Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Westmorland
Senna Dolina
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Senna Dolina
Pośród szczytów wybijających się znad Krainy Jezior kryje się górska, polodowcowa dolina, otulona specyficzną mgłą, której nie rozwieje nawet najbardziej porywisty fen. Mugole nazywali ten obszar Senną Śmiercią, bo niejeden zbłądził już w tym rejonie - włóczył się bez celu, stracił orientację i majaczył zupełnie tak, jakby zapadł na chorobę wysokościową.
W istocie efekt ten silnie oddziałujący na niemagicznych związany jest z licznie porastającym owe okolice gorejącym krzewem - dyptamem wydzielającym z siebie drobny pył, barwiący powietrze różem i fioletem, charakterystycznymi dla oparów eliksiru senności, który warzy się z korzenia tejże ingrediencji.
Nad stawem znajduje się kilka szałasów, pozostałość po czasach, gdy nie rósł tu dyptam, a mugole wypasali w dolinie owce. Ponoć ostatnio przez nocne opary przebija się czasem gorejąca poświata - mówią, że to ogień przeskakujący z krzewu na krzew, choć bliższe prawdy jest coś innego. Szałasy stanowić zaczęły kryjówkę niemagicznych, punkt przerzutowy umieszczony w miejscu, gdzie uciekających nikt by nie szukał.
Rzut kością k3:
1 - nic się nie dzieje; dziś dyptam nie oddziałuje na ciebie tak, jak powinien.
2 - jeśli posiadasz biegłość zielarstwa przynajmniej na pierwszym poziomie, możesz uniknąć wchodzenia w najbardziej gęstą mgłę. W przeciwnym razie nie udaje ci się to, a opary oddziałują na ciebie silnie i maksymalnie po dwóch kolejkach zatracasz się na kilka chwil we wspomnieniu ostatniego koszmaru.
3 - dopada cię nagłe zmęczenie, które możesz przezwyciężyć rzucając kością k100 na odporność magiczną (uwzględnia się biegłość postaci). Wynik poniżej 30 kończy się omdleniem trwającym jedną turę.
W lokacji znajdują się kości.W istocie efekt ten silnie oddziałujący na niemagicznych związany jest z licznie porastającym owe okolice gorejącym krzewem - dyptamem wydzielającym z siebie drobny pył, barwiący powietrze różem i fioletem, charakterystycznymi dla oparów eliksiru senności, który warzy się z korzenia tejże ingrediencji.
Nad stawem znajduje się kilka szałasów, pozostałość po czasach, gdy nie rósł tu dyptam, a mugole wypasali w dolinie owce. Ponoć ostatnio przez nocne opary przebija się czasem gorejąca poświata - mówią, że to ogień przeskakujący z krzewu na krzew, choć bliższe prawdy jest coś innego. Szałasy stanowić zaczęły kryjówkę niemagicznych, punkt przerzutowy umieszczony w miejscu, gdzie uciekających nikt by nie szukał.
Rzut kością k3:
1 - nic się nie dzieje; dziś dyptam nie oddziałuje na ciebie tak, jak powinien.
2 - jeśli posiadasz biegłość zielarstwa przynajmniej na pierwszym poziomie, możesz uniknąć wchodzenia w najbardziej gęstą mgłę. W przeciwnym razie nie udaje ci się to, a opary oddziałują na ciebie silnie i maksymalnie po dwóch kolejkach zatracasz się na kilka chwil we wspomnieniu ostatniego koszmaru.
3 - dopada cię nagłe zmęczenie, które możesz przezwyciężyć rzucając kością k100 na odporność magiczną (uwzględnia się biegłość postaci). Wynik poniżej 30 kończy się omdleniem trwającym jedną turę.
Podtrzymując teorię związaną z przeciwieństwem i wykorzystaniem światła, poszedł w ślady botanika, sięgając po zaklęcie oślepiające: - Luminis virtute - ponownie kierując swą moc w stronę cienistej masy.
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Vincent Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 61
'k100' : 61
Rozejrzał się dookoła. Zauważył, że szmalcownik, z którym walczył zdołał podnieść się i próbował udać się z obozu. Nie chciał go wypuścić, reszta uciekła, ale ten mógł mieć informacje, które mogły im się przydać. - Petrificus Totalus - wypowiedział zaklęcie. I niezależnie od powodzenia - nie było to mimo wszystko priorytetem - skierował różdżkę w stronę cienia, który ponownie zaczął materializować się w okolicach Lucindy. A gdyby walczyć z nim czymś równie niewidzialnym? Przecież wiatru też nikt nie widział. - Ventum rota - działał pod wpływem impulsu, ale może zamknięcie jednego z nich w powietrznej pułapce pomoże w przepędzeniu go na dobre?
Roratio J. Prewett
Zawód : dumny przedstawiciel swego rodu, utrapienie lorda nestora
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
owijam wokół palca wolny czas
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Roratio J. Prewett' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'k100' : 26
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'k100' : 26
Aurora zdawała sobie sprawę z tego, że zrobiła dla Volansa, co mogła; w aktualnych okolicznościach powierzchowne zaleczenie ran musiało wystarczyć, dając nieprzytomnemu Zakonnikowi szansę na dotrwanie do końca potyczki. Odciągnięcie bezbronnego i rannego mężczyzny z dala od pola walki było dobrym pomysłem, lecz trudnym w wykonaniu; bezwładne ciało było ciężkie, a podłoże nierówne; Aurora, sama znacznie lżejsza od Volansa, zdołała przeciągnąć go jedynie kawałek. Leżał na uboczu, nic nie chroniło go jednak przed ewentualnym atakiem - choć cień póki co zdawał się skupiać na bardziej ruchomych celach.
Aurorze bez trudu udało się dotrzeć do wciąż walczącej Thalii, której kolejne zaklęcia rozmywały się w otaczającej ją przestrzeni. Rzucone przez uzdrowicielkę czary okazały się jednak przynieść ulgę; ból promieniujący od zranionego ciała osłabł, ułatwiając Thalii skupienie myśli.
Herbert, decydując się na bohaterskie stawienie czoła cieniowi, zareagował błyskawicznie - wzmocniony dodatkowo białą magią Lucindy, wzniósł przed sobą silną tarczę; jasna bariera rozbłysła w samą porę, zatrzymując czarny, smolisty promień - który rozproszył się na niej, a później wycofał, w połowie drogi powrotnej znów zbijając się w całość i formując w kształt znajomego wam już, czarnego psa. Rozkładając szeroko nietoperze skrzydła, bestia nawróciła, z jej gardła wydobył się przeszywający warkot, nim jednak zdążyłaby zaatakować ponownie, Zakonnicy skierowali przeciw niej swoje różdżki. Jako pierwszy uderzył w nią jaskrawy promień światła rzucony przez Herberta; oślepiający blask nie pozbawił stwora wzroku, wydawał się wciąż orientować w otaczającej go przestrzeni, być może postrzegając ją inaczej niż zmysłami - ale światło sprawiło, że cień zatrzymał się gwałtownie, jakby tracąc część materialności; poruszał się wolniej, wydawał się ogłuszony, nie atakował - i nie był też w stanie uniknąć ataku, który nadszedł ze strony Lucindy. Pierwsze z zaklęć, niezwykle silnych, uderzyło w niego bezbłędnie; wszyscy mogliście dostrzec, jak otaczająca go magia zaczęła gęstnieć, zbijać się - lada moment mając spętać istotę magicznymi więzami. Ale nie był to koniec, drugie z zaklęć okazało się jeszcze silniejsze, a ledwie Lucinda wypowiedziała ostatnie głoski inkantacji, poczuła, jak wypełnia ją ciepło; różdżka zadrżała gwałtownie pod jej palcami, lodowata mgiełka wystrzeliła w stronę cienia, zmrażając powietrze po drodze; otoczyła go szczelnie, mieszając się ze smolistą mgłą, która - niczym wodna para - wyglądała, jakby pokryła się szronem, przypominając nagle nie tyle cień, co stałą, kruchą rzeźbę. Istota znieruchomiała, nie będąc w stanie się poruszyć - nie mieliście jednak pewności, na jak długo lód zdoła ją zatrzymać.
Vincent i Roratio również znów podjęli się próby ataku, ale zdawali się nie pamiętać, że nadal znajdowali się za ochronną barierą stworzoną z eliksiru rozlanego przez Roratio; rzucone przez nich zaklęcia pomknęły do przodu, ale - tak, jak uprzednio - rozbiły się o otaczającą ich barierę.
Gdy już wydawało się, że szala zwycięstwa przechyla się na waszą stronę, powietrze wokół was znów zadrżało; energia z nagromadzonych zaklęć pomknęła w stronę jednego z rzucanych przez okoliczne zabudowania cieni, a ten nagle zgęstniał; znajomy już warkot rozdarł przestrzeń, ciemność wydłużyła się i zmieniła kształt - po czym wysunął się z niej jeszcze jeden cień. Ogromny pies, identyczny jak poprzedni, rozłożył szeroko nietoperze skrzydła, sprawiając, że poczuliście na twarzach podmuch zimnego wiatru - a później zawył; przeciągły skowyt prawie was ogłuszył, jednocześnie wzmacniając same cienie; materia, z której były utkane, zaczęła sprawiać wrażenie jeszcze gęstszej i ciemniejszej, a same istoty jakby urosły. Lód, który otaczał jedną z nich, zaczął pękać - na jego powierzchni pojawiły się pierwsze rysy.
Zaklęcia Aurory uleczyły w sumie 54 punkty obrażeń Thalii.
Cień nr 2 zaatakował zaklęciem Nigre Extremos, zaklęcie działa jak w opisie.
Cień nr 1 w tej turze pozostaje ogłuszony zaklęciem Herberta i unieruchomiony zaklęciem Lucindy; ze względu na wyrzucenie krytycznego sukcesu, oblodzenie czyni go bardziej podatnym na ataki - wszystkie obrażenia zadane w tej turze przyniosą podwójny skutek.
Mistrz gry przypomina, że Vincent i Roratio nadal znajdują się w kręgu stworzonym z eliksiru ochrony, a więc nic (w tym zaklęcia) nie jest w stanie przedostać się przez barierę.
Aktywne zaklęcia i eliksiry:
Silvia - Herbert
Eliksir ochrony (3/5 tur) - Vincent, Roratio
Fortuno (2/3 tury) - Roratio (w tej chwili brak efektu, ponieważ Roratio nie posiada żadnego minusa za obrażenia)
Magicus Extremos (2/3 tury) - Vincent, Roratio, Volans, Thalia, Herbert, Aurora +15 do rzutów na zaklęcia
Nigre Extremos - cienie
Muscipulia zacznie działać po upływie tury
Cień Franek (nr 1):
cień jest ogłuszony - w tej turze nie atakuje
cień w tej turze przyjmuje podwójne obrażenia
czarna magia: 25
zwinność: 38
sprawność: 13
żywotność: 123/158 (-10)
Cień Zbyszek (nr 2):
czarna magia: 25
zwinność: 38
sprawność: 13
żywotność: 158
Herbert:
210/220
EM: 20/50
Thalia:
204/241 (-5)
EM: 27/50
Lucinda:
171/181
EM: 19/50
Roratio:
225/235
EM: 23/50
Vincent:
171/207 (-5)
EM: 24/50
Volans:
utrata przytomności
128/223 (-20)
EM: 30/50
Aurora:
185/205
EM: 43/50
Aurorze bez trudu udało się dotrzeć do wciąż walczącej Thalii, której kolejne zaklęcia rozmywały się w otaczającej ją przestrzeni. Rzucone przez uzdrowicielkę czary okazały się jednak przynieść ulgę; ból promieniujący od zranionego ciała osłabł, ułatwiając Thalii skupienie myśli.
Herbert, decydując się na bohaterskie stawienie czoła cieniowi, zareagował błyskawicznie - wzmocniony dodatkowo białą magią Lucindy, wzniósł przed sobą silną tarczę; jasna bariera rozbłysła w samą porę, zatrzymując czarny, smolisty promień - który rozproszył się na niej, a później wycofał, w połowie drogi powrotnej znów zbijając się w całość i formując w kształt znajomego wam już, czarnego psa. Rozkładając szeroko nietoperze skrzydła, bestia nawróciła, z jej gardła wydobył się przeszywający warkot, nim jednak zdążyłaby zaatakować ponownie, Zakonnicy skierowali przeciw niej swoje różdżki. Jako pierwszy uderzył w nią jaskrawy promień światła rzucony przez Herberta; oślepiający blask nie pozbawił stwora wzroku, wydawał się wciąż orientować w otaczającej go przestrzeni, być może postrzegając ją inaczej niż zmysłami - ale światło sprawiło, że cień zatrzymał się gwałtownie, jakby tracąc część materialności; poruszał się wolniej, wydawał się ogłuszony, nie atakował - i nie był też w stanie uniknąć ataku, który nadszedł ze strony Lucindy. Pierwsze z zaklęć, niezwykle silnych, uderzyło w niego bezbłędnie; wszyscy mogliście dostrzec, jak otaczająca go magia zaczęła gęstnieć, zbijać się - lada moment mając spętać istotę magicznymi więzami. Ale nie był to koniec, drugie z zaklęć okazało się jeszcze silniejsze, a ledwie Lucinda wypowiedziała ostatnie głoski inkantacji, poczuła, jak wypełnia ją ciepło; różdżka zadrżała gwałtownie pod jej palcami, lodowata mgiełka wystrzeliła w stronę cienia, zmrażając powietrze po drodze; otoczyła go szczelnie, mieszając się ze smolistą mgłą, która - niczym wodna para - wyglądała, jakby pokryła się szronem, przypominając nagle nie tyle cień, co stałą, kruchą rzeźbę. Istota znieruchomiała, nie będąc w stanie się poruszyć - nie mieliście jednak pewności, na jak długo lód zdoła ją zatrzymać.
Vincent i Roratio również znów podjęli się próby ataku, ale zdawali się nie pamiętać, że nadal znajdowali się za ochronną barierą stworzoną z eliksiru rozlanego przez Roratio; rzucone przez nich zaklęcia pomknęły do przodu, ale - tak, jak uprzednio - rozbiły się o otaczającą ich barierę.
Gdy już wydawało się, że szala zwycięstwa przechyla się na waszą stronę, powietrze wokół was znów zadrżało; energia z nagromadzonych zaklęć pomknęła w stronę jednego z rzucanych przez okoliczne zabudowania cieni, a ten nagle zgęstniał; znajomy już warkot rozdarł przestrzeń, ciemność wydłużyła się i zmieniła kształt - po czym wysunął się z niej jeszcze jeden cień. Ogromny pies, identyczny jak poprzedni, rozłożył szeroko nietoperze skrzydła, sprawiając, że poczuliście na twarzach podmuch zimnego wiatru - a później zawył; przeciągły skowyt prawie was ogłuszył, jednocześnie wzmacniając same cienie; materia, z której były utkane, zaczęła sprawiać wrażenie jeszcze gęstszej i ciemniejszej, a same istoty jakby urosły. Lód, który otaczał jedną z nich, zaczął pękać - na jego powierzchni pojawiły się pierwsze rysy.
Cień nr 2 zaatakował zaklęciem Nigre Extremos, zaklęcie działa jak w opisie.
Cień nr 1 w tej turze pozostaje ogłuszony zaklęciem Herberta i unieruchomiony zaklęciem Lucindy; ze względu na wyrzucenie krytycznego sukcesu, oblodzenie czyni go bardziej podatnym na ataki - wszystkie obrażenia zadane w tej turze przyniosą podwójny skutek.
Mistrz gry przypomina, że Vincent i Roratio nadal znajdują się w kręgu stworzonym z eliksiru ochrony, a więc nic (w tym zaklęcia) nie jest w stanie przedostać się przez barierę.
Aktywne zaklęcia i eliksiry:
Silvia - Herbert
Eliksir ochrony (3/5 tur) - Vincent, Roratio
Fortuno (2/3 tury) - Roratio (w tej chwili brak efektu, ponieważ Roratio nie posiada żadnego minusa za obrażenia)
Magicus Extremos (2/3 tury) - Vincent, Roratio, Volans, Thalia, Herbert, Aurora +15 do rzutów na zaklęcia
Nigre Extremos - cienie
Muscipulia zacznie działać po upływie tury
Cień Franek (nr 1):
cień jest ogłuszony - w tej turze nie atakuje
cień w tej turze przyjmuje podwójne obrażenia
czarna magia: 25
zwinność: 38
sprawność: 13
żywotność: 123/158 (-10)
Cień Zbyszek (nr 2):
czarna magia: 25
zwinność: 38
sprawność: 13
żywotność: 158
Herbert:
210/220
EM: 20/50
Thalia:
204/241 (-5)
EM: 27/50
Lucinda:
171/181
EM: 19/50
Roratio:
225/235
EM: 23/50
Vincent:
171/207 (-5)
EM: 24/50
Volans:
utrata przytomności
128/223 (-20)
EM: 30/50
Aurora:
185/205
EM: 43/50
Energia magiczna przepełniła ciało Herberta, który poczuł jak go otacza i trafia w cień. Nie oślepił go, ale spowolnił. Widząc jak łatwo potrafi przybrać każdy kształt uświadomił sobie, że cień ten nie ma ciała. Nie może otrzymać obrażeń póki nie zostanie mu ciało podarowane.
-Zobaczmy. - Mruknął pod nosem, rozglądając się jeszcze jak mają się jego towarzysze. Volans leżał odciągnięty przez Aurorę, a Vincent i Roratio chronieni byli przez barierę. Miał nadzieję, że może uda im się objąć nią nieprzytomnego Moora, ale to oznaczało, ze bestie musiały skupic się na kimś innym. Zaklęcie Lucindy zmroziło cień, i gdy był gotowy działać usłyszał warkot, dokładnie taki sam jak cienia, z którym właśnie walczyli, ale ten był zamrożony. Dostrzegł po chwili kolejnego przeciwnika - Zaraza - mruknął pod nosem, czuł jak słabnie, czuł jak opary dyptamu znów się wdzierają pod maskę. -Inumbravi Contra - Wypowiedział celując zaklęcie w nowego przeciwnika.
|Inumbravi Contra, st.80, + 15 z transmutacji (+2 do rzutu),+ 15 z bonusu, II
Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Herbert Grey' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Nic się nie stało. Zrozumiał, że jego ciało, tak samo jak umysł są osłabione. Na nic sie zda innym jak będzie tracił coraz więcej energii. Kolejny nieprzytomny przyniesie tylko kłopoty, ale z drugiej strony, nie mógł się poddawać
-Inumbravi Contra - Wypowiedział ponownie zaklęcie, skupiając się mocniej na przeciwniku, który zmroził ich, wzmógł działanie cieni, a na tym, który pokryty był lodem zaczęły pojawiać się pęknięcia.
|Ponawiam Inumbravi Contra, st.80, + 15 z transmutacji (+2 do rzutu),+ 15 z bonusu, II
-Inumbravi Contra - Wypowiedział ponownie zaklęcie, skupiając się mocniej na przeciwniku, który zmroził ich, wzmógł działanie cieni, a na tym, który pokryty był lodem zaczęły pojawiać się pęknięcia.
|Ponawiam Inumbravi Contra, st.80, + 15 z transmutacji (+2 do rzutu),+ 15 z bonusu, II
Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Herbert Grey' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 88
'k100' : 88
Nie mogła zrobić nic więcej, by komuś pomóc. Ranni pozostawali w jakiś sposób zabezpieczeni. A jednak — Aurora czuła, że z pewnością jest coś, co może jeszcze zrobić. Większość z walczących pozostawała poza jej zasięgiem, ale jedna z kobiet, która miała na imię chyba Lucinda, wydawała się wyjątkowo uzdolniona w kwestii walki. Każdy miał jednak swoje limity i Aurora była tutaj, by pomóc te limity przesuwać. Rzuciła raz jeszcze okiem na Thalie i ruszyła w stronę niemalże nieznajomej blondynki.
- Pomogę. - Powiedziała, mając nadzieję, że rzeczywiście tak się stanie. Mając nadzieję, że będzie w stanie przekazać nieco swojej siły walczącej czarownicy. - Et vita fluxus. - Powiedziała, łapiąc tamtą za przedramię. Dotyk, chociaż może nieco niespodziewany, był niezbędny przy tego rodzaju magii.
1. Et vita fluxus (st70)
+15 do rzutu
- Pomogę. - Powiedziała, mając nadzieję, że rzeczywiście tak się stanie. Mając nadzieję, że będzie w stanie przekazać nieco swojej siły walczącej czarownicy. - Et vita fluxus. - Powiedziała, łapiąc tamtą za przedramię. Dotyk, chociaż może nieco niespodziewany, był niezbędny przy tego rodzaju magii.
1. Et vita fluxus (st70)
+15 do rzutu
Aurora Sprout
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you don't like me, as I do you;
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
OPCM : 6
UROKI : 0
ALCHEMIA : 19 +3
UZDRAWIANIE : 10 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aurora Sprout' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 65
--------------------------------
#2 'k6' : 2
#1 'k100' : 65
--------------------------------
#2 'k6' : 2
Poczuła, jakby ciepły prąd przepływał między jej ciałem a stojącą obok kobietą. Nie była pewna, czy zadziałało, bo czuła się równie mocna, jak wcześniej. Spojrzała na Lucindę, ale w sumie postanowiła, że nie zaszkodzi drugi raz. Tamtej siła przyda się zdecydowanie bardziej. - Et vita fluxus - Powtórzyła, nim tamta zdążyła ewentualnie zaprotestować. Niezależnie od tego, co poczuła tym razem, Aurora uznała jednak, że tutaj również niewiele więcej pomoże. I nie, żeby była szczególnie tu przydatna, ale cofnęła się z pola walki — Volans, wciąż nieprzytomny leżał gdzieś na skraju pola bitwy. Był w tym momencie zupełnie bezbronny, więc potrzebował jakiejkolwiek ochrony, nawet tak marnej, jak ona próbowała mu zapewnić. Odnalazła go, chyląc się nad ziemią, by nie oberwać rykoszetem zaklęcia, czy nie wpaść w oczy cienia (o ile kreatura ta miała oczy). Gdy dotarła wreszcie do Moore’a, stanęła na drżących nogach i próbując zachować dzielną minę, ścisnęła różdżkę i rozejrzała się, próbując wypatrzeć ewentualne zagrożenie.
2. Et vita fluxus (st70)
+15 do rzutu
2. Et vita fluxus (st70)
+15 do rzutu
Aurora Sprout
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you don't like me, as I do you;
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
OPCM : 6
UROKI : 0
ALCHEMIA : 19 +3
UZDRAWIANIE : 10 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aurora Sprout' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 18
--------------------------------
#2 'k6' : 2
#1 'k100' : 18
--------------------------------
#2 'k6' : 2
Chłód zniknął, zastąpiony przez kojące ciepło zaklęcia. Spojrzała z wdzięcznością na Aurorę, nie zwracając się w jej kierunku słowami bo ulga dla ciała została zastąpiona przez rozpacz duszy kiedy z różdżki wypłynął drugi cień. Co mogli zrobić...już wcześniej jednej z nich pojawił się i ledwie jednym ruchem powalił Volansa. Czy mieli realną szansę jakkolwiek pokonać teraz kiedy były ich dwa? Przez ułamek sekund wzniosła oczy ku niebu, w duchu wołając pomocy do w sumie nie wiedziała czego. Ale teraz mogła jedynie ścisnąć różdżkę i pomóc...spróbować pomóc...
- Commotio. Luminis virtute.
Atakuję Franka
I rzut - Commotio ST 70
II rzut - 2k8 U (6)
III rzut - Luminis virtute ST 60
EM 25/50
+10 do rzutów (+15 z Magicusa, -5 z żywotności)
- Commotio. Luminis virtute.
Atakuję Franka
I rzut - Commotio ST 70
II rzut - 2k8 U (6)
III rzut - Luminis virtute ST 60
EM 25/50
+10 do rzutów (+15 z Magicusa, -5 z żywotności)
So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Thalia Wellers' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 59
--------------------------------
#2 'k8' : 4, 4
--------------------------------
#3 'k100' : 89
#1 'k100' : 59
--------------------------------
#2 'k8' : 4, 4
--------------------------------
#3 'k100' : 89
Senna Dolina
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Westmorland