Wydarzenia


Ekipa forum
Sklep z kociołkami
AutorWiadomość
Sklep z kociołkami [odnośnik]01.07.15 20:34

Sklep z kociołkami

★★
Gdy kolejne łatanie domowymi sposobami starego kociołka nie przynosi oczekiwanych efektów, nie warto ryzykować przeciekającym denkiem. W sklepie prowadzonym przez czarodzieja w średnim wieku, Patricka Cornwella, którego rodzina cieszy się nieskazitelną opinią dostarczając niezawodne produkty wysokiej jakości, znajdziesz wszystko czego potrzebujesz. Kociołki cynowe, miedziane, mosiężne, a także te z metali szlachetnych; w rozmiarach 1, 2, i 3 oraz tych nietypowych - składanych, kieszonkowych lub ogromnych, zawieszanych na stałe. Jeśli jesteś zwolennikiem udogodnień na pewno docenisz te samomieszające lub wskazujące temperaturę przygotowywanego wywaru. Od kilku miesięcy w półświatku miłośników eliksirów krąży plotka, jakoby Cornwell zajmował się opracowywaniem nowego cudu - kociołka ostrzegającego przed popełnieniem błędu w instrukcji.
Wczesnej sklep znajdował się na ulicy Pokątnej, jednak przez narastające niepokoje związane z działalnością zwolenników Grindelwalda, właściciel podjął decyzję o przeniesieniu działalności właśnie tutaj, w samo centrum spokojniejszego London Borough of Bexley.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:34, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sklep z kociołkami Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]01.08.16 0:08
Para nr 9

Szkolenie aurorskie codziennie przynosiło jakieś nowości. Pełne siniaków treningi, wycieńczające ćwiczenia mające podtrzymać kondycję, czy zgłębianie coraz to bardziej absurdalnych przypadków łamania czarodziejskiego prawa absorbowało Josephine do tego stopnia, iż wręczone jej zadanie wydawało się być obrazą posiadanych przez nią umiejętności. Mianowicie, osoba prowadząca szkolenie, wręczyła kursantce pergamin z zamówieniem na kociołki, które miała złożyć w konkretnym sklepie.
Będąc na miejscu, musiała niezmiernie uważać, by nie strącić z półek czegokolwiek, co właściciel posiadał w asortymencie, a który właśnie żywo dyskutował z Inarą na temat proporcji i kolejności dodawania składników. Byli zaabsorbowani swoim towarzystwem do tego stopnia, iż nie dostrzegli nadciągającej katastrofy. Tuż za plecami Inary bulgotał niebezpiecznie wielki kocioł wypełniony szlamowatym roztworem. Jego konsystencja zwiastowała kłopoty, które nadeszły szybciej niż dało się wypowiedzieć słowo Quidditch. Część mieszaniny gwałtownie wystrzeliła w powietrze, chlapiąc na nowiutkie egzemplarze ustawione na półkach, a chwilę później sam, wyjątkowo gorący, kociołek podskoczył, rozlewając swoją zawartość na koszyczek drogich ingrediencji, które Inara otrzymała chwilę wcześniej celem dostarczenia ich do ojca pracującego w Świętym Mungu. Obie panie skończyły z dziurami w szatach powstałymi na skutek żrących właściwości rozlanej substancji, co więcej w Josephine trafił w głowę najmniejszy z cynowych kociołków, powodując otępienie godne mistrzowsko rzuconego zaklęcia Confundus.
O nie — wychrypiał czarodziej za ladą, patrząc na powstały bałagan. — Pani składniki... moje kociołki... co za katastrofa... co ja zrobię?
A co zrobią Inara i Josephine? Czy zdadzą się na gest dobrej woli i pomogą mężczyźnie w sprzątaniu? Rozpacz czarodzieja nie sięgała serc z kamienia, a szlamowata substancja właśnie wyżerała dziurę w blacie stolika pokazowego. Decyzja musiała być podjęta szybko.

Datę spotkania możecie założyć sami. O skończonym wątku z rozwiązaną sytuacją możecie poinformować w doświadczeniu. Czara Ognia nie kontynuuje z Wami rozgrywki. Wszystko jest w Waszych rękach.
Miłej zabawy!  

Czara Ognia
Czara Ognia
Zawód : n/d
Wiek : 0
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Konta specjalne
Konta specjalne
https://www.morsmordre.net/t437-szukam-towarzystwa#1153 https://www.morsmordre.net/u731contact https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t437-szukam-towarzystwa#1153 https://www.morsmordre.net/t437-szukam-towarzystwa#1153
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]07.08.16 22:13

3 luty 1956


Dzień jak co dzień. Josephine spodziewała się treningu albo chociaż przeglądania książek i nauki czy to nowych zaklęć lub zgłębiania szczegółów kolejnych spraw. Pomimo że kandydowała na aurora, to wciąż doskonale czuła się wśród grubych, zakurzonych woluminów. Uroki pozostałości po krótkim stażu na całkiem odmienne stanowisko, jednak to dobrze, dzięki takiej drobnostce czuła się o wiele pewniej. Dzisiejsze zlecenie w pierwszej chwili wzięła za żart, czyż nie miała się rozwijać? W skrytości ducha liczyła na zadanie, takie prawdzie… Polegające na wytropieniu czarnoksiężnika albo choćby patrolowaniu ulic! Dlatego nic dziwnego, że mina jej zrzedła, a wkrótce pojawiła się złość. Jak miała zostać dobrym aurorem, skoro marnuje czas na zakup kociołków? Nie lubiła przełożonego McLaggena, zbyt często sprowadzał stażystów do poziomu zera, pokazując im własną wyższość; szczególnie paskudnie traktował kobiety, jakby zawód aurora był zarezerwowany tylko dla płci brzydkiej. Najwyraźniej tym razem stwierdził, że nie nadaje się do czegoś ambitniejszego. Ze złością opatuliła się płaszczem, gdy wkroczyła na ulice Londynu – niestety, najbliższy sklep z kociołkami znajdował się w innej dzielnicy, więc pozwoliła sobie na teleportacje. To miał być szybko zakup i powrót do Ministerstwa, by oddać się pożyteczniejszym zajęciom – oczywiście, o ile McLaggen nie wymyśli dla niej czegoś równie ambitnego. Josie miała jednak nadzieje, że Weasley wezwie ją do siebie i uratuje przed parszywymi pomysłami szowinisty.
Dzwonek u drzwi oznajmił jej przybycie. Weszła do środka i przez chwilę przyglądała się poustawianym kociołkom. Dotransportowanie ich wcale nie będzie takie łatwe jakby się można było spodziewać – dwanaście rozmiaru 1 i pół tuzina tych większych. Jo westchnęła z rezygnacją – najwyraźniej będzie musiała zrobić kilka kursów z zakupionymi kociołkami. Miała tylko nadzieję, że kominek w sklepie jest podpięty do sieci fiuu. Zauważyła, że sprzedawca jest zajęty rozmową, której nie chciała przerywać. Nagle przestało jej się śpieszyć, a cała złość przekształciła się w rezygnacje. Spokój trwał zaledwie kilka kolejnych sekund. Josie patrzyła, lecz nie zareagowała w porę. Jej ręka powędrowała za pazuchę płaszcza, tam gdzie znajdowała się różdżka… Właśnie w tym momencie zawartość kociołka zabulgotała po raz ostatni i znalazła się na wszystkim w pobliżu kilku metrów. Na kociołkach, blacie, koszyczku ze składnikami, a także płaszczu i dłoni odzianej w rękawiczkę. Josie szybko ściągnęła materiał z dłoni, by drobinki eliksiru nie poparzyły skóry – rękawiczki raczej już nic nie uratuje, podobnie jak płaszcza, który przecież wybrała niedawno z Minnie; ile razy go ubrała? Trzy? Nie zdążyła nawet podnieść rozgniewanego wzroku na sprzedawcę, który narzekał na zniszczone kociołki, gdy poczuła silne uderzenie w głowę jakby uderzyła mocno w ścianę. Jęknęła głośno, być może zwracając na siebie uwagę. Uderzenie skutecznie ją oszołomiło i by nie upaść, chwyciła się jednej z półek, zrzucając przy tym kilka ustawionych tam kociołków. Na Merlina! Czyżby dziś prześladował ją jakiś pech?
[bylobrzydkobedzieladnie]
Josephine Fenwick
Josephine Fenwick
Zawód : przyszła aurorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W całym magicznym świecie gasną światła. Nie ujrzymy ich już za naszego życia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3390-josephine-fenwick#58313 https://www.morsmordre.net/t3429-poczta-josephine#59532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f129-enfield-lavender-hill-145-8 https://www.morsmordre.net/t3519-skrytka-bankowa-nr-855#61428 https://www.morsmordre.net/t3428-josie#59531
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]11.08.16 23:29
- Trzy i pół? Jest pan pewien? Do tej pory zawsze dodawałam dwie i nigdy eliksir się nie popsuł po kilku dniach! - marszczyła brwi, próbując wytłumaczyć właścicielowi sklepu, że wystarczyła drobna zmiana, by specyfik działał dłużej. Wiedziała, że wiele receptur ulegały modyfikacjom i każdy alchemik starał się stworzyć coś własnego, a w tym przypadku była pewna swojego - Czarne jagody mają zbyt intensywną esencję, by udzielać ich w takiej ilości. A jak pan sam wie - im silniejszy płomień, tym szybciej zgaśnie..przynajmniej jeśli chodzi o alchemię - podkreśliła jeszcze i widziała jak mężczyzna oplata dłonią brodę, uparcie twierdząc, że nie miała racji, chociaż robił to uprzejmie, przyglądając się jej ciemnym oczom, jakby chciał tam znaleźć krztynę fałszu. Oczywiście, ze była młodsza doświadczeniem, ale zdarzało się, że stare receptury wymagały udoskonalenia.
W ręku wciąż trzymała koszyczek z zakupionymi jeszcze przed chwilą składnikami. ostatnimi czasu dużo częściej musiała dbać o ich dopływ, nie tylko ze względu na przeprowadzane badania ale i własną fascynację. W drugiej dłoni, obleczonej w rękawiczkę, trzymała wspomniane czarne jagody, opakowane w słoiczku i zerkające na zza szklanej bariery, niby żabie oczka. Porównanie wywołało w niej uśmiech i z tym wyrazem odwróciła się, gdy usłyszała charakterystyczny dźwięk dzwonka, sygnalizujący wejście kolejnego klienta. A właściwie klientki. Alchemiczka zwróciła uwagę na jasne pasma włosów i przejrzyście niebieskie oczy, w których pełgało zmęczenie. dziewczyna zajęła się jednak wystawionymi na półkach kociołkami, dlatego czarnowłosa wróciła do przerwanej, a właściwie zawieszonej (w uśmiechu) rozmowy.
Powinni byli usłyszeć. Instynkt alchemika widocznie zbytnio skupił się na wskazywaniu błędu w recepturze adwersarza, by wyczuć niebezpieczeństwo, które czaiło się a właściwie bulgotało za ich plecami. I wraz z mlaszczącym dźwiękiem maziowatej eksplozji, pojawił się chlupot rozlewanej cieczy i towarzyszący mu, delikatny swąd wypalanej dziury - na rękawie jej płaszcza, na kapturze opadającym na ramiona i - o zgrozo - niemal w zwolnionym tempie zwróciła twarz ku trzymanym skarbom, by zarejestrować, jak substancja przecieka (albo przegryza się) przez brzegi koszyczka, by dotrzeć do zawartości. Pal nieśmiałku ubrania, ale ingrediencje!
W pierwszej sekundzie rozgrywanej, maziowej katastrofy, szarpnęła za koszyczek, odstawiając go na podłogę. W drugiej ściągała ciemnobordowy płaszcz z siebie, by materiałem zetrzeć spływające po słoiczkach substancje. W kolejnej usłyszała dziwny, głuchy dźwięk uderzenia. jasnowłosa dziewczyna niemiło zaatakowana przez cynowy kociołek chwiała się właśnie na nogach. Inara zerwała się z miejsca, potykając o rozlaną na podłodze maź (i prawdopodobnie stapiając podeszwę), by dotrzeć do źródła - W porządku? - chwyciła nieznajomą za ramię, zaglądając jej w twarz, by usłyszeć lament właściciela. I rzeczywiście, sklep z kociołkami prezentował się...co najmniej w opłakanym stanie. Łącznie z nimi samymi. Zerknęła na swoją różdżkę. Przynajmniej ta, bezpiecznie schowana w kieszeni nie doznała żadnego uszczerbku.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Sklep z kociołkami 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]14.08.16 23:18
Czyż mogła spodziewać się, że tak proste, aczkolwiek dość uciążliwe zadanie może okazać się jeszcze gorsze do wykonania? Dostarczenie kociołków uwłaszczało jej możliwościom i ambicjom - jedynie pocieszała ją myśl, że każdy auror kiedyś przechodzić przez to samo. Musiało tak być; w końcu w szeregach tej elitarnej jednostki pracowały kobiety, przez co dyskryminacja ze względu na płeć byłaby czymś niepojętym. Rwała się na ulice, marzyła o swoim pierwszym patrolu - i własnie, być może był to błąd nowicjusza, który sprawiał, że poza ćwiczeniami treningowymi została uziemiona w biurokracji i dostawach kociołków?
Świat przyciemniał, gdy oberwała w głowę. Odruchowo zacisnęła powieki, jakby jakoś to mogło zredukować ból - a być może w taki sposób chciała ochronić się przed otępiającymi mroczkami? Fala bólu przypominała mroźne powietrze, które w ostatnich miesiącach nadgorliwie kąsało jej odsłoniętą skórę przy wejściu z ciepłych pomieszczeń; ból podobnie jak lodowe igiełki wpijał się przez cienką skórę na skroni wprost przez czaszkę aż do wrażliwego mózgu. W następnej chwili przeniosła dłoń w obolałe miejsce, niepewnie go dotykając, jakby w obawie, że znajdzie tam lepką posokę. Nic z tych rzeczy - poza nieprzyjemnym wrażeniem pozostała w jednym kawałku, względnie nieuszkodzona... No może nabiła guza, który wykwitnie na jej głowie w niedługim czasie. Cóż, jedynie mogła cieszyć się, że oberwała najmniejszym rozmiarem najlżejszego kociołka. Pomimo chwili otępienia wyczuła dłoń na swoim ramieniu i usłyszała zatroskany głos, najpewniej należący do kobiety, która wcześniej dyskutowała ze sprzedawcą. Niepewnie otworzyła oczy, skupiając się na rozmazanej twarzy dziewczyny... Łzy bólu przyćmiły jej widok równie skutecznie co pulsujący ból. Dłoń powędrowała do kieszeni płaszcza po haftowaną chusteczkę, którą szybko otarła oczy, by ponownie móc widzieć. - Taak, w porządku... Dziękuję - odpowiedziała lekko niepewnym głosem na pytanie nowej towarzyszki, która okazała się być dość młodą, o wiele niższą od niej istotą - za to cechującą się arystokratycznymi rysami twarzy, które teraz nakrył cień strapienia i troski. Skupiała się na jej twarzy, dzięki której mogła skoncentrować się na czymś innym niż bólu, który powoli ustępował. Trwało to zaledwie krótką, lecz wystarczającą chwilę, by wyrwała się z amoku - powoli przypominała sobie, co tak właściwie się stało; w momencie odczuła szok, że proste zadanie właśnie wyślizga jej się z pomiędzy palców... Jeśli nie dostarczy tych kociołków, to narazi się na ośmieszenie i większą ilość podobnych albo bardziej nudnych zadań; na Merlina, nie mogła do tego dopuścić! Od razu się ożywiła, otworzyła przytomne już oczy, w których zagościło ewidentne przerażenie. - Niech to psidwak kopnie, tylko nie kociołki! - wykrzyknęła, gdy wzrokiem oszacowywała starty. Być może część z asortymentu została oszczędzona, jednak czy nie będzie ich zbyt mało? Jednak to była jedna z tych sytuacji, gdy należało działać natychmiast - tylko wprawne działania były w stanie uratować kociołki i... składniki. Dopiero teraz dojrzała koszyczek na podłodze, który został już względnie oczyszczony z cieczy, która przeżarła jego delikatną konstrukcje podobnie jak ich płaszcze. - Tergeo - wypowiedziała dokładnie, gdy wyciągnęła z pod płaszcza różdżkę o jasnym drewnie, szczęśliwie nienadjedzoną przez żrącą substancje. Och, naprawdę, nie była w stanie wyobrazić sobie cóż to był za eliksir i że ktoś - kto nie był nią - potrafił tak go zepsuć. Właściciel był sam sobie winien, lecz nie mogła opuścić sklepu, dopóki nie otrzyma tego po co przyszła. Skierowała różdżkę na te kociołki, które dało się jeszcze uratować. Po uderzeniu była wciąż rozkojarzona, a zaklęcia czyszczące nie należały do jej najmocniejszych stron, jednak lamentowanie nad rozlanym mlekiem - a raczej paskudną substancją - na nic się tutaj nie przyda.
Josephine Fenwick
Josephine Fenwick
Zawód : przyszła aurorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W całym magicznym świecie gasną światła. Nie ujrzymy ich już za naszego życia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3390-josephine-fenwick#58313 https://www.morsmordre.net/t3429-poczta-josephine#59532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f129-enfield-lavender-hill-145-8 https://www.morsmordre.net/t3519-skrytka-bankowa-nr-855#61428 https://www.morsmordre.net/t3428-josie#59531
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]14.08.16 23:18
The member 'Josephine Fenwick' has done the following action : rzut kością


'k100' : 88
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sklep z kociołkami Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]11.09.16 18:34
Spotkania w sklepach nieczęsto kojarzyły się Inarze z czymś...emocjonującym. Nie przykładała większej wagi do zakupów, tak uwielbianych przez większe grono szlachcianek. Przynajmniej, jeśli sprawa nie dotyczyła alchemii. Wybieranie kolejnych ingrediencji, dyskusje o właściwościach poszczególnych eliksirów zdawał się być na właściwym porządku. Znała właściciela sklepu z kociołkami, co jakiś czas oddając się rozmowie na temat kolejnych receptur, czy ciekawostek ze świata eliksirów. Starszy mężczyzna był skarbnicą wiedzy, z której panna Carrow sączyła skrawki wydzielanych informacji. Nie każdy alchemik dzielił się swoim doświadczeniem, ale zdobyła zaufanie właściciela sklepu na tyle by pozwolił jej zerknąć na świat jego oczami. Oczywiście do czasu, gdy nie rozegrała się mała, kociołkowa katastrofa, bardzo skutecznie skupiając na sobie uwagę wszystkich zebranych.
Pierwsza interwencja przyniosła minimalny skutek. Uratowane z jej koszyczka składniki oddzieliła od tych, które nie nadawały się już do użytku. Inara nie chciała nawet wyobrażać sobie, jaki efekt przyniosłaby "ulepszona" wersja piołunu, czy skrzeloziela. Chociaż...dla czysto eksperymentatorski ducha, może jednak warto je zachować?...
Potrząsnęła głową, wycierając pozostałości nieszczęsnej substancji z jednego słoiczka, a sam płaszcz rzuciła obok, czując jak jego gładka materia zaczyna się marszczyć pod wpływem żrącej mazi. Czym była zawartość kociołka, których tak spektakularnie wystrzelił swoją esencję?
Nieznajoma, nie licząc nieco zamroczonego spojrzenia i prawdopodobnie rosnącego guza, zdawała sie nie doznać większych uszkodzeń. - Chyba zimny okład mógłby trochę pomóc - może uzdrowicielem nie była, ale ojciec wystarczającą ilość razy traktował ją podobnymi zabiegami, gdy jako dziecko nabijała sobie kolejne guzy i otarcia. Jospehine ożywiła się znacząco, gdy dotarł do niej zasięg zniszczeń, o których wspominał właściciel. Mężczyzna wcisnął na dłonie szerokie, nieco nadpalone rękawiczki, by zdjąć kilka, najbardziej poszkodowanych obiektów. Nadal mruczał pod nosem niewyraźnie, z niepokojem (paniką?) oglądając kolejne pozycje.
- Może jednak da się odratować większość - zawiesiła głos, odsuwając od jasnowłosej, która żwawo sięgnęła po różdżkę. Czar, którego użyła sprawnie zobligował magię, by pozbywał się z powierzchni upatrzonych kociołków kleistą ciecz. Nadal pozostawały drobne rysy na niektórych powierzchniach, ale przy odrobinie cierpliwości - i to można byłoby zniwelować. Inara obróciła w palcach swoją różdżkę i wycelowała w część sklepu i półek, w której znajdowały się rozrzucone składniki. Nadal oblepione niezidentyfikowaną substancją, łapczywie przesączającą się przez ochronne warstwy szkła, fiolek, szkatułek i pudełeczek - Evanesco - jej koszyczek, był w miarę bezpieczny, ale dopiero w mieszkaniu będzie mogła przyjrzeć się bliżej poszkodowanej zawartości. A teraz, może uda się oszczędzić właścicielowi dodatkowego bólu głowy i zamieszania. I.. musiała dopytać, co też takiego bulgotało w kociołku. Ta kwestia - z perspektywy alchemika, wywoływała w Inarze intrygującą falę ciekawości. Zdecydowanie byłby to temat dla interesującej dyskusji.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Sklep z kociołkami 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]11.09.16 18:34
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością


'k100' : 84
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sklep z kociołkami Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]17.09.16 15:17
Nigdy nie miała prawdziwego serca do eliksirów, więc nie zrozumiałaby całej pasji rozmowy prowadzonej przez dwójkę alchemików. O wiele ciekawsze od zawsze wydawały się być rebelie goblińskie i wszystkie te czasy, o których mogła się dowiedzieć wyłącznie za pomocą wiekowych ksiąg, niektórych tak starych, że stronnice wydawały się rozlatywać pod wpływem mocniejszego dotyku. Pomimo podjętego aurorskiego stażu wciąż kochała biblioteki – wciąż nic nie stanowiło lepszego hobby niż przekopywanie się przez niezliczone półki traktujące o historii magii. Dla niej rozmowa z duchem o szerokiej wiedzy historycznej byłabym czymś w rodzaju sacrum, ponad wiedzę ogólnie dostępną. Podczas zwiedzania ruin zamku natknęła się na jednego z pozostałych, który uroczył ją cudownymi opowieściami o dawnej arystokracji i toczonych bitwach. Z eliksirami było całkiem inaczej, ich tworzenie przypominało raczej grę w kości. Co tu ukrywać, wrodzonego talentu raczej nie miała, a warzenie przypominało grę w kości – jednym razem potrafiła stworzyć coś znośnego do użycia, na tyle, by dostać się na kurs aurorski, innym razem zawartość kociołka można było potraktować wyłącznie zaklęciem , zanim cynowe ścianki nie zostaną uszkodzone przez powstały twór. Znała instrukcje, przestrzegała jej zasad, przecież potrafiła czytać, a efekty często były dalekie od ideału – może wina leżała w mało precyzyjnie pociętych korzonkach albo w rozproszeniu uwagi przez zachlapaną koszulę krwią salamandry? Jednakże jej drobne pomyłki ciężko było porównać do efektu otrzymanego przez sprzedawcę kociołków i zapewne profesjonalnego alchemika, albo chociaż amatora o większym doświadczeniu niż tworzenie wywarów podczas lat szkolnych czy kursów. Szybkie oszacowanie wzrokiem poniesionych szkód, pokazało, że eliksir zrobił swoje – część kociołków miała ewidentne dziury, inne znów wyglądały jak używane, tylko niewielka część zachowała się w całości. Machnęła ostatni raz w kierunku partii przedmiotów, których na pewno nie da się już ocalić, by usunąć z nich żrącą ciecz. - Nie wydaje mi się… – mruknęła posępnie, słysząc jakieś słowa pocieszenia – wzrokiem oszacowała, że tylko niewielka część kociołków została odratowana. Zawiesiła także wzrok na koszyczku, w którym spoczywały składniki. - Na pani miejscu żądałabym rekompensaty... Szkoda tych stokrotek, wydawały się być pięknym okazem – sprzedawca krzątał się pomiędzy kociołkami, rzucając odpowiednie do sytuacji słowa, odrobinę mocniejsze, gdy natrafiła na całkowicie zdewastowany wyrób. Co prawda jej towarzyszka nie wyglądała jak przedstawicielka klasy więcej niż zamożnej, jednak liczyły się szkody wymierzone w poświęcony czas. Z drugiej strony, składniki w koszyczku nie należały do najpowszechniejszych, a co z tym idzie, najtańszych, szczęśliwie, większość z nich zamknięta w szklane fiolki, zdołała ocaleć. - Dziękuję za pomoc – sama nie dałaby sobie rady, w końcu dwie różdżki to nie jedna, a w takich sytuacjach liczyła się każda sekunda. Pomimo to nie potrafiła zmusić się do uśmiechu, w zamian tego westchnęła ze zrezygnowaniem, chowając różdżkę za pazuchę podniesionego z podłogi płaszcza, którego chyba nie uratuje nawet najlepsze cerowanie. Jednakże okrycie było najmniejszym zmartwieniem, nie mogła wrócić do Ministerstwa z dokonaniem takiego zakupu - wolała już wrócić z pustymi rękoma niż zadowolić się uszkodzonymi przedmiotami. Odwróciła się w kierunku półek, na których ustawiono kociołki i brała po kolei każdy z nich do ręki, oglądając szkody; te nieuszkodzone, znajdujące się z tyłu pojemniejszych szaf, odkładała na bok, lecz nie mogła stwierdzić, czy tyle wystarczy. - Czy zna pani jakieś inne sklepy z kociołkami? – co prawda nie była pewna, czy Ministerstwo nie ma podpisanego kontraktu akurat z tym sklepem, dzięki czemu mogłaby dostać potrzebne przedmioty za mniejszą cenę. - Chociaż może... Przepraszam... Czy rozmiar drugi i trzeci znajduje się jeszcze na zapleczu? - zwróciła się do sprzedawcy, tym samym ściągając na ich dwójkę jego uwagę.
Josephine Fenwick
Josephine Fenwick
Zawód : przyszła aurorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W całym magicznym świecie gasną światła. Nie ujrzymy ich już za naszego życia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3390-josephine-fenwick#58313 https://www.morsmordre.net/t3429-poczta-josephine#59532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f129-enfield-lavender-hill-145-8 https://www.morsmordre.net/t3519-skrytka-bankowa-nr-855#61428 https://www.morsmordre.net/t3428-josie#59531
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]27.09.16 0:50
Właściwie - nigdy nie wiedziała, dlaczego tak bardzo podobały jej się eliksirowe działania. Ciężko byłoby wskazać nawet, co rzeczywiście ją urzekało w całym procesie warzenia, mieszania i odmierzania wszystkich dawek. Co sprawiało, że zwyczajowa, żywiołowa, wręcz wietrzna natura Inary, wyciszała się maksymalnie, ofiarując całą uwagę tym kilku najważniejszym czynnościom, które musiała wykonać, gdy siedziała przy kociołku. Możliwe, że chodziło i w tym wypadku - o tajemnicę. Co się stanie - pytała będąc jeszcze biegającym, ledwie odstającym od ziemi krasnalem - ...gdy zbiję ze sobą dwa różne ciała? - a potem sprawdzała, wrzucając do maminych i kucharskich kociołków rzeczy. A magia przecież pozwalała na dużo większa swobodę syntezy niż jakiekolwiek naturalne sposoby. A alchemia pozwalała poznać to wszystko, sięgnąć głębiej w istotę rzeczy, w istotę..siebie? tak przynajmniej mawiała, gdy zapominała się, pozwalając myślom wędrować w przestrzenie alchemicznych przepisów i działań...
Tylko nie zawsze przestrzenie chciały podzielić się skrywaną w sobie wiedzą. Tak, jak nie mogła dociec - patrząc na lepką konsystencję - cóż takiego, jeszcze chwilę wcześniej rozegrało się za jej plecami. A właściwie, za brzegami cynowego kociołka, teraz bezładnie leżącego na boku, pod półkami. Nie był to widok nienaturalny. Sama doskonale pamiętała, że czasami wystarczyło chwilę nieuwagi, kilka kropel niewłaściwego wywaru..i można było otrzymać spektakularny wybuch. Niejednokrotnie, to Inara próbowała wyczesać z włosów intensywnie "pachnące" pozostałości, po nieudanej kompozycji eliksirowej, ale - tym razem wyglądało na większe nieszczęście. Substancja miała właściwości żrące (co było jego sercem?), a to - dla każdego kociołka (i jego otoczenia) niebezpieczeństwo.
- Podobno ogień, trzeba zwalczać ogniem - zawiesiła głos, nachylając się nad jednym z kociołków, który niemal potoczył się pod sklepikowe półki - może znalazłoby się coś wśród receptur, co odratowałoby ich fakturę - wyciągnęła dłoń, podnosząc swoje znalezisko i podając nowej towarzyszce. Nie licząc osiadłego nań kurzu, był cały. I pokręciła głową, mrużąc oczy bardziej rozbawiona wizją - To nie jest konieczne. Dokupię nowe, a dwa...doskonale zdaję sobie sprawę, że takie wypadki mogą się zdarzać najlepszym alchemikom - mimo słów, odwróciła się w stronę odsuniętego na bezpieczną odległość - koszyczka. Nieznajoma miała rację. Kilka z zakupionych pozycji, wybierała sama. Była jednak pewna, że miała rację. Właściciel zawsze dbał o jakość sprzedawanych elementów. I jedna...nawet tak przykra wpadka, nie mogła skłonić jej do nagłej zmiany decyzji - Właściwie, to nie masz za co dziękować - dostrzegała smutny mars, wciąż kreślący się cieniami na twarzy młodej kobiety - Mimo niezaprzeczalnego ataku na twoją głowę, miałaś refleks, żeby ogarnąć sytuację pierwsza - alchemiczka powtórzyła gest nieznajomej i sama wsunęła różdżkę do torby. Zazwyczaj, kryła ją w rękawie płaszcza, który ucierpiał najbardziej i leżał smutno zwinięty niedaleko koszyczka z uratowanymi ingrediencjami.
Właściciel sklepu powoli ogarniał zawartość, która uległa największym szkodom, ale minę wciąż miał niepocieszoną - Z tego co pamiętam - zaczęła głośniej - ...że wystawione na półkach eksponaty to tylko część z zapasów, jakie pan posiadał, prawda? - Inara nie wierzyła, żeby starszy alchemik zaniedbał zawartość magazynów. Uśmiechnęła się znacząco do przyszłej aurorki, potwierdzając jej dalsze słowa. Sklepikarz musiał usłyszeć ich słowa. I nawet jeśli panna Carrow mogła sobie poradzić ze zdobyciem upatrzonych składników, tak - przynajmniej jak zgadywała - dziewczynie mocno zależało na pilnym zakupie - A mogę zapytać - dodała już ciszej, obserwując jak starszy mężczyzna kiwa energicznie głową, prawdopodobnie przypominając sobie, ze może stracić klienta - Do czego potrzebna jest taka ilość kociołków? - czarnowłosa pamiętała, że na kursie masowo korzystano z podobnej liczby. Chodziło więc - o naukę. Tylko gdzie i czego?



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Sklep z kociołkami 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]22.11.16 11:50
- Czy ogień zwalczany ogniem nie powoduje większego ognia? – pozwoliła sobie na odrobinę rozluźnienia. Istniała szansa uratowania sytuacji? Przez chwilę nie dowierzała obrotowi sprawy. Jednak teraz wszystko wydawało się jaśniejsze – kobieta, która pomogła jej z usunięciem mazi, odnalazła prawie że nieuszkodzony kociołek, za co Josephine obdarowała ją bardziej promiennym uśmiechem. - Na stłuczenie pomoże zwykła maść, mam nadzieję… – adrenalina spadła, więc miejsce uderzenia stało się bardziej odczuwalne, jednak nie miała czasu na użalanie się nad sobą – musiała znosić gorsze rzeczy niż uderzenie metalowym kociołkiem. Jeśli poszukają wśród półek, na pewno odnajdą to, czego potrzebowała. Oczywiście, że musiał istnieć jakiś magazyn – sprzedawca zniknął po chwili za kotarą, wciąż udręczony stratami dokonanymi przez pomyłkę, którą sam dokonał; Josie wolała jednak nie zastanawiać się nad czym mężczyzna pracował, albo czego dodał, że doprowadził do takiego stanu. Lecz wypadki się zdarzają w każdej pracy, czyż nie – w myślach zgodziła się z kobietą, której imienia nawet nie znała. - Josephine Fenwick, dziękuję za pomoc – zreflektowała się szybko, a policzki pokryły się lekkim rumieńcem zawstydzenia, nieistotne, że dziękowała już po raz kolejny. Dała się ponieść całemu zamieszaniu, przez co zapomniała o obowiązujących podstawach – oczywiście o ile przypadkową osobę obchodziło z kim ma do czynienia przez te ostatnie z chwil. - Być może na magazynie odnajdą się odpowiednie rozmiary – nie pozostawało jej nic innego jak mieć nadzieję. Już minuty nie upływały zaskakująco szybko, a raczej przestała zwracać na to wszystko uwagę. Zrealizowanie przykrego obowiązku zmieniło się w nadzieję w jego wypełnienie; wszak nie mogła wrócić z pustymi rękami. - Warzenie antidotów. Kurs aurorski – wzruszyła zrezygnowana ramionami, okazując tym samym swój stosunek do tych zajęć. Wolałaby poświęcić ten czas na naukę teleportacji łącznej – o wiele lepiej byłoby przenieść delikwenta do munga niżeli samemu próbować go wyratować. - Wątpię, by ktokolwiek z nas w zagrażających sytuacjach miał czas na przygotowywanie takich cudów, a fiolek nigdy nie ma się przy sobie, gdy są najbardziej potrzebne, czyż nie? – o tak jak teraz, maść na rosnącego guza pewnie by się przydała – tak samo jak coś co sprawi, że kociołki wrócą do poprzedniego stanu. Zerknęła w kierunku magazynu, sklepikarz tłukł się tam i wciąż marudził na całą sytuację, czemu wcale się nie dziwiła – uszkodzenie takiej ilości towaru wiązało się z dużymi stratami. Wkrótce na blat oczyszczonej, aczkolwiek mocno uszkodzonej lady sklepowej zaczęły wlatywać pojedyncze sztuki kociołków, więc istniała szansa, że jej zamówienie zostanie w pełni zrealizowane.
Josephine Fenwick
Josephine Fenwick
Zawód : przyszła aurorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W całym magicznym świecie gasną światła. Nie ujrzymy ich już za naszego życia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3390-josephine-fenwick#58313 https://www.morsmordre.net/t3429-poczta-josephine#59532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f129-enfield-lavender-hill-145-8 https://www.morsmordre.net/t3519-skrytka-bankowa-nr-855#61428 https://www.morsmordre.net/t3428-josie#59531
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]04.12.16 22:35
- Wszystko zależy od koncepcji i pomysłu. W alchemii można wyróżnić kilka ich rodzajów, więc... - zawiesiła głos, zdając sobie sprawę, że własnie próbowała przejść na temat ulubionej dziedziny, ale w porę ugryzła się w język. Nie każdy lubował się w alchemicznych dysputach. A jak wieściła sytuacja sprzed momentu - zbyt intensywna dyskusja, potrafiła odciągnąć od rzeczy..dużo bardziej koniecznych. Jak wybuchająca zawartość kociołka obok.
Drobne poszukiwania skutkowały - i kilka właściwie nienaruszonych pozycji znalazło się na widoku. Inara przetarła dłonie chusteczką, uratowaną z płaszcza, który smutno dogasał, wraz z coraz większymi dziurami i niezidentyfikowaną (wciąż) mazią, oblepiającą ją w kilku miejscach. A propos - alchemiczka zastanawiała się, czy nie mogłaby zebrać odrobinę substancji i zbadać jej zawartość c w swojej pracowni... - Niestety nie znam się na magii leczniczej... - zerknęła na dziewczynę, przyglądając się miejscu, w którym widoczny był ślad po uderzeniu - Mój ojciec jest uzdrowicielem, ale zdaje się masz rację, zwykłe stłuczenie - wciąż z chusteczką w dłoniach, przekręciła się, wyglądając zgarbionej sylwetki właściciela sklepu. Kolejne stłumione głosy świadczyły, że ten wciąż trwa w swojej rozpaczy, ale - przynajmniej zaczął działać, sadząc po wysuwanych pakunkach. Do nieznajomej odwróciła się w momencie, gdy ta ujawniła swoje personalia. Czarnowłosa z wyuczonego przyzwyczajenia, dygnęła lekko, wyginając usta w lekkim uśmiechu - Inara Carrow - przedstawiła się, bez pośpiechu odsłaniając kim jest - I to chyba była współpraca, więc nie ma potrzeby dziękować za to. Kolejny raz - odchyliła się, ponownie zerkając w stronę zaplecza - Jestem tu wystarczająco częstym gościem i wolałabym mieć gdzie wracać, szukając ingrediencji... - znajdowała je w różnych miejscach, oczywiście, ale upodobała sobie sklepik i mimo dzisiejszego incydentu, nie myślała o rezygnacji z nawyku. Tylko musiała prawdopodobnie poświęcić wieczór na przejrzenie składników, w które się zaopatrzyła. Większość wydawała się nienaruszona, ale - alchemia i warzenie eliksirów rządziło się swoimi, szalenie skrupulatnymi prawami. Drobny błąd, z pozoru niż nie znacząca drobina pyłu, mogła zmienić zawartość kociołka...w wybuchającą miksturę.
- Kurs aurorski? - uniosła brwi, nieco baczniej przyglądając się dziewczynie - Podziwiam wyboru profesji. To bardzo..niebezpieczne zajęcie, jak dla kobiety, ale akurat warzenie eliksirów byłabym skłonna zaakceptować. Nie wiedziałam, że otrzymujcie wykształcenie z podobnej dziedziny - raczej wyobrażała sobie więcej działań ofensywnych. Trwanie nad kociołkiem - nie każdemu sprzyjało i podobało się, a po minie Jospehine mogła przypuszczać, że i ona nie należała do miłośniczek - Czasem wystarczy rozpoznać taki cud, by móc uratować sytuację - wrzenie eliksirów łączyło się wszakże ze znajomością specyfików oraz ingrediencji, które używano w procesie tworzenia - Tym bardziej w dziedzinie trucizn - dodała jeszcze poważniej, by widząc nadlatujący kociołek, podążyć wzrokiem ponownie na zaplecze i objawiającej się sylwetce starszego mężczyzny. Ale Inara nachyliła się ku dziewczynie - Jeśli mogę coś podpowiedzieć...zanim użyjecie kociołków pierwszy raz, zalejcie go wodą z odrobiną rozmarynu, a po osuszeniu wysmarować czystą oliwą... - wygięła kącik ust i mrugnęła - a przynajmniej spróbuj na swoim, jeśli takowy posiadasz na stałe na kursie.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Sklep z kociołkami 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]03.01.17 19:47
- Owszem, zwykła domowa maść powinna dać sobie radę z niewielkim guzem. Właścicielka mieszkania, które wynajmuję, potrafi sobie poradzić nie z takimi drobnostkami, więc na pewno będę w dobrych rękach - zapewniła, posyłając w kierunku dziewczyny delikatny uśmiech. Tak, pani Dubblefax potrafiła czynić prawdziwe cuda, usuwając potłuczenia i ból mięśni w kilka chwil - nie raz uratowała jej w ten sposób skórę; Josephine wolała nie myśleć, co by się stało, gdyby nie stawiła się następnego dnia na szkoleniu.
Lekko ściągnęła brwi, słysząc nazwisko kobiety. Podejrzewała ją o szlachetne pochodzenie - ba, było ono widoczne jak na dłoni, jednak Carrow? Dość niespotykane, jednak czy warto oceniać wszystkich po okładce, a raczej tym, co znajduje się w skorowidzu czystości krwi? Maniery Inary świadczyły o tym, że była idealnie wychowana wobec obcych. I dobrze. Przez przyznanie się do swojego pochodzenia, bardziej zyskała niżeli straciła w oczach Josie.  
Zaśmiała się w głos, słysząc reakcję dziewczyny na wykonywany zawód. Nie ona pierwsza i nie ostatnia, jednakże podejście do tematu wciąż bawiło - tak była kobietą i owszem, praca aurora była diablo niebezpieczna, jednak mimo wszystko polubiła tę nowo obraną ścieżkę. - Obawiam się, że warzenie eliksirów stanowi dla mnie większe zagrożenie niż niejeden czarnoksiężnik. Mogę tylko żałować, że łyk felix felicis jest niedozwolony na egzaminie kończącym... Kto wie może i bez niego będę miała dość szczęścia, by nie wysadzić kociołka w powietrze. Głównie przygotowujemy antidota, zapoznajemy się z truciznami, eliksirami różnicującymi substancje i wszelkimi powszechnymi środkami leczącymi - obróciła mniejszy kociołek w rękach, oceniając jego stan, jednak w tym samym momencie wrócił wciąż podminowany właściciel z większą ich ilością. Uśmiechnęła się szeroko na sam widok, była uratowana. Co prawda z guzem na głowie, ale przynajmniej doniesie do ministerstwa wszystkie potrzebne kociołki. - Na Morganę! Jak dobrze, że pan je znalazł! - dała upust własnej radości, istniała spora szansa, że wszyscy wyjdą z tej sytuacji cało... No może poza ubraniami i składnikami eliksirów. Odstawiła kociołek na półkę, po czym zwróciła się do właściciela. - Dwadzieścia najmniejszych i tuzin średnich, poproszę - tym samym powstał kolejny problem z przetransportowaniem takiej ilości metalu - cóż, najwyraźniej będzie musiała skorzystać kilkakrotnie z sieci fiuu. - Och, dziękuję. Skoro to pomocne, na pewno spróbuję. Choćby po to, by zyskać w oczach prowadzącego - doceniała uwagę Inary, nigdy nie pogardzi dobrymi, praktycznymi radami. - Aż żałuję, ze nie mogę cię zabrać ze sobą, na pewno twoja wiedza byłaby nieocenionym wsparciem - w głosie pobrzmiewało szczere rozczarowanie; wiele by dała za wiedzę jaką posiadała panna Carrow, na pewno uchroniłoby to Josie przed wieloma niezręcznymi sytuacjami, w których oblewała się rumieńcem. - Natomiast z chęcią przyjmę wszelkie porady, wydajesz się być bardzo zdolna w tej dziedzinie - zaproponowała nieśmiało. - Oczywiście, jeśli masz ochotę. Znam przyjemną kawiarnię za rogiem - dorzuciła pośpiesznie, lecz wkrótce się zmieszała. Nie wiedziała nawet, czy Inara zechce spędzić z nią chwilę czasu - co prawda była uprzejma, jednak czy oby nie posuwa się za daleko z taką propozycją?
Josephine Fenwick
Josephine Fenwick
Zawód : przyszła aurorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W całym magicznym świecie gasną światła. Nie ujrzymy ich już za naszego życia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3390-josephine-fenwick#58313 https://www.morsmordre.net/t3429-poczta-josephine#59532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f129-enfield-lavender-hill-145-8 https://www.morsmordre.net/t3519-skrytka-bankowa-nr-855#61428 https://www.morsmordre.net/t3428-josie#59531
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]07.01.17 18:32
- Czasem zapominam o maściach - odpowiedziała uśmiechem, łapiąc w palce kosmyk rozpuszczonych włosów - Mój papa jest uzdrowicielem, więc zawsze wszystko znikało...zanim zdążyłam - jako dziecko - porządnie się rozpłakać - Adrien zawsze był jej ostoją, a gdy zniknęła matka, stał się jedyną ostoją, która w krótkim czasie stanowiła filar jej życia. Wychowywana przez jednego rodziciela, przenikała jego wartościami, tym w co wierzył i cenił. Chociaż...kobieca natura nie dała się okiełznać w ramy męskiej rewolucji. Można było drwić, ale Inara była wpisana w stereotypowo córeczki taty. I jakoś nigdy jej to nie przeszkadzało. Może i dlatego tak lekko podchodziła do nowych znajomości, nie wpisując ich w ramy szufladkowania?
Podobno, to arystokracja krzywo patrzyła na społeczeństwo innej niż błękitna krew. Nie pierwszy jednak raz spotykała się z przeciwną reakcją. To ci "inni" często patrzyli krzywo, gdy tylko wymieniało się nazwisko, wliczające się w poczet szlacheckiego skorowidzu. A jednak znajoma już Joisie, tylko przez moment rysowała na swoim profilu nutę konsternacji. Śmiech, bardzo szybko rozproszył chwilową ciszę, na powrót przywracając rozmowie przyjemną lekkość.
- Możemy wymienić się...doświadczeniami - uśmiechnęła się powtórnie, puszczając w końcu zaciskany pukiel włosów - Zapewne macie tam wielu specjalistów, ale jeśli tylko potrzebowałabyś alchemicznej...porady? Wystarczy list - zawahała się - Zawsze zastanawiałam się, jak sobie radzicie z całym niebezpieczeństwem, nie związanym bezpośrednio... - z czarną magią - chciała powiedzieć, ale słowa gdzieś utkwiły jej w gardle - z czarnoksiężnikami - . Czasami, nawet Inare dopadał głód wiedzy, cóż takiego mogła kryć zakazana magia? Czy odkryłaby w niej fragment alchemicznej fascynacji? Odsunęła gwałtownie myśli. Nigdy nie miała zamiaru sięgać po coś, co potrafiło spaczyć ludzkie serca.
Urwała rozmyślania z chwilą, gdy tylko na zapleczu usłyszała głośniejszy brzęk i głos właściciela sklepu. Odwróciła się witając jego wciąż pochmurną twarz, ale z satysfakcją przedstawiał swoje znalezisko. Czyli miała rację. Nie wszystkie kociołki wystawione na sklepowych pułkach miały swoje zakończenie. Przesunęła się, pozwalając był przyszła aurorka zajęła się zamówieniem. Sama Inara dotarła do odstawionego wcześniej koszyczka. Wyciągnęła z uratowanych składników jeszcze jedne nieszczęsny obiekt, zdradzający objawy skażenia nieznaną substancją. Przekręciła głowę w stronę dyskutującej dwójki - A ja poproszę o przepis tego...wywaru. Może dotrę, co takiego się stało, nim wszystko znalazło się w tym stanie - podniosła się, zwijając tylko marniejący już teraz, podziurawiony płaszcz. Pokonała odległość dzielącą ją od rozmawiających. Staruszek spod przymrużonych powiek, ostatecznie zgodził się - na obie prośby. I Josephine i jej.
- Niestety na aurora się nie nadaję - pokręciła głową, mrużąc jedno oko - ale jak wspomniałam wcześniej, w razie alchemicznych kłopotów, postaram się pomóc - może i było w tym coś zabawnego, ale odnajdowała się w roli nauczycielki. Może minęła się z powołaniem?
- Myślę, że dobra kawa będzie idealnym zwieńczeniem całości dzisiejszej...przygody.

zt x2



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Sklep z kociołkami 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Sklep z kociołkami [odnośnik]15.10.18 19:30
Naprawa magii

Tu także w wyniku rozładowania magii zapanował istny chaos - moc magiczna była niestabilna, niebezpieczna. Choć za dnia Ministerstwo nie dopuszczało nikogo w pobliże okolic, w których magia szalała najbardziej, ministerialne próby zaprowadzania porządku kończyły się klęską. Nie minęło parę dni, gdy czarodzieje zaczęli zastanawiać się, czy aby na pewno Ministerstwo chce, aby magia została doprowadzona do porządku - postanowili więc wziąć to w swoje ręce.

Odkąd Ministerstwo Magii oznaczyło to miejsce jako niebezpieczne, pojawienie się w nim mogło grozić aresztowaniem przez Oddział Kontroli Magicznej(??). Do czasu uspokojenia się magii nie można rozgrywać tu wątków innych niż te polegające na jej naprawie.

Opis okoliczności

Dramatyczne anomalie mające miejsce na wyspach przyczyniły się do zamykania wielu często odwiedzanych miejsc, przedziwnych wypadków i zdarzeń, którym Ministerstwo Magii nie podołało. W sklepie z kociołkami nie szalały jednak płomienie, dziwne stworzenia nie złożyły wewnątrz swoich jaj. Wszystko wydawało się być w najlepszym porządku, gdyby nie fakt, że właściciel sklepu, pan Cromwell zniknął bez śladu. Jego różdżkę znaleziono na podłodze; przypominała zbitek drzazg, więc była niezdolna do użycia. Nie wiadomo, czy stało się to podczas walki, czy ktoś umyślnie ją uszkodził, uniemożliwiając właścicielowi sklepu samoobronę. Nie znaleziono śladów krwi, ani dowodów awantury — wszystko było na swoim miejscu, w najlepszym porządku, poza jednym. Gdy ktoś przechodził przez próg miejsce uaktywniało się, jakby zamieszkiwały je duchy. Wykluczono jednak tę możliwość, a lewitujące i ciskane w przybyłych przedmioty, przewracane kociołki, rozbijane szyby przypisano anomaliom magicznych. Sklep zamknięto.

Etap I
Nikt nie mógł wiedzieć, że pan Cromwell tak naprawdę nigdy nie zniknął. Wciąż znajdował się w sklepie, lecz zaburzenia magii uczyniły go głuchoniemym i niewidzialnym, kiedy pracował nad swoim nowym kociołkiem. Nieszczęśnik stał się niechcący więźniem własnego biznesu, a roztrzaskiwaniem przedmiotów, obrzucaniem gości wszystkim, co miał pod ręką pragnął rozpaczliwie zwrócić na siebie uwagę.

Wymaganie: Poprawnie rzucone zaklęcie Clario.

Niepowodzenie poskutkuje utratą 15 punktów żywotności, gdy desperat pchnie jeden ze swych miedzianych kotłów wprost na stopy czarodzieja.

Walka
Przed rozpoczęciem kolejnego etapu należy odczekać co najmniej 24h. W tym czasie do lokacji może przybyć kolejna (wyłącznie jedna) grupa chcąca ją przejąć, by naprawić magię na sposób inny, niż miała być naprawiona dotychczas.

Walka odbywa się zgodnie z forumową mechaniką oraz z arbitrażem mistrza gry do momentu, w którym któraś z grup zdecyduje się na ucieczkę bądź nie będzie w stanie prowadzić dalszej walki.

Etap II
Wymaganie:  ST rzucenia zaklęcia jest równe 120, a sposób obliczania otrzymanego wyniku zależny jest od wybranego sposobu naprawiania magii.

Uwaga - jeżeli postać posiada zerowy poziom biegłości organizacji, mnoży statystykę nie razy ½, a razy 1. Postać posiadająca pierwszy poziom biegłości mnoży razy 1½.

W metodzie neutralnej
każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+Z; wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

W metodzie Rycerzy Walpurgii każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(CM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

W metodzie Zakonu Feniksa każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(OPCM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

Etap III

Podczas naprawiania magii kamienica, w której znajdował się sklep zaczęła niebezpiecznie drżeć. Z narożników na suficie pomknęły pajęczyny powstałych szczelin, ze ścian pospadały ozdoby, z komody i półek pospadały kociołki, turlając się po całym pomieszczeniu. Pan Cromwell wciąż był w środku, chciał pomóc, lecz nie wiedział jak. Nie zamierzał opuścić swojego dobytku, to co się tu znajdowało zapewniało jemu i jego rodzinie stał dochód i nie mógł pozwolić, by runęło w gruzach. Mężczyzna był uparty, nie chciał wyjść, a swoim gadaniem i nerwowymi jękami, by uratować sklep jedynie przeszkadzał czarodziejom.

Wymaganie: ST przekonania pana Cromwella, by opuścił sklep i ratował własne życie wynosi 50. Do rzutu należy doliczyć bonus biegłości: retoryka bądź zastraszanie. Sukces umożliwi zyskanie chwili skupienia i uniknięcie wypadku związanego ze spadającymi fragmentami sufitu.

Niepowodzenie spowoduje utratę 200 punktów żywotności — gderanie i jojczenie zdesperowanego właściciela sklepu zagłuszyło ciche pękanie sufitu, który pod wpływem stałych drgań runął wprost na czarodzieja.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sklep z kociołkami Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Sklep z kociołkami
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach