Zejście
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Zejście
Strome zejście obleczone niewiarygodną ilością schodków, prowadzących w dół. Wygładzone, proste ściany, na których zostały wyryte symbole i znaki, mające znaczenie, niektóre już całkowicie zapomniane przez upływający czas. Widocznie zadziałały tutaj duże pokłady magii a i poświecono im też odpowiednią ilość czasu by nadać im odpowiedni wygląd i kształt. Zejście prowadzi do obszernej komnaty.
Rzucone przez Śmierciożerczynię zaklęcie było bardzo silne, czuła to w chwili, gdy wiązka opuściła cisowe drewienko i pomknęła w kierunku Strażnika, Nie spodziewała się, aby tak prędko mogła pozbawić go nogi - poczuła moc artefaktu i przypuszczała, że jego ochrona będzie jeszcze potężniejsza. Udało się jej jednak mocno go uszkodzić, co sprowadziło na nią jego uwagę. Zamachnął się na Rookwood mieczem i przeczuwała, że zbyt bliskie spotkanie z nim może być cholernie bolesne.
Sigrun uchwyciła jednak spojrzenie Ramseya i gdy tylko zaczął wypowiadać słowa inkantacji, zrozumiała co miał na myśli, co chciał zrobić. Skinęła jedynie głową, w ułamku sekundy podejmując decyzję - zamiast wyczarować tarczę musiała spróbować zniszczyć Strażnika. Może zaklęcie zadziała nim dosięgnie jej jego potężny miecz. - Exanimo mortis - powiedziała Sigrun, cofając się o kilka kroków, aby znaleźć się jak najdalej od Strażnika, choć szanse na unik były niewielkie. Czarownica skupiła się jednak w pełni na rzucanym czarze, na tym, aby jej magia połączyła się z magią Mulcibera i wspólnymi silami zniszczyła Strażnika - jeśli chronił artefaktu, powinien być stworzony z czarnej magii Locus Nihil, tak jak wszystko wokół. Czuła przecież tak wyraźnie pulsującą, mroczną energię.
kratka do góry
Sigrun uchwyciła jednak spojrzenie Ramseya i gdy tylko zaczął wypowiadać słowa inkantacji, zrozumiała co miał na myśli, co chciał zrobić. Skinęła jedynie głową, w ułamku sekundy podejmując decyzję - zamiast wyczarować tarczę musiała spróbować zniszczyć Strażnika. Może zaklęcie zadziała nim dosięgnie jej jego potężny miecz. - Exanimo mortis - powiedziała Sigrun, cofając się o kilka kroków, aby znaleźć się jak najdalej od Strażnika, choć szanse na unik były niewielkie. Czarownica skupiła się jednak w pełni na rzucanym czarze, na tym, aby jej magia połączyła się z magią Mulcibera i wspólnymi silami zniszczyła Strażnika - jeśli chronił artefaktu, powinien być stworzony z czarnej magii Locus Nihil, tak jak wszystko wokół. Czuła przecież tak wyraźnie pulsującą, mroczną energię.
kratka do góry
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'Gringott' :
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'Gringott' :
Na pytanie Elviry odparła tylko krótkie "Muszę". Wiodła ją ciekawość, więc nawet nie zauważyła, kiedy przekroczyła próg komnaty.
Hella dojrzała napisy na ścianie i wypowiedziała je na głos łagodnym tonem, a podwójnie pojawiający się ogień od razu nasunął jej myśl o dwóch krabach, z którymi walczyła. Wspomniała sobie o znalezionych tam runach, a potem o tej, która była namalowana na jednych z wrót i oznaczała woła. Zrozumiała, że słowa dyktują okoliczności odnalezienia i brakowało jej pozostałych trzech puzzli. Wzięła głęboki wdech i zawahała się przez moment, pamiętała bowiem, że gdy ostatnio do wszystkich przemawiała, to nie spotkała się ze zrozumieniem. Cóż, czas spróbować jeszcze raz.
- Spotkaliście jakieś runy? Jakiekolwiek, występujące pojedynczo lub w parze? Muszę to wiedzieć. - Spytała głośno i wyraźnie. Fakt, że nie dokończyli zagadki z figurkami, a także to poczucie niepewności, że nie wiedziała, czy operacja z cyframi w pierwszej komnacie doszła odpowiedniego skutku, dawały jej tą mizerne myśl, że nie odkryli wszystkiego, co potrzebne. Z drugiej zaś strony, runy, które napotkała, raczej nie pojawiły się z rozwiązań zagadek, lecz ze zdecydowanych działań, z intencji - a tak przynajmniej ona to widziała.
Ostatecznie, nie wiedziała, gdzie przypisać pozostałe znaki i musiała wysilić się w swojej wiedzy, a jednocześnie mieć na uwadze to monstrum, na wypadek, gdyby ją zaatakowało.
- Te runy trzeba nakreślić na słowach, a jedna z nich jest główną, wiodącą - podała przepis na sukces, przedtem jednak mieli do rozwiązania problem z posągiem.
- Jest kontrolowany przez olbrzymią magię - ostrzegła pozostałych zaraz po słowach Ramseya. - Osłaniajcie mnie - poprosiła półszeptem - Cito - wyszeptała inkantację i udała się swoja prawą stroną, po łuku, pod ścianę/ołtarz z runami. Biegła, bo zależało jej na szybkim dotarciu i, przy odrobinie szczęścia, na przykład dzięki atakom sojuszników, umknięciu uwadze wojownika.
Hella dojrzała napisy na ścianie i wypowiedziała je na głos łagodnym tonem, a podwójnie pojawiający się ogień od razu nasunął jej myśl o dwóch krabach, z którymi walczyła. Wspomniała sobie o znalezionych tam runach, a potem o tej, która była namalowana na jednych z wrót i oznaczała woła. Zrozumiała, że słowa dyktują okoliczności odnalezienia i brakowało jej pozostałych trzech puzzli. Wzięła głęboki wdech i zawahała się przez moment, pamiętała bowiem, że gdy ostatnio do wszystkich przemawiała, to nie spotkała się ze zrozumieniem. Cóż, czas spróbować jeszcze raz.
- Spotkaliście jakieś runy? Jakiekolwiek, występujące pojedynczo lub w parze? Muszę to wiedzieć. - Spytała głośno i wyraźnie. Fakt, że nie dokończyli zagadki z figurkami, a także to poczucie niepewności, że nie wiedziała, czy operacja z cyframi w pierwszej komnacie doszła odpowiedniego skutku, dawały jej tą mizerne myśl, że nie odkryli wszystkiego, co potrzebne. Z drugiej zaś strony, runy, które napotkała, raczej nie pojawiły się z rozwiązań zagadek, lecz ze zdecydowanych działań, z intencji - a tak przynajmniej ona to widziała.
Ostatecznie, nie wiedziała, gdzie przypisać pozostałe znaki i musiała wysilić się w swojej wiedzy, a jednocześnie mieć na uwadze to monstrum, na wypadek, gdyby ją zaatakowało.
- Te runy trzeba nakreślić na słowach, a jedna z nich jest główną, wiodącą - podała przepis na sukces, przedtem jednak mieli do rozwiązania problem z posągiem.
- Jest kontrolowany przez olbrzymią magię - ostrzegła pozostałych zaraz po słowach Ramseya. - Osłaniajcie mnie - poprosiła półszeptem - Cito - wyszeptała inkantację i udała się swoja prawą stroną, po łuku, pod ścianę/ołtarz z runami. Biegła, bo zależało jej na szybkim dotarciu i, przy odrobinie szczęścia, na przykład dzięki atakom sojuszników, umknięciu uwadze wojownika.
The member 'Hella Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'Gringott' :
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'Gringott' :
Wystarczyło, że opuszki jego palców zetknęły się z powierzchnią kamienia, by poczuć jego potężną moc. Ponownie oddalił się od reszty swoich towarzyszy, ale ciężko było odwrócić od niego wzrok. Przemknęło mu przez myśl, że mógłby go po prostu... zabrać, schować do kieszeni, przecież to byłoby takie proste. Udało mu się jednak odepchnąć od siebie tę myśl, wziąć się w garść. Przynajmniej chwilowo, bo zaraz w jego głowie pojawiło się mnóstwo wizji. Wspomnień? Wydarzeń, które nigdy nie miały miejsca, a jednak widział w nich siebie: przeszłe, przyszłe, sam nie rozumiał na co dokładnie patrzy. Próbował się opamiętać, jakoś pokonać ten dystans, dzielący go od reszty grupy, ale nie było to proste.
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k3' : 1
--------------------------------
#2 'Gringott' :
#1 'k3' : 1
--------------------------------
#2 'Gringott' :
Nie wiedział, co działo się z nim, przecież miał pojęcie, jak rzucać zaklęcia lecznicze, jak w ogóle korzystać z tak delikatnego i wymagającego cierpliwości rodzaju magii. Jeszcze kilka chwil temu uważał się za wielkiego czarnoksiężnika, ale otrząsnął się z tego, znów był przekonany o własnym uzdrowicielskim talencie, lecz nadal nie mógł z niego we właściwy sposób skorzystać. Choć chciał ułatwić zadanie i pozwolić Elvirze zająć się resztę, szybko zdał sobie sprawę z tego, że czarownica miała mu okazać się wybawieniem.
— Ugryzł mnie inferius — odpowiedział na pytanie. Zasłyszanym przeprosinom nie ofiarował nic więcej poza krótkim, intensywnym spojrzeniem w kierunku czarownicy. Nie był kimś, kto zamierzał obwiniać ją o ewentualne urazy. Całe to przeklęte miejsce wystarczająco mocno mieszało im w głowach i Zachary wierzył, że po jego opuszczeniu będą mogli odetchnąć, wrócić do swoich normalnych żyć pozbawionych przedziwnych wizji. Niewątpliwie najbliższe tygodnie i tak spędzi na nieustannym rozpamiętywaniu tego, co zaszło w podziemiach Gringotta. Nie zamierzał zostawiać sprawy samej sobie. Bank, bądź co bądź, należał do jego rodziny i sprawa nie mogła zostać w ten sposób zamieciona pod dywan. Już teraz zaczął ponownie analizować wszystkie kroki i kierunki, które ich tutaj sprowadziły. W ciszy pozwolił Elvirze opatrzeć ranę – skinął jej krótko w ramach niemego podziękowania. Nie zamierzał mówić o uporczywym swędzeniu w łopatkach. Przez kilka chwil wydawało mu się, że było jedynie jego własnym omamem, ale poczuł, jak materiał ubrań zaczyna unosić się ku górze, a jego własne doświadczenia coraz bardziej zaczęły przypominać chorobę, którą Craig znosił przez całe swoje życie. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego, choć przez myśl przebiegła mu możliwość wyhodowania skrzydeł, dzięki którym mógłby unieść się w powietrze bez pomocy różdżki czy dywanu. Nie potrafił jednak wyobrazić sobie samego siebie ze skrzydłami i wyobrażenie to postanowił jak najszybciej zwalczyć.
— Gdzie Edgar? — rzucił pytaniem, jedynie obserwując Śmierciożerców w akcji. Powstrzymanie istoty stanowiło jedno, lecz znaleziony kamień wydawał się być naprawdę ważny i istotny, co skłoniło go tylko do tego, aby zawrócić. — Edgar — zwrócił się do Burke'a. — Wszystko w porządku? Zabrałeś kamień? — Zapytał, przyglądając się czarodziejowi uważnie, próbując dostrzec jakiekolwiek oznaki, które sugerowałyby, że coś dolega nestorowi.
idę do Edgara, rzut na przełamanie wizji
— Ugryzł mnie inferius — odpowiedział na pytanie. Zasłyszanym przeprosinom nie ofiarował nic więcej poza krótkim, intensywnym spojrzeniem w kierunku czarownicy. Nie był kimś, kto zamierzał obwiniać ją o ewentualne urazy. Całe to przeklęte miejsce wystarczająco mocno mieszało im w głowach i Zachary wierzył, że po jego opuszczeniu będą mogli odetchnąć, wrócić do swoich normalnych żyć pozbawionych przedziwnych wizji. Niewątpliwie najbliższe tygodnie i tak spędzi na nieustannym rozpamiętywaniu tego, co zaszło w podziemiach Gringotta. Nie zamierzał zostawiać sprawy samej sobie. Bank, bądź co bądź, należał do jego rodziny i sprawa nie mogła zostać w ten sposób zamieciona pod dywan. Już teraz zaczął ponownie analizować wszystkie kroki i kierunki, które ich tutaj sprowadziły. W ciszy pozwolił Elvirze opatrzeć ranę – skinął jej krótko w ramach niemego podziękowania. Nie zamierzał mówić o uporczywym swędzeniu w łopatkach. Przez kilka chwil wydawało mu się, że było jedynie jego własnym omamem, ale poczuł, jak materiał ubrań zaczyna unosić się ku górze, a jego własne doświadczenia coraz bardziej zaczęły przypominać chorobę, którą Craig znosił przez całe swoje życie. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego, choć przez myśl przebiegła mu możliwość wyhodowania skrzydeł, dzięki którym mógłby unieść się w powietrze bez pomocy różdżki czy dywanu. Nie potrafił jednak wyobrazić sobie samego siebie ze skrzydłami i wyobrażenie to postanowił jak najszybciej zwalczyć.
— Gdzie Edgar? — rzucił pytaniem, jedynie obserwując Śmierciożerców w akcji. Powstrzymanie istoty stanowiło jedno, lecz znaleziony kamień wydawał się być naprawdę ważny i istotny, co skłoniło go tylko do tego, aby zawrócić. — Edgar — zwrócił się do Burke'a. — Wszystko w porządku? Zabrałeś kamień? — Zapytał, przyglądając się czarodziejowi uważnie, próbując dostrzec jakiekolwiek oznaki, które sugerowałyby, że coś dolega nestorowi.
idę do Edgara, rzut na przełamanie wizji
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 64
--------------------------------
#2 'Gringott' :
#1 'k100' : 64
--------------------------------
#2 'Gringott' :
Śmierciożercy podjęli wspólna ofensywę próbując zniszczyć strażnika białą magią. Zaklęcie było niebywale trudne i wymagające ogromnego skupienia. Wpierw czar pomknął z różdżki Ramseya i chwilę później swoją próbę podjęła Sigrun. Utkana kula biegłego światła pomknęła w kierunku Strażnika i uderzyła go wprost w kamienny tors, który zaczął pękać. Liczne, głębokie bruzdy pobłyskiwały czarnym blaskiem, podobnie jak wyrwy tworzące się na wysokości ramion oraz nóg. Słudzy Lorda Voldemorta mogli mieć pewność, że czar zadziałał – jakaś cząstka kłębiąca się w magicznej istocie pękła, znacznie ją osłabiając. Ręka, w której Strażnik trzymał miecz ukruszyła się i finalnie gruchnęła o podłogę, a on ryknął głośno. Jego puste oczodoły rozbłysnęły głęboką czernią.
Rookwood, mimo skutecznej ofensywy, nie zdołała uniknąć miecza Strażnika, który przeszył jej ciało w pionie, w chwili gdy ten go upuścił. Z pewnością, gdyby była to tradycyjna broń biała dziewczyna straciłaby życie, jednakże ostrze nie zadało jej żadnych ciętych ran, a zamiast tego momentalnie w jej głowie pojawił się pulsujący ból. Skronie zaczęły ją palić, powieki stawały się coraz cięższe, a równowaga bardziej zachwiana. Uczucie przypominało potęgę czarnej magii, która odbijała się na korzystającym z niej czarnoksiężniku – znała je, potrafiła zidentyfikować i finalnie nad nim zapanować, jednakże kosztowało ją to wiele sił. Niszczycielska siła zebrała swe żniwa, po czym tępy ból ustąpił.
Hella ruszyła wzdłuż ściany, a następnie wzmocniona zaklęciem Ramseya bez większego wysiłku rzuciła na siebie czar, dzięki któremu mogła przemieszać się znacznie szybciej niżeli wcześniej. Momentalnie poczuła nietypowe szczypanie w okolicy przedramion oraz karku, jakoby setki szpilek pragnęło przebić się przez skórę. O dziwo nie towarzyszył temu żaden ból.
Wyryte słowa oraz wiodące runy nad stosem ludzkich czaszek znajdujących się tuż obok runistki rozbłysnęły czarnym, nieprzeniknionym światłem, po czym ponownie zbladły. Nie znała tak potężnej magii, ciężko było jej takową zdefiniować i dokładnie przeanalizować, jednakże doświadczenie pozwoliło jej domyślić się, iż czym prędzej musiała podjąć pierwszą próbę poprawnego rozpisania run. Czas nigdy nie działał na korzyść, kiedy w grę wchodziły przekleństwa.
Elvira postanowiła przekroczyć progi komnaty, w której toczyła się walka i spostrzegając Zacharego bez zawahania wykorzystała swój największy atut. Lord szybko mógł poczuć ulgę, brzegi rany scaliły się i choć z pewnością pozostanie tam niewielka pamiątka po spotkaniu z wyśnionym inferiusem, to rozcięcie zagoiło się. Uzdrowiciel uporał się z paskudnym swędzeniem, szata ponownie opadła na plecy i zaraz po tym powrócił do Edgara, którego zadaniem było zabranie potężnego, szmaragdowego kamienia. Na pierwszy rzut oka mógł stwierdzić, że z nestorem działo się coś złego – jego ciało zesztywniało, tęczówki skupiły się na jednym punkcie, zaś twarz wygięła w grymasie. W głowie Edgara rozpętała się istna burza myśli; nachodzące na siebie wspomnienia, rozmazujące obrazy i oblicza znanych osób. Pragnął się wyrwać, oczyścić umysł, lecz wtem ponownie – dzisiejszego dnia – powrócił do historii zmarłego brata. Przypomniał sobie jego młodzieńczy uśmiech, pewny ton, odwagę, którą się cechował. Powróciły wymienione dialogi, dobre i złe chwile, aż finalnie wspomnienie Marcusa odeszło, rozpłynęło się, jakoby ten nigdy nie istniał. Nie było go nawet na pamiętnej, rodzinnej fotografii. Zaraz po tym Edgar ocknął się, wyrwał ze swego rodzaju letargu czując jak kamień pulsował w jego dłoni. Zdobył go, lecz cena była wysoka, choć on sam nie mógł jej znać.
Podłoże pod wszystkimi zadrżało, kiedy Strażnik przemieścił się do przodu i zaraz po tym ponownie zaatakował tym razem obierając za cel Ramseya. Nie wykonał jednak żadnego ruchu ręką tylko zdawał się wbić w niego „spojrzenie”, a pobłyskujące czernią, puste oczodoły rozbłysnęły znacznie intensywniejszą barwą.
Śmierciożerca w tej samej chwili usłyszał w swej głowie znajomy głos, który w ten swój charakterystyczny sposób przywitał się z nim, a następnie zdawał się przejąć kontrolę. Moc Ogmiosa została skutecznie zapieczętowania w szmaragdowym odłamku, jednakże wcześniej spętany jego potęgą umysł zaczął obnażać konsekwencje opętania. Ramsey nie potrafił się temu oprzeć, znów zdawał się myśleć, zachowywać i czynić to samo, co duch.
Ramsey od tej pory musisz rzucać dodatkową kością k3. Dodatkowo atakuje Cię Strażnik, możesz go powstrzymać rzutem na odporność magiczną ST60 (do wyniku dodaje się wartość biegłości odporności magicznej). Rzut.
Edgar pamięć o twoim bracie została "wymazana" przez moc kamienia. Nie masz luk w pamięci, tylko wspomnienia, w których występował, traktujesz jakby go nigdy w nich nie było. Nie ma żadnych przeszkód, abyś fabularnie na nowo zmierzył się z prawdą.
Hella przełamanie wizji ST70 doliczana jest wartość odporności magicznej (rzut nie jest liczony jako akcja).
W tej turze macie tylko jedną akcję. Przemieszczenie się do kolejnej komnaty nie jest liczone jako akcja.
Hella- Cito 1/3
W tej turze rzucacie kością Gringott.
Bardzo proszę o możliwie szybkie odpisy!
Czas na odpis maksymalnie do 29.11 godzina 22:00.
Rookwood, mimo skutecznej ofensywy, nie zdołała uniknąć miecza Strażnika, który przeszył jej ciało w pionie, w chwili gdy ten go upuścił. Z pewnością, gdyby była to tradycyjna broń biała dziewczyna straciłaby życie, jednakże ostrze nie zadało jej żadnych ciętych ran, a zamiast tego momentalnie w jej głowie pojawił się pulsujący ból. Skronie zaczęły ją palić, powieki stawały się coraz cięższe, a równowaga bardziej zachwiana. Uczucie przypominało potęgę czarnej magii, która odbijała się na korzystającym z niej czarnoksiężniku – znała je, potrafiła zidentyfikować i finalnie nad nim zapanować, jednakże kosztowało ją to wiele sił. Niszczycielska siła zebrała swe żniwa, po czym tępy ból ustąpił.
Hella ruszyła wzdłuż ściany, a następnie wzmocniona zaklęciem Ramseya bez większego wysiłku rzuciła na siebie czar, dzięki któremu mogła przemieszać się znacznie szybciej niżeli wcześniej. Momentalnie poczuła nietypowe szczypanie w okolicy przedramion oraz karku, jakoby setki szpilek pragnęło przebić się przez skórę. O dziwo nie towarzyszył temu żaden ból.
Wyryte słowa oraz wiodące runy nad stosem ludzkich czaszek znajdujących się tuż obok runistki rozbłysnęły czarnym, nieprzeniknionym światłem, po czym ponownie zbladły. Nie znała tak potężnej magii, ciężko było jej takową zdefiniować i dokładnie przeanalizować, jednakże doświadczenie pozwoliło jej domyślić się, iż czym prędzej musiała podjąć pierwszą próbę poprawnego rozpisania run. Czas nigdy nie działał na korzyść, kiedy w grę wchodziły przekleństwa.
Elvira postanowiła przekroczyć progi komnaty, w której toczyła się walka i spostrzegając Zacharego bez zawahania wykorzystała swój największy atut. Lord szybko mógł poczuć ulgę, brzegi rany scaliły się i choć z pewnością pozostanie tam niewielka pamiątka po spotkaniu z wyśnionym inferiusem, to rozcięcie zagoiło się. Uzdrowiciel uporał się z paskudnym swędzeniem, szata ponownie opadła na plecy i zaraz po tym powrócił do Edgara, którego zadaniem było zabranie potężnego, szmaragdowego kamienia. Na pierwszy rzut oka mógł stwierdzić, że z nestorem działo się coś złego – jego ciało zesztywniało, tęczówki skupiły się na jednym punkcie, zaś twarz wygięła w grymasie. W głowie Edgara rozpętała się istna burza myśli; nachodzące na siebie wspomnienia, rozmazujące obrazy i oblicza znanych osób. Pragnął się wyrwać, oczyścić umysł, lecz wtem ponownie – dzisiejszego dnia – powrócił do historii zmarłego brata. Przypomniał sobie jego młodzieńczy uśmiech, pewny ton, odwagę, którą się cechował. Powróciły wymienione dialogi, dobre i złe chwile, aż finalnie wspomnienie Marcusa odeszło, rozpłynęło się, jakoby ten nigdy nie istniał. Nie było go nawet na pamiętnej, rodzinnej fotografii. Zaraz po tym Edgar ocknął się, wyrwał ze swego rodzaju letargu czując jak kamień pulsował w jego dłoni. Zdobył go, lecz cena była wysoka, choć on sam nie mógł jej znać.
Podłoże pod wszystkimi zadrżało, kiedy Strażnik przemieścił się do przodu i zaraz po tym ponownie zaatakował tym razem obierając za cel Ramseya. Nie wykonał jednak żadnego ruchu ręką tylko zdawał się wbić w niego „spojrzenie”, a pobłyskujące czernią, puste oczodoły rozbłysnęły znacznie intensywniejszą barwą.
Śmierciożerca w tej samej chwili usłyszał w swej głowie znajomy głos, który w ten swój charakterystyczny sposób przywitał się z nim, a następnie zdawał się przejąć kontrolę. Moc Ogmiosa została skutecznie zapieczętowania w szmaragdowym odłamku, jednakże wcześniej spętany jego potęgą umysł zaczął obnażać konsekwencje opętania. Ramsey nie potrafił się temu oprzeć, znów zdawał się myśleć, zachowywać i czynić to samo, co duch.
Ramsey od tej pory musisz rzucać dodatkową kością k3. Dodatkowo atakuje Cię Strażnik, możesz go powstrzymać rzutem na odporność magiczną ST60 (do wyniku dodaje się wartość biegłości odporności magicznej). Rzut.
Edgar pamięć o twoim bracie została "wymazana" przez moc kamienia. Nie masz luk w pamięci, tylko wspomnienia, w których występował, traktujesz jakby go nigdy w nich nie było. Nie ma żadnych przeszkód, abyś fabularnie na nowo zmierzył się z prawdą.
Hella przełamanie wizji ST70 doliczana jest wartość odporności magicznej (rzut nie jest liczony jako akcja).
W tej turze macie tylko jedną akcję. Przemieszczenie się do kolejnej komnaty nie jest liczone jako akcja.
Hella- Cito 1/3
- Strażnik:
- PŻ 184/550 (166 cięte), (200 tłuczone)
W tej turze rzucacie kością Gringott.
Bardzo proszę o możliwie szybkie odpisy!
Czas na odpis maksymalnie do 29.11 godzina 22:00.
- Ekwipunek i żywotność:
- Żywotoność:
Ramsey 208/217 | (9 cięte), użycie mgły - 3/4 |
Sigrun 165/215 | (50 psychiczne) | użycie mgły - 1/3 | -10 do kości
Zachary 200/210 | (10 tłuczone) |
Hella 179/211 | (32 oparzenia) | - 5 do kości
Elvira 189/204 | (15 oparzenia) |
Edgar 203/223 | (20 cięte) |
Ramsey:
Różdżka, maska śmierciożercy, czarna perła, malachitowy pierścień)
1. Świstoklik - stara brosza
2. Oko ślepego
3. Eliksir kociego wzroku
4. Antidotum na niepowszechne trucizny
Sigrun:
Różdżka, maska śmierciożercy na twarzy, oko ślepego na palcu i zaczarowana torba, a w niej:
1. Brzękadło
2. Miotła
3 i 4. Maść z wodnej gwiazdy x2
5 i 6. Eliksir uspokajający x2
7. Marynowana narośl ze szczuroszczeta x1
8. Felix Felicis x1
9. Antidotum na niepowszechne trucizny x1
10. Smocza łza x1
11. Czuwający strażnik x1
12. Eliksir kociego wzroku x1
13. Eliksir byka x1
14. Eliksir wąchacza x1 (od Cassandry)
15. Kryształ
16. Drugi kryształ
Zachary:
Różdżka, magiczny kompas, nakładka na pas:Eliksir wiggenowy (1 porcja, moc 32) od Cassandry
Czuwający Strażnik (1 porcja, moc 28) od Cassandry
Antidotum podstawowe (1 porcja)
Czarna Mara (1 porcja)
Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, moc 17)
Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 8 )
Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcje, stat. 40)
Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 8 )
Hella:
- różdżka,
- eliksiry pochowane po kieszeniach:1. Maść z wodnej gwiazdy x1 (+31)
2. Eliksir uspokajający x1 (+43)
3. Smocza łza x1
4. Eliksir kociego wzroku x1 (+30)
Elvira:
1. Kameleon (od Caelana)
2. Eliksir wiggenowy (od Cass)
3. Marynowana narośl ze szczuroszczeta (od Cass)
4. Eliksir przeciwbólowy (mój)
+kryształ o działaniu mikstury buchorożca, różdżka
Edgar:
Różdżka, fluoryt
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 5)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat.32)
- Eliksir Banshee (1 porcja, stat. 32)
- [?] Smocza Łza (1 porcja, stat. 32)
Rookwood poczuła doskonale jak jej magi wiąże się z magią Ramseya i wspólnie wnika w Strążnika. Ich czar był udany, miała pewność, okazał się jednak zbyt słaby, aby zniszczyć go w całości. A może to jego magia, mająca źródło w Locus Nihil, była zbyt potężna? Nim zdołali pozbawić go miecza, on opadł na nią ciężko. Całe życie znów stanęło Sigrun przed oczyma, przez chwilę była pewna, że to już koniec, że miecz przetnie ją na pół i złapała powietrze jak ryba wyrzucona na brzeg.
Tak się jednak nie stało.
Czuła przejmujący ból w skroniach, w głowie i trzewiach, ból niezwykle podobny do tego, który zadawała sobie sama - gdy czarna magia żądała zapłaty za swoją potęgę. Wciąż stała na nogach, w jednym kawałku, otworzyła oczy i zorientowała się żyje - mroczki ustąpiły, pozostało jedynie uczucie słabości.
- Multon, głowa mi pęka, zrób coś z tym - powiedziała głośno, cofając się o kilka kroków w stronę jasnowłosej uzdrowicielki, mając świadomość, że musi znaleźć się blisko, aby mogła użyć na niej magii leczniczej. Słowo proszę nie przeszłoby jej przez gardło. Zresztą to należało do obowiązków Elviry tutaj.
Nie patrzyła dłużej w tamtę stronę, skupiając wzrok na Strażniku, którego puste oczodoły lśniły głęboką czernią. Podłoże zadrżało pod ich stopami, zdołali jednak zachować równowagę.
Tym razem za cel wziął Ramseya, wpatrując się weń intensywnie, do którego Sigrun zawołała: - Nie wyrządzi ci fizycznej krzywdy. Przezwyciężysz jego czary.
Mulciber nie tylko oczy miał jak stal, ale ducha też. Był dość silny, by się przeciwstawić tej sile. Sigrun wymierzyła zaś ródżką w łeb Strażnika.
- Sectumsempra - powiedziała z mocą, chcąc trafić zaklęciem w tę twarz i zniszczyć głębokimi bruzdami oczodoły.
Tak się jednak nie stało.
Czuła przejmujący ból w skroniach, w głowie i trzewiach, ból niezwykle podobny do tego, który zadawała sobie sama - gdy czarna magia żądała zapłaty za swoją potęgę. Wciąż stała na nogach, w jednym kawałku, otworzyła oczy i zorientowała się żyje - mroczki ustąpiły, pozostało jedynie uczucie słabości.
- Multon, głowa mi pęka, zrób coś z tym - powiedziała głośno, cofając się o kilka kroków w stronę jasnowłosej uzdrowicielki, mając świadomość, że musi znaleźć się blisko, aby mogła użyć na niej magii leczniczej. Słowo proszę nie przeszłoby jej przez gardło. Zresztą to należało do obowiązków Elviry tutaj.
Nie patrzyła dłużej w tamtę stronę, skupiając wzrok na Strażniku, którego puste oczodoły lśniły głęboką czernią. Podłoże zadrżało pod ich stopami, zdołali jednak zachować równowagę.
Tym razem za cel wziął Ramseya, wpatrując się weń intensywnie, do którego Sigrun zawołała: - Nie wyrządzi ci fizycznej krzywdy. Przezwyciężysz jego czary.
Mulciber nie tylko oczy miał jak stal, ale ducha też. Był dość silny, by się przeciwstawić tej sile. Sigrun wymierzyła zaś ródżką w łeb Strażnika.
- Sectumsempra - powiedziała z mocą, chcąc trafić zaklęciem w tę twarz i zniszczyć głębokimi bruzdami oczodoły.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'k10' : 4
--------------------------------
#3 'k8' : 8, 3, 5, 3, 2, 7, 5, 3, 7, 1
--------------------------------
#4 'Gringott' :
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'k10' : 4
--------------------------------
#3 'k8' : 8, 3, 5, 3, 2, 7, 5, 3, 7, 1
--------------------------------
#4 'Gringott' :
Komnata, w której się znalazła, była znacząco większa od poprzedniej, uposażona nie tylko w obrzydliwego strażnika, ale też kręgi i wypisane na ścianach słowa, które niczego jej nie mówiły - skupić myśli w hałasie, w tej kakofonii krzyków oraz przecinających powietrze zaklęć, było ciężko. I przyjemniej się Elvirze uznało, że nie jest przyzwyczajona do pracy w takich warunkach i dlatego niczego nie rozumie, niż że zagadki runiczne, czy te związane z legendą zwyczajnie ją przerastają. Po tym wszystkim, co musiała dzisiejszej nocy przecierpieć, odnosiła wrażenie, że słowa spisane na pergaminie, który otrzymali, i tak zaczynają zacierać jej się w głowie.
Każdy miał zresztą swoje zadanie, własną specjalność, i tak walka ze strażnikiem trwała w najlepsze, a dwójka obłąkanych magów nadstawiała karku jak to powinni robić od początku. Hella natomiast, podejrzanie spokojna, acz na powrót rozgadana, zaraz dopadła do ściany i wysypanych przy niej czaszek. Zapewne należały do wszystkich tych, którym nie udało się tej komnaty opuścić. Fenomenalnie.
- Ktoś widział Burke'a? - bąknęła niechętnie, kiedy wzniosła się łaskawie nad własny gniew i zabrała za to, co znowuż należało do jej obowiązków. Które, rzecz jasna, opanowała do perfekcji, lepiej niż Mulciber umiejętności przywódcze, czy Borgin rozwiązywanie zagadek. - Jaki, kurwa, inferius? - zapytała, unosząc brwi wysoko i na moment tracąc dech. Jeszcze inferiusa by tu brakowało, ale przecież żadnego nie widziała po drodze. Początkowo głupio przeszło jej przez myśl, że może to ona zrobiła Shafiqowi krzywdę w amoku, przypadkiem, ale jeżeli tak, to tym tekstem przegiął. Ugryzła się w język, zanim zdążyłaby mu wygarnąć, a potem rozejrzała naprędce po reszcie, by się upewnić, że wszyscy stoją o własnych siłach i się nie wykrwawiają. Na Mulcibera jedynie nie zaglądała, bo to, co z nim, to ją akurat gówno interesowało.
Sięgała właśnie jedyną ręką do kieszeni, aby z różdżką w palcach spróbować pogrzebać w poszukiwaniu eliksiru, ewentualnie dodatkowej broni, ale wtedy dotarły do niej słowa Rookwood. Zauważyła uprzednio, że przeszył ją miecz, ale nie pozostawiło to żadnych trwałych śladów na ciele; założyła, że to była jedynie groźba, ale widać zadawała ból, tylko innego rodzaju.
Zbliżyła się do kobiety, aby spojrzeć jej na twarz, w szczupłej dłoni znów ścisnęła różdżkę.
- Teraz ci się podoba, że mam język, co? - szepnęła, właściwie do siebie, ale uniosła rękę posłusznie, czując, że nie ma innego wyjścia. To nie było miejsce na wszczynanie burd, nawet słownych. - Paxo Maxima.
Każdy miał zresztą swoje zadanie, własną specjalność, i tak walka ze strażnikiem trwała w najlepsze, a dwójka obłąkanych magów nadstawiała karku jak to powinni robić od początku. Hella natomiast, podejrzanie spokojna, acz na powrót rozgadana, zaraz dopadła do ściany i wysypanych przy niej czaszek. Zapewne należały do wszystkich tych, którym nie udało się tej komnaty opuścić. Fenomenalnie.
- Ktoś widział Burke'a? - bąknęła niechętnie, kiedy wzniosła się łaskawie nad własny gniew i zabrała za to, co znowuż należało do jej obowiązków. Które, rzecz jasna, opanowała do perfekcji, lepiej niż Mulciber umiejętności przywódcze, czy Borgin rozwiązywanie zagadek. - Jaki, kurwa, inferius? - zapytała, unosząc brwi wysoko i na moment tracąc dech. Jeszcze inferiusa by tu brakowało, ale przecież żadnego nie widziała po drodze. Początkowo głupio przeszło jej przez myśl, że może to ona zrobiła Shafiqowi krzywdę w amoku, przypadkiem, ale jeżeli tak, to tym tekstem przegiął. Ugryzła się w język, zanim zdążyłaby mu wygarnąć, a potem rozejrzała naprędce po reszcie, by się upewnić, że wszyscy stoją o własnych siłach i się nie wykrwawiają. Na Mulcibera jedynie nie zaglądała, bo to, co z nim, to ją akurat gówno interesowało.
Sięgała właśnie jedyną ręką do kieszeni, aby z różdżką w palcach spróbować pogrzebać w poszukiwaniu eliksiru, ewentualnie dodatkowej broni, ale wtedy dotarły do niej słowa Rookwood. Zauważyła uprzednio, że przeszył ją miecz, ale nie pozostawiło to żadnych trwałych śladów na ciele; założyła, że to była jedynie groźba, ale widać zadawała ból, tylko innego rodzaju.
Zbliżyła się do kobiety, aby spojrzeć jej na twarz, w szczupłej dłoni znów ścisnęła różdżkę.
- Teraz ci się podoba, że mam język, co? - szepnęła, właściwie do siebie, ale uniosła rękę posłusznie, czując, że nie ma innego wyjścia. To nie było miejsce na wszczynanie burd, nawet słownych. - Paxo Maxima.
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 75
--------------------------------
#2 'k8' : 8, 2, 6, 7, 8
--------------------------------
#3 'Gringott' :
#1 'k100' : 75
--------------------------------
#2 'k8' : 8, 2, 6, 7, 8
--------------------------------
#3 'Gringott' :
Hella ruszyła przed siebie, lecz zaraz cały jej zapał uległ zgaszeniu. Dziwne, niewygodne uczucie rozłożyło się po jej plecach. Przekonana, że ktoś ją złapał szkaradną ręką (fantomową?) za ramię, warknęła:
- Zosta-w.
Jej zdziwienie pogłębiło się tym bardziej, że po obejrzeniu się, nikogo za sobą nie zobaczyła. Reszta była trochę dalej, zajęta trochę bardziej tym lub tamtym. Coś mnie tu zatrzymuje, pomyślała. Podrapała się po karku. Spojrzała na napisy wyryte na ścianie obok, a wtem one rozbłysły.
- Kurwa - burknęła pod nosem, bo nikt nie był w stanie jej pomóc z runami. Nikt nic nie widział, może nawet samej Helli nie słyszał? Skołowana, tkwiąca w problemie, który ją przerasta, podjęła się rozpaczliwej próby udowodnienia, że jeśli czegoś nie wie, to może przynajmniej się dowie. Chwyciła różdżkę i znów się zawahała. Wspomniała sobie o misie z mazią, o której zdążyła już zapomnieć, a przecież może być potrzebna. Przeleciała wzrokiem po obecnych w komnacie, spostrzegła, że Edgara nie ma, więc pewnie został tam, we wcześniejszym pomieszczeniu.
- Edgar, weź misę! - krzyknęła, licząc na to, że ją usłyszy. W oczekiwaniu na jego przybycie, raz jeszcze przyglądała się runom. Wstępnie uznała, że wrota kojarzą się jej z siłą potrzebną do ich otwarcia, Słońcu po drodze jest z ogniem, a koń skojarzył się jej z ognistym rumakiem. Następnie położoną klepsydrę, symbol równowagi, przypisała do, jakżeby inaczej, słowa równowaga. Runę przypominającą symbol ryby, oznaczającą dziedzictwo, majątek, wskazującą na dom i jego mieszkańców, przypasowała do słowa język. Romb powiązała z czaszką, choć czaszka raczej była przeciwieństwem znaczenia tej runy, które opierało się na marzeniach, dojrzewaniu, pielęgnacji ogrodów. Niemniej, zwieńczeniem wszystkiego, co oznacza, jest śmierć i unicestwienie, czyli czaszka.
- Asystuj mi - odparła, gdy się już zjawił. Zamoczyła koniec różdżki w mazi i spróbowała nią nakreślić znak na słowie Wrota. Uznała, że warto zachować kolejność wystąpienia run. Następnie w podobny sposób nakreśliła na obu słowach ogień (najpierw na pierwszym od dołu, potem na umiejscowionym wyżej) po jednej runie: i . Chwytając się myśli, że musi spróbować od razu ze wszystkimi, postanowiła działać dalej. Runę nakreśliła na słowie język. Runę nakreśliła na słowie równowaga. Runę nakreśliła jako ostatnią, na słowie czaszka.
Odsunęła się i czekała na efekty swoich działań. Widziała pewną symetrię w kolejności nakreślania run na słowach.
- Zosta-w.
Jej zdziwienie pogłębiło się tym bardziej, że po obejrzeniu się, nikogo za sobą nie zobaczyła. Reszta była trochę dalej, zajęta trochę bardziej tym lub tamtym. Coś mnie tu zatrzymuje, pomyślała. Podrapała się po karku. Spojrzała na napisy wyryte na ścianie obok, a wtem one rozbłysły.
- Kurwa - burknęła pod nosem, bo nikt nie był w stanie jej pomóc z runami. Nikt nic nie widział, może nawet samej Helli nie słyszał? Skołowana, tkwiąca w problemie, który ją przerasta, podjęła się rozpaczliwej próby udowodnienia, że jeśli czegoś nie wie, to może przynajmniej się dowie. Chwyciła różdżkę i znów się zawahała. Wspomniała sobie o misie z mazią, o której zdążyła już zapomnieć, a przecież może być potrzebna. Przeleciała wzrokiem po obecnych w komnacie, spostrzegła, że Edgara nie ma, więc pewnie został tam, we wcześniejszym pomieszczeniu.
- Edgar, weź misę! - krzyknęła, licząc na to, że ją usłyszy. W oczekiwaniu na jego przybycie, raz jeszcze przyglądała się runom. Wstępnie uznała, że wrota kojarzą się jej z siłą potrzebną do ich otwarcia, Słońcu po drodze jest z ogniem, a koń skojarzył się jej z ognistym rumakiem. Następnie położoną klepsydrę, symbol równowagi, przypisała do, jakżeby inaczej, słowa równowaga. Runę przypominającą symbol ryby, oznaczającą dziedzictwo, majątek, wskazującą na dom i jego mieszkańców, przypasowała do słowa język. Romb powiązała z czaszką, choć czaszka raczej była przeciwieństwem znaczenia tej runy, które opierało się na marzeniach, dojrzewaniu, pielęgnacji ogrodów. Niemniej, zwieńczeniem wszystkiego, co oznacza, jest śmierć i unicestwienie, czyli czaszka.
- Asystuj mi - odparła, gdy się już zjawił. Zamoczyła koniec różdżki w mazi i spróbowała nią nakreślić znak na słowie Wrota. Uznała, że warto zachować kolejność wystąpienia run. Następnie w podobny sposób nakreśliła na obu słowach ogień (najpierw na pierwszym od dołu, potem na umiejscowionym wyżej) po jednej runie: i . Chwytając się myśli, że musi spróbować od razu ze wszystkimi, postanowiła działać dalej. Runę nakreśliła na słowie język. Runę nakreśliła na słowie równowaga. Runę nakreśliła jako ostatnią, na słowie czaszka.
Odsunęła się i czekała na efekty swoich działań. Widziała pewną symetrię w kolejności nakreślania run na słowach.
The member 'Hella Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 92
--------------------------------
#2 'Gringott' :
#1 'k100' : 92
--------------------------------
#2 'Gringott' :
Zejście
Szybka odpowiedź