Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Świstokliki :: Zakończone podróże
Nurmengard - misja poboczna
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Bułgaria
Nurmengard 15 sierpnia 1956
Opuszczona twierdza Grindelwalda.
opłacone - misja poboczna
Opuszczona twierdza Grindelwalda.
opłacone - misja poboczna
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 77
'k100' : 77
Mogła tylko stać i patrzeć, spojrzeniem lustrując sylwetki zarówno Selwyna, jak i ich ofiary. Dostrzegła łzy w jego oczach, mięśnie twarzy napinające się z każdą sekundą coraz bardziej. Pamiętała ten ból – doskonale, wręcz namacalnie mogła go odczuwać razem z mężczyzną, ale nie chciała, więc odwróciła wzrok od tego koszmarnego obrazu. Odcięła się od żalu, wzmacniając barierę, jaka została w niej stworzona dzięki ojcu i jego bolesnym naukom. Strażnik był tylko celem do osiągnięcia, elementem pożytecznym w dążeniu do wykonania zadania. Pragmatyzm rósł w niej z każdym kolejnym takim zdarzeniem, parła dzięki nim do przodu.
Kiedy Selwyn oderwał się od jego umysłu, chciała zapytać, co zobaczył i czy to było coś rzeczywiście ważnego, w gruncie rzeczy do tego dążyli, ale nim zdążyła wypowiedzieć jakiekolwiek słowo stało się coś… nieokreślonego. Powietrze miało inny zapach, inny smak. I w jednej chwili wszystko, absolutnie wszystko ucichło. Zacisnęła palce na różdżce i spojrzała na Alexandra zdumiona tą nagłą biernością wszechświata.
I tylko to zdążyła zrobić.
Potem była już tylko nagła ciemność i ciśnienie tak duże, że odbierało dech w piersiach. Coś ją ciągnęło z siłą stada bawołów, chciała krzyknąć w naturalnie ludzkim odruchu, ale zwyczajnie nie potrafiła. Jedyne, co czuła, była jej różdżka w dłoni. Wyjątkowo mocno rozgrzana.
Uderzyła barkiem o ścianę, jęknęła mimowolnie, osuwając się z ciężarem na ziemię – nie z powodu jakichkolwiek ran, bo tych nie doznała, raczej z powodu braku orientacji w miejscu, w którym się znalazła. Otworzyła oczy jak najszybciej, mrugnięciami odpędzając mroczki. Wyciągnęła przed siebie różdżkę, ale nie było nikogo, przed kim musiałaby się bronić.
– Alex? – szepnęła, szukając go wzrokiem. Gdzieś obok siebie usłyszała szuranie, zacisnęła szczękę. Trupy, wszędzie leżały trupy. Co się, u diaska, stało?!
Zaczęła się rozglądać dookoła, wciąż ciężko oddychając. Szukała czegoś, co wyjątkowo mocno różniłoby się od tego widoku śmierci i pustki w tym cholernym więzieniu.
| ja również rzucam na spostrzegawczość; III (+60)
Kiedy Selwyn oderwał się od jego umysłu, chciała zapytać, co zobaczył i czy to było coś rzeczywiście ważnego, w gruncie rzeczy do tego dążyli, ale nim zdążyła wypowiedzieć jakiekolwiek słowo stało się coś… nieokreślonego. Powietrze miało inny zapach, inny smak. I w jednej chwili wszystko, absolutnie wszystko ucichło. Zacisnęła palce na różdżce i spojrzała na Alexandra zdumiona tą nagłą biernością wszechświata.
I tylko to zdążyła zrobić.
Potem była już tylko nagła ciemność i ciśnienie tak duże, że odbierało dech w piersiach. Coś ją ciągnęło z siłą stada bawołów, chciała krzyknąć w naturalnie ludzkim odruchu, ale zwyczajnie nie potrafiła. Jedyne, co czuła, była jej różdżka w dłoni. Wyjątkowo mocno rozgrzana.
Uderzyła barkiem o ścianę, jęknęła mimowolnie, osuwając się z ciężarem na ziemię – nie z powodu jakichkolwiek ran, bo tych nie doznała, raczej z powodu braku orientacji w miejscu, w którym się znalazła. Otworzyła oczy jak najszybciej, mrugnięciami odpędzając mroczki. Wyciągnęła przed siebie różdżkę, ale nie było nikogo, przed kim musiałaby się bronić.
– Alex? – szepnęła, szukając go wzrokiem. Gdzieś obok siebie usłyszała szuranie, zacisnęła szczękę. Trupy, wszędzie leżały trupy. Co się, u diaska, stało?!
Zaczęła się rozglądać dookoła, wciąż ciężko oddychając. Szukała czegoś, co wyjątkowo mocno różniłoby się od tego widoku śmierci i pustki w tym cholernym więzieniu.
| ja również rzucam na spostrzegawczość; III (+60)
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 14
'k100' : 14
Napięte mięśnie rozluźniły się, kiedy tylko pojął, że zaklęcie Ignotusa ukryło go przed wzrokiem strażników. W dalszym ciągu nie rozumiał niczego, co ktokolwiek tutaj mówił, używając obcego w brzmieniu języka. Mglisty cel misji rozmywał się jeszcze bardziej. Vane już unosił różdżkę, by cisnąć jakimś zaklęciem w strażników, gdy stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewał. Powietrze zawibrowało i umilkło, nawet najcichszy szmer nie docierał do jego uszu. Żaden krzyk,podzwanianie łańcuchami i kapanie kropel wody - nic. A potem czas zwolnił, jakby ktoś posłużył się zaklęciem. Zdążył jednie wbić pytający wzrok w Mulcibera, czy to sprawka jego, czy strażników, gdy wszyscy stracili panowanie nad sytuacją, wciągnięci przez siłę, której nie byli w stanie zrozumieć. Jakby się teleportował, a jednak wrażenie było całkiem inne, zbyt długie. Złapały go mdłości, aż mimowolnie zaczął rozważać, gdzie go przeniesie. I dlaczego.
Stracił dech w piersiach, gdy rąbnął o kamienną posadzkę. Całkowicie niezdolny do określenia miejsca w którym się znalazł, przez krótką chwilę całkowicie zdezorientowany rozglądał się na boki. Nie wiedział, czy zagrożenie minęło, czy nie. Całe ciało go bolało, a zawroty głowy uniemożliwiły osądzić sytuację na trzeźwo, dlatego żeby dać sobie trochę czasu i oddzielić się od więźniów i strażników, z których część była prawdopodobnie martwa, za co nie dałby sobie odciąć ręki, postanowił spróbować się ukryć. Podpierając się ściany, spróbował wstać i powstrzymać słabość organizmu.
— Salvio hexia — szepnął, wycelowując różdżkę przed siebie, wciąż oszołomiony, mając nadzieję, że zaklęcie się uda.
Stracił dech w piersiach, gdy rąbnął o kamienną posadzkę. Całkowicie niezdolny do określenia miejsca w którym się znalazł, przez krótką chwilę całkowicie zdezorientowany rozglądał się na boki. Nie wiedział, czy zagrożenie minęło, czy nie. Całe ciało go bolało, a zawroty głowy uniemożliwiły osądzić sytuację na trzeźwo, dlatego żeby dać sobie trochę czasu i oddzielić się od więźniów i strażników, z których część była prawdopodobnie martwa, za co nie dałby sobie odciąć ręki, postanowił spróbować się ukryć. Podpierając się ściany, spróbował wstać i powstrzymać słabość organizmu.
— Salvio hexia — szepnął, wycelowując różdżkę przed siebie, wciąż oszołomiony, mając nadzieję, że zaklęcie się uda.
I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
The member 'Thomas Vane' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 42
'k100' : 42
Wszystko się nagle zmieniło. Czy w Bułgarii też mieli anomalie? Czy to może kwestia tego, że to było miejsce urzędowania Grindelwalda? Jakakolwiek miałaby nie być odpowiedź, nie miałem specjalnie dużo czasu się zastanawiać, gdy nieprzyjemnie zderzyłem się ze ścianą. Przypomniał się się Azkaban. Prawie się wzruszyłem. Znaleźliśmy się w sali, zupełnie innej niż dotychczas. Widziałem Thomasa, który znalazł się nieco za mną i kobietę za słupem, najwyraźniej nie trafiliśmy tu sami i w przeciwieństwie do reszty - żyliśmy. Nie miałem pojęcia, co wywołało wybuch. Czy mogła to być kobieta? Ktoś, kto jej towarzyszył? Thomas miał rację próbując nas ukryć dopóki nie zrozumiemy, co się dzieje. Widok zasłaniał mi słup, Vane mógł ze swojej pozycji lepiej orientować się w sytuacji.
- Salvio hexia - mruknąłem pod nosem chcąc stworzyć barierę przed sobą, a za słupem, przed którym stałem.
- Salvio hexia - mruknąłem pod nosem chcąc stworzyć barierę przed sobą, a za słupem, przed którym stałem.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 25
'k100' : 25
Alexander znajdował się w kamiennej celi, w której była się surowa, zniszczona czasem prycza, w kącie trochę suchego siana, miska z fekaliami, obok której leżały drobniutkie kostki, paliczki i chrząstki, które on jako uzdrowiciel bezbłędnie mógł przypasować do ludzkiej dłoni. Za zdewastowanymi drzwiami, które wisiały na jednym zawiasie widział prawie cały parter — obszerną salę, której sufit sięgał wysoko, więzienie obejmowało wiele pięter, wokół każdego poziomu, w tym parteru znajdowały się cele, po środku kamienne filary, na których podparte były balkony wyższych kondygnacji. Na przeciw siebie mógł dostrzec mężczyznę trzymającego różdżkę, był na wprost niego, po swojej prawej, w kącie, zbierającą się z ziemi Jackie. Ona również mogła ujrzeć to, co on, oraz wystającą z celi część Selwyna, zaś po przekątnej, gdzieś za filarem na drugim krańcu więzienia, spostrzegła zbierającą się z ziemi postać.
Zaklęcia Rycerzy Walpurgii nie powiodły się, obaj wciąż pozostawali widoczni i doskonale zdawali sobie sprawę z niepowodzeń. Magia im nie sprzyjała.
Alex:
Rycerze Walpurgii:
| Kolejka: Rycerze (24h), Zakon (24h).
Zaklęcia Rycerzy Walpurgii nie powiodły się, obaj wciąż pozostawali widoczni i doskonale zdawali sobie sprawę z niepowodzeń. Magia im nie sprzyjała.
- Mapka parteru (aktualne):
Powyższa mapka pokazuje parter.
W tej kolejce możecie się przesunąć maksymalnie 2 kratki, jeśli nie wykonujecie żadnej innej akcji i 1 kratki, jeśli wykonujecie. Pamiętajcie, by dokładnie określać kierunki, w których się poruszacie (prawo, lewo, góra, dół).
- Żywotność:
- Thomas: 216/216
Ignotus: 231/232
-1 (cm);
Jackie:214/214
Alex: 220/220
Alex:
Rycerze Walpurgii:
| Kolejka: Rycerze (24h), Zakon (24h).
Zaklęcie zawiodło; czy to wina tego, co przed chwilą zaszło, a co było najpewniej wynikiem anomalii, ocenić nie sposób. Rozejrzał się, gdy kurz opadł, czy ktoś przeżył, w międzyczasie oceniając swój stan. Wyglądało na to, że był cały mimo tej przydługawej i niezbyt przyjemnej podróży. Odzwyczajony od teleportacji nie zniósł jej najlepiej, ale gdy tylko stanął pewnie na twardym gruncie, poczuł się lepiej. Mógł próbować ukryć się raz jeszcze, ale stał tuż przy ścianie. Kiedy więc tylko rozeznał się w sytuacji, umknął za nią, nie chcą po raz kolejny posuwać się do użycia magii, skoro ta okazała się tak kapryśną.
- | rzucam na spostrzegawczość (brak biegłości), idę kratkę w górę.
I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
The member 'Thomas Vane' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 24
'k100' : 24
Nie udało się ani mnie, ani Thomasowi ukryć nas przed wzrokiem nieznajomych.
- Kim jesteście - spróbowałem zapytać się po rosyjsku. Nie miałem żadnych dobrych powodów podejrzewać, że nieznajomi są Anglikami. Byliśmy w środku Bułgarii, w więzieniu. Ostatnim, czego się spodziewałem byli jacyś znajomi w okolicy. Kątem oka zobaczyłem wycofującego się Vane'a.
- Salvio hexia - powtórzyłem szeptem próbując ukryć nas przed wzrokiem kobiety. I ewentualnie kogoś, kogo sam nie widziałem.
- Kim jesteście - spróbowałem zapytać się po rosyjsku. Nie miałem żadnych dobrych powodów podejrzewać, że nieznajomi są Anglikami. Byliśmy w środku Bułgarii, w więzieniu. Ostatnim, czego się spodziewałem byli jacyś znajomi w okolicy. Kątem oka zobaczyłem wycofującego się Vane'a.
- Salvio hexia - powtórzyłem szeptem próbując ukryć nas przed wzrokiem kobiety. I ewentualnie kogoś, kogo sam nie widziałem.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 69
'k100' : 69
Paliczki rozrzucone koło wiadra wywołały we mnie dosyć ciekawe uczucie. Nie wiedziałem, co takiego miało kiedyś miejsce, że widok ludzkich kości napawał mnie chęcią do uśmiechnięcia się - mogłem tylko podejrzewać, że mogło być to coś związanego z tym, że kształciłem się przez ostatnie trzy lata na uzdrowiciela i w czasie mojego obcowania z kośćmi jako stażysta mogłem mieć różne ciekawe przygody.
Nie poświęciłem im wiele więcej uwagi, wyglądając zza zdezelowane drzwi. Omiotłem spojrzeniem kamienne kolumnady ciągnące się dwoma rzędami przez całe pomieszczenie, ponad którym górowały zwaliste formy więziennych balkonów. Musiałem... musieliśmy znajdować się na parterze. Jackie była obok, parę kroków ode mnie. Niestety nie była jedyną osobą w zasięgu mojego wzroku. Przed sobą dostrzegłem męską sylwetkę - uzbrojoną. Nie zastanawiałem się długo, poza Jackie w twierdzy Grindelwalda każdy był dla mnie wrogiem. Wycelowałem w mężczyznę i spróbowałem dokładnie tego samego, co wcześniej.
Petrificus Totalus, pomyślałem inkantację, kiedy w powietrzu rozległ się głos w języku innym niż dotychczas.
Znałem ten głos, słyszałem go już wcześniej.
| Thomas, mam Cię na muszce
Nie poświęciłem im wiele więcej uwagi, wyglądając zza zdezelowane drzwi. Omiotłem spojrzeniem kamienne kolumnady ciągnące się dwoma rzędami przez całe pomieszczenie, ponad którym górowały zwaliste formy więziennych balkonów. Musiałem... musieliśmy znajdować się na parterze. Jackie była obok, parę kroków ode mnie. Niestety nie była jedyną osobą w zasięgu mojego wzroku. Przed sobą dostrzegłem męską sylwetkę - uzbrojoną. Nie zastanawiałem się długo, poza Jackie w twierdzy Grindelwalda każdy był dla mnie wrogiem. Wycelowałem w mężczyznę i spróbowałem dokładnie tego samego, co wcześniej.
Petrificus Totalus, pomyślałem inkantację, kiedy w powietrzu rozległ się głos w języku innym niż dotychczas.
Znałem ten głos, słyszałem go już wcześniej.
| Thomas, mam Cię na muszce
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 31
'k100' : 31
Spojrzała do góry - zobaczyła barierki ograniczające piętra; rozejrzała się dookoła siebie - filary, których nie widziała poprzednio, wspierały kondygnację za nimi. Parter, musieli znajdować się na najniższym piętrze, dokładnie na tym, do którego chcieli trafić. Świetnie, przemknęło jej przez myśl. Dostrzegła fragment szaty Alexa. Jeśli był tam i stał na równych nogach, mogła być spokojna. Jeśli miał rany, na pewno o siebie zadba. Głos i ruch, który, jak się szybko zorientowała, dobiegał z przekątnej, zaalarmowały ją, więc natychmiast wyciągnęła przed siebie różdżkę. Nie znała tego języka, brzmiał charakterystycznie, jakoś... słowiańsko. Rosyjski? Bułgarski? Pojęcia bladego nie miała.
Ale ktokolwiek to był, pełnił w ich misji jedną rolę - był wrogiem. To niemożliwe, żeby ktoś inny przypadkowo znalazł się w Nurmengardzie. Strażnik?
- Expelliarmus - wypowiedziała dokładnie, celując różdżką w człowieka, który zadał jej pytanie. Nie atakowała, żeby zrobić mu krzywdę, może Alex byłby w stanie coś z niego wyciągnąć, skoro nie mówił po angielsku. Chciał się schować za znajomą barierą, nie mogła mu na to pozwolić, ale doszła też szybko do wniosku, że promień mógł zostać rozproszony przez jego Salvio hexia.
Nie ruszała się. Słup mógł jej pomóc w obronie, jeśli tylko sytuacja się zmieni.
Ale ktokolwiek to był, pełnił w ich misji jedną rolę - był wrogiem. To niemożliwe, żeby ktoś inny przypadkowo znalazł się w Nurmengardzie. Strażnik?
- Expelliarmus - wypowiedziała dokładnie, celując różdżką w człowieka, który zadał jej pytanie. Nie atakowała, żeby zrobić mu krzywdę, może Alex byłby w stanie coś z niego wyciągnąć, skoro nie mówił po angielsku. Chciał się schować za znajomą barierą, nie mogła mu na to pozwolić, ale doszła też szybko do wniosku, że promień mógł zostać rozproszony przez jego Salvio hexia.
Nie ruszała się. Słup mógł jej pomóc w obronie, jeśli tylko sytuacja się zmieni.
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
Nurmengard - misja poboczna
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Świstokliki :: Zakończone podróże