Arena #12
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #12
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Skrzywił się nieznacznie, jego nadgarstek drgnął, zepsuł to zaklęcie. Zły początek - czy był zwiastunem równie złej potyczki? Puścił jego uwagę mimo uszu, milcząc jak grób zgodnie z dobrą manierą, rzucając mu jedynie nienawistne spojrzenie - spojrzenie, które zaraz napotkało świetlistą smugę, rzuconą przez niego w odwecie. Commotio, prąd, niedobrze, słyszał drugą inkantację - Orbis - nie mógł już jednak dostrzec efektów zaklęcia. Cofnął się ledwie pół kroku, zachowując właściwą postawę, po czym wykonał dłonią owalny gest, szybko, oby nie za szybko, wyrzucając z siebie inkantację zaklęcia tarczy:
- Protego! - Ostatnie, czego chciał, to dać się powalić jemu - Mulciberowi. Nie mogło mu przecież pójść tak łatwo, nie z nim. Świetlista poświata winna ochronić go przed ciśniętym urokiem i oddzielić pasem białej magii od... kata. Z wyciągniętą przed siebie różdżką napiął mięśnie, dokładając do utworzenia tarczy wszelkiego wysiłku; musiał zatrzymać jego magię.
- Protego! - Ostatnie, czego chciał, to dać się powalić jemu - Mulciberowi. Nie mogło mu przecież pójść tak łatwo, nie z nim. Świetlista poświata winna ochronić go przed ciśniętym urokiem i oddzielić pasem białej magii od... kata. Z wyciągniętą przed siebie różdżką napiął mięśnie, dokładając do utworzenia tarczy wszelkiego wysiłku; musiał zatrzymać jego magię.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 84
'k100' : 84
Zdołał to zrobić - jasna poświata uformowała się w tarczę, silną i twardą jak głaz, która nie tylko uchroniła go przed rzuconym zaklęciem; Brendan usłyszał charakterystyczny dźwięk odbijanego zaklęcia - urok Ramseya pomknął wprost ku niemu. Najrozsądniej było pokonać przeciwnika jego własną bronią - najmniej spodziewanie i często najskuteczniej. Tacy jak on z pewnością lubili korzystać z zaklęć, których sami woleliby nie zostać ofiarami. Ale - wiedział, że nie mógł zwlekać. Ledwie ustrzegł się przed zaklęciem, a już cofnął różdżkę, przestając podtrzymywać zaklęcie obronne - i nim jasna mgła protego całkowicie rozmyła się w powietrzu, cisnął przez nią kolejnym zaklęciem, za cel obierając sobie rękę, w której Ramsey trzymał różdżkę.
- Plegia - wyrecytował ostro, twardo, szybko, nie zauważając własnych zaciśniętych mięśni szczęki. Wyciągnął dłoń z różdżką mocno przed siebie, zamaszyście, z powrotem przesuwając się o krok w przód.
- Plegia - wyrecytował ostro, twardo, szybko, nie zauważając własnych zaciśniętych mięśni szczęki. Wyciągnął dłoń z różdżką mocno przed siebie, zamaszyście, z powrotem przesuwając się o krok w przód.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 18
'k100' : 18
Za bardzo chciał — niedobrze. Starał się. Skupiał się na tym, by wygrać. Denerwował się. Właśnie dlatego drugie z zaklęć nie wyszło. Za bardzo chciał. Gdy pomknęło gdzieś obok poprzedniego, wypuścił powietrze z płuc, wciąż tak samo nieustępliwie wpatrując się w Brendana i tak samo szeroko się uśmiechając. Trzask odbijanego zaklęcia sprawił, ze instynktownie cofnął się o krok i zacisnął różdżkę mocniej w dłoni, by po chwili tak jak jego rywal, obronić się przed własnym zaklęciem.
— Protego!— rzucił odruchowo, tak, jak rzuca się "proszę", gdy ktoś puka, choć nie czeka pod drzwiami i od razu wchodzi do środka. Nie myślał o tym, że powinien być uważniejszy, dokładniejszy. Nie był niechlujem, zawsze przykładał wagę do rzucanych zaklęć, ale przywykł do postawy ofensywnej, nie defensywnej. Nie zamierzał tego zmieniać nawet teraz przed aurorem, z którym walkę w myślach toczył już od dawna, nim jeszcze obaj dowiedzieli się, że staną razem na deskach klubu pojedynków.
— Protego!— rzucił odruchowo, tak, jak rzuca się "proszę", gdy ktoś puka, choć nie czeka pod drzwiami i od razu wchodzi do środka. Nie myślał o tym, że powinien być uważniejszy, dokładniejszy. Nie był niechlujem, zawsze przykładał wagę do rzucanych zaklęć, ale przywykł do postawy ofensywnej, nie defensywnej. Nie zamierzał tego zmieniać nawet teraz przed aurorem, z którym walkę w myślach toczył już od dawna, nim jeszcze obaj dowiedzieli się, że staną razem na deskach klubu pojedynków.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 52
'k100' : 52
Wyczarowana tarcza okazała się zbyt słaba, zaklęcie przebiło się przez nią i ugodziło Ramseya. Gdy tylko wiązka światła zetknęła się z jego ciałem przeszedł do prąd. Poraził go elektryczny ładunek wywołany z jego własnej różdżki. Towarzyszył temu specyficzny dźwięk, przemykający z jednego ucha do drugiego. Nieprzyjemny, stawiający wszystkie włoski do pionu. On sam zaś czuł jak przenika wszystkie mięśnie, jak wędruje w jego ciele, ponagla krew do szybszego krążenia, serce do silniejszego bicia. Ból przemknął jak dreszcz wzdłuż kręgosłupa, otępił go na chwilę, zaburzył równowagą, więc zatoczył się, prawie upadł. Podparł się w ostatniej chwili, nie zamierzając przed Weasleyem padać na kolana(nawet jedno). Będzie uparcie tkwił w pionie póki nie zasłabnie, póki nie będzie wymagał pomocy medycznej.
—Jinx— wypowiedział szybko i miękko, celując w niego różdżką, trochę z dołu, lecz nie chciał tracić cennego czasu na ponowne ustawianie się. Traktował ten pojedynek dość poważnie.
—Jinx— wypowiedział szybko i miękko, celując w niego różdżką, trochę z dołu, lecz nie chciał tracić cennego czasu na ponowne ustawianie się. Traktował ten pojedynek dość poważnie.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Odbite zaklęcie, które uderzyło Mulcibera, nie wzbudziło w Brendanie poczucia satysfakcji w najmniejszym stopniu - w trakcie rzucania drugiego, przez mgłę protego, jego widoczność była zbyt słaba, by odnalazł cel ataku, zaklęcie chybiło - co dawało Ramseyowi oczywistą przewagę w tym pojedynku, przewagę, która była mu wybitnie nie w smak - chodziło o coś więcej niż sportowy pojedynek, obydwoje o tym wiedzieli - i przewagę, której nie miał najmniejszego zamiaru ustępować. Był silny, nie upadł - co, musiał przyznać przeciwnikowi, było imponujące. Mimo bólu cisnął zaklęciem - bardzo silnym zaklęciem, a Brendan musiał reagować szybko. Zrezygnował z obrony, urok podciął go nogi i powalił, auror wsparł się lewą dłonią o posadzkę areny - prawą ciskając zaklęcie.
- Confundus! - unosząc wzrok spode łba, z wolna spinając mięśnie do powstania z posadzki; nie mógł tracić czujności, nie mógł spuścić go z oka. To był przecież dopiero początek.
- Confundus! - unosząc wzrok spode łba, z wolna spinając mięśnie do powstania z posadzki; nie mógł tracić czujności, nie mógł spuścić go z oka. To był przecież dopiero początek.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 50
'k100' : 50
Rzuciwszy urok, poderwał się z posadzki areny, ignorując pulsujący ból w kolanie - drobne potłuczenie nie potrafiło go zdekoncentrować. Chwiejnie, ale powstał, odnajdując równowagę w pewniejszej postawie i uważnie rozstawionych stopach; wciąż zaciskał palce na drewienku wiernej jak pies różdżki. Był jeszcze bardziej wkurzony - padać przed kimś takim jak on urągało nie tylko jego dumie, ale i jakiemukolwiek poczuciu dobrego smaku. Ale jeszcze zdoła się odbić - głęboko w to wierzył. Nie zwlekając, ostrożnie szafując czasem, poruszył nadgarstkiem, miękko wypowiadając inkantację kolejnego uroku:
- Steleus - Ostro, szybko, podniesionym głosem, ale tym razem bez krzyku; nerwy na wodzy, Weasley, musisz się bardziej skupić, jeśli chcesz wyjść z tego zwycięsko.
- Steleus - Ostro, szybko, podniesionym głosem, ale tym razem bez krzyku; nerwy na wodzy, Weasley, musisz się bardziej skupić, jeśli chcesz wyjść z tego zwycięsko.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 88
'k100' : 88
Lekki posmak satysfakcji wynagrodził mu gorycz po dość silnym porażeniu, którego skutki wciąż w ciele odczuwał. To jedno, świetnie odbite zaklęcie wystarczyło, by go osłabić. Nie pokonało w nim jednak ducha walki. Zrodziło chęć zemsty. Dlatego zadarł brodę wyżej, gdy oponent upadał. Już się nie uśmiechał. Czujnie go obserwował, starając się nie myśleć o mijającym czasie, o punktach, o inkantacjach, których jeszcze użyją. Istniało tu i teraz. I celował różdżką w leżącego rudzielca, który bardzo sprawnie zareagował. Musiał, nie było innego wyjścia. Nie lekceważył ani przez moment. Był dobrym czarodziejem i na jego nieszczęście, pewnie bardzo dobrym aurorem.
Zaklęcie za zaklęciem, od razu. Bez zbędnej zwłoki. Bez wahania. Liczył, że zareagował wystarczająco sprawnie, by się uratować. Miał nadzieję, że jasna poświata rozchyli się przed nim i ochroni go przed skutkami wypowiedzianych w jego kierunku inkantacji.
- Protego.
Zaklęcie za zaklęciem, od razu. Bez zbędnej zwłoki. Bez wahania. Liczył, że zareagował wystarczająco sprawnie, by się uratować. Miał nadzieję, że jasna poświata rozchyli się przed nim i ochroni go przed skutkami wypowiedzianych w jego kierunku inkantacji.
- Protego.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 81
'k100' : 81
Kraniec jego szarawej różdżki z drewna judaszowca rozbłysnął błękitnym blaskiem. Jasna tarcza rozlała się przed nim, osłaniając go przed skutkami zaklęć, których nie zamierzał na sobie sprawdzać. Wchłonęła je i zniknęła. Zmrużył oczy, spiął ramiona. Musiał skupić się na swoim przeciwniku, na wygraniu pojedynku; na wygraniu pierwszej bitwy w całej tej żałośnie śmiesznej batalii jaką toczyli od dłuższej chwili choć żaden nie rzucił drugiemu rękawicy.
Obrócił różdżkę w dłoni, wygodniej ją układając i szybko odszukał w głowie nieskomplikowane zaklęcie, którym mógłby go uraczyć. Upierdliwe. Złośliwe.
- Furnunculus- wypowiedział szybko, na jednym wdechu, nie tracąc chwili, która mogłaby okazać się dla niego zgubna, gdyby jego rywal pochwalił się lepszym refleksem i zaskoczył go reakcją dokładnie w tej samej chwili.
Obrócił różdżkę w dłoni, wygodniej ją układając i szybko odszukał w głowie nieskomplikowane zaklęcie, którym mógłby go uraczyć. Upierdliwe. Złośliwe.
- Furnunculus- wypowiedział szybko, na jednym wdechu, nie tracąc chwili, która mogłaby okazać się dla niego zgubna, gdyby jego rywal pochwalił się lepszym refleksem i zaskoczył go reakcją dokładnie w tej samej chwili.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Arena #12
Szybka odpowiedź