Nic nie było takie, jakim być powinno - byłem przekonany, że majowy klub pojedynków zostanie odwołany z uwagi na kapryśność magii, która swe źródło miała wyłącznie w mojej własnej pochopności. A jednak życie w Londynie toczyło się dalej, choć żaden czarodziej ani mugol nie mógł być bezpieczny.
Gdy ledwie wygrzebałem się z gruzów własnej egzystencji, nadeszła sowa z majową rozpiską pojedynków. Rozrywka była ostatnią rzeczą na mojej liście, ale widząc nazwisko Archibalda po prostu nie mogłem się nie stawić, oddając mu zwycięstwo walkowerem. Widzieliśmy się niedawno - w warunkach całkiem odmiennych, bardziej napiętych. I choć nie pałałem do niego szczególną sympatią, tamtej nocy zyskał mój szacunek.
A teraz miał szansę na umocnienie swojej pozycji.
Skłoniłem się nisko, zgodnie z etykietą, choć zwykle pozostawałem z nimi na bakier; pojedynki rządziły się jednak innymi prawami niż arystokracja i w kwestii sportu zasady traktowałem nieco poważniej.
Krótka wymiana spojrzeń, zajęcie pozycji, uniesienie różdżek. Pokaż, na co się stać, Archibaldzie.
- Caeruleusio!

The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 61

Archibald nigdy nie brał udziału w klubie pojedynków i wcale nie miał zamiaru tego zmieniać. Nadszedł jednak pewien słoneczny kwietniowy dzień, kiedy pod wpływem impulsu i ciekawości zapisał się do majowych rozgrywek. Z początku myślał o tym w kontekście swego rodzaju zabawy, szczególnie, że jego umiejętności pojedynkowania się nigdy nie stały na wysokim poziomie. Wraz z początkiem maja przestał cieszyć się z podjętej decyzji - zbyt wiele się działo i naprawdę miał głowę zawaloną o wiele poważniejszymi problemami niż klub pojedynków. Nagły pożar w posiadłości, problemy z magią u dzieci, ich zakazany gość. Archie wolałby porządnie się wyspać, jednak skoro już powiedział A to musiał również powiedzieć B, dlatego też pojawił się wyznaczonego dnia na arenie. Nie wiedział, że przyjdzie mu się zmierzyć z Frederickiem, stąd też na jego twarzy pojawiło się niewielkie zaskoczenie. Wiedział, że Lis za nim nie przepada, ale nie starał się tego zmieniać. Miał nadzieję, że w końcu sam dojdzie do wniosku, że Archibald nie ma żadnych złych zamiarów. Ukłonił się, jak tego wymagały zasady, i zajął odpowiednią pozycję. - Protego! - Odpowiedział szybko na atak.

The member 'Archibald Prewett' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 61

Tarcza w odpowiednim momencie zmaterializowała się przed Archibaldem, dzięki czemu świetlisty promień zaklęcia rozpłynął się i nie wyrządził mu żadnej krzywdy. Wcale nie spodziewał się udanego początku pojedynku, ale tego po sobie nie okazał. Zamiast tego wycelował różdżkę w Foxa i rzucił - Planta Doleto! - wykonując przy tym wyćwiczony ruch nadgarstkiem. Zdawał sobie sprawę, że wygranie tego spotkania nie będzie niczym prostym o ile w ogóle możliwym. Frederick był doświadczonym w bojach aurorem, znał się na rzucaniu zaklęć i obronie przed nimi jak mało kto. Jednak podobno przegrywa się dopiero wtedy, kiedy przestaje się walczyć, więc pewne szanse wciąż stały po stronie Archibalda.

The member 'Archibald Prewett' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 70

Strumień zaklęcia został powstrzymany przez gładko wyczarowaną tarczę; w zasadzie nie wiedziałem, czego mogłem spodziewać się po Prewecie - ale był to dobry moment, by przyjrzeć się jego zdolnościom pojedynkowym. Zaskoczył mnie, w pozytywnym znaczeniu. Odepchnął atak, skutecznie wyprowadzając własny.
- Protego! - Uniosłem różdżkę, wypowiadając inkantację zaklęcia.

The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 34

Udało się - lśniąca mgiełka pochłonęła czar Archibalda. Zanim przeszedłem do kontrataku, posłałem rudzielcowi przenikliwe spojrzenie. Nie, nie wzbudzał we mnie antypatii - może jedynie dystans, z uwagi na jego zażyłość z moim bratem. Ostatecznie sojusz na polu Prewett-Malfoy wydawał mi się co najmniej dziwny - zwłaszcza w kontekście konserwatywnego Abraxasa.
Dywagacje odstawiłem jednak na bok, skupiając się na kolejnym zaklęciu.
- Deprimo! - Sięgnąłem po nieco trudniejsze, mocno zaciskając palce wokół rękojeści różdżki.

The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 55

Tak jak Archibald się spodziewał, jego atak został pochłonięty przez tarczę Fredericka. Zdawał sobie sprawę z trudności tego pojedynku zaraz po wejściu na arenę, tak samo jak nie spodziewał się od niego żadnych forów. Fred go nie lubił, Archie doskonale o tym wiedział.Choć nie chciał, żeby Fred oceniał go jedynie przez wzgląd na jego przyjaźń z Abraxasem, jak dziwnie by ona nie wyglądała w oczach jego i innych zakonników. Miał nadzieję, że ta sprawa się kiedyś wyjaśni, tymczasem szybko uniósł różdżkę i rzucił - Protego! - chcą obronić się przed pędzącym w jego kierunku zaklęciem.

The member 'Archibald Prewett' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 24

|178/208 (-5)
Tym razem tarcza mu się nie udała. Może było to spowodowane zbyt szybkim uniesieniem różdżki, a może nieodpowiednim ruchem nadgarstka - powodów mogło być wiele, lecz skutek był jeden. Promień zaklęcia ugodził Archibalda, uderzając nim z dużą siłą o podłogę. Poczuł ból promieniujący na całą długość ciała, przez krótką chwilę po prostu leżąc, lecz zamrugał kilkukrotnie i podniósł się, wracając do poprzedniej pozycji. - Everte Stati! - Rzucił, licząc chociaż na powodzenie ataku skoro obrona zakończyła się fiaskiem.

The member 'Archibald Prewett' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 99