Pracownia alchemiczna II
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Pracownia alchemiczna
Ze względów bezpieczeństwa znajduje się w wydzielonej części piwniczki znajdującej się pod domkiem. Pod sufitem jest umieszczone szerokie, choć niskie okienko wpuszczające do środka dzienne światło, jednak mimo niego i wiszących na ścianach świec panuje tu lekki półmrok. Jedna ze ścian jest zastawiona księgami poświęconymi alchemii i astronomii, na drugiej znajdują się szafki ze składnikami i fiolkami. Centralną część pomieszczenia zajmuje stół, na którym znajduje się kilka kociołków i innych niezbędnych przyborów. Pod sufitem także wiszą pęczki suszących się roślin. Pomieszczenie jest stale przesycone mieszanką zapachów ziół i innych ingrediencji, jest też tu bardzo cicho; warunki są idealne do skupienia się.
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 34
'k100' : 34
Kolor nie był do końca taki, jaki powinien być. Może powinna jednak choć trochę wypocząć przed dalszą pracą. Przelała eliksir do fiolek, ale odstawiła je osobno, na inną półkę, bo nie mogła być stuprocentowo pewna sukcesu. Później, po wyczyszczeniu kociołka, opuściła na trochę pracownię i przespała się trzy godziny. Regeneracyjna drzemka mogła pomóc jej w odzyskaniu jasności umysłu; rzeczywiście sen prawdopodobnie dobrze jej zrobił. Musiała jednak uwarzyć jak najwięcej eliksirów tej nocy, by móc zabrać je na jutrzejsze spotkanie.
Kiedy wracała na dół do piwnicy była noc, ale nie była pewna, która godzina ani czy Vera wróciła już do domu. Niestety ostatnimi czasy zwykle się mijały mimo mieszkania pod tym samym dachem. Zastanawiając się, co się działo w życiu siostry, znowu wypełniła kociołek wodą, zamierzając uwarzyć ulubiony eliksir swojego dzieciństwa – eliksir giętkiej mowy, który umożliwiał porozumiewanie się ze zwierzętami i częściowo rekompensował fakt, że nie odziedziczyła talentu do rozmawiania z kotami po matce. Miał jedną zasadniczą wadę - działał krótko i nie mógł zastąpić posiadania umiejętności, ale niestety Charlie nie było dane być specjalną. Miała do końca życia znosić przeciętność, choć już do tego przywykła.
Dodała do kotła najpierw posiekane dżdżownice, a później cały szczurzy ogon. Srebrnym nożem zgniotła strączki sopophorusa, które puściły sok; uniosła i przechyliła deskę, pozwalając mu w całości spłynąć do kociołka. Dodała posiekane korzonki stokrotki oraz kilka suszonych goździków, po czym zamieszała. Dodała zawartość jednej porcji sierści gryfa, a następnie dodała jeszcze sierść kuguchara i wróciła do mieszania.
| zużywam sierść gryfa na eliksir giętkiej mowy (ST 50)
Kiedy wracała na dół do piwnicy była noc, ale nie była pewna, która godzina ani czy Vera wróciła już do domu. Niestety ostatnimi czasy zwykle się mijały mimo mieszkania pod tym samym dachem. Zastanawiając się, co się działo w życiu siostry, znowu wypełniła kociołek wodą, zamierzając uwarzyć ulubiony eliksir swojego dzieciństwa – eliksir giętkiej mowy, który umożliwiał porozumiewanie się ze zwierzętami i częściowo rekompensował fakt, że nie odziedziczyła talentu do rozmawiania z kotami po matce. Miał jedną zasadniczą wadę - działał krótko i nie mógł zastąpić posiadania umiejętności, ale niestety Charlie nie było dane być specjalną. Miała do końca życia znosić przeciętność, choć już do tego przywykła.
Dodała do kotła najpierw posiekane dżdżownice, a później cały szczurzy ogon. Srebrnym nożem zgniotła strączki sopophorusa, które puściły sok; uniosła i przechyliła deskę, pozwalając mu w całości spłynąć do kociołka. Dodała posiekane korzonki stokrotki oraz kilka suszonych goździków, po czym zamieszała. Dodała zawartość jednej porcji sierści gryfa, a następnie dodała jeszcze sierść kuguchara i wróciła do mieszania.
| zużywam sierść gryfa na eliksir giętkiej mowy (ST 50)
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 64
'k100' : 64
Eliksir się udał. Ostatecznie warzyła go dość często; chciała mieć więcej porcji, bo część zamierzała pozostawić dla siebie, reszta natomiast mogła przydać się Zakonnikom. Było przecież całkiem prawdopodobne, że podczas misji mogą napotkać rozmaite stworzenia, które po odpowiednim porozumieniu mogli poprosić o pomoc.
Zadowolona z efektu przelała eliksir do fiolek i szybko zabrała się do pracy nad kolejnym eliksirem. Byłoby naprawdę cudownie, gdyby się udał. Kameleon niestety raz jej wychodził, a raz nie – sama nie wiedziała, w którym momencie popełniała błędy, ale najwyraźniej eliksir ten należał do dość kapryśnych w przygotowaniu. Nie zrażała się jednak niepowodzeniami i miała gorącą nadzieję, że dzisiaj jej wyjdzie.
Woda się gotowała, a ona w tym czasie odnalazła liście paprotki zwyczajnej, które posiekała i wrzuciła do kociołka. W jednym z opisanych pudełek na półkach znalazła pióro pawia, które również znalazło się w kotle. Później dodała jedno żądło mantykory i zamieszała eliksir. Odczekała kilka minut zanim ze słoiczka wyciągnęła kilka wijących się gąsienic. Po jednej wrzuciła je do kociołka, gdzie później wylądował język kameleona, długi, oślizgły i różowy. Wróciła do mieszania, uważając, by robić to w odpowiednim tempie i kierunku. Po zakończeniu wygasiła płomień i spojrzała na powierzchnię mikstury.
| zużywam żądło mantykory na kameleon (ST 60)
Zadowolona z efektu przelała eliksir do fiolek i szybko zabrała się do pracy nad kolejnym eliksirem. Byłoby naprawdę cudownie, gdyby się udał. Kameleon niestety raz jej wychodził, a raz nie – sama nie wiedziała, w którym momencie popełniała błędy, ale najwyraźniej eliksir ten należał do dość kapryśnych w przygotowaniu. Nie zrażała się jednak niepowodzeniami i miała gorącą nadzieję, że dzisiaj jej wyjdzie.
Woda się gotowała, a ona w tym czasie odnalazła liście paprotki zwyczajnej, które posiekała i wrzuciła do kociołka. W jednym z opisanych pudełek na półkach znalazła pióro pawia, które również znalazło się w kotle. Później dodała jedno żądło mantykory i zamieszała eliksir. Odczekała kilka minut zanim ze słoiczka wyciągnęła kilka wijących się gąsienic. Po jednej wrzuciła je do kociołka, gdzie później wylądował język kameleona, długi, oślizgły i różowy. Wróciła do mieszania, uważając, by robić to w odpowiednim tempie i kierunku. Po zakończeniu wygasiła płomień i spojrzała na powierzchnię mikstury.
| zużywam żądło mantykory na kameleon (ST 60)
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 3
'k100' : 3
To naprawdę nie był jej eliksir. Chyba tylko raz udało jej się go uwarzyć poprawnie. Teraz znowu wyszła z tego kompletna klapa i zmarnowała żądło mantykory na nieudaną próbę. Westchnęła, poprawiając chustkę okrywającą włosy i wyczyściła kociołek. Bardzo chciała spróbować uwarzyć Felix Felicis – ale czy miał szansę się udać, skoro zepsuła nawet coś znacznie prostszego, jak kameleon? Miała tylko dwie porcje krwi jednorożca. Tylko dwie możliwe próby, dopóki nie zdobędzie kolejnych porcji tego rzadkiego i drogiego składnika.
Zawahała się, ale ostatecznie postanowiła zaryzykować. Jak dotąd tylko jedna z czterech prób warzenia tej mikstury się powiodła, ale Felix Felicis był eliksirem niezwykle trudnym, chyba najtrudniejszym ze wszystkich, z jakimi miała do tej pory do czynienia. Ale raz jej się udało – więc pozostawało mieć nadzieję, że kiedyś powiedzie się i drugi raz.
Najpierw dodała do kociołka sproszkowany kamień księżycowy oraz złoto. Drobinki cennych kruszców znalazły się w wywarze. Później dodała zawartość niewielkiej fiolki olejku różanego oraz porcję liści paprotki zwyczajnej, świeżej, dziś zebranej. Starannie pilnowała odstępów czasowych oraz kolejności dodawania składników. Ten eliksir warzyło się dłużej niż proste medykamenty i eliksiry bojowe, a dojrzeć miał dopiero za trzy miesiące – jeśli oczywiście okaże się udany.
Następnie w kociołku znalazły się kolejne składniki – sproszkowane skarabeusze i pióro pawia. Zamieszała, by następnie dodać pióra memortka. Na półce znalazła jedną z cennych fiolek z krwią jednorożca o charakterystycznej, srebrzystej barwie. Bardzo ostrożnie i powoli przelała ją do kociołka, miarowo mieszając jego zawartość. Na końcu dodała liście lipy i w napięciu wróciła do mieszania, po czym wyjęła mieszadło z kociołka.
Czy eliksir się uda? Sukces w przypadku tego eliksiru niezwykle by ją ucieszył. Zakon potrzebował Felix Felicis. Ale zdawała sobie sprawę, że mogło jej nie wyjść.
| zużywam krew jednorożca na Felix Felicis (ST 95)
Zawahała się, ale ostatecznie postanowiła zaryzykować. Jak dotąd tylko jedna z czterech prób warzenia tej mikstury się powiodła, ale Felix Felicis był eliksirem niezwykle trudnym, chyba najtrudniejszym ze wszystkich, z jakimi miała do tej pory do czynienia. Ale raz jej się udało – więc pozostawało mieć nadzieję, że kiedyś powiedzie się i drugi raz.
Najpierw dodała do kociołka sproszkowany kamień księżycowy oraz złoto. Drobinki cennych kruszców znalazły się w wywarze. Później dodała zawartość niewielkiej fiolki olejku różanego oraz porcję liści paprotki zwyczajnej, świeżej, dziś zebranej. Starannie pilnowała odstępów czasowych oraz kolejności dodawania składników. Ten eliksir warzyło się dłużej niż proste medykamenty i eliksiry bojowe, a dojrzeć miał dopiero za trzy miesiące – jeśli oczywiście okaże się udany.
Następnie w kociołku znalazły się kolejne składniki – sproszkowane skarabeusze i pióro pawia. Zamieszała, by następnie dodać pióra memortka. Na półce znalazła jedną z cennych fiolek z krwią jednorożca o charakterystycznej, srebrzystej barwie. Bardzo ostrożnie i powoli przelała ją do kociołka, miarowo mieszając jego zawartość. Na końcu dodała liście lipy i w napięciu wróciła do mieszania, po czym wyjęła mieszadło z kociołka.
Czy eliksir się uda? Sukces w przypadku tego eliksiru niezwykle by ją ucieszył. Zakon potrzebował Felix Felicis. Ale zdawała sobie sprawę, że mogło jej nie wyjść.
| zużywam krew jednorożca na Felix Felicis (ST 95)
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 71
'k100' : 71
Charlie miała ochotę się rozpłakać, widząc, że eliksir Felix felicis był prawie udany – ale prawie mogło robić wielką różnicę, zwłaszcza przy tak trudnym eliksirze. Odstawiła go na bok, na półkę z eliksirami, których nie mogła być pewna i zrobiła sobie chwilę przerwy. Usiadła, oddychając ciężko i rozmyślając. Warzenie mikstur pokroju Felix felicis było naprawdę trudną sprawą, wymagającą od niej większego niż zwykle wysiłku. Jego warzenie też zajęło więcej czasu niż inne eliksiry, więc pewnie nie miała go już wiele na kolejne mikstury, które zamierzała zabrać na spotkanie.
Musiała więc wrócić do pracy i spróbować uwarzyć jeszcze coś. Wybór padł na eliksir znieczulający z płatków ciemiernika.
Zagotowała wodę i wrzuciła do kociołka pokruszone kolce jeżozwierza. Na desce posiekała najpierw liście moly, a następnie gryfonię – najpierw jedna, a potem druga roślina w odpowiednich odstępach znalazły się w kociołku. Zamieszała wywar i odpakowała paczuszkę z ususzonymi płatkami ciemiernika; całą zawartość jednej porcji także wsypała do eliksiru i wróciła do mieszania. Na samym końcu dodała kilka małych piór hipogryfa.
Ten eliksir także należał do trudniejszych, choć na pewno nie tak, jak Felix felicis. Pozostawała skupiona, mając nadzieję, że jego barwa i konsystencja okażą się zgodne z podręcznikowymi wytycznymi. W Mungu warzyła ten eliksir regularnie.
| zużywam płatki ciemiernika na eliksir znieczulający (ST 70)
Musiała więc wrócić do pracy i spróbować uwarzyć jeszcze coś. Wybór padł na eliksir znieczulający z płatków ciemiernika.
Zagotowała wodę i wrzuciła do kociołka pokruszone kolce jeżozwierza. Na desce posiekała najpierw liście moly, a następnie gryfonię – najpierw jedna, a potem druga roślina w odpowiednich odstępach znalazły się w kociołku. Zamieszała wywar i odpakowała paczuszkę z ususzonymi płatkami ciemiernika; całą zawartość jednej porcji także wsypała do eliksiru i wróciła do mieszania. Na samym końcu dodała kilka małych piór hipogryfa.
Ten eliksir także należał do trudniejszych, choć na pewno nie tak, jak Felix felicis. Pozostawała skupiona, mając nadzieję, że jego barwa i konsystencja okażą się zgodne z podręcznikowymi wytycznymi. W Mungu warzyła ten eliksir regularnie.
| zużywam płatki ciemiernika na eliksir znieczulający (ST 70)
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 4
'k100' : 4
To nie był jej dzień – czy raczej noc. A może to była kwestia zmęczenia i przepracowania. O tej godzinie dawno powinna spać przed kolejnym dniem, a jednak siedziała w piwnicy i warzyła mikstury, bo wiedziała, że jutro spotkanie i chciała przynieść na nie jak najwięcej eliksirów. Niestety póki co głównie popełniała błędy.
Wylała resztkę nieudanego eliksiru znieczulającego, żałując zmarnowania płatków ciemiernika. Może powinna spróbować z eliksirem bojowym? Eliksir ochrony poprzednim razem się nie udał, i istniało duże prawdopodobieństwo, że teraz też nie wyjdzie – ale postanowiła przynajmniej spróbować.
Po zagotowaniu wody zaczęła dodawać składniki – najpierw wlała do kociołka syrop z trzminorka. Pokruszyła i wrzuciła pancerzyk chropianka, a także odpowiednią ilość sproszkowanego rogu dwurożca. Zaczęła mieszać eliksir odpowiednią ilość razy, po czym pokroiła na kawałki korzeń asfodelusa, i je również wrzuciła do kotła. Po zamieszaniu znowu w tworzącym się eliksirze znalazła się jeszcze odrobina żółci pancernika. Wróciła do mieszania, a potem zgasiła ogień pod kociołkiem. Czy tym razem się uda? Mimo zmęczenia starała się maksymalnie skupić.
| zużywam róg dwurożca na eliksir ochrony (ST 70)
Wylała resztkę nieudanego eliksiru znieczulającego, żałując zmarnowania płatków ciemiernika. Może powinna spróbować z eliksirem bojowym? Eliksir ochrony poprzednim razem się nie udał, i istniało duże prawdopodobieństwo, że teraz też nie wyjdzie – ale postanowiła przynajmniej spróbować.
Po zagotowaniu wody zaczęła dodawać składniki – najpierw wlała do kociołka syrop z trzminorka. Pokruszyła i wrzuciła pancerzyk chropianka, a także odpowiednią ilość sproszkowanego rogu dwurożca. Zaczęła mieszać eliksir odpowiednią ilość razy, po czym pokroiła na kawałki korzeń asfodelusa, i je również wrzuciła do kotła. Po zamieszaniu znowu w tworzącym się eliksirze znalazła się jeszcze odrobina żółci pancernika. Wróciła do mieszania, a potem zgasiła ogień pod kociołkiem. Czy tym razem się uda? Mimo zmęczenia starała się maksymalnie skupić.
| zużywam róg dwurożca na eliksir ochrony (ST 70)
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 94
'k100' : 94
Ale tym razem nie mogła mieć żadnej wątpliwości, że eliksir się udał i miał idealną barwę. To dobrze. To trochę poprawiło jej humor po poprzednich porażkach; gdyby i teraz jej się nie udało, pewnie postanowiłaby na dziś skończyć i pójść się wyspać. Umieściła eliksir ochrony w fiolkach i zastanowiła się, czy uwarzyć jeszcze coś.
Eliksir wiggenowy by się przydał – pomyślała. To był kolejny trudny eliksir, ale cóż, musiała zaryzykować, bo jak nie zrobi tego teraz, to już na spotkanie go nie weźmie, a nie miała w zanadrzu żadnej porcji. Uzdrowiciele na pewno nie pogniewaliby się o taki specyfik, mogący uleczyć nawet ciężkie rany.
Zaczęła pracę od pokruszenia kory lipy. Wrzuciła ją do bulgoczącej w kociołku czystej wody. Pokroiła zebrane dzisiejszego dnia listki mięty. Nie były już tak żywe i jędrne jak w chwili zebrania, ale nadal były świeże i pięknie pachniały. Korę drzewa Wiggen ostrożnie rozdrobniła w palcach i wrzuciła cząstki do kociołka, gdzie później trafiło jeszcze parę piórek memortka oraz kilka kolców jeżozwierza, które dodała w całości, bez kruszenia ich. Zaczęła energicznie, choć z rozmysłem mieszać, obserwując kolor eliksiru i wdychając jego zapach. Powinien pachnieć lasem i przybrać zielony kolor, jeśli, oczywiście, wszystko się udało.
| zużywam korę drzewa Wiggen na eliksir wiggenowy (ST 80)
Eliksir wiggenowy by się przydał – pomyślała. To był kolejny trudny eliksir, ale cóż, musiała zaryzykować, bo jak nie zrobi tego teraz, to już na spotkanie go nie weźmie, a nie miała w zanadrzu żadnej porcji. Uzdrowiciele na pewno nie pogniewaliby się o taki specyfik, mogący uleczyć nawet ciężkie rany.
Zaczęła pracę od pokruszenia kory lipy. Wrzuciła ją do bulgoczącej w kociołku czystej wody. Pokroiła zebrane dzisiejszego dnia listki mięty. Nie były już tak żywe i jędrne jak w chwili zebrania, ale nadal były świeże i pięknie pachniały. Korę drzewa Wiggen ostrożnie rozdrobniła w palcach i wrzuciła cząstki do kociołka, gdzie później trafiło jeszcze parę piórek memortka oraz kilka kolców jeżozwierza, które dodała w całości, bez kruszenia ich. Zaczęła energicznie, choć z rozmysłem mieszać, obserwując kolor eliksiru i wdychając jego zapach. Powinien pachnieć lasem i przybrać zielony kolor, jeśli, oczywiście, wszystko się udało.
| zużywam korę drzewa Wiggen na eliksir wiggenowy (ST 80)
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 34
'k100' : 34
Niestety - znów poniosła porażkę, i to przy eliksirze leczniczym. Skoro to, co powinno jej wychodzić najlepiej z racji jej pracy nie wychodziło, najwyraźniej był to dobitny znak, że naprawdę była bardzo, ale to bardzo zmęczona. Prawdopodobnie zbliżał się już świt, więc najwyższy czas, by zakończyć pracę i opuścić pracownię. Trudno, będzie mogła zabrać ze sobą tylko tyle eliksirów, ile miała. Więcej uwarzy najwyżej w późniejszym terminie i będzie rozsyłać sowią pocztą. Cóż, sowę też musiała w końcu nabyć własną, biorąc pod uwagę coraz większą ilość wysyłanych zamówień.
Posprzątała stanowisko pracy, a później, czując nieznośny piasek pod powiekami, położyła się spać, by odpocząć choć parę godzin.
| zt.
Posprzątała stanowisko pracy, a później, czując nieznośny piasek pod powiekami, położyła się spać, by odpocząć choć parę godzin.
| zt.
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
| 20.09
Po powrocie z Munga Charlie zjadła coś naprędce i postanowiła pochylić się nad zagadnieniami dotyczącymi badań Poppy. Obiecała uzdrowicielce Zakonu swoją pomoc, kiedy parę dni temu zgodnie doszły do wniosku, że skoro testy zmodyfikowanej formuły eliksiru wzmacniającego się nie powiodły, należy opracować zupełnie nową recepturę.
Dla Charlie był to swego rodzaju debiut badawczy, choć oczywiście już wcześniej sporo czytała o tym, jak wyglądają alchemiczne badania. Już w czasie kursu interesowała się tego typu kwestiami, skrycie marząc o tym, by pewnego dnia odkryć coś swojego lub przynajmniej ulepszyć któryś z istniejących eliksirów – ale w czasie intensywnego alchemicznego kursu nie miała zbyt wiele czasu, żeby prowadzić własne badania, bo przecież musiała najpierw zdobyć wiedzę niezbędną na kursie. Opanować w jak najlepszym stopniu astronomię i przyswoić sobie lecznicze receptury, by z powodzeniem zdać wszystkie egzaminy i zdobyć uprawnienia do wykonywania zawodu alchemika. Badania musiały zostać odroczone w czasie, ale przyłączenie się do Zakonu Feniksa dawało jej motywację ku temu, by powrócić do marzeń o zostaniu badaczką.
Istniała realna szansa, że eliksir Poppy pewnego dnia się uda i pomoże Zakonowi – ale zanim to nastąpi, czekało je wiele godzin spędzonych nad książkami i mapami nieba, a także wiele prób i błędów, zanim wywar będzie działał tak, jak powinien.
Charlie udała się do swojej pracowni i rozłożyła na blacie mapy nieba i wykresy astronomiczne, a także receptury znanych sobie eliksirów mających działanie regenerujące rany. Spędziła dobrych kilka godzin, wertując wszystkie te pomoce i intensywnie zastanawiając się nad wstępną recepturą, którą mogłaby nakreślić i wysłać Poppy do sprawdzenia i wypróbowania. Skorzystała także ze skopiowanych niektórych notatek uzdrowicielki dotyczących wcześniejszych badań – musiała w końcu uniknąć powielenia dotychczasowych błędów. Nowa receptura była wzorowana na innych eliksirach o działaniu wzmacniającym i regenerującym, z uwzględnieniem przesłanek astronomicznych, ale postanowiła zabrać się za problem od innej strony i skonstruować ją inaczej niż tą wcześniejszą, nieudaną, którą Poppy już testowała na aurorach i nie zanotowała zmienionych skutków. Nie wiadomo było, czy tym razem się uda – ale należało próbować tak długo, aż natrafią na właściwy sposób. Badania polegały wszak na ciężkiej pracy i mozolnych próbach dotarcia do właściwego, przełomowego rozwiązania.
W pewnym momencie opuściła pracownię i udała się na poddasze, by sprawdzić obecny układ ciał niebieskich za pomocą teleskopu. Zerkając w niego nakreśliła coś pospiesznie na pergaminie i wróciła na dół, znów zagłębiając się w wykresach, notatkach i książkach. Tworzyła także własne zapiski, gdzie na początku było pełno skreśleń, gdy dochodziła do wniosku, że jednak powinno się zrobić to inaczej. Końcowe wnioski zamierzała wysłać Poppy, by porównała je z własnymi wynikami i zrobiła z nich odpowiedni użytek. Miała to być jedynie wstępna receptura, którą można było później zmodyfikować, z uwzględnieniem bardziej szczegółowej listy składników, które dopiero należało odpowiednio dobrać. Charlie póki co skupiła się przede wszystkim na stronie naukowej i astronomicznej, opierając swoje wnioski na wiedzy i dostępnych pomocach. To był dopiero początek pracy.
| etap II tych badań, podpunkt 1a - stworzenie wstępnej receptury (astronomia, poziom IV, bonus +100)
Po powrocie z Munga Charlie zjadła coś naprędce i postanowiła pochylić się nad zagadnieniami dotyczącymi badań Poppy. Obiecała uzdrowicielce Zakonu swoją pomoc, kiedy parę dni temu zgodnie doszły do wniosku, że skoro testy zmodyfikowanej formuły eliksiru wzmacniającego się nie powiodły, należy opracować zupełnie nową recepturę.
Dla Charlie był to swego rodzaju debiut badawczy, choć oczywiście już wcześniej sporo czytała o tym, jak wyglądają alchemiczne badania. Już w czasie kursu interesowała się tego typu kwestiami, skrycie marząc o tym, by pewnego dnia odkryć coś swojego lub przynajmniej ulepszyć któryś z istniejących eliksirów – ale w czasie intensywnego alchemicznego kursu nie miała zbyt wiele czasu, żeby prowadzić własne badania, bo przecież musiała najpierw zdobyć wiedzę niezbędną na kursie. Opanować w jak najlepszym stopniu astronomię i przyswoić sobie lecznicze receptury, by z powodzeniem zdać wszystkie egzaminy i zdobyć uprawnienia do wykonywania zawodu alchemika. Badania musiały zostać odroczone w czasie, ale przyłączenie się do Zakonu Feniksa dawało jej motywację ku temu, by powrócić do marzeń o zostaniu badaczką.
Istniała realna szansa, że eliksir Poppy pewnego dnia się uda i pomoże Zakonowi – ale zanim to nastąpi, czekało je wiele godzin spędzonych nad książkami i mapami nieba, a także wiele prób i błędów, zanim wywar będzie działał tak, jak powinien.
Charlie udała się do swojej pracowni i rozłożyła na blacie mapy nieba i wykresy astronomiczne, a także receptury znanych sobie eliksirów mających działanie regenerujące rany. Spędziła dobrych kilka godzin, wertując wszystkie te pomoce i intensywnie zastanawiając się nad wstępną recepturą, którą mogłaby nakreślić i wysłać Poppy do sprawdzenia i wypróbowania. Skorzystała także ze skopiowanych niektórych notatek uzdrowicielki dotyczących wcześniejszych badań – musiała w końcu uniknąć powielenia dotychczasowych błędów. Nowa receptura była wzorowana na innych eliksirach o działaniu wzmacniającym i regenerującym, z uwzględnieniem przesłanek astronomicznych, ale postanowiła zabrać się za problem od innej strony i skonstruować ją inaczej niż tą wcześniejszą, nieudaną, którą Poppy już testowała na aurorach i nie zanotowała zmienionych skutków. Nie wiadomo było, czy tym razem się uda – ale należało próbować tak długo, aż natrafią na właściwy sposób. Badania polegały wszak na ciężkiej pracy i mozolnych próbach dotarcia do właściwego, przełomowego rozwiązania.
W pewnym momencie opuściła pracownię i udała się na poddasze, by sprawdzić obecny układ ciał niebieskich za pomocą teleskopu. Zerkając w niego nakreśliła coś pospiesznie na pergaminie i wróciła na dół, znów zagłębiając się w wykresach, notatkach i książkach. Tworzyła także własne zapiski, gdzie na początku było pełno skreśleń, gdy dochodziła do wniosku, że jednak powinno się zrobić to inaczej. Końcowe wnioski zamierzała wysłać Poppy, by porównała je z własnymi wynikami i zrobiła z nich odpowiedni użytek. Miała to być jedynie wstępna receptura, którą można było później zmodyfikować, z uwzględnieniem bardziej szczegółowej listy składników, które dopiero należało odpowiednio dobrać. Charlie póki co skupiła się przede wszystkim na stronie naukowej i astronomicznej, opierając swoje wnioski na wiedzy i dostępnych pomocach. To był dopiero początek pracy.
| etap II tych badań, podpunkt 1a - stworzenie wstępnej receptury (astronomia, poziom IV, bonus +100)
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Pracownia alchemiczna II
Szybka odpowiedź