Pracownia alchemiczna II
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Pracownia alchemiczna
Ze względów bezpieczeństwa znajduje się w wydzielonej części piwniczki znajdującej się pod domkiem. Pod sufitem jest umieszczone szerokie, choć niskie okienko wpuszczające do środka dzienne światło, jednak mimo niego i wiszących na ścianach świec panuje tu lekki półmrok. Jedna ze ścian jest zastawiona księgami poświęconymi alchemii i astronomii, na drugiej znajdują się szafki ze składnikami i fiolkami. Centralną część pomieszczenia zajmuje stół, na którym znajduje się kilka kociołków i innych niezbędnych przyborów. Pod sufitem także wiszą pęczki suszących się roślin. Pomieszczenie jest stale przesycone mieszanką zapachów ziół i innych ingrediencji, jest też tu bardzo cicho; warunki są idealne do skupienia się.
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Wyniki dotychczasowej pracy wyglądały bardzo obiecująco. Sporządzona wstępna receptura po kilku godzinach wytężonej pracy z notatkami, wykresami astronomicznymi i podręcznikami została starannie przepisana na czysty arkusz pergaminu. Charlie miała nadzieję, że okaże się przydatna w dalszych badaniach i będzie stanowiła dobrą bazę pod kolejne kroki, które należało wykonać, by finalnie stworzyć udany eliksir.
Uporządkowała swoje zapiski, odkładając na osobną stertę to, co powinno zostać przekazane Poppy. Posprzątała także na stole, chowając książki i starannie składając mapy nieba. Po spędzeniu dnia w Mungu, a całego wieczora w pracowni, gdzie szukała odpowiednich rozwiązań do badań, była naprawdę zmęczona, ale usatysfakcjonowana.
Kiedy opuszczała pracownię, była już noc, ale z samego rana miała zamiar wysłać do uzdrowicielki list z tym, co udało jej się opracować.
| zt.
Uporządkowała swoje zapiski, odkładając na osobną stertę to, co powinno zostać przekazane Poppy. Posprzątała także na stole, chowając książki i starannie składając mapy nieba. Po spędzeniu dnia w Mungu, a całego wieczora w pracowni, gdzie szukała odpowiednich rozwiązań do badań, była naprawdę zmęczona, ale usatysfakcjonowana.
Kiedy opuszczała pracownię, była już noc, ale z samego rana miała zamiar wysłać do uzdrowicielki list z tym, co udało jej się opracować.
| zt.
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
| 09.09
Dzisiejszy dzień Charlie miała wolny. Wczoraj późnym wieczorem wróciła do domu po spędzeniu większości dnia na weselu u Ollivanderów, a wcześniej, między spotkaniem Zakonu a ślubem, przez parę dni przebywała u rodziców w Tinworth. Jutro miała wrócić do pracy w Mungu, ale ten ostatni dzień krótkiego urlopu zamierzała wykorzystać w dobry sposób – warząc eliksiry, i to nie byle jakie, a dla Zakonu Feniksa. Z ostatniego spotkania Charlie powróciła z o wiele lżejszą sakwą z eliksirami, ale otrzymała trochę składników, które miała zamiar dobrze spożytkować na korzyść organizacji. Zakonnicy zaufali jej umiejętnościom, powierzali w jej ręce cenne ingrediencje, więc musiała je odpowiednio spożytkować, przynosząc kolejne fiolki mikstur.
Jako, że na spotkaniu rozdała prawie cały swój zapas eliksiru niezłomności, dla rozruchu przed trudniejszymi rzeczami postanowiła zacząć od niego. Zagotowała wodę w kociołku, a czekając na jej ogrzanie znalazła odpowiednie składniki. Dodała do kociołka pióro hipogryfa, a także łuski pikującego licha, po czym zamieszała. Wrzuciła do cieczy listki bukszpanu, po czym odmierzyła odpowiednią ilość sproszkowanego rogu garboroga – serca mikstury. Na koniec dodała śluz gumochłona i wróciła do mieszania, odliczając w myślach ilość razy. Później zgasiła płomień pod kociołkiem i spojrzała na powierzchnię wywaru, czekając, aż przybierze prawidłowy kolor.
| zużywam róg garboroga na eliksir niezłomności, ST 30
Dzisiejszy dzień Charlie miała wolny. Wczoraj późnym wieczorem wróciła do domu po spędzeniu większości dnia na weselu u Ollivanderów, a wcześniej, między spotkaniem Zakonu a ślubem, przez parę dni przebywała u rodziców w Tinworth. Jutro miała wrócić do pracy w Mungu, ale ten ostatni dzień krótkiego urlopu zamierzała wykorzystać w dobry sposób – warząc eliksiry, i to nie byle jakie, a dla Zakonu Feniksa. Z ostatniego spotkania Charlie powróciła z o wiele lżejszą sakwą z eliksirami, ale otrzymała trochę składników, które miała zamiar dobrze spożytkować na korzyść organizacji. Zakonnicy zaufali jej umiejętnościom, powierzali w jej ręce cenne ingrediencje, więc musiała je odpowiednio spożytkować, przynosząc kolejne fiolki mikstur.
Jako, że na spotkaniu rozdała prawie cały swój zapas eliksiru niezłomności, dla rozruchu przed trudniejszymi rzeczami postanowiła zacząć od niego. Zagotowała wodę w kociołku, a czekając na jej ogrzanie znalazła odpowiednie składniki. Dodała do kociołka pióro hipogryfa, a także łuski pikującego licha, po czym zamieszała. Wrzuciła do cieczy listki bukszpanu, po czym odmierzyła odpowiednią ilość sproszkowanego rogu garboroga – serca mikstury. Na koniec dodała śluz gumochłona i wróciła do mieszania, odliczając w myślach ilość razy. Później zgasiła płomień pod kociołkiem i spojrzała na powierzchnię wywaru, czekając, aż przybierze prawidłowy kolor.
| zużywam róg garboroga na eliksir niezłomności, ST 30
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 80
'k100' : 80
Eliksir niezłomności okazał się udany. Odkąd dołączyła do Zakonu, warzyła mikstury bojowe na tyle często, że nabrała w tym coraz większej wprawy. Ten, który miała warzyć w następnej kolejności niestety dość często psuła, ale wyglądało na to, że musiała go warzyć tak długo, aż nauczy się robić to w sposób całkowicie prawidłowy.
Gdy eliksir niezłomności znalazł się w opisanych fiolkach, umyła kociołek i znowu napełniła go wodą. Godzina była jeszcze wczesna, a ona pełna energii i zapału. Tym razem musiało się udać!
Gdy woda zaczęła wrzeć, dodała do kociołka pióro pawia, a także język kameleona i zamieszała dokładnie dziesięć razy. Dodała liście klonu zebrane dziś rano w ogrodzie. Później w kotle znalazło się serce eliksiru, żądło mantykory, a po odczekaniu kilku minut – kilka gąsienic. Zaczęła znowu energicznie mieszać, po czym zgasiła płomień, pozwalając wywarowi ostygnąć. Miała nadzieję, że się uda, bo wiedziała że by się przydał.
| zużywam żądło mantykory na kameleon (ST 60)
Gdy eliksir niezłomności znalazł się w opisanych fiolkach, umyła kociołek i znowu napełniła go wodą. Godzina była jeszcze wczesna, a ona pełna energii i zapału. Tym razem musiało się udać!
Gdy woda zaczęła wrzeć, dodała do kociołka pióro pawia, a także język kameleona i zamieszała dokładnie dziesięć razy. Dodała liście klonu zebrane dziś rano w ogrodzie. Później w kotle znalazło się serce eliksiru, żądło mantykory, a po odczekaniu kilku minut – kilka gąsienic. Zaczęła znowu energicznie mieszać, po czym zgasiła płomień, pozwalając wywarowi ostygnąć. Miała nadzieję, że się uda, bo wiedziała że by się przydał.
| zużywam żądło mantykory na kameleon (ST 60)
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 1
'k100' : 1
Młodej pannie Leighton mogłoby się zdawać, że eliksir został przyrządzony poprawnie. Korzystała ze znanej sobie receptury, składników zakupionych od wiarygodnych sprzedawców, kociołek został zakupiony w sklepie na Pokątnej, który posiadał odpowiednie zezwolenia i certyfikaty. A jednak tym razem coś poszło nie tak.
Gdy Charlene zamieszała, niemal kończąc już swoją miksturę, kociołek obruszył się i zatrząsł, rozlewając dookoła kilka większych kropel eliksiru, aż w końcu kichnął potężnie, wywołując tym silny wybuch. Pannę Leighton odrzuciło do tyłu, fala uderzeniowa strąciła z półek książki i bibeloty, szkło ze zbitych fiolek potoczyło się po podłodze, ingrediencje wylały się ze zbitych słoiczków. Ściany, sufit, podłogę i meble najbliżej kociołka pokryły się czarną sadzą, łącznie z ubraniem Charlene.
Wyglądało na to, że to było już wszystko, co wyszło z tego felernego zdarzenia, ale nic bardziej mylnego! Jak tylko kociołek otrząsnął się z wybuchu, znów zaczął kichać, ale tym razem w bardzo dziwny sposób – z jego wnętrza wyleciał pęk pawich piór. Zaraz znów. A potem po raz kolejny. Przeraził się, biedaczek, zeskoczył ze stolika i zaczął biegać po pracowni, kichając ptasimi piórami jak szalony.
Cóż, Charlene będzie miała sprzątające popołudnie!
| Kociołek straci swoje magiczne, nowe właściwości, gdy wybije północ.
Gdy Charlene zamieszała, niemal kończąc już swoją miksturę, kociołek obruszył się i zatrząsł, rozlewając dookoła kilka większych kropel eliksiru, aż w końcu kichnął potężnie, wywołując tym silny wybuch. Pannę Leighton odrzuciło do tyłu, fala uderzeniowa strąciła z półek książki i bibeloty, szkło ze zbitych fiolek potoczyło się po podłodze, ingrediencje wylały się ze zbitych słoiczków. Ściany, sufit, podłogę i meble najbliżej kociołka pokryły się czarną sadzą, łącznie z ubraniem Charlene.
Wyglądało na to, że to było już wszystko, co wyszło z tego felernego zdarzenia, ale nic bardziej mylnego! Jak tylko kociołek otrząsnął się z wybuchu, znów zaczął kichać, ale tym razem w bardzo dziwny sposób – z jego wnętrza wyleciał pęk pawich piór. Zaraz znów. A potem po raz kolejny. Przeraził się, biedaczek, zeskoczył ze stolika i zaczął biegać po pracowni, kichając ptasimi piórami jak szalony.
Cóż, Charlene będzie miała sprzątające popołudnie!
| Kociołek straci swoje magiczne, nowe właściwości, gdy wybije północ.
Na początku wydawało jej się, że wszystko zmierza ku dobremu. Eliksir sprawiał wrażenie poprawnego i już zaczynała się cieszyć, że wreszcie wyjdzie i będzie mogła obdarzyć Zakonników cennymi porcjami tego specyfiku. Dopiero na samym końcu okazało się, że coś poszło nie tak, bardzo nie tak. Już prawie kończyła, tylko kilka obrotów mieszadłem dzieliło ją od zakończenia pracy, kiedy jej kociołek zadygotał i kichnął, a po chwili wszystko wybuchło.
Huk przez pierwsze sekundy prawie ogłuszył Charlie, a jego siła odrzuciła ją na posadzkę, gdzie z pewnością ponabijała sobie solidne siniaki. Usłyszała też trzask pękającego szkła; ale na szczęście nie były to fiolki z ukończonymi eliksirami, które stały w innym miejscu pracowni, a słoiki z ingrediencjami znajdujące się za jej plecami. Powietrze wypełniła mieszanina różnych niezbyt miłych zapachów. Próbując się podnieść, prawie poślizgnęła się na marynowanych szczurzych ogonach. Najbliższe otoczenie kociołka pokryło się sadzą, także jej ubranie, które nadawało się już tylko do wyrzucenia, brudne nie tylko od sadzy, ale od ingrediencji i mieszanek, w których te wcześniej pływały. Jej włosy sterczały na wszystkie strony i również twarz była solidnie okopcona, przez co Charlene wyglądała, jakby przeciskała się przez szyb kominowy.
Ten eliksir naprawdę jest dla mnie pechowy, pomyślała przelotnie, oceniając rozmiar szkód. Cóż, dzisiaj z warzenia Felix Felicis już nic jej nie wyjdzie, bo roboty ze sprzątaniem było na wiele godzin, jako że przez wzgląd na anomalie musiała to robić bez magii. Na domiar złego coś dziwnego stało się z jej kociołkiem, który zaczął kichać i wypluwać z siebie pawie pióra. Czyżby pokazywał tym samym, że pawie pióra jednak nie są najlepszym wyborem do tego eliksiru?
Charlie musiała złapać kociołek i kiedy już jej się to udało i zacisnęła na nim obie dłonie, zamknęła go w jednej z mniejszych, nieużywanych piwniczek, póki nie zastanowi się, co z nim zrobić i czy da się go jakoś odczarować. Musiała wziąć się za sprzątanie. Poukładała na półkach spadłe książki i inne przybory alchemiczne, a także oceniła, które ze słoiczków spadłych na podłogę są całe; te odstawiła na półki i przyniosła trochę świeżych słoików, w których umieszczała porozrzucane ingrediencje, starając się uratować jak najwięcej. Pozamiatała rozbite szkło i na kolanach wyszorowała podłogę z porozlewanych cieczy oraz sadzy, umyła też alchemiczny stół, choć osmolona deska do krojenia nadawała się już chyba tylko do wyrzucenia. Dobrze, że w dzieciństwie i wieku nastoletnim mama nauczyła ją sprzątać bez magii.
Ze wszystkim, co było do zrobienia, zeszło jej do wieczora. Później, zmęczona, a także bardzo brudna i śmierdząca, udała się do łazienki, gdzie z ulgą wzięła kąpiel. Zniszczone ubrania wyrzuciła, a ciało wyszorowała, starając pozbyć się nieprzyjemnych woni oraz brudu. Szczęście w nieszczęściu, że ten mały wypadek zdarzył jej się w domu, a nie w Mungu. Przynajmniej nikt nie widział, że niechcący wysadziła kociołek i zdemolowała swoją pracownię; w szpitalu musiałaby się gęsto tłumaczyć i na pewno nie wyglądałoby to dobrze wśród współpracowników.
To był też najwyraźniej znak, że to nie był dzień na warzenie eliksiru szczęścia. Ale mogła spróbować jutro, najwyżej odpuści sobie nadgodziny i wróci do domu o rozsądnej porze.
Kiedy po północy zeszła jeszcze do piwnicy, przypomniawszy sobie o kociołku kichającym piórami, odkryła, że znów był normalny i nieruchomy. Ale może na wszelki wypadek powinna kupić sobie nowy? Nie chciała, żeby coś podobnego przydarzyło jej się znowu.
| zt.
Huk przez pierwsze sekundy prawie ogłuszył Charlie, a jego siła odrzuciła ją na posadzkę, gdzie z pewnością ponabijała sobie solidne siniaki. Usłyszała też trzask pękającego szkła; ale na szczęście nie były to fiolki z ukończonymi eliksirami, które stały w innym miejscu pracowni, a słoiki z ingrediencjami znajdujące się za jej plecami. Powietrze wypełniła mieszanina różnych niezbyt miłych zapachów. Próbując się podnieść, prawie poślizgnęła się na marynowanych szczurzych ogonach. Najbliższe otoczenie kociołka pokryło się sadzą, także jej ubranie, które nadawało się już tylko do wyrzucenia, brudne nie tylko od sadzy, ale od ingrediencji i mieszanek, w których te wcześniej pływały. Jej włosy sterczały na wszystkie strony i również twarz była solidnie okopcona, przez co Charlene wyglądała, jakby przeciskała się przez szyb kominowy.
Ten eliksir naprawdę jest dla mnie pechowy, pomyślała przelotnie, oceniając rozmiar szkód. Cóż, dzisiaj z warzenia Felix Felicis już nic jej nie wyjdzie, bo roboty ze sprzątaniem było na wiele godzin, jako że przez wzgląd na anomalie musiała to robić bez magii. Na domiar złego coś dziwnego stało się z jej kociołkiem, który zaczął kichać i wypluwać z siebie pawie pióra. Czyżby pokazywał tym samym, że pawie pióra jednak nie są najlepszym wyborem do tego eliksiru?
Charlie musiała złapać kociołek i kiedy już jej się to udało i zacisnęła na nim obie dłonie, zamknęła go w jednej z mniejszych, nieużywanych piwniczek, póki nie zastanowi się, co z nim zrobić i czy da się go jakoś odczarować. Musiała wziąć się za sprzątanie. Poukładała na półkach spadłe książki i inne przybory alchemiczne, a także oceniła, które ze słoiczków spadłych na podłogę są całe; te odstawiła na półki i przyniosła trochę świeżych słoików, w których umieszczała porozrzucane ingrediencje, starając się uratować jak najwięcej. Pozamiatała rozbite szkło i na kolanach wyszorowała podłogę z porozlewanych cieczy oraz sadzy, umyła też alchemiczny stół, choć osmolona deska do krojenia nadawała się już chyba tylko do wyrzucenia. Dobrze, że w dzieciństwie i wieku nastoletnim mama nauczyła ją sprzątać bez magii.
Ze wszystkim, co było do zrobienia, zeszło jej do wieczora. Później, zmęczona, a także bardzo brudna i śmierdząca, udała się do łazienki, gdzie z ulgą wzięła kąpiel. Zniszczone ubrania wyrzuciła, a ciało wyszorowała, starając pozbyć się nieprzyjemnych woni oraz brudu. Szczęście w nieszczęściu, że ten mały wypadek zdarzył jej się w domu, a nie w Mungu. Przynajmniej nikt nie widział, że niechcący wysadziła kociołek i zdemolowała swoją pracownię; w szpitalu musiałaby się gęsto tłumaczyć i na pewno nie wyglądałoby to dobrze wśród współpracowników.
To był też najwyraźniej znak, że to nie był dzień na warzenie eliksiru szczęścia. Ale mogła spróbować jutro, najwyżej odpuści sobie nadgodziny i wróci do domu o rozsądnej porze.
Kiedy po północy zeszła jeszcze do piwnicy, przypomniawszy sobie o kociołku kichającym piórami, odkryła, że znów był normalny i nieruchomy. Ale może na wszelki wypadek powinna kupić sobie nowy? Nie chciała, żeby coś podobnego przydarzyło jej się znowu.
| zt.
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
| 10.09
Nazajutrz po pracy Charlie wróciła do już wysprzątanej pracowni, gdzie jednak w powietrzu wciąż były wyczuwalne wonie rozbitych wczoraj słoiczków. Uchyliła znajdujące się pod sufitem malutkie okienko, by trochę przewietrzyć piwniczkę, choć pewnie jeszcze długo utrzyma się tu woń cieczy, które zalały teraz już wyszorowaną do czysta podłogę. No cóż, mogło być gorzej, i tak miała szczęście, że nie wydarzyło jej się nic gorszego. Pracownię dało się posprzątać, ingrediencje przełożyć do innych słoiczków, a powietrze wywietrzyć.
Na wszelki wypadek wzięła dziś inny kociołek. Jak każdy szanujący się alchemik musiała mieć ich więcej niż jeden, najzwyklejsze cynowe kociołki nie były drogie, a złotego nie zdążyła się jeszcze dorobić.
Mimo wczorajszego „wypadku” przy warzeniu kameleona nie zapomniała o swoim postanowieniu, by uwarzyć więcej fiolek Felix Felicis – a przynajmniej, by spróbować je uwarzyć. Na wyprawie do Azkabanu ten eliksir mógł okazać się bezcenny, oczywiście pod warunkiem, że zdąży dojrzeć do tego czasu. A jeśli nie, to na pewno i tak się nie zmarnuje, a przyda się Zakonnikom później.
Był to trudny i złożony, a więc nieprzewidywalny eliksir, który na ten moment częściej psuła niż warzyła z sukcesem, ale dopiero się go uczyła i starała się wyczuć dobór składników, a także poszczególne czynności, które należało wykonać, by wszystko poszło tak, jak należy.
Starannie przygotowała swoje stanowisko pracy i zagotowała w kociołku czystą wodę. Po jej zagotowaniu dodała sproszkowany kamień księżycowy oraz złoto; obie substancje odmierzyła z niezwykłą uwagą. Dodała do kociołka odrobinę olejku różanego, a także kwiaty trzepotki. Zaczęła mieszać, a później odczekała, zanim dodała do kociołka pióro pawia oraz znacznie drobniejsze piórka kolibra. Miała jeszcze jedną porcję krwi jednorożca; przelała ją do tworzonego wywaru z niezwykłą uwagą, starając się nie uronić ani kropli cennej srebrzystej posoki. Na szczęście miała jeszcze trochę odłamków spadających gwiazd, które dostała na spotkaniu, ale miała nadzieję, że mikstura okaże się udana. Później dodała jeszcze skrzydełka motyla oraz czterolistną koniczynkę, co wydawało jej się dobrym wyborem do eliksiru szczęścia. Zaczęła znowu mieszać, pilnując, by uczynić to odpowiednią ilość razy. Bardzo chciała, żeby się udało.
| zużywam krew jednorożca x1 na Felix Felicis, ST 95
Nazajutrz po pracy Charlie wróciła do już wysprzątanej pracowni, gdzie jednak w powietrzu wciąż były wyczuwalne wonie rozbitych wczoraj słoiczków. Uchyliła znajdujące się pod sufitem malutkie okienko, by trochę przewietrzyć piwniczkę, choć pewnie jeszcze długo utrzyma się tu woń cieczy, które zalały teraz już wyszorowaną do czysta podłogę. No cóż, mogło być gorzej, i tak miała szczęście, że nie wydarzyło jej się nic gorszego. Pracownię dało się posprzątać, ingrediencje przełożyć do innych słoiczków, a powietrze wywietrzyć.
Na wszelki wypadek wzięła dziś inny kociołek. Jak każdy szanujący się alchemik musiała mieć ich więcej niż jeden, najzwyklejsze cynowe kociołki nie były drogie, a złotego nie zdążyła się jeszcze dorobić.
Mimo wczorajszego „wypadku” przy warzeniu kameleona nie zapomniała o swoim postanowieniu, by uwarzyć więcej fiolek Felix Felicis – a przynajmniej, by spróbować je uwarzyć. Na wyprawie do Azkabanu ten eliksir mógł okazać się bezcenny, oczywiście pod warunkiem, że zdąży dojrzeć do tego czasu. A jeśli nie, to na pewno i tak się nie zmarnuje, a przyda się Zakonnikom później.
Był to trudny i złożony, a więc nieprzewidywalny eliksir, który na ten moment częściej psuła niż warzyła z sukcesem, ale dopiero się go uczyła i starała się wyczuć dobór składników, a także poszczególne czynności, które należało wykonać, by wszystko poszło tak, jak należy.
Starannie przygotowała swoje stanowisko pracy i zagotowała w kociołku czystą wodę. Po jej zagotowaniu dodała sproszkowany kamień księżycowy oraz złoto; obie substancje odmierzyła z niezwykłą uwagą. Dodała do kociołka odrobinę olejku różanego, a także kwiaty trzepotki. Zaczęła mieszać, a później odczekała, zanim dodała do kociołka pióro pawia oraz znacznie drobniejsze piórka kolibra. Miała jeszcze jedną porcję krwi jednorożca; przelała ją do tworzonego wywaru z niezwykłą uwagą, starając się nie uronić ani kropli cennej srebrzystej posoki. Na szczęście miała jeszcze trochę odłamków spadających gwiazd, które dostała na spotkaniu, ale miała nadzieję, że mikstura okaże się udana. Później dodała jeszcze skrzydełka motyla oraz czterolistną koniczynkę, co wydawało jej się dobrym wyborem do eliksiru szczęścia. Zaczęła znowu mieszać, pilnując, by uczynić to odpowiednią ilość razy. Bardzo chciała, żeby się udało.
| zużywam krew jednorożca x1 na Felix Felicis, ST 95
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 31
'k100' : 31
Niestety znowu nie wyszło, i wiedziała o tym już w momencie, kiedy skończyła warzyć. Eliksir nie błyszczał jak należy ani nie miał odpowiedniej konsystencji, więc z żalem go wylała. Nie miała na ten moment więcej krwi, ale mogła użyć odłamków spadającej gwiazdy.
Posprzątała blat, przygotowując w większości te same składniki, choć kwiaty trzepotki zastąpiła liśćmi paproci. Po zagotowaniu wody znów dodała do kociołka odpowiednie ilości sproszkowanego kamienia księżycowego oraz złota. Później dodała olejek różany oraz posiekane liście paproci. Odczekała przed dodaniem kolejnych składników – pióra pawia oraz piórek kolibra. Krwi jednorożca już nie miała, więc zamiast niego wrzuciła do kociołka jeden błyszczący odłamek spadającej gwiazdy. Dodała też odrobinę krwi memortka, by zrównoważyć brak zwierzęcego składnika. Następnie dodała suszone skrzydła motyla oraz czterolistną koniczynę. Mieszała uważniej, zastanawiając się jednocześnie, gdzie do tej pory popełniała błędy przy warzeniu tego trudnego i niezwykle złożonego eliksiru. Musiała je wyeliminować, by móc podarować zakonnikom choć kilka porcji tego niezwykłego wywaru.
| zużywam odłamek spadającej gwiazdy x1 na Felix Felicis, ST 95
Posprzątała blat, przygotowując w większości te same składniki, choć kwiaty trzepotki zastąpiła liśćmi paproci. Po zagotowaniu wody znów dodała do kociołka odpowiednie ilości sproszkowanego kamienia księżycowego oraz złota. Później dodała olejek różany oraz posiekane liście paproci. Odczekała przed dodaniem kolejnych składników – pióra pawia oraz piórek kolibra. Krwi jednorożca już nie miała, więc zamiast niego wrzuciła do kociołka jeden błyszczący odłamek spadającej gwiazdy. Dodała też odrobinę krwi memortka, by zrównoważyć brak zwierzęcego składnika. Następnie dodała suszone skrzydła motyla oraz czterolistną koniczynę. Mieszała uważniej, zastanawiając się jednocześnie, gdzie do tej pory popełniała błędy przy warzeniu tego trudnego i niezwykle złożonego eliksiru. Musiała je wyeliminować, by móc podarować zakonnikom choć kilka porcji tego niezwykłego wywaru.
| zużywam odłamek spadającej gwiazdy x1 na Felix Felicis, ST 95
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 52
'k100' : 52
Co robiła źle? Eliksir nadal nie chciał wyjść jak należy, znowu zmarnowała składniki na próżno, w tym jeden z cennych odłamków spadające gwiazdy. Pozostawało jej tylko westchnąć nad tymi dwoma żałosnymi próbami. Może przedwcześnie cieszyła się z tego, że udało jej się nauczyć warzyć Felix Felicis? Może to był jednorazowy sukces, którego miała nie powtórzyć? Obawiała się takiej ewentualności, a naprawdę zależało jej na tym, żeby uwarzyć ten eliksir poprawnie.
Znowu przygotowała kociołek i zagotowała wodę, następnie wrzucając do kociołka odpowiednio odmierzone ilości sproszkowanego kamienia księżycowego oraz złota. Wlała trochę olejku różanego, a także świeże, dopiero co posiekane liście paproci. Przed dodaniem kolejnych składników odczekała odpowiednią ilość czasu, wtedy w wywarze znalazło się pióro pawia oraz piórka kolibra. Zamiast krwi jednorożca znowu wrzuciła do kociołka jeden błyszczący odłamek spadającej gwiazdy. Miała ich jeszcze kilka, ale naprawdę wolałaby nie zmarnować wszystkich na próżno. Następnie znów dodała krew memortka, suszone skrzydła motyla oraz czterolistną koniczynę. Czy w końcu się uda? A może to jednak nie był dobry dzień na ten eliksir? Musiała jednak uwarzyć je możliwie szybko, by miały szansę zdążyć dojrzeć przed wyprawą do Azkabanu.
| zużywam odłamek spadającej gwiazdy x1 na Felix Felicis, ST 95
Znowu przygotowała kociołek i zagotowała wodę, następnie wrzucając do kociołka odpowiednio odmierzone ilości sproszkowanego kamienia księżycowego oraz złota. Wlała trochę olejku różanego, a także świeże, dopiero co posiekane liście paproci. Przed dodaniem kolejnych składników odczekała odpowiednią ilość czasu, wtedy w wywarze znalazło się pióro pawia oraz piórka kolibra. Zamiast krwi jednorożca znowu wrzuciła do kociołka jeden błyszczący odłamek spadającej gwiazdy. Miała ich jeszcze kilka, ale naprawdę wolałaby nie zmarnować wszystkich na próżno. Następnie znów dodała krew memortka, suszone skrzydła motyla oraz czterolistną koniczynę. Czy w końcu się uda? A może to jednak nie był dobry dzień na ten eliksir? Musiała jednak uwarzyć je możliwie szybko, by miały szansę zdążyć dojrzeć przed wyprawą do Azkabanu.
| zużywam odłamek spadającej gwiazdy x1 na Felix Felicis, ST 95
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 76
'k100' : 76
Wyszło. Wyszło! Charlie widziała, że teraz eliksir miał odpowiednią barwę i połysk, dokładnie tak jak wtedy, kiedy uwarzyła go z sukcesem w sierpniu. Zachwycona tym, że jednak jej się udało, przez chwilę musiała się uspokoić, by trzęsącymi się z radości dłońmi nie uronić ani kropli przy przelewaniu eliksiru do fiolki. Gdy już nieco ochłonęła po tym sukcesie, ostrożnie przelała felixa do fiolki i starannie ją zakorkowała. Odstawiła go na półkę w bezpiecznym oddaleniu od stołu z kociołkiem, na wypadek gdyby znowu coś jej wybuchło. Teraz miał przez trzy miesiące dojrzewać obok poprzedniego.
Zdawała sobie jednak sprawę, że póki co na każdą udaną próbę wciąż będzie przypadać kilka nieudanych, ale mistrzem eliksirów nie stawało się jednego dnia, musiała wciąż nieustannie dążyć do rozwoju, by kiedyś w przyszłości przyrządzenie takiej mikstury nie stanowiło dla niej już żadnego problemu. Ta pasja polegała na nieustannym samodoskonaleniu się i stałym podnoszeniu sobie poprzeczki. Jeszcze kilka miesięcy temu nawet nie śniła o Felixie, a teraz potrafiła go już uwarzyć.
Pokrzepiona tym, że wreszcie jej wyszło, znów zabrała się do pracy. Dodała do kociołka kamień księżycowy oraz złoto, potem dokładnie odmierzyła dawkę olejku różanego. Miała jeszcze trochę liści paproci, więc stosowna porcja wylądowała w kotle, gdzie znalazło się też pióro pawia, pióra kolibra a także krew memortka. Znowu dodała kolejny odłamek spadającej gwiazdy – jeden, ale jego właściwości były naprawdę niebywałe! Oby jak najwięcej ich utworzyło udane eliksiry. Na końcu znowu dodała skrzydełka motyla oraz czterolistną koniczynę. Cóż, jutro po pracy będzie musiała zahaczyć o Pokątną, by uzupełnić zapasy niektórych składników.
| zużywam odłamek spadającej gwiazdy x1 na Felix Felicis, ST 95
Zdawała sobie jednak sprawę, że póki co na każdą udaną próbę wciąż będzie przypadać kilka nieudanych, ale mistrzem eliksirów nie stawało się jednego dnia, musiała wciąż nieustannie dążyć do rozwoju, by kiedyś w przyszłości przyrządzenie takiej mikstury nie stanowiło dla niej już żadnego problemu. Ta pasja polegała na nieustannym samodoskonaleniu się i stałym podnoszeniu sobie poprzeczki. Jeszcze kilka miesięcy temu nawet nie śniła o Felixie, a teraz potrafiła go już uwarzyć.
Pokrzepiona tym, że wreszcie jej wyszło, znów zabrała się do pracy. Dodała do kociołka kamień księżycowy oraz złoto, potem dokładnie odmierzyła dawkę olejku różanego. Miała jeszcze trochę liści paproci, więc stosowna porcja wylądowała w kotle, gdzie znalazło się też pióro pawia, pióra kolibra a także krew memortka. Znowu dodała kolejny odłamek spadającej gwiazdy – jeden, ale jego właściwości były naprawdę niebywałe! Oby jak najwięcej ich utworzyło udane eliksiry. Na końcu znowu dodała skrzydełka motyla oraz czterolistną koniczynę. Cóż, jutro po pracy będzie musiała zahaczyć o Pokątną, by uzupełnić zapasy niektórych składników.
| zużywam odłamek spadającej gwiazdy x1 na Felix Felicis, ST 95
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Pracownia alchemiczna II
Szybka odpowiedź