turze:
Frederick: Caeruleusio (25)
Drew: Caeruleusio (20)
Oli: Caeruleusio (17)
Otrzymane obrażenia (całość):
Bertie: 25 (oparzenia); -5 do rzutów
Siergiej: 25 (oparzenia), 10 (tłuczone), 25 (oparzenia), 25 (oparzenia): -15 do rzutów
Oli: 10 (tłuczone)
Brendan:
Drew:
Anthony S: 10 (tłuczone), 25 (poparzenia); -5 do rzutów
Anthony M: 10 (tłuczone)
Titus: 10 (tłuczone), 25 (poparzenia)
Ulek:
Fox: 10 (tłuczone)
Constantine: 25 (poparzenia), 5 (psychiczne); - 5 do rzutów
Na odpis macie czas do 18:00 18.06.
Przypomnienie zasad: tutaj. Losowanie ofiar Wiklinowego Maga, jak zwykle, do wglądu w temacie Rzuty kością MG. W razie wątpliwości co do kolorów postaci lub innych kwestii lub zauważonych błędów zapraszam na PW do Deirdre.
Kule ognia przypiekły go już jak sama cholera. Rany pulsowały bólem przy każdym ruchu, które przysparzały mu coraz więcej trudności. Zachwiał się, osłabiony, przez co nie był w stanie wymierzyć silnego ciosu, a ten przeklęty szatyn znowu mu umknął i siedział sobie za skałą jak u pana Merlina za piecem.
Zachęcony okrzykami Oliego chciał spróbować znowu, ale ten pieprzony Wiklinowy Mag znowu musiał zaatakować akurat jego. Jakby się cholera uwzięła akurat na Ruska.
Tyle chociaż, że mógł już czarowac, więc chwycił różdżkę ręką, w której miał moc.
- Protego! - krzyknął Dolohov, aby po chwili spróbować posłać także i zaklęcie, które miałoby Maga zniszczyć.
- Caeruleusio! = ryknął ponownie; oby w końcu mu się powiodło, bo go szlag jasny trafi w końcu.
Zaraz po wypowiedzeniu zaklęcia znowu rzucił się w kierunku Drew, aby wymierzyć silny cios w jego ramię; wynoś się stamtąd, cholero jedna i zrób miejsce innym!
1. protego
2. urok
3. cios
Zachęcony okrzykami Oliego chciał spróbować znowu, ale ten pieprzony Wiklinowy Mag znowu musiał zaatakować akurat jego. Jakby się cholera uwzięła akurat na Ruska.
Tyle chociaż, że mógł już czarowac, więc chwycił różdżkę ręką, w której miał moc.
- Protego! - krzyknął Dolohov, aby po chwili spróbować posłać także i zaklęcie, które miałoby Maga zniszczyć.
- Caeruleusio! = ryknął ponownie; oby w końcu mu się powiodło, bo go szlag jasny trafi w końcu.
Zaraz po wypowiedzeniu zaklęcia znowu rzucił się w kierunku Drew, aby wymierzyć silny cios w jego ramię; wynoś się stamtąd, cholero jedna i zrób miejsce innym!
1. protego
2. urok
3. cios
I'm here to tell ya honey
That I'm bad to the bone
That I'm bad to the bone
The member 'Siergiej Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 64
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 12
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#5 'k100' : 66
#1 'k100' : 64
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 12
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#5 'k100' : 66
Wzgórze
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset