Wydarzenia


Ekipa forum
Dziedziniec
AutorWiadomość
Dziedziniec [odnośnik]04.11.20 12:38
First topic message reminder :

Dziedziniec

Na wewnętrznym dziedzińcu Tower of London już od miesięcy próżno szukać mugolskich turystów – po Bezksiężycowej Nocy rozciągający się wokół zabudowań plac opustoszał; jedynymi ludźmi, jakich można tutaj spotkać, są więzienni strażnicy – ale nawet oni w większości jedynie przemykają przez otwartą przestrzeń, nie chcąc pozostawać w tym miejscu dłużej niż to absolutnie konieczne. Czasami na dziedzińcu ląduje latający powóz, z którego wyprowadzani są więźniowie, zdarza się też, że grupa ubranych w szare stroje czarodziejów i czarownic wyprowadzana jest na zewnątrz, by spędzić kilka minut na placu. Nie dla przyjemności: spacer po dziedzińcu pełni raczej rolę przestrogi, na otwartym terenie wzniesiono bowiem podwyższenie, na którym co kilka dni przeprowadzane są egzekucje. (opis zostanie uzupełniony po przybyciu do lokacji uczestników wydarzenia)
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Dziedziniec [odnośnik]07.01.21 0:50
Hannah zdawała sobie sprawę z tego, że na decyzję miała ułamki sekund - wokół niej świszczały zaklęcia, sojusznicy już podnosili różdżki, żeby się przed nimi osłonić, ale do przebycia wciąż mieli dystans, który w innych okolicznościach może i nie byłby wyzwaniem, ale pod ostrzałem wydawał się ciągnąć w nieskończoność. Zakonniczka widziała jednak drzwi, ich zarys malował się tuż przed nią, zamiast więc sięgnąć po tarczę, zdecydowała się na ruch bardziej ryzykowny - po raz drugi tego dnia się deportując. W samą porę; noże świsnęły, przecinając przestrzeń, którą jeszcze sekundę wcześniej zajmowała Hannah, ale ona sama już tego nie widziała - siła teleportacji wyrzuciła ją kilka metrów dalej. Lądowanie nie było przyjemne, czarownica musiała rozłożyć szeroko ręce, żeby uniknąć utraty równowagi, a w głowie zawirowało jej gwałtownie; w pierwszej chwili nie widziała też kompletnie nic - zniknęła jasność rozlewającej się na dziedzińcu mgły, zniknęło światło przedzierającego się przez chmury słońca, zniknęły wiązki zaklęć, przycichły nawet krzyki. Pomieszczenie, w którym się znalazła, było suche i ciemne, z zatrzaśniętymi na głucho okiennicami; wewnątrz unosił się zapach słomy, zwierząt i czegoś jeszcze, co budziło skojarzenia ze stajnią. Tym też zresztą okazał się budynek; przemienione magicznie oczy Zakonniczki szybko przywykły do mroku, a okrągłe źrenice rozszerzyły się, pozwalając jej wyłonić z ciemności niewyraźne kształty. Tuż obok niej, zaledwie kilkanaście centymetrów na prawo, parskał skrzydlaty koń, wyraźnie zaniepokojony jej nagłym pojawieniem się. Dalej znajdował się następny, a za nimi stał niewielki powóz, do którego ciągnięcia zwierzęta zostały już przygotowane - a może zwyczajnie nikt nie zajął się ich odczepieniem. Przypominający bardziej wagon do przewozu zwierząt niż ludzi, miał parę rozsuwanych drzwi po każdej stronie i tylko jeden rząd wąskich, okratowanych okienek na górze. Kilka metrów dalej stały jeszcze dwa identyczne powozy, ale żaden nie był przygotowany do wylotu; aetonany, które miały je ciągnąć, były zamknięte w prowizorycznej zagrodzie.
Szerokie, dwuskrzydłowe drzwi, które Hannah obserwowała wcześniej z zewnątrz, znajdowały się teraz za jej plecami, zamknięte.

To tylko post uzupełniający dla Hannah, kolejka toczy się dalej.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dziedziniec [odnośnik]07.01.21 19:28
Lucinda wylądowała na mglistym podłożu nie bez trudu. Ich pole widzenia było znacznie ograniczone i byli skazani na poruszanie dosłownie na oślep. Blondynka starała się pewnie trzymać zamienioną w gęś Jessę, ale to nie było łatwe. Jej ciało było zimne i drętwe. Czarownica nie chciała nawet myśleć o tym co może to oznaczać. Wolała w ogóle wyzbyć się tego typu myśli. Musieli stąd uciec, musieli znaleźć bezpieczne schronienie.
Głos uwolnionego przez Sama mężczyzny rozniósł się echem po dziedzińcu. Podobało mu się bycie więźniem? A może tak właśnie okazywał im swą wdzięczność? Tak czy inaczej nie miała nic do dodatnia. Wszystko co powiedziała Wright było w stu procentach prawdziwe.
Blondynka nie wiedziała jaka droga dzieli ich od docelowego miejsca. Szyli dosyć powoli, ale nie można było oczekiwać od nich więcej. Byli zmęczeni i ranni, a mgła wszystkim utrudniała poruszanie się. Nagle do jej uszu doszedł dźwięk kroków i głośny krzyk włóczącego się za nimi Szkota. Lucinda uniosła różdżkę by potraktować go zaklęciem i uciszyć, ale w tym samym momencie dotarły do niej inkantacje rzucanych przez strażników zaklęć. Widząc jak prawidłowo rzucona tarcza chroni ją przed lecącym w jej stronę ogniem odetchnęła.
Wszystko działo się tak szybko. Blondynka kierując się słowami Skamandera podeszła do niego. Nie wiedziała czy są w stanie pomóc więźniarce, ale też nie chciała jej tu zostawiać. Musieli jednak to zrobić szybko. Działali na ślepo tak samo jak strażnicy. –Mico – rzuciła i schowała różdżkę chcąc mieć kolejną dłoń wolną. – Daj mi ją – zaczęła spoglądając na trzymaną przez Sama gęś. – Postaram się wziąć je dwie – dodała, gdy do jej uszu doszły dźwięki ciężkich kroków olbrzyma. Musieli się pośpieszyć. Kiedy mężczyzna podał jej gęś, Lucinda schowała ją pod drugie ramie. Nie była w stanie teraz walczyć, a samo niesienie gęsi stanowiło dla niej problem. Nie miała innego wyjścia. Musiała biec w kierunku wskazanym przez Wright. Tak też zrobiła.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Dziedziniec [odnośnik]07.01.21 19:28
The member 'Lucinda Hensley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 45
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dziedziniec [odnośnik]07.01.21 20:03
Dwie noce. Dwa poranki. A różnica tak wielka - dosłownie, doświadczenia ciemności i światła idącego świtu. Wciąż surowego, bolesnego, niosącego w pamięci kawalkadę mroku, wpisaną w serce niczym obraz. I tym był nawet szarpiący skórę coraz mocniej - mróz. Wgryzał się w stopy, gnał wyżej, sprawiając, że coraz bardziej nie czuł kroków, które stawiał. Czy jeszcze miało to mieć znaczenie? Nie wychodził ponad to. Miał cel, miał szansę, a więc pozostało mu spełnić pozostałe warunki do bycia Skamanderem.
Mgła podnosiła się coraz wyżej, oplatając nogi i wspinając się, niby trujący bluszcz. Oczy piekły go od wiatru i sypiącego silniej śniegu, gdy on zgarbił się, szukając chudego ciała więźniarki, które upadło niedaleko. Oddał Lucy trzymane pod pachą stworzenie, a sam kucnął, odnajdując w końcu nieruchome, nieprzytomne ciało kobiety. Zajęło mu chwilę, chwycić chude ramiona, najpierw podciągając wyżej, potem opierając ją o swój bark, by w końcu, z wysiłkiem podciągnąć się do góry. Nie mógł nieść jej na rękach, pozostawiając całkiem odsłoniętym na ataki, dlatego zacisnął lewą rejkę wokół przerzuconej przez bark kobiety, by drugą, w razie konieczności móc szybko uwolnić. Zacisnął zęby mocniej, mierząc się z zupełnie innym wysiłkiem. Moc patronusa wciąż trzymała go przy siłach, nie zmieniało to jednak faktu, że daleko mu było do pełni. Musiał wyglądać żałośnie, namiastka dawnego Samuela, ale z wrodzoną zawziętością, tak znamienna nawet dla materialnej formy jego patronusa, ruszył w stronę dostrzeżonych już wcześniej drzwi. Tak szybko, jak pozwalały mu na to otrzymane siły, krążąca pod skórą adrenalina, los i wewnętrzy rozkaz, któremu nadał status priorytetu.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Dziedziniec [odnośnik]07.01.21 22:03
Miałem wrażenie, jakby wejście po drabinie zajmowało mi wieki. Noga ciążyła i spowalniała, nawet mimo braku bólu. Konstrukcja drabiny trzeszczała nieprzyjemnie, a każdy chwyt zimnego metalu przepełniał mnie dreszczem, że za chwilę runiemy z powrotem do więzienia, wraz z upadkiem grzebiąc swoją szansę na wolność. Byliśmy o krok od ucieczki - nawet brak umiejętności panowania nad powozami nie sprawiał, że było to niemożliwe. Od dziecka sadzano mnie w siodle, po latach chociaż tyle zostało mi z tego dziedzictwa; prowadzenie powozu nie mogło być więc czymś trudniejszym - o ile w ogóle mieliśmy mieć co prowadzić.
Duchy, które ponownie spodziewałem się ujrzeć, zniknęły; czyżby jednak coś zadziało się na placu i zostały uwolnione? Czy istniała szansa na to, że grupie dowodzonej przez Kierana udało się tego dokonać? Nie mieliśmy pojęcia co czekało nas za drzwiami - gdy wyszliśmy na zewnątrz, mgła nadal pozostawała zawieszona nad ziemią, uniemożliwiając dojrzenie czegokolwiek poza rozmytymi zarysami budynków. Dało się jednak czuć. Przeszywający chłód, który mógł zwiastować nadchodząca jesień, albo raczej nadejście dementora - i drżenie. Spojrzałem na Skamandera - zakrwawiona szata wyglądała paskudnie, byliśmy jednak o krok od ucieczki - a następnie na Maeve, czekając, aż nasze spojrzenia się skrzyżują. Wiedzieliśmy, co nadchodzi - i że nie będzie łatwo. Fakt, że była tutaj obok, sprawiał, że bałem się dwa razy bardziej i jednocześnie czułem, że jestem dwa razy bardziej do wszystkiego zdolny. Obiecałem jej przecież taniec na bosaka. Niewiele trzeba było do spełnienia tej obietnicy - ale w chwili, gdy czyjś krzyk zdradził nasze położenie, nie mieliśmy szans na ukradkowe dotarcie do budynku z powozami. Olbrzym zmierzał dokładnie w kierunku, w którym mieliśmy udać się i my, a widząc ruchy Skamandera, instynktownie zrozumiałem, co zamierzał zrobić, powtórzyłem więc jego ruch, śledząc kierunek promienia zaklęcia, by trafić dokładnie obok jego celu. Mieć pewność, że dół okaże się wystarczająco duży, by wywrócić stworzenie, spowolnić je. Mógł imponować siłą, ale nie szybkością - w tym była nasza przewaga. - Orcumiano! - wykrzyczałem w skupieniu, pewien tego, jaki efekt chcę uzyskać. Maeve w tym czasie zdołała rozeznać się w terenie. A więc żyli - przynajmniej Hannah i Lucinda. Byliśmy zaledwie kilkanaście kroków od siebie - tak blisko ucieczki, tak blisko celu. Nie wszystko poszło po naszej myśli - nie pomagał fakt, że nie mieliśmy pojęcia, czy grupa odbijająca Justine osiągnęła sukces. Co do jednego nie miałem jednak wątpliwości. Wybuch, jakkolwiek zniweczył plan uwolnienia więźniów, z pewnością przyciągnął uwagę strażników. Podążając za słowami Skamandera, kulejąc, ruszyłem za Maeve, puszczając trójkę więźniów przed sobą. Wolałem mieć pewność, że żadne z nich nie rzuci zaklęciem w jej plecy, lub nie wpadnie na inny, głupi pomysł. W głowie cały czas majaczyła mi chęć przedostania się na plac pod bramą, ale w obecnym położeniu wydawało się to niemal niemożliwe. Obok wrzała walka, plac był z drugiej strony - może, gdyby udało nam się dorwać powozy, była jeszcze na to szansa. Znałem jednak okrutne zasady, które wiązały się z prowadzeniem akcji ratunkowych. W pierwszej kolejności musieliśmy ratować siebie, bo tylko tak mogliśmy uratować kogokolwiek więcej. Myśl o niewykorzystanej szansie potrafiła być dobijająca i potrzeba było wielkiego umysłu, by potrafić żyć tak, by niepowodzenie nie przyćmiło sukcesu. Na ten jednak musieliśmy zapracować. Jeszcze tylko trochę, jeszcze tylko chwilę. - Mico - skierowałem różdżkę na siebie, gotów stawić czoła wszystkim przeciwnością, które miała przynieść ze sobą mgła.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Dziedziniec - Page 6 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Dziedziniec [odnośnik]07.01.21 22:03
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 30, 60
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dziedziniec [odnośnik]08.01.21 23:08
Znajome szarpnięcie okolicy pępka, zawrót w głowie i cichy trzask deportowały ją z dziedzińca prosto do budynku. Udało się? Zachwiała się, więc rozłożyła ręce szeroko, by złapać utraconą równowagę, a kiedy otoczyła ją ciemność zwątpiła, czy to było to miejsce, o którym myślała. Transmutowane oczy powoli przyzwyczajały się do ciemności. W odruchu złapała się za pierś, a później przesunęła dłonie po ciele — te, choć były zakrwawione, a ubranie już brudne od cieknącej posoki, pozwoliły jej upewnić się, że nie odniosła kolejnych ran. Nie czuła bólu i wyglądało na to, że brak czucia nie był jedynie kwestią szoku. Rozejrzała się dookoła, próbując w osłabieniu wykrzesać z siebie jeszcze nieco sił. Musiała dać radę, dokończyć to, co zaczęli — zrobić wszystko, by nie stać się dla nikogo ciężarem. Kiedy tuż obok niej parsknął koń, aż podskoczyła, a dreszcz przebiegł jej po plecach. Wokół było sucho, poczuła zapach siana, dobrze go znała, kojarzył jej się z Contin.
— Już, już, spokojnie — nie była pewna, czy mówi do siebie, czy raczej do niego. Ostrożnie wyciągnęła dłoń w stronę jego chrap i pozwoliła mu się obwąchać szybko, sama oglądając niewielki powóz, do którego one dwa — bo były dwa — zaprzęgnięte. Nie była pewna, czy wewnątrz był magicznie powiększony i ile osób mogło wsiąść, ale mieli wciąż miotły. Za nim był kolejny. Mogła spróbować go przygotować, ale wątpiła, by mieli na to czas. Obróciła się szybko i dzięki oczom dostrzegła drzwi, które — jak podejrzewała, mogły prowadzić na dziedziniec. Ruszyła do nich biegiem. — Alohomora— szepnęła  machnąwszy różdżką od razu, podbiegając do nich. Miała świadomość, że jej przyjaciele będą potrzebowali szybko dostać się do środka. Nie sprawdziwszy więc, czy są zwyczajnie otwarte, rzuciła zaklęcie, a dopiero potem spróbowała je popchnąć i otworzyć na oścież, napierając na nie lewym barkiem — w dłoni wciąż trzymała miotłę, i prawym przegubem z palcami zaciśniętymi na różdżce.


Here stands a man

With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Hannah Moore
Hannah Moore
Zawód : Wiązacz mioteł
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna


take me back to the night we met


OPCM : 25 +8
UROKI : 15
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Dziedziniec - Page 6 0a431e1c236e666d7f7630227cddec45ce81c082
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5207-hannah-wright https://www.morsmordre.net/t5219-poczta-hani https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t6218-skrytka-bankowa-nr-1286 https://www.morsmordre.net/t6213-h-wright
Re: Dziedziniec [odnośnik]08.01.21 23:08
The member 'Hannah Wright' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 71
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dziedziniec [odnośnik]09.01.21 1:57
Maeve, Anthony, Frederick
Panujący na dziedzińcu chłód otoczył was niemal natychmiast, ledwie wysunęliście się zza prowadzących do muzeum drzwi, zanurzając się w gęstej jak mleko mgle; zimno było przeraźliwe, przejmujące, zdawało się przedzierać bez trudu przez warstwy ubrań i skórę, sięgając samych kości; śnieg wraz z zamarzającym deszczem siekł was po twarzach, a zawieszona w powietrzu wilgoć sprawiła, że włosy przyklejały wam się do czoła i karku. Lodowate krople spływały za kołnierze, ręce zaczęły drżeć – zdawaliście sobie sprawę, że nie mogły to być warunki naturalne, zwłaszcza, że w miarę, jak oddalaliście się od suchej przestrzeni budynku, zaczęło ogarniać was również zniechęcenie, nasączone przekonaniem, że to wszystko było na nic – że cały ten wysiłek włożony w przygotowanie i przeprowadzenie misji miał pójść na marne, że wkrótce mieliście zostać złapani, otoczeni przez nadbiegających strażników, przewyższających was silami i liczebnością.
Pomimo tego, ruszyliście dalej – Maeve jako pierwsza, trzymając się muru, wraz z każdym krokiem zbliżała się do niskiego budynku, który widziała wcześniej dzięki magicznemu oku. Eliksir przeciwbólowy pozwalał jej na ignorowanie bólu i parcie do przodu, a zaklęcie, po które sięgnęła, dodatkowo przyspieszyło jej ruchy. Dwuskrzydłowe drzwi były tuż-tuż, za moment miała dotrzeć też do grupy ludzi, którzy się tam gromadzili. Trójka więźniów ruszyła za nią – Yates za jej plecami, dalej kobieta, której podarowała odebraną martwemu strażnikowi różdżkę, i młody mężczyzna.
Frederick i Anthony, którzy na moment zostali w tyle, obaj skierowali różdżki w stronę olbrzyma – ich zaklęcia pomknęły jedno obok drugiego, ze świstem przecinając powietrze; promień posłany przez Skamandera uderzył jako pierwszy, sprawiając, że brukowany plac zapadł się gwałtownie tuż pod potężną stopą olbrzyma; urok Foxa był mniej celny, ale efekt okazał się wystarczający – druga dziura, nieco płytsza, pojawiła się pod drugą nogą giganta. Ten, do tej pory przemieszczając się względnie żwawo, zachwiał się gwałtownie, a później runął w dół, wydając z siebie głośny, ogłuszający okrzyk; zamachał niezdarnie długimi ramionami, drewniana, nabijana kolcami maczuga kilka razy przecięła powietrze – a później dostrzegł przemieszczający się pod ścianą pochód czarodziejów. Zawył ze złością raz jeszcze, po czym – wciąż częściowo uwięziony – zamachnął się i cisnął maczugą przez plac; ogromna, zdolna powalić przynajmniej trzy osoby jednocześnie broń, poleciała w stronę Maeve oraz dwójki podążających za nią więźniów. Frederick, który ruszył za nimi, był zbyt daleko, by zareagować – raniona wybuchem noga spowalniała go nawet pomimo przyspieszającego ruchy zaklęcia, po które sięgnął.
Anthony ruszył za resztą jako ostatni, wcześniej odwracając się jeszcze w stronę wejścia do muzeum. Zdawał sobie sprawę, że pościg był tuż za nim – głosy, które wcześniej niosły się szybem, zdawały się dobiegać już z korytarza pod klapą w podłodze. Choć z pewnością istniało wiele sposobów na zablokowanie klapy, auror zdecydował się na ten bardziej widowiskowy – sięgając po zaklęcie potężne, o trudnych do przewidzenia skutkach. Promień, przedostawszy się przez otwarte drzwi, uderzył w środek pomieszczenia, powodując natychmiastową eksplozję, której huk słyszany był przez wszystkich; posadzka zapadła się, posyłając w powietrze fontannę kamiennych odłamków; zadrżały też ściany – by w chwili, w której Anthony ruszył już dalej wzdłuż budynku, zapaść się całkowicie; naruszona konstrukcja nośna, nie będąc już w stanie utrzymywać ciężaru stropu, runęła – a choć Skamander znajdował się poza głównym epicentrum, to przed wypchniętą na zewnątrz ścianą uskoczyć już nie był w stanie. Luźne odłamki podcięły mu nogi, sprawiając, że wywrócił się na bruk, upadek amortyzując lewą stroną ciała; upadł na bark, wzdłuż którego, niczym ładunki elektryczne, pomknął ból – przytępiony działaniem eliksiru, ale częściowo odczuwalny. Po swojej lewej usłyszał krzyki strażników, pierwsze sylwetki już pojawiały się na wysokości uwięzionego olbrzyma; zdawało się, że jeszcze nikt go nie dostrzegł – ale jeśli chciał dogonić swoich towarzyszy, musiał się pospieszyć.

Samuel, Lucinda, Hannah
Po zniknięciu Hannah, która deportowała się z trzaskiem, unikając salwy mknącej ku niej noży, Samuel i Lucinda zostali sami – w towarzystwie dwóch przemienionych w gęsi więźniarek, widocznie zagubionego architekta oraz rannej kobiety; łysej dziewczyny, której Hannah podarowała pelerynę niewidkę, nie dostrzegaliście nigdzie – ale nie mieliście też czasu na rozglądanie się, promienie zaklęć wciąż przecinały powietrze wokół was, świszcząc wściekle. Większość chybiała, podobnie jak wy nie widzieliście strażników, tak oni musieli nie widzieć was – celując na ślepo, spowalniani przez otaczającą was mgłę, ale obecni, zbliżający się z każdą sekundą. Samuel, zbliżywszy się do Lucindy, sięgnął po magię obronną jako pierwszy, a silnej tarczy, która rozbłysnęła tuż przed nim, udało się zatrzymać zarówno ognistą kulę, jak i podmuch powietrza; oba zaklęcia wybuchły salwą iskier tuż przed Zakonnikami, nie robiąc im jednak krzywdy. Wiedzieliście, że nie mieliście wiele czasu na wydostanie się z pułapki – olbrzym zdawał się być coraz bliżej, podobnie jak prowadzeni głosem Szkota czarodzieje – Lucinda zdecydowała się więc przyspieszyć swoje ruchy, sięgając po znajomą inkantację zaklęcia. Skutecznego, magia sprawiła, że mogła działać prędzej, reagować sprawniej; niestety – nie dodała jej dodatkowych sił, gdy więc schowała różdżkę i sięgnęła po drugą z gęsi, wyraźnie poczuła ich ciężar; zdawały się ciężkie niczym worki kamieni, musiała też uważać, by nie wysunęły się jej z uchwytu – a nie mogąc sięgnąć po różdżkę, w razie ataku pozostawała bezbronna. Ruszyła jednak przed siebie, z każdym krokiem zbliżając się do dwuskrzydłowych drzwi budynku.
Samuel w tym czasie bez trudu odnalazł leżącą na ziemi, młodą kobietę. Była ranna – krew plamiła pokryty śniegiem i lodem bruk – ale przytomna; gdy auror schylił się, żeby zarzucić jej ramię na swoje barki, spojrzała na niego z wdzięcznością, sama była jednak w stanie ledwie powłóczyć nogami; Skamander czuł jej ciężar, spowalniała go wyraźnie – częściowo musiał ją ciągnąć, zdołał jednak razem z nią ruszyć w stronę drzwi – docierając do nich wraz z Lucindą akurat w chwili, gdy otworzyły się od środka, popychane przez Hannah.

Hannah, jeszcze znajdując się wewnątrz budynku, podeszła do pary zaprzęgniętych do powozu aetonanów. Zwierzęta wdawały się niespokojne, przestępowały z nogi na nogę i poruszały niepewnie skrzydłami, nie umknęły jednak przed jej dotykiem. Promień zaklęcia skierowanego na drzwi pomknął prosto do celu; zamek szczęknął, a gdy Hannah naparła na drzwi ramieniem, te ustąpiły – otwierając się, powoli, ciężko, wraz ze skrzypieniem zawiasów, wreszcie stając jednak otworem. Znalazłszy się na zewnątrz, czarownica znów poczuła przeraźliwy chłód, a nagła jasność naparła gwałtownie na jej powiększone magicznie źrenice, sprawiając, że oczy zaczęły jej łzawić; przed sobą wyraźnie widziała jednak wyłaniających się z mgły Samuela, Lucindę i towarzyszących im więźniów. Dzięki poszerzonemu polu widzenia zauważyła też ruch po swojej lewej – a obróciwszy głowę w tamtą stronę, dostrzegła skuloną przy ścianie Maeve, wciąż pod przemienioną postacią. Tuż za wiedźmią strażniczką podążali inni, mężczyzna w więziennej szacie, którego nie rozpoznawała, za nim kobieta, i następni; gdyby Hannah miała więcej czasu, z pewnością byłaby w stanie przyjrzeć im się dokładniej – ale nim zdołałaby to zrobić, poczuła, jak oddech grzęźnie jej w gardle, a chłód – już i tak intensywny – staje się jeszcze bardziej dotkliwy. W jednej chwili ogarnęło ją przygnębienie przemieszane z rozpaczą, oraz niemożliwe do odpędzenia przekonanie, że to wszystko było na nic – że jej przyjaciele w Azkabanie już z pewnością nie żyli, schwytani bądź gorzej – pozbawieni duszy, zagrzebani gdzieś w podziemiach. Czerń płaszcza mignęła gdzieś na krawędzi jej pola widzenia, a później za przód szaty uchwyciła ją koścista dłoń – rozcapierzone palce unoszącego się ponad ziemią dementora uniosły ją do góry, odrywając stopy od stabilnego gruntu, przyciągając do siebie, bliżej; uwięziona w żelaznym uścisku Hannah nie była nagle w stanie patrzeć na nic, poza wyzierającą z kaptura czernią, w której – czy jej się wydawało? – dostrzegała zarys otwartych ust bez warg, rozmazujących się jednak coraz bardziej, w miarę jak słabła – tracąc siły, a przede wszystkim – wolę walki.

Gdzieś po waszej prawej rozległ się dźwięk eksplozji, a choć nie dostrzegaliście skąpanego we mgle budynku, wybuch spłoszył aetonany; rzuciły się do przodu bezładnie, ciągnąc za sobą powóz; drugie skrzydło potężnych drzwi stanęło otworem, a dwa potężne konie zamachały skrzydłami – istniało ryzyko, że jeśli nie zostaną szybko uspokojone, poderwą się do lotu, znikając razem z waszą ostatnią szansą na ucieczkę.

Trwa 17 tura, na odpis macie 48 godzin.

Maeve, jeśli chcesz podjąć się próby obrony przed maczugą, musisz pokonać test sporny na refleks, rzucając dodatkową kością k100. ST wynosi 46+2*5=56; ze względu na działanie zaklęcia Mico, do rzutu doliczasz czterokrotną (zamiast dwukrotnej) statystykę zwinności.

Uspokojenie aetonanów wymaga biegłości opieki nad magicznymi stworzeniami lub jeździectwa na poziomie II lub wyższym (w obu przypadkach); jest liczone jako akcja.

Wszyscy w tej turze jesteście w stanie dotrzeć do powozu, a także rozpoznać się nawzajem. Na ławce woźnicy zmieszczą się maksymalnie 2 osoby. W środku są dwie ławki (od strony woźnicy i od tyłu), na każdej z nich zmieszczą się po 3 osoby. W środku zmieszczą się również maksymalnie 4 dodatkowe osoby w pozycji stojącej, ale w przypadku wejścia 2 dodatkowych niemożliwe będzie swobodne poruszanie się wszystkich w środku, a przy 4 dodatkowych nie da się zamknąć drzwi.

Anthony, w wyniku upadku otrzymałeś 20 punktów obrażeń (tłuczone).

Hannah do czasu zatamowania krwawienia będziesz tracić po 5 punktów żywotności co turę.

Samuel, ze względu na brak butów i odpowiedniego ubioru, będziesz tracić po 10 punktów żywotności za wychłodzenie co turę. Twoje obrażenia (tymczasowo uleczone) będą powracać po 30 punktów co turę.

Aktywne zaklęcia i eliksiry:
Eliksir przeciwbólowy (Maeve) - 3/5
Eliksir znieczulający (Anthony) - 2/5
Magicus extremos (Maeve, Anthony) - 2/3; +19 do zaklęć
Oculus (Maeve) - 2/3; 10/10 PŻ
Fera Ecco (Hannah)
Fortuno (Hannah) - 3/3 tury
Pullus (więźniarka) - 3/3 tury
Pullus (Jessa) - 2/3 tury
Mico (Maeve, Frederick, Lucinda)

Maeve znajduje się pod przemienioną postacią.

Wykorzystana moc patronusa:
Frederick - 1/3
Samuel - 2/3

Frederick - 278/278 (44 - psychiczne; 20 - rana tłuczona głowy; 10 - stłuczenia pleców; 30 - rana tłuczona lewego kolana; 20 - rana tłuczona łokcia)
Anthony - 135/249 (-20 do kości) (44 - psychiczne; 40 - rana kłuta klatki piersiowej, poniżej żeber, możliwe obrażenia wewnętrzne; 10 - rany tłuczone żeber; 20 - stłuczenie lewego barku)
Maeve - 116/210 (-20 do kości) 166/210 (-10) (44 - psychiczne; 20 - rana tłuczona głowy; 20 - wybicie lewego barku ze stawu; 10 - rany tłuczone żeber)
Kieran - 214/244 (-5 do kości) (30 - psychiczne)
Hannah - 97/222 (117/222) (-30 do kości) (-20 do kości) (40 - cięte (głębokie rozcięcie na czole, płytsze na policzkach, żuchwie, przedramieniu i dłoni; głęboka rana szyi, tuż nad obojczykiem; krwotok), 35 - utrata krwi, 10 - poparzenie lewej dłoni; 40 - podduszenie)
Lucinda - 161/181 (-5 do kości) (20 - stłuczenie lewego łokcia)
Samuel - 216/266 (-5 do kości) (30 - psychiczne, 30 - psychiczne, 50 - ogólne osłabienie organizmu, 50 - tłuczone (siniaki na całym ciele), 20 - wychłodzenie)

ekwipunki:

W razie pytań zapraszam. <3
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dziedziniec [odnośnik]09.01.21 14:08
Ruszyła pierwsza, mrużąc oczy przed siekącym po twarzy deszczem, śniegiem, uważając na każdy kolejny krok; musieli się śpieszyć, ale musieli też unikać olbrzyma, czających się gdzieś we mgle strażników. Ile mieli czasu, nim zostaną zauważeni…? Pewnie niewiele. W myśli zakradało się przytłaczające zniechęcenie; nie uciekną stąd, bo i jak. Nie poradzą sobie z zapanowaniem nad wozem, nie odlecą przy tych warunkach pogodowych. Mimo to nie zatrzymywała się, zmuszając zziębnięte ciało do dalszych wysiłków. Byli coraz bliżej grupy, którą dojrzała dzięki magii, a także budynku, który – o ile nie była w błędzie – powinien być wspomnianym przez Yatesa miejscem przechowywania dorożek. Obejrzała się przez ramię dopiero wtedy, gdy zmierzająca w tym samym kierunku istota upadła, wydając z siebie donośny okrzyk bólu, a może frustracji. Spowolnili ją, lecz cóż z tego, czy to może jeszcze cokolwiek zmienić… Zaraz też huknęło, a mur, przy którym się kulili, wyraźnie zadrżał. Kolejny wybuch? Nie słyszała wypowiedzianej przez Skamandera inkantacji, jeszcze nie wiedziała, na jak drastyczne środki się zdecydował. Wciąż parła przed siebie, zmuszając wyczarowanego zwiadowcę, by przesunął się do przodu, bliżej otwartych drzwi, w ten sposób chcąc lepiej kontrolować sytuację, gdy nagle rosły strażnik zawył ponownie. Odruchowo spojrzała w tamtą stronę, próbując zrozumieć, co leżało u źródła jego irytacji.

| przesuwam oko i próbuję zobaczyć, że coś we mnie leci, wychodzi +10 za zwinność


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Dziedziniec [odnośnik]09.01.21 14:08
The member 'Maeve Clearwater' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 68
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dziedziniec [odnośnik]09.01.21 16:05
Kątem oka dostrzegła nieoczekiwany, gwałtowny ruch, nadlatującą maczugę. – Uwaga – warknęła momentalnie, wybałuszając przy tym oczy, czy on naprawdę rzucił w nich maczugą; łudziła się, że w ten sposób ostrzeże idących za nią więźniów. Nie miała czasu, by cokolwiek przemyśleć, podświadomie nie wierzyła w ściskane w dłoni drewienko, obca różdżka zawodziła raz po raz – mimo to nie próbowała nawet odskoczyć, wychładzające się, paraliżowane strachem ciało odmówiło współpracy, nogi były jak z ołowiu. Musiała się skupić, przypomnieć sobie odpowiedni ruch nadgarstka, odgonić dojmujące poczucie beznadziei… Uderzenie nadlatującym orężem brzmiało w tej sytuacji niemalże jak wyrok śmierci, jedyną szansą na uchronienie się przed marnym losem była tarcza. – Protego Maxima! – spróbowała głośno, walcząc ze ściśniętym strachem gardłem, chcąc obronić nie tylko siebie, ale i stojących obok uciekinierów. Nie mogła mieć pewności, czy zareagują w porę, zdążą uniknąć nadlatującego pocisku, wolała więc choćby spróbować z osłonięciem ich silniejszą wersją Protego.

| drogi Mistrzu Gry, w związku z krytycznym sukcesem proszę o interwencję


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Dziedziniec [odnośnik]09.01.21 17:30
Poruszanie się we mgle nie należało do łatwych zadań, a śledzenie wydarzeń na placu z dwóch różnych perspektyw - własnej oraz tej zapewnianej przez wyczarowane oko - było jeszcze trudniejsze, wyglądało jednak na to, że Maeve sprzyjało nie tylko jej doświadczenie, ale i krążąca w żyłach adrenalina; usłyszawszy za sobą krzyk, obróciła się w samą porę, by dostrzec potężny, przecinający powietrze pocisk. Szeroki, wymierzony celnie, miał szansę powalić nie tylko ją, ale również dwoje idących za nią więźniów - a chociaż wiedźmia strażniczka wiedziała, że jedną tarczą nie powinna być w stanie osłonić ich obojga, to i tak zaryzykowała. Różdżka, do tej pory ciążąca w jej dłoni dziwnie obco, tym razem zareagowała błyskawicznie, drżąc mocno pod jej palcami i pozwalając na przywołanie tarczy - szerszej i wyższej niż zazwyczaj, lśniącej jaśniej; świetlista bariera otoczyła nie tylko ją, ale i Yatesa wraz z idącą za nim kobietą, prawdopodobnie ratując im życie - żadne z nich nie wyglądało, jakby w porę zdało sobie sprawę z zagrożenia, ich oczy rozszerzyły się gwałtownie, z opóźnieniem rejestrując lecącą w nich maczugę - nim ta zdołałaby jednak do nich dotrzeć, z hukiem uderzyła o tarczę, a później opadła na ziemię, nie czyniąc już nikomu krzywdy.
Maeve w tym samym czasie odniosła wrażenie, że trzymana w dłoni różdżka zaczyna jej słuchać; władanie nią przestało spotykać się z oporem, jej własna magia zdawała się związać z tą krążącą w ukrytym w drewnie rdzeniu. Popchnięte do przodu oko dało wiedźmiej strażnicze lepszy pogląd na sytuację pod drzwiami, choć sama również znajdowała się już na tyle blisko, że była w stanie ją ocenić: widziała, jak dwuskrzydłowe drzwi otwierają się, popchnięte przez kobietę, która mimo zakrwawionej twarzy do złudzenia przypominała Hannah; widziała również Lucindę, która niosła pod pachami dwa sporych rozmiarów, biało-szare ptaki - oraz bosego więźnia z długimi, ciemnymi włosami, który na ramieniu dźwigał ranną, młodą kobietę. Towarzyszył im również drugi mężczyzna, niski, w więziennym stroju, z burzą rozczochranych, brązowych loków. Maeve dostrzegła również moment, w którym z mgły wyłonił się dementor - przerażająca, okryta czarnym płaszczem postać wyciągnęła kościstą, pokrytą liszajami rękę w stronę ciemnowłosej kobiety przy drzwiach, łapiąc ją za przód szaty i unosząc wyżej - ponad ziemię, przyciągając do siebie w geście, który - nawet jedynie obserwowany - wywoływał lodowaty dreszcz, przebiegający wzdłuż kręgosłupa.

Maeve, ze względu na wyrzucenie krytycznego sukcesu, przez 3 kolejne tury zniwelowana zostaje kara za korzystanie z obcej różdżki; zachowuje się ona tak, jakby należała do ciebie.

To tylko post uzupełniający, kolejka toczy się dalej.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dziedziniec [odnośnik]10.01.21 12:42
Zgodnie z oczekiwaniami, olbrzym runął, w ostatniej chwili zamachując się maczugą, która pikowała prosto na Maeve. Byłem wolniejszy niż chciałem, pozostając w tyle nie mogłem wiele zdziałać - mimo tego już unosiłem różdżkę, na końcu języka formowała się inkantacja. - Arresto… - zaniechałem jednak, widząc, jak potężna tarcza wyczarowana przez Maeve osłoniła ją i dwójkę więźniów. W tym samym czasie budynek, z którego dopiero co uciekliśmy, zaczął się zapadać. Spiąłem mięśnie, zmuszając się do biegu. Ogarniało mnie uczucie niemocy - i przeraźliwy chłód, nienaturalny. Czułem, co mogło być tego przyczyną - i walczyłem z tą myślą, opierałem się jej, znając mechanizm, jaki wyzwalali w ludziach dementorzy. Odwróciłem się w kierunku leżącego olbrzyma, celując w niego różdżką, i z chłodną pewnością wypowiadając potężna inkantację. - Fulgoro - Całym sobą chciałem pokazać stworzeniu, co spotykało wszystkich, którzy układali się z Voldemortem. Nie zasługiwali na łaskę.
Im bardziej oddalałem się od muzeum, tym więcej widziałem. W pierwszej chwili - Lucindę, następnie Hanię, uwięzioną w uścisku dementora. Serce podeszło mi do gardła, ale nie zawahałem się z inkantacją. Moje myśli wypełniła pieśń feniksa i ogień. Nie mogłem pozwolić, by dementor wyssał z niej życie - nie z niej. Była jedną z najbliższych mi osób. - Expecto Patronum! - warknąłem z determinacją, celując w widmo, chcąc powstrzymać je przed złożeniem pocałunku.
Obok mnie znalazł się mężczyzna - musiał być tym, o którym wspomniała Maeve. Nie rozpoznałem go w pierwszej chwili, ale mimo tego wydawało mi się, że gdzieś go już widziałem. - Sam? - Zwróciłem się w jego kierunku, zupełnie zdezorientowany - ale i z nadzieją w głosie, że był to właśnie gwardzista.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Dziedziniec - Page 6 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Dziedziniec [odnośnik]10.01.21 12:42
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 44, 88

--------------------------------

#2 'k8' : 8, 8, 3, 8, 8, 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Dziedziniec
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach