Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]18.12.20 18:50
First topic message reminder :

Salon

Pomieszczenie, w którym zbierała się zawsze cała rodzina było przytulne i przyjemne już od pierwszego momentu. Lekko z boku był ustawiony kominek, w którym palił się ogień, a wokół niego zgromadzono miękką kanapę i fotele, w których można było się zapaść. Pod ścianą stały regały wypełnione po brzegi książkami oraz mapami. Nie brakowało też rodzinnych zdjęć i pamiątek oraz roślin, które były obecne w całym domu. Małe, duże, wysokie, niskie, rozłożyste i strzeliste idealnie dopasowywały się w całe otoczenie nie pozwalając aby ktokolwiek zapomniał, że znajduje się w domu znawców roślin. Okna skierowane na ogród ozdobiono jasnymi kotarami, które dopełniały całości.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578

Re: Salon [odnośnik]22.03.21 11:11
Przejawy szarmanckości czasami przychodziły łatwo, a czasami były kulą u nogi. Wszystko zależało od tego kogo obdarowywał afektem. W przypadku Florki przychodziło to samoczynnie, bez większego wysiłku i zastanowienia, ot tak zwyczajnie i naturalnie. Ucieszył się kiedy nie wyrwała dłoni, a lekki rumieniec na jej policzkach odebrał jako nagrodę za swój wysiłek. Nie miał intencji onieśmielania jej czy powodowania dyskomfortu. Liczył jednak na to, że Florka da mu wyraźne znak gdyby przeholował, a wiedział, że potrafiła być stanowcza i nieugięta. Za ładną buzią, skrywał się zadziorny charakter, który tak lubił.
-Rośnij silna i mocna – zawtórował czarownicy unosząc swoją szklankę w toaście po czym upił solidny łyk. Smak Ale rozlał się po podniebieniu i języku. Smak, do którego przez jakiś czas nie mógł się przekonać, aż pewnego dnia wrócił z Amazonii, wypił w jednym pubie szklanicę i uznał, że to jest smak do którego chce wracać z podróży. – Kiedy zobaczysz ją w pełnej okazałości to się zachwycisz, jestem o tym przekonany.
Siadając obok kobiety poczuł przyjemne ciepło i błogość, nie potrafił przestać się też uśmiechać jak na nią patrzył. Zwalił to jednak na to, że bardzo chciał zobaczyć jej reakcję na fotografie jakie przygotował.
-Kolibry są takie małe – odparł upijając kolejny łyk piwa. – Sam kwiat też do małych nie należał, to prawda.
Słysząc kolejne pytanie zaśmiał się cicho kręcąc głową.
-Nie, tylko motyle spijają żółwie łzy. Niestety nie udało mi się uchwycić tego momentu, ale jak pewnie zauważyłaś ostatnio, w szklarni było dość parno. – Spojrzał na nią z uwagą rozsiadając się wygodniej na miękkie kanapie. – W lasach tropikalnych łatwo o odwodnienie, nie każda woda też się nadaje do picia, a większość roślin jest toksyczna. Ciężko więc o mikroskładniki takie jak sól. A tej potrzebują motyle. Żółwie łzy im to zapewniają, a same żółwie łzawią by oczyszczać swoje oczy. Wszystko jest ze sobą powiązane.
Kolejny łyk piwa. Nie wiedzieć czemu bardzo mu zaschło w gardle, wręcz nienaturalnie.
-Co do samej wody, to żyje tam pewna, mała ryba, która posiada haczyk na płetwie, którym zahacza o skrzela większych osobników, wkręca się do środka i cóż… - skrzywił się lekko jakby chciał przeprosić za to co teraz powie. -… wyjada ofiarę od środka. Dżungla potrafi być tak samo piękna jak brutalna.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]23.03.21 10:09
- Mam nadzieję, że napiszesz mi, gdy zakwitnie pierwszy pąk.
Na co dzień unikała alkoholu. Nie lubiła tego, co potrafił zrobić z ludźmi. Naoglądała się już dość biedaków, których trzeba było za uszy wyciągać z kłopotów, w które wpakowali się po spożyciu. Nie chciała do nich dołączać. Niemniej, skoro była okazja, nie zamierzała odmówić kilku łyków. Pociągnęła więc ponownie ze szklanicy. Gdyby mogła, przyniosłaby szampana, bardziej pasował do świętowania. Musieli sobie jednak radzić z tym, co mieli.
- Korzystasz czasem sam z tego, co wyhodujesz? - zapytała z zaciekawieniem. Taka szklarnia dawała możliwość wyhodowania mnóstwa warzyw czy owoców, niezależnie od pory roku. Domyślała się, że teraz było to sporym ułatwieniem. Ona jednak miała na myśli inne specyfiki. Nieoczywiste. Takie jak choćby napar z azalii o którym Herb wspomniał. I czy naprawdę był to afrodyzjak, mający jakieś faktyczne efekty na ludzką fizjonomię, czy też była to po prostu kwestia kulturowa na dalekim wschodzie?
Spoglądając na fotografie Herberta pozwoliła sobie na schrupanie jednego z plasterków drożdżówki - nie zamierzała się objadać, ale niegrzecznie byłoby zupełnie zignorować przygotowany przez niego poczęstunek. Poza tym, to był tylko jeden plasterek drożdżówki. Uważała bardzo, by nie nakruszyć mu na kanapę, nie zauważyła jednak przez to, że ubrudziła się lekko marmoladą na policzku.
Wysłuchiwała uważnie jego opowieści, w skupieniu i ciszy. Z tego co mówił Grey, dżungla była zdecydowanie bardziej niebezpieczna, niż się zdawało. Oczywiście, to akurat była wiedza powszechna... ale jednak usłyszeć o każdym niewielkim szczególe, o najmniejszym kwiatku czy insekcie, na którego możesz przypadkiem nadepnąć, a który może okazać się śmiertelnie jadowity... to było zdecydowanie inne przeżycie. Opowieść o rybie to było jednak zbyt wiele. Na coś takiego była za mało pijana. Chyba.
- Nie mów dziś o takich okropnościach. Opowiedz mi o czymś ładnym. Czymś co się pozytywnie zaskoczyło w dżungli. O tym kwiecie z drugiego zdjęcia na przykład. No, chyba, że on też kogoś zjada, to wtedy nie - poklepała go po kolanie odrobinę ponaglająco, potem zaś spojrzała na niego wyczekująco, marszcząc śmiesznie nos. Zaraz też pociągnęła kolejnych kilka łyków ze swojej szklanki. W dobrym towarzystwie alkohol wchodził jej łatwo. A nie miała wcale mocnej głowy. Dlatego tak bardzo uważała na procenty - A może potem ja też podzielę się jakąś opowieścią? - zastanowiła się. Nie przeżyła może nigdy tak szalonych przygód jak Herbert, ale jedną czy dwie historie miała w zanadrzu.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Salon - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Salon [odnośnik]23.03.21 19:23
-Czy korzystam? - Zapytał zaskoczony patrząc uważnie na Florkę, po czym podszedł do jednego z licznych regałów jakie znajdowały się w salonie by otworzyć oszklone drzwiczki i wyciągnąć butelkę na wpół opróżnioną. Odkorkował ją bez wahania i rozlał do kolejnych szklanek. Płyn miał kolor jasny z lekkim odcieniem żółci. Z tajemniczą miną podał naczynie kobiecie, a gdy ta pochyliła się nad szklanką mogła poczuć lekko słodkawy zapach trunku.
-Nalewka lub wódka z manioku - wyjaśniał botanik i stuknął cicho w jej szklankę by następnie swoją przechylić sprawnym ruchem. - Mocne, słodkie, ale dobre… Spróbuj.
Zachęcił Florkę widząc jej wahanie i uśmiechnął się chcąc zapewnić, że nic jej nie grozi. Siadając ponownie na kanapie dostrzegł przybrudzenie od marmolady na jej policzku więc sięgnął zza oparcie mebla sięgając po jedną z chusteczek jakie leżały pod ręką.
-Nie krępuj się jeść, tego alkoholu lepiej nie pić na pusty żołądek - powiedział z cichym rozbawieniem w głosie i za pomocą chusteczki starł resztki marmolady z policzka Florence. Niby nic, zwykła grzeczność, ale przecież mógł podać jej materiał, zwrócić uwagę na to, że się pobrudziła, ba! Zachęcić aby skorzystała z lustra, ale nie, musiał sam zająć się tym małym problemem, jakby nie chciał aby choć na chwilę oddalała się od niego. Co z tobą, Herb? Zachowujesz się jak jakiś szczeniak. - Skarcił sam siebie w myślach i aby zakryć swoje zakłopotanie rozlał ponownie wódkę z manioku do szklaneczek, a sam pociągnął solidny łyk Ale i sięgnął po drożdżówkę by zagryźć nią alkohol. Dotknięcie dłoni Florki nawet przez spodnie paliło, a przecież nie zrobiła nic nadzwyczajnego, ot poprosiła aby nie jej nie straszył. I nie miał zamiaru. Odchrząknął cicho.
-Hmmm… wybacz - odparł szybko, odrobinę za szybko. - Inną opowieść? Jesteś wymagającą kobietą Florence Fortescue.
Zerknął na nią z ukosa z błyskiem w oku, który mógł świadczyć zarówno o jego rozbawieniu ale jak również, że wpadł na jakiś pomysł. Rozłożył ramiona na oparciu kanapy w nonszalanckiej pozie i skrzyżował wyprostowane nogi w kostkach. Przez chwilę patrzył na Florkę w ciszy, która zdawała się trwać całą wieczność.
-Wobec tego, kwiat, który widzisz na zdjęciu, zwie się Księżycowa Księżniczka. - Wskazał na zdjęcie, które trzymała w dłoni. - Rozkwity tylko nocą i tylko w trzeciej fazie księżyca. Pierwsze promienie słońca i zamyka się w sobie. Jednak w momencie rozkwitu pachnie niezwykle słodko i kusząco. Zlatują się wszystkie owady aby spijać jej nektar, który przy odpowiedniej obróbce staje się miodem, który można jeść. Jednak jest tak słodki, ale tylko parę kropel i czujesz jakbyś miała nie jeść niczego słodkiego przez miesiąc. Indianie używają go do leczenia ran w jamie ustnej oraz jest składnikiem paru maści na otarcia. Twoja opowieść!
Uśmiechnął się szelmowsko i trochę wyzywająco do Florki. Być może mieszanka manioku, ale oraz pewnej śmiało sprawiła, że czuł się coraz swobodniej.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]24.03.21 22:45
- Dobra, to było pytanie bez sensu - przyznała z lekkim zażenowaniem. To oczywiste, że korzystał. Obaj bracia korzystali - Chodziło mi bardziej o to... czy taka azalia będzie tylko rośliną ozdobną, czy napary też zamierzasz z niej robić? Jakie jeszcze ma właściwości? - doprecyzowała. Dopytywała z czystej ciekawości. Jej zażenowanie na moment ustąpiło, gdy Herbert wyciągnął z szafki własny alkohol. A więc tym chciał świętować, hm? Nie spodziewała się, że zostanie poczęstowana aż tak mocnym napitkiem, nie przygotowała się można by rzec. Ale kilka łyków nie powinno jej przecież aż tak sieknąć, prawda? Z zaciekawieniem powąchała zawartość swojej szklanki, zanim zdecydowała się wypić jej zawartość. Alkohol faktycznie był słodki i faktycznie był mocny - aż się Florence lekko wzdrygnęła, czując jak pali ją w gardło. - Uuuua. Dobra rzecz - skomentowała, kiedy zdołała odzyskać oddech.
Czując nagle dłoń Herberta na własnym policzku, na moment zamarła. Zdębiała. I znów miała wrażenie, że jego dłoń jest tak strasznie ciepła, wręcz gorąca. O co chodziło? Spojrzała na chusteczkę i dostrzegła tam odrobinę marmolady. Ubrudziła się? I on ją wytarł. Po prostu. Oh. Rumieniec, który wykwitł na jej twarzy postanowiła zwalić na karb uderzeń gorąca od alkoholu - jakby na potwierdzeni tych słów, bez zawahania wypiła od razu całą zawartość drugiej szklanki, którą Herbert im polał. Aż mu zapomniała podziękować za to oczyszczenie policzka... Kolejnej z jego opowieści próbowała słuchać zachowując neutralną, zaciekawioną minę, choć wzrokiem jakoś cały czas powracała do jego dłoni. Uspokój się dziewucho, skarciła samą siebie.
- Próbowałeś kiedyś tego miodu? - zapytała, chociaż przewidywała odpowiedź. A kiedy przyszła pora na jej historię, wydała z siebie ciche Hmmm, zastanawiając się, co mogłaby mu opowiedzieć. Właściwie miała jedną taką opowieść w zanadrzu - chyba tylko ona jedna mogła mierzyć się z tymi wszystkimi cudami, o których opowiadał jej Herbert. Jej życie było - do czasu - odrobinę nudnawe. Nie, żeby mocno na to narzekała. Zastanawiała się tylko czy Herbert jej uwierzy! - To się zdarzyło jakoś dwa lata temu. Chciałam kupić wtedy nowe wydanie baśni Barda Beedle'a, na prezent dla brata. No i kupiłam je, a niedługo potem - puf! Znalazłam się w jakimś dziwnym lesie, razem z kilkoma innymi zdezorientowanymi czarodziejami. Koło jednego z drzew stało biurko, a za nim siedział jakiś mężczyzna i powiedział nam, że musimy uratować Barda Beedle'a przed Baśnią, bo inaczej cały świat bajek umrze... czy coś takiego. Nie pamiętam dokładnie. Nie wiem jakim sposobem w ruch nie poszły wtedy różdżki i zaklęcia! I wyobraź sobie! Podzieliliśmy się na dwie grupy. Wszyscy z pewnym ociąganiem i niechęcią faktycznie poszli szukać tego Beedle'a! No i znaleźliśmy go, dryfującego na środku jakiegoś jeziora. Twierdził, że jego bajki wymknęły się spod kontroli i stąd cały ten ambaras. - opowieść tę przedstawiała z Greyowi z prawdziwymi wypiekami na twarzach. Trochę z emocji, trochę z powodu alkoholu. Sama nie do końca rozumiała, co właściwie się wtedy stało. Z pewnością w grę wchodziła jakaś szalona, niekontrolowana magia. Może miało to jakiś związek z anomaliami - choć nadejście tychże oficjalnie miało miejsce już po wydarzeniach z dziwnego lasu. Florence była wtedy gotowa uznać to za sen, jakiś dziwaczny wytwór swojej wyobraźni - tym jednak z pewnością nie było. Starczy wspomnieć, że Flo nabawiła się w tym lesie jakiegoś choróbska, przez co zamknięta była później przez dwa - aż dwa! - tygodnie na oddziale zakaźnym w Mungu. Nie do końca mogła więc zaliczyć tę przygodę do najszczęśliwszych. Z dobrych rzeczy jednak... wydanie baśni, które było pamiątką po tych wydarzeniach, było naprawdę wyjątkowe, a do tego - z autografem samego autora!


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Salon - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Salon [odnośnik]25.03.21 8:53
-Maniok to owoc Indian z Amazonii. Można z niego robić alkohol, ugotować jak ziemniaki, a liście żują i wprowadzają się w lekki stan… znarkotyzowania – Odparł kiedy częstował Florkę trunkiem. Wiedział, że jest mocny i należało go pić ostrożnie leczy kiedy kobieta wychyliła całość zaśmiał się pod nosem. W takim tempie to szybko poczuje uderzenie alkoholu.  – Sam nie robię naparów, ale jak ktoś będzie zainteresowany otrzyma odpowiedni susz wraz z instrukcją.
Korzystał z możliwości roślin, które hodowali, ale przede wszystkim wraz z bratem skupiali się na tym aby hodować rośliny. Ich marzeniem była własna hodowla, szklarnia w której będą wszystkie znane rośliny, a klienci będą je kupować do własnych ogrodów czy do własnych upraw. Nie zawsze w końcu będzie podróżował i chociaż na razie nie wyobrażał sobie innego życia, to od kiedy osiadł w Dover uświadomił sobie, że to nic złego i strasznego siedzieć dłużej w jednym miejscu. Ponadto przepisywanie pamiętników szło mu coraz sprawniej. Zaczął wchodzić w rutynę kiedy to każdego ranka wraz z kubkiem kawy, a teraz herbaty od kiedy mają ograniczone zasoby zasiadał przed maszyną do pisania i pozwalał aby słowa same płynęły, przelewane na papier tworzyły historię. Czy mu się wydawało czy się zarumieniła? Czy właśnie poczuł się z tego powodu zadowolony? Czy powinien? Był mężczyzną, któremu podobała się kobieta siedząca obok niego. Przecież właśnie dlatego ją zaprosił, dlatego chciał z nią przebywać. Miewał przelotne miłostki, ale to trwało chwilę, mrugnięcie powieki. Tym razem było inaczej. Chciał aby Florka przy nim czuła się swobodnie, aby się uśmiechała, aby pozwalała sobie na beztroskę.
-Oczywiście, że próbowałem – odpowiedział z udawanym oburzeniem w głosie. – Okropny lep. Nie posłodzisz nim kawy.
Patrzył na nią w skupieniu kiedy zaczęła snuć swoją opowieść. Z każdym zdaniem jego brwi szły ku górze coraz wyżej, a na twarzy pojawiała się mieszanina niedowierzania zmieszana z rozbawieniem. – Znaleźliście Beedle'a a bajki wymknęły się spod kontroli?
Powtórzył za nią powoli jakby starał się zrozumieć sens i prawdopodobieństwo tej opowieści. Zerknął na jej szklankę.
-Albo musisz przestać pić albo zdecydowanie więcej się napić. – Skomentował całą opowieść. – Brzmi to niczym opowieść senna.
Wątpił aby Florka celowo go zwodziła na manowce, ale może właśnie chciała się z nim podroczyć? Sięgnął po talerz z drożdżówkami by podsunąć go czarownicy prawie pod nos.
-I jedz, bo zaraz alkohol zrobi swoje. – Po czym wstał by po chwili powrócić z kuchni ze szklankami wody. – I pij wodę, będziesz mi dziękować rano.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]26.03.21 12:35
- Znarkotyzowania - powtórzyła, unosząc brew, lekko rozbawiona. Oczywiście, powinna się już przyzwyczaić że rośliny i wszelakie przetwory z nich zrobione, które Herbert przywoził do Anglii, miał nietypowe właściwości. Miała tylko nadzieję, że alkohol, który pili, nie miał takich efektów jak życie liści.
- Ciekawe czy ten miód nadałby się do lodów... - rozmarzyła się na moment. Oczami wyobraźni już zobaczyła siebie, jak pracuje nad nowym smakiem mrożonych łakoci. Pytanie tylko, czy jeśli ten miód faktycznie był taki słodki, czy smakowałby faktycznie jak miód... a nie sam cukier. No i, skoro ledwie kilka kropel wystarczyło, żeby zniechęcić człowieka do słodkiego na kilka tygodni, był to raczej słaby produkt. Bo przecież o to chodziło w biznesie, żeby klient wracał jak najczęściej. Chociaż to zapewne zależało od proporcji... hm, musiała zapamiętać ten pomysł. Teraz z resztą i tak nie było szans by go wcielić w życie. Z wiadomych powodów.
- Ale to była prawda! Zapytaj o to Florka! - nadęła lekko policzki, widząc, że Herbert jej nie wierzy. Brat co prawda nie był wtedy z nią w lesie, ale widział na własne oczy książkę z autografem a co ważniejsze... - Po tej wyprawie porządnie się pochorowałam i musiałam siedzieć w szpitalu - dodała mimo wszystko ten niezbyt wesoły szczegół. Jeśli jednak w ten sposób mogła go przekonać, to najwyraźniej trzeba to było ujawnić. Książki niestety pokazać mu nie mogła. Podczas dwóch ucieczek z domu Florence myślała tylko o zabraniu ze sobą najpotrzebniejszych rzeczy. Książki do nich niestety nie należały.
Alkohol chyba już ją lekko sieknął, wypicie niemal na raz dwóch szklanek wódki z manioku okazało się mieć dość spory wpływ na raczej drobną kobietę. Stąd też jej reakcje były już nieco przerysowane. Spojrzała na podsuwaną jej drożdżówkę, marszcząc lekko nosek, by zaraz potem podzielić się z Herbertem swoją mądrością: - Teraz już za późno. Z resztą, nawet jakbym zjadła całą, to by nie pomogło. Do picia trzeba jeść tłusto, wtedy... konsekwencje są mniejsze - poinformowała go, unosząc lekko palec do góry, niczym nauczycielka. A Florka tłusto dziś nie jadła. Niemniej, wzięła sobie jeszcze jeden kawałek drożdżówki i spałaszowała go ze smakiem. Tym razem dała radę się nie upaćkać. Nie planowała się upijać, nie spodziewała się, że alkohol Herberta aż tak bardzo ją sieknie. Miała tylko nadzieję, że z powrotem do domu nie będzie miała problemu. W razie potrzeby zawsze można było napisać do Floreana aby odebrał siostrę. Chociaż wolałaby tego uniknąć, spaliłaby się chyba przed bratem ze wstydu.
Z wdzięcznością przyjęła od Herberta szklankę, ale nawet chłód wody nie pomógł jej rozproszyć mgły, która powoli opadała na umysł kobiety. Przymknęła na moment oczy, rozkoszując się przyjemnością chwili - było jej ciepło, miło, miękko. Nieopodal wesoło trzaskał kominek. Cisza i spokój. Obok niej życzliwa dusza, Herbert Grey, mężczyzna, którego dotyk palił. Czuła się bezpiecznie, co nie zdarzało się wcale często. Oparła się wygodnie o poduszki kanapy - Jesteś super, wiesz Herb? - rzuciła nagle, spoglądając na mężczyznę z delikatnym uśmiechem, zaraz potem przymykając na moment oczy. A przynajmniej taki był plan. Zanim się jednak zorientowała, głowa opadła w dół, a oddech wyrównał się. Sen delikatnie, acz stanowczo pochwycił pannę Fortescue w swoje objęcia.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Salon - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Salon [odnośnik]28.03.21 18:52
Nie wiedział czy ten smak by pasował do lodów, on sam uważał go za mdły i zbyt słodki. Taki, który cię odrzuca, ale kto wie? Może Florka dałaby radę stworzyć z niego coś iście magicznego? Takiego, o co klienci by się zabijali? I chcieli jeszcze więcej?
Widział jak kobieta, którą zaprosił do siebie na zwykłe spotkanie chyba zaczyna mieć dość alkoholu. Cała ta opowieść wydawała się być bardzo nieprawdopodobna, ale czemu się dziwił w zasadzie? Przecież żyli w świecie magii, widywało się większe dziwy, które były niepojęte dla zwykłego człowieka, dla mugola, a dla nich stanowiło codzienność więc nie zwracali na to uwagi. Zmarszczył lekko brwi w zamyśleniu.
-Na pewno zapytam Florka - zapewnił z rozbawieniem w głosie widzą oburzenie na wypisane na twarzy czarownicy. - Wierzę, że spotkałaś słynnego pisarza.
Dodał jeszcze choć nie aż tak poważnie jakby chciał. Rozbawienie zdradziło go w ostatnim wypowiadanym słowie. Następnie patrzył jak ta drobna kobieta dzieli się z nim mądrościami życiowymi na temat alkoholu. Prawda, że zmieszała dwa i właśnie ją sieknął, aż sam by jej wcisnął tą drożdżówkę, ale na szczęście nie musiał tego robić. Florka sama spałaszowała kolejny kawałek ze smakiem. Dobrze, że o wodę się nie wykłócała. Może teraz nie pomoże, ale później kac może być mniejszy. Nie przewidział tego, że tak szybko się ulula, a może był powinien to zrobić. Na pewno nie pozwoli jej wracać w takim stanie do domu, kto wie gdzie by wylądowała. Jak będzie trzeba poprosi Hattie aby pomogła mu przekonać Florkę aby została w Greengrove Farm. Uśmiechnął się ciepło i kącikami ust słysząc ostatnie słowa czarownicy nim zapadła w objęcia morfeusza.
-No dobrze i co teraz? - Zapytał sam siebie patrząc na uśpioną twarz kobiety. Powoli wstał z kanapy i pochylił się aby wziąć ją na ręce tak aby się nie rozbudziła. Kiedy miał pewność, że trzyma ją stabilnie stawiając dokładnie kroki na schodach zaniósł ją do pokoju, gdzie ułożył śpiącą Florkę na swoim łóżku, a następnie przykrył dokładnie kocem. - Wyśpij się.
Powiedział cicho zakładając kosmyk jej włosów za ucho w geście, którego po samym sobie się nie spodziewał. Wycofał się cicho na palcach i przymknął drzwi. Nie chciał aby leżała na kanapie gdzie w każdej chwili może wpaść Hal wołając lub Hattie strzelając słoikami do przetworów. Na pewno jedno on sam musiał zrobić. Napisać list do Florka i to taki, aby nie skończyło się jego nagłym pojawieniem się w Dorset celem rozkwaszenia Herbertowi nosa. Następnie należało przygotować odpowiedni napar z ziół, który postawi Florkę na nogi kiedy się przebudzi.

|zt x 2


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]25.06.21 19:38
10 grudnia 1957

Kilka powodów stało za moim dobrym samopoczuciem. Po pierwsze, dawno nie wychodziłem z Oazy. Ta nieduża wyspa stała się moim domem, w którym spędzałem zdecydowaną większość czasu. Była piękna i czułem się tam bezpiecznie, więc nie powinienem narzekać, ale czasem... chciało się wyjść, po prostu. Zobaczyć coś innego, spotkać się z kimś innym. Pomału zaczynałem się czuć jak więzień tego malowniczego miejsca, co wcale nie było takim głupim skojarzeniem, zważając na listy gończe z moją twarzą, na których wyglądałem jak bandyta i wielki złoczyńca. Ja. Bandyta i złoczyńca. Musiało minąć sporo czasu zanim nauczyłem się z tym żyć.
Po drugie, poza zmianą miejsca miałem chęć zmienić wykonywane czynności. Głównie gotowałem, piekłem, wędziłem, suszyłem, kroiłem... Poza tym łowiłem, patroszyłem, łowiłem, łowiłem i patroszyłem. Wieczorami znajdowałem czas na lekturę, choć i tych nie miałem wielu – w Oazie książka była towarem deficytowym. Udało mi się pożyczyć kilka pozycji od Steffena, ale chyba i jego biblioteczkę już przejrzałem w całości. Dlatego wizja spędzenia dnia w domu Grey'ów na czymś innym, bo na nakładaniu zabezpieczeń i pułapek, miała być dla mnie miłą odskocznią.
Po trzecie... Chciałem się spotkać z Herbertem. Nie oszukujmy się, głównie dlatego wyczekiwałem tego spotkania. Florence spędzała u niego zbyt dużą ilość czasu, by uznawać to za przypadek. Oczywiście w swoich opowieściach ograniczała się do niezbędnego minimum, ale nie trzeba być geniuszem numerologii, żeby dodać dwa do dwóch. Coś zdecydowanie było na rzeczy, a ja tak naprawdę wiedziałem o Herbercie tyle co nic. Dużo podróżował i podarował Florence kawę – to są dwie główne informacje jakie posiadam na jego temat i niewiele można z nich wywnioskować. Tylko tyle, że musi być zaradny i ciekawy świata, no i oczywiście ma gest, bo kawa w dzisiejszych czasach była towarem niezwykle cennym.
Reasumując, przede wszystkim pojawiłem się u progu Greengrove Farm, by poznać Herberta Greya. Ubrany byłem w ciemnobrązowe spodnie i beżową koszulę, przysłoniętą ciemnym jesiennym płaszczem. Strój, który niekoniecznie krzyczał Florean Fortescue, ale większość z nich straciłem podczas różnych ucieczek. Musiałem zadowolić się tym szarym i nijakim ubiorem. Przed wyjściem szybko zjadłem smażonego okonia i zagryzłem go kilkoma kromkami suchego chleba (bez przypraw smakował źle, ale zacząłem do tego przywykać) i dotknąłem swojego miniaturowego pantofelka, dzięki któremu wygniecione ubrania stały się gładkie, czystsze i w ogóle porządniejsze.
Zapukałem.

Jem okonia i suchy chleb


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 2 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Salon [odnośnik]25.06.21 22:09
Jakiś czas temu zabezpieczenia domu zapewnił im Tonks, ale obydwaj z Halem wiedzieli, że to zdecydowanie za mało. Zwłaszcza teraz kiedy tak czynnie zaangażowali się w kolejne działania. Herbert do podziemia rekrutował ludzi, którzy nie bali się działać pod samym nosem władzy, a nie było to ani łatwe ani proste zadanie. Składał tym osobom na ręce nie tylko swoje życie, ale też innych osób, które im zaufały. W związku z tym Greengrove Farm, która ściągała coraz więcej zwolenników Longbottoma należało dobrze zabezpieczyć, tak by mieli szansę przetrwać pod naporem burzy.
Herbert stał na tyłach domu trzymając w dłoni kubek wypełniony sokiem malinowym rozcieńczonym wodą i patrzył jak śnieg kładzie się na drzewach i ziemi oraz przysłania całą szklarnię. Na śniadanie zjadł gotowane jajko i dwa pieczone ziemniaki. Ciężko było nazwać to ucztą, ale zapasy im się powoli kończyły. Czuł, że zleciał z wagi, w pasku musiał dorobić kolejne dziurki, a ubrania zaczynały na nim wisieć. Upił łyk napoju zastanawiając się jakie zabezpieczenia powinni teraz nałożyć. Pomocy miał mu udzielić Florean, zgłosił się do niego za namową Florki, która uparła się, że musi im jakoś pomóc. Nie znali się z bratem Florki zbyt dobrze. Ot parę razy wymienili kilka słów, ale żeby coś więcej, nigdy. Musiał wykazać się sporym zaufaniem skoro pojawiał się w domu Greyów, pomimo tego, że była na listach gończych, ale skoro działali z Michaelem i Just, być może okazali się godni zaufania na tyle, że nie bali się postawić stopy przy Greengrove Farm. Kiedy usłyszał pukanie do drzwi natychmiast zszedł z ganku na tyłach i skierował swoje kroki w stronę drzwi wejściowych. Nie wiedział, że oprócz tego, że czarodziej chciał realnie pomóc i nałożyć zabezpieczenia to przyszedł też lepiej poznać Herberta. Zobaczyć z kim ma do czynienia, sam Grey winien był to przewidzieć, ale na ten moment co innego zaprzątało mu myśli. Poza tym, nigdy nie zachował się niestosownie wobec Florki, więc nie brał pod uwagę testowania swojego charakteru przez mężczyznę. Otworzył drzwi aby w progu zetknął się ze spojrzeniem Floreana.
-Witam w skromnych progach Greyów. - Powiedział na powitanie i zachęcił czarodzieja aby wszedł do środka i choć na chwilę ogrzał się przy kominku, w którym już paliło się drewno. -Zapraszam. - Wskazał ciepły kąt. - Mogę jedynie uraczyć cienkim sokiem malinowym - Herbata skończyła się w zeszłym miesiącu, a o kawie można było zapomnieć.

|250ml soku malinowego, jajko i 2 ziemniaki


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]28.06.21 0:34
Herbert nie kazał długo na siebie czekać. Ledwie moje knykcie zetknęły się z chłodną powierzchnią drewnianych drzwi, a już stanęły przede mną otworem. Ciepłe powietrze owiało moją zmarzniętą twarz – zdążyłem już przywyknąć do ciepłej pogody w Oazie i zdecydowanie gorzej znosiłem mrozy, dlatego chętnie wszedłem do środka.
Ładnie tu macie – stwierdziłem, z zaciekawieniem rozglądając się po pomieszczeniu. Z wnętrza takiego domu można było wiele wyczytać o jego właścicielach. Z mojego przytulnego mieszkania na Pokątnej to w ogóle można było się dowiedzieć o mnie absolutnie wszystkiego, ale nawet mój nieduży kąt w chatce nr 69 nieśmiało szeptał: hej, tutaj mieszka Florian Fortescue. Książka o czarodziejskiej wojnie stuletniej obok poduszki, poplamiony fartuch przerzucony przez krzesło, Norvel śpiący na świeżo wypranej pościeli. Dlatego podchodząc do kominka, rozglądałem się uważnie, zauważając dużą ilość zdjęć i pamiątek na ścianach, a także regał, który aż uginał się od książek. Och, jak mnie ręce zaczęły świerzbić, żeby je wszystkie przejrzeć! Powstrzymałem jednak tę chęć, obiecując sobie, że zrobię to po pracy.
Cienki sok malinowy brzmi wyśmienicie – zaśmiałem się, ściągając z siebie nieco wilgotny płaszcz (śnieg zaczął nieśmiało spadać na ziemię pod postacią deszczu, ale niecierpliwie czekałem aż się odważy wszystko przykryć białym puchem). Nie spodziewałem się po Herbercie wielkiego poczęstunku; chyba każdego dotknął deficyt jedzenia, a w przyszłych miesiącach miało być tylko gorzej. Sok malinowy i tak brzmiał dość ekskluzywnie jak na warunki w jakich przyszło nam żyć.
Bardzo lubię Dorset. Daleko macie stąd na wybrzeże? – Zagadałem, próbując wyjrzeć za okno w ten sposób, by za daleko nie odchodzić od kominka, bo jednak właśnie tutaj było najprzyjemniej. Byle tylko Herbert nie kazał mi od razu wyjść na zewnątrz nakładać zabezpieczenia, to by było nieludzkie z jego strony, najpierw pokazać mi kominek, by minutę później z powrotem wygonić na zimno.
Ostatnio tutaj byłem... Ach, chyba na festiwalu lata w zeszłym roku – stwierdziłem i od razu spochmurniałem, bo przypomniałem sobie wszystkie piękne chwile, które spędziłem wtedy z Frances. Ja to jednak byłem mistrzem w psuciu sobie samemu humoru. Wystarczyło jedno skojarzenie, jedna myśl, która z zaskakująco dużą siłą ciągnęła mnie głębiej w dół rozpaczy.
A jeżeli chodzi o zabezpieczenia – oho, mój ratunek, przejście na inny temat, skupienie się na pracy. – Masz jakieś konkretne życzenia? Macie już jakieś założone? – Nie wiem na ile Herbert się na tym zna, ale obstawiam, że ma o zabezpieczeniach podstawowe pojęcie. Ja na ich miejscu nałożyłbym wszystko co się da i przemieniłbym ten dom w prawdziwą twierdzę, ale być może mam skrzywienie na tym punkcie.
I tak, Florianie, znowu się ciągniesz w głąb rozpaczy.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 2 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Salon [odnośnik]28.06.21 22:12
Nie miał zamiaru wyrzucać Floreana od razu na zewnątrz; nie uszło jego uwadze, że miał na sobie cienki płaszcz, a na zewnątrz temperatura nie była sprzyjająca. Zamiast tego pozwolił mu wejść do salonu aby ten skorzystał z ciepła jaki dawał ogień i mógł złapać chwilę wytchnienia. Wrócił po chwili z drugim kubkiem, w którym rozlany był sok malinowy rozcieńczony wodą.
-Typowy dom Greyów - Skomentował słowa czarodzieja patrząc po półkach pełnych książek oraz ogromnej ilości roślin, które zdawały się idealnie wtapiać w otoczenie. Podszedł do okna by uchylić jedną z jasnych kotar wskazując wyjście na ogród oraz linię lasu. -Kawałek, ale robiliśmy spacery do wybrzeża. Był to wtedy wypad na cały dzień. - Odpowiedział wskazując ścieżkę, która ginęła w gęstwinie. Na wspomnienie festiwalu lata westchnął głucho, jakby coś bardzo ciężkiego leżało mu na piersi i nie pozwalało wziąć swobodnego oddechu. Upił łyk soku malinowego zerkając na brata Florki. Festiwal zdawał się być wspomnieniem bardzo odległym, wręcz nierealnym. Sam wtedy na chwilę zjechał w rodzinne strony robiąc sobie przerwę od podróżowania. Przywiózł wiele nowych sadzonek oraz opisów egzotycznych roślin. Przez trzy kolejne dni wraz z bratem tworzyli nowe rabaty aby mogły się w szklarni rozwijać. Nikt wtedy nie myślał, że czeka na nich wojna domowa. Obydwaj przez chwilę byli pochmurni niczym gradowe chmury, ale Florean przeszedł zaraz do zabezpieczeń i Herbert mógł się dokładnie na tym skupić.
-Michael Tonks jakiś czas temu zakładał parę pułapek. - Zwróciła się do mężczyzny skupiając na nim spojrzenie niebieskich oczu. - Cave Inimicum, w szklarni zaś Widzimisię na Halbercie oraz Błyskotka i Cicho - Sza. Na drzwiach wejściowych Lepkie Ręce. Brakuje zabezpieczeń na tyłach domu. - Zaczął wyjaśniać jednocześnie wskazując miejsca, w których owe pułapki zostały postawione. -Zastanawiałem się czy jest możliwość nałożenia Nigdziebądź, Stary szewc albo Zawieruchę. Nie jestem jednak ekspertem więc może widząc w jakim położeniu i otoczeniu jest dom, masz sam swoje sugestie?
Wolał się zdać na doświadczenie i wiedzę Floreana; Grey był botanikiem, fascynowała go toksykologia roślin, podróżował wiele, ale nigdy nie zajmował się zabezpieczeniami. Choć zważywszy na to w jakich czasach przyszło im żyć, może lepiej aby jednak skierował swoją uwagę właśnie w tym kierunku?


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]01.07.21 0:25
Posiadanie domu blisko wybrzeża stało się moim nowym marzeniem. Po ostatnim Festiwalu Lata zakochałem się w Dorset i wyobrażałem sobie, że mógłbym się zagnieździć w takim ładnym domku na klifie. Mógłbym nawet założyć przydomowy ogródek i w wieku trzydziestu lat wieść życie emeryta – ta wizja ani trochę mnie nie przerażała, chętnie spędzałbym dnie w takim ciepłym miejscu z bogatą biblioteczką i bliskością morza. Co prawda wojna zniweczyła moje plany, ale wciąż tliła się we mnie nadzieja, że uda mi się wybudować ten dom.
Całe życie spędziłem w Londynie, więc taki dom na wsi to dla mnie atrakcja – zaśmiałem się, chociaż już od wielu miesięcy prowadziłem nieco pustelniczy żywot w Oazie, która według mnie już podchodziła pod kategorię wsi. Ale Oaza mimo wszystko była wyjątkowym miejscem, niepodobnym do niczego innego, wspaniałym i bezpiecznym, ale nie do końca takim, który spokojnie można nazwać domem.
O, to już macie całkiem sporo tych zabezpieczeń, nie jest źle – stwierdziłem, zastanawiając się w którym momencie stałem się ekspertem od magii defensywnej i zabezpieczeń domów. Jeszcze nie tak dawno temu byłem po prostu historykiem-lodziarzem, to niesamowite jak wiele może się zmienić w przeciągu roku! Zależało mi na tym, żeby faktycznie wykazać się okazałą wiedzą, skoro już jestem brany za specjalistę w tej dziedzinie. – Cave inimicum to absolutna podstawa – zgodziłem się, odsuwając się od kominka, bo już zaczęło mi się robić zbyt ciepło. – Błyskotka nigdy nie widziałem w akcji, ale bardzo bym chciał – atak na intruza brokatem? Aż przypomniała mi się moja misja z lordem Ollivanderem, kiedy rzucaliśmy fae feli na zagubionego olbrzyma. Nigdy nie zapomnę tamtego dnia.
Jasne, mogę nałożyć wszystkie trzy, chociaż przyznam, że nie przepadam za Szewcem, w zasadzie wystarczy zdjąć buty, żeby wejść do środka – wzruszyłem ramionami. Cóż, walka bez butów też mogła być jakimś utrudnieniem, szczególnie zimą. – Mogę jeszcze nałożyć Szklany dom na drzwi wejściowe. Wtedy drzwi stają się przezroczyste od wewnątrz, kiedy ktoś stanie po drugiej stronie – zaproponowałem, przypominając sobie wszystkie zabezpieczenia jakie znam. Nie znałem ich znowu jakoś szczególnie dużo, ale na pewno wystarczająco, żeby uprzykrzyć życie ewentualnemu wrogowi. – No to co, może od razu zacznę od Nigdziebądź? Nie ma co marnować czasu – odparłem, dopijając do końca rozcieńczony sok malinowy, swoją drogą bardzo smaczny. Dawno nie piłem czegoś, co smakowało inaczej niż woda. Odstawiłem brudną szklankę na drewniany stoliczek i stanąłem przed Herbertem zwarty i gotowy do działania.
I do rozmowy.
Jeszcze raz dziękuję za kawę, była przepyszna. Florence trochę mi o tobie opowiadała... Podobno dużo podróżowałeś, ale teraz chyba to nie jest możliwe, hmm? – Zagaiłem, delikatnie (jak słoń w składzie porcelany) przechodząc do meritum. Jednocześnie wskazałem dłonią na pomieszczenie obok, unosząc pytająco brew. Czy to tam są te tyły domu, o których wspominał? Kiedy tylko uzyskałem odpowiedź, zabrałem się do pracy. Uniosłem różdżkę, machając nią chwilę w powietrzu, aż nie wyczułem silniejszych wibracji magii. Były niewidoczne dla gołego oka, ale wyczuwalne pod palcami. Zacząłem je układać w... siatkę, powiedzmy, ciężko to opisać. W konkretny kształt, który miał zadziałać tak jak sobie tego życzę. Nigdziebądź było dość skomplikowanym zabezpieczeniem, dlatego wiedziałem, że nie uwinę się z tym w pięć minut. Ale chyba nic nas nie goniło, mnie na pewno nie. Cierpliwie układałem magię pod swoje dyktando.

Piję sok malinowy
Zakładam Nigdziebądź


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 2 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Salon [odnośnik]01.07.21 10:40
Londyn go pociągał, ale kiedyś. Teraz każda wizyta sprawiała ból i przygnębienie. Wracałam tam tylko dla Parszywego i wspaniałych ludzi, którzy tam przebywali. Niedoceniani i ignorowani przez Zakon, nadal nie rozumiał dlaczego jeszcze nikt tam nie zaczął działać by zachęcić tych ludzi do oporu, do pokazania, że w Londynie nadal bije serce sprawiedliwości.
-Odnalazłbyś się w takim domu? – Zapytał z zaciekawieniem, ponieważ niektórzy ludzie byli urodzeni do życia w mieście inni zaś by się w nim dusili. Życie na wsi było atrakcyjne na jakiś czas, celem spędzenia odpoczynku, ale na dłuższą metę mogło męczyć. –Staraliśmy się już jakoś zabezpieczyć. Nigdy nie wiadomo kiedy coś się wydarzy.
Rycerze mogli w każdej chwili uznać, że koniec podchodów i robią najazd na Dorset. Nie zdziwiłby się patrząc jak są butni i pewni siebie. –Jeżeli uważasz, że dane zabezpieczenie jest zbędne to nie będę się upierał. Ważne aby mama była bezpieczna.
Synowie się narażali; na własne życzenie wychodzili z domu i angażowali się w działania, które na pewno zostałyby odebrane jako jawny atak na panującą władzę. Należało zabezpieczyć Hattie na wypadek, gdyby to na niej szukano zemsty za ich poczynania. Widząc, że Florean jest gotowy do pracy odsunął się i wskazał drzwi bez zabezpieczeń dając czarodziejowi miejsce do działania. Wziął ze stołu opróżnioną szklankę po soku. Chciałby poczęstować czymś więcej, ale zwyczajnie nie mógł zbytnio naruszać i tak wątłych zapasów jakie mieli w swojej spiżarni. Miał nadzieję, że przyjdzie kiedyś czas gdy znów będą mogli cieszyć się królikiem w sosie musztardowym, siekanymi kotletami, ciastem śliwkowym czy chociażby pasztecikami dyniowymi. Na razie musiał mu wystarczyć cienki sok malinowy i parę kromek chleba.
-Florence wspominała, że wam tego brakuje. Choć tyle mogłem pomóc. – Odparł otwarcie odnosząc szklanki do kuchni by zostawić je w zlewie. Szybki ruch różdżką i gąbka poszła w ruch by je wyszorować. Wrócił do gościa słysząc kolejne pytanie. Mógł się spodziewać, że Florek nawiąże do tego, że jego siostra tu bywała. I nawet oczywiste było to, że mu o nim opowiadała. –Głównie Amazonia. Sprowadzałem rzadkie okazy roślin. Poznawałem piękno lasów deszczowych i historie jego mieszkańców. – Dodał jeszcze opierając się o ścianę i dając przestrzeń do nakładania zabezpieczeń – Skupiam się na innym działaniu. Miałem spisać wspomnienia w formie książki, ale ostatnio nie mam do tego głowy i czasu.
Zabierał się do tego od jakiegoś czasu, ale ilekroć siadał przed maszyną do pisania to nie miał siły ani chęci; jego myśli krążyły wokół innych zdarzeń.
-Jak wy się trzymacie? – Teraz on zapytał. Nie wiedział gdzie jest Oaza, ale wiedział o jej istnieniu. Nie potrafił sobie wyobrazić życia na wygnaniu.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Salon [odnośnik]04.07.21 12:41
Bardzo lubiłem Londyn i piekielnie za nim tęskniłem. Często łapałem się myśli, że pochodziłbym po zatłoczonej ulicy Pokątnej albo udałbym się do The British Museum, ale tak jak kiedyś, kiedy mugole jeszcze nic nie wiedzieli o naszym istnieniu. Wsiadłbym w metro z dobrą książką i przejechał w ten sposób pół miasta, pewnie ostatecznie mijając swój przystanek. Zjadłbym dobrego loda w tej niedużej budce przy Willoughby Street, gawędząc sobie ze starszym panem lodziarzem, prawdopodobnie wersją mnie samego z przyszłości.
Myślę, że tak. To byłaby fajna przygoda. Co prawda nie znam się na ogrodnictwie i w życiu nie zajmowałem się zwierzętami, ale myślę, że jakoś bym podołał – zaśmiałem się, choć w zasadzie już miałem styczność z wiejskim życiem w Oazie, które mnie nie odwiodło od tego szalonego pomysłu, rosnącego we mnie od czasu Festiwalu Lata. Jak tylko wojna się skończy... powtarzałem uparcie.
No nie wiadomo... – zgodziłem się, wzdychając lekko. Kto jak kto, ale akurat ja wiedziałem o tym najlepiej. Czasem zastanawiałem się jak po tym wszystkim jestem w stanie walczyć dalej i w ogóle normalnie egzystować, ale być może dotarłem do takiego etapu, w którym już ciężko z tego zrezygnować.
Herbert nie do końca połknął mój haczyk. Zamaskowałem swoje zniecierpliwienie lekkim uśmiechem, ale nie zamierzałem tak łatwo się poddawać. – Brzmi fascynująco – stwierdziłem zgodnie z prawdą. – Chętnie bym posłuchał twoich opowieści z podróży, na pewno przeżyłeś mnóstwo przygód – Amazonia! Przecież to drugi koniec świata! – Spędziłem pół życia z nosem w książkach, ale chyba nigdy nie czytałem niczego o czarodziejach w Amazonii – zreflektowałem się, że moja wiedza historyczna jest bardzo skoncentrowana na Wielkiej Brytanii i kilku okolicznych państwach, które na tę Wielką Brytanię wpływały. – Ale ja to ja, Florence to już w ogóle byłaby zachwycona! Chociaż ona pewnie zna większość tych historii, często się widujecie – oho, subtelna próba numer dwa. Nawet nie zerknąłem na Herberta, skupiając się na zakładaniu zabezpieczeń, ale niecierpliwie czekałem aż rozwiąże mu się język.
No dobra, to teraz Zawierucha. To moje ulubione zabezpieczenie, aż trochę żałuję, że nigdy nie widziałem go w akcji – spojrzałem krytycznie na pomieszczenie, zastanawiając się którą bitwę by tu wybrać. Było ich tak wiele, że aż poczułem, jak z tego intensywnego myślenia zaczyna boleć mnie głowa. – Wiem! Francusko-brytyjska bitwa czarodziejów z 1745 roku na wybrzeżu w Devon – postanowiłem, i już wyciągnąłem ręce do pracy, kiedy usłyszałem jak z ust Herberta pada to standardowe pytanie. Nie dałem się zaskoczyć, moja mina nie uległa zmianie, choć serce trochę, ociupinkę, zabolało. – Zważając na okoliczności jest naprawdę dobrze – odparłem, uśmiechając się przy tym lekko, bo... w zasadzie taka była prawda. Wiodłem w Oazie ubogie, ale spokojne życie. Czułem się tam bezpiecznie.
Nie pozostało mi nic innego jak zająć się zabezpieczeniem. Ta konkretna pułapka była trudniejsza od poprzedniej, a na pewno dużo bardziej czasochłonna. Wyczarowanie iluzji takiej bitwy wymagało uwzględnienia wielu faktów, dlatego stałem i machałem rękoma dobre kilkanaście minut. Nie wiem co w tym czasie robił Herbert, bo całkiem się wyłączyłem, układając magię tak, by odpowiednio zadziałała. Być może za bardzo czepiałem się szczegółów, ale chyba lepiej przesadzić w tę stronę, niż zrobić wszystko szybko i niedokładnie.

Nakładam Zawieruchę


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 2 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Salon [odnośnik]04.07.21 21:17
Czy Florian by się odnalazł w życiu na wsi? Być może znalazłby spokój i ukojenie kiedy to wszystko się skończy. Nie wiedział jak bardzo poszkodowany był brat Florki i jak wiele przeszedł w tym czasie. Stał trochę z boku aby nie przeszkadzać czarodziejowi w jego pracy, a jednocześnie mógł obserwować go w działaniu. Sam nie specjalizował się w nakładaniu zabezpieczeń więc widok kogoś jak to robił był poniekąd fascynujący.
-To prawda - Zgodził się.-Amazonia nie jest miejscem, w którym spotkasz wielu czarodziejów, ale mogę zapewnić o jej pięknie, które zachwyca i pragniesz ujrzeć jeszcze więcej. - Sam miał jechać tam tylko raz celem znalezienia nowych okazów roślin, a utknął na lata wymieniając się sporadycznie listami ze znajomymi, w tym właśnie z Florką, ale kontakt został całkowicie odnowiony w momencie kiedy Grey powrócił na dłużej do Anglii. Wyłapał tą chęć pociągnięcia go za język; nie winił Floriana, powinien się był spodziewać, że jako zatroskany, starszy brat będzie starał się wybadać Herberta. Zwłaszcza, że Florance bywała ostatnio częstym gościem w Greengrove Farm, mogło to wzbudzić podejrzenia. -Twoja siostra usłyszała parę opowieści, ale zapewniam, że nie wszystkie. Parę lat spędzonych w lasach deszczowych zaopatrzyły mnie w sporo historii. - Czuł się trochę jak na przesłuchaniu, ale z drugiej strony nie mógł udawać, że nie rozumie o co chodzi. -Florence jest bardzo miłą i ciepłą osobą. Niezwykle troskliwą. - Dodał jeszcze dając przestrzeń do nakładania kolejnych zabezpieczeń. Słyszał, że Zawierucha jest jedną z bardziej wymagających pułapek, a gdy była dobrze nałożona to jej efekt powalał na kolana. Grey miał jednak nadzieję, że nie będzie świadkiem uruchomienia zabezpieczenia w Greengrove Farm. -Jakkolwiek jest kuszące zobaczenie Zawieruchy w akcji, to nie chciałbym być tego świadkiem.
Kiedy czarodziej nakładał zabezpieczenia Grey udał się do salonu, gdzie znajdowały się książki oraz mapy by wyciągnąć fotografie z Amazonii, te same, które pokazywał Florence.
-Nie wiem czy wspominała, ale w lasach deszczowych żyje wiele odmian motyli są fascynujące, a dokładnie ich zachowania. To motyle wędrowne. - Wyciągnął w stronę mężczyzny fotografię, która ukazywała ogromne skupisko motyli o pomarańczowych skrzydłach. On sam był większym znawcą roślin, ale wiedział, że te nie raz nie wzbudzają takiego zachwytu jak stworzenia więc to o nich najczęściej opowiadał. -W trakcie wędrówki jedno pokolenie motyli umiera i nigdy nie dociera do celu, robią to kolejne. Natura bywa przedziwna i czasami ciężka do zrozumienia.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach