Trening - 6 I 1957 r.
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Warwickshire
Szarodrzewo z Nuneaton 6 I 1957 r.
Alexander Farley i Percival Blake próbują czegoś się od siebie nawzajem nauczyć.
Szafka zniknięć
Alexander Farley i Percival Blake próbują czegoś się od siebie nawzajem nauczyć.
Szafka zniknięć
I show not your face but your heart's desire
252/270, 2/3 tury oka
Wyglądało na to, że trzecie oko działało lepiej niż para jego własnych, bo ledwie wypowiedział inkantację zaklęcia, poczuł silne szarpnięcie w okolicach nadgarstka, a noże ze świstem poszybowały prosto w kierunku Alexandra. Obserwowanie tego procesu z boku, z perspektywy osoby trzeciej, wciąż wywoływało u niego uczucie co najmniej dziwne - i, jeśli miałby być zupełnie szczery, niezbyt przyjemne, doprawione lekką nutą niepokoju, gasnącą w momencie, w którym świetlisty kruk po raz trzeci pojawił się między nim a przeciwnikiem, osłaniając go przed silnym urokiem. - Możesz tak w nieskończoność? - rzucił w kierunku Farleya, odrobinę poirytowany, choć częściowo ciesząc się, że nie nie skazał samego siebie na konieczność podjęcia beznadziejnej próby załatania krwawiących intensywnie ran.
Nie miał czasu na czekanie na odpowiedź, bo znów mknęło w jego stronę zaklęcie. - Protego - rzucił, reagując instynktownie i starając się uformować magię w tarczę. W międzyczasie z ulgą zauważając, że tymczasowa ślepota zaczęła ustępować; przed oczami wciąż migotały mu barwne plamy, a same gałki oczne zdawały się boleć (czy to w ogóle było możliwe?), ale mógł przynajmniej przestać polegać już tak bardzo na wyczarowanym, lewitującym oku.
Wyglądało na to, że trzecie oko działało lepiej niż para jego własnych, bo ledwie wypowiedział inkantację zaklęcia, poczuł silne szarpnięcie w okolicach nadgarstka, a noże ze świstem poszybowały prosto w kierunku Alexandra. Obserwowanie tego procesu z boku, z perspektywy osoby trzeciej, wciąż wywoływało u niego uczucie co najmniej dziwne - i, jeśli miałby być zupełnie szczery, niezbyt przyjemne, doprawione lekką nutą niepokoju, gasnącą w momencie, w którym świetlisty kruk po raz trzeci pojawił się między nim a przeciwnikiem, osłaniając go przed silnym urokiem. - Możesz tak w nieskończoność? - rzucił w kierunku Farleya, odrobinę poirytowany, choć częściowo ciesząc się, że nie nie skazał samego siebie na konieczność podjęcia beznadziejnej próby załatania krwawiących intensywnie ran.
Nie miał czasu na czekanie na odpowiedź, bo znów mknęło w jego stronę zaklęcie. - Protego - rzucił, reagując instynktownie i starając się uformować magię w tarczę. W międzyczasie z ulgą zauważając, że tymczasowa ślepota zaczęła ustępować; przed oczami wciąż migotały mu barwne plamy, a same gałki oczne zdawały się boleć (czy to w ogóle było możliwe?), ale mógł przynajmniej przestać polegać już tak bardzo na wyczarowanym, lewitującym oku.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Blake' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
252/270, 3/3 tury oka
To zdecydowanie był jego dzień (oczywiście pomijając godną pożałowania potyczkę z Ignitio); uśmiechnął się z satysfakcją, widząc, jak wznosząca się przed nim tarcza po raz drugi nie tylko zatrzymuje mknący w jego stronę urok, ale odbija go ku przeciwnikowi, jemu samemu kupując odrobinę więcej czasu. Skierował różdżkę ku Alexandrowi, przez moment rozważając użycie któregoś z trudniejszych zaklęć, ale ostatecznie decydując się na podejście bardziej strategiczne. - Aeris - rzucił lekko, mając nadzieję, że nadmierna pewność siebie nie zgubi go ponownie.
To zdecydowanie był jego dzień (oczywiście pomijając godną pożałowania potyczkę z Ignitio); uśmiechnął się z satysfakcją, widząc, jak wznosząca się przed nim tarcza po raz drugi nie tylko zatrzymuje mknący w jego stronę urok, ale odbija go ku przeciwnikowi, jemu samemu kupując odrobinę więcej czasu. Skierował różdżkę ku Alexandrowi, przez moment rozważając użycie któregoś z trudniejszych zaklęć, ale ostatecznie decydując się na podejście bardziej strategiczne. - Aeris - rzucił lekko, mając nadzieję, że nadmierna pewność siebie nie zgubi go ponownie.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Blake' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 20
'k100' : 20
| 194/220, -5 (-6 elektryczne, -20 duszenie się)
wszystkie użycia mocy Zakonu
Alexander wypuścił szybciej powietrze nosem, lekko rozbawiony.
- Niestety nie, to by było na tyle z mojej strony. Kolejna próba skończyłaby się pewnie omdleniem z wyczerpania - nie wiem, nie próbowałem, znam swoje granice. To nie jest takie- osz ty - uzdrowiciel urwał w pół zdania, szybko wyciągając przed siebie różdżkę: Percival bowiem odbił zaklęcie Farleya.
- Protego! - zawołał Gwardzista.
wszystkie użycia mocy Zakonu
Alexander wypuścił szybciej powietrze nosem, lekko rozbawiony.
- Niestety nie, to by było na tyle z mojej strony. Kolejna próba skończyłaby się pewnie omdleniem z wyczerpania - nie wiem, nie próbowałem, znam swoje granice. To nie jest takie- osz ty - uzdrowiciel urwał w pół zdania, szybko wyciągając przed siebie różdżkę: Percival bowiem odbił zaklęcie Farleya.
- Protego! - zawołał Gwardzista.
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 15
'k100' : 15
| 174/220, -10 (-26 elektryczne, -20 duszenie się)
wszystkie użycia mocy Zakonu
Lekko zagadany Alexander spóźnił się z obroną. To oczywiście nie było dostatecznym wytłumaczeniem, dążył w końcu do tego aby zawsze obronić się na czas, niezależnie od okoliczności. Jego własne Commotio uderzyło w ciało uzdrowiciela, ponownie stawiając w słup oczy błyszczące białkami, kiedy ciałem wstrząsały kolejne serie ładunków. Jedna z powiek Farleya wciąż niekontrolowanie drgała, kiedy młodzieniec w końcu odzyskał kontrolę nad własnym ciałem. Jego kwaśna mina wyrażała więcej niezadowolenia niż jakiekolwiek słowa, których mógłby użyć.
Dlatego zdecydował się na język przemocy.
- Aeris! - wymówił inkantację, mając nadzieję, że odpłaci Percivalowi pięknym za nadobne.
wszystkie użycia mocy Zakonu
Lekko zagadany Alexander spóźnił się z obroną. To oczywiście nie było dostatecznym wytłumaczeniem, dążył w końcu do tego aby zawsze obronić się na czas, niezależnie od okoliczności. Jego własne Commotio uderzyło w ciało uzdrowiciela, ponownie stawiając w słup oczy błyszczące białkami, kiedy ciałem wstrząsały kolejne serie ładunków. Jedna z powiek Farleya wciąż niekontrolowanie drgała, kiedy młodzieniec w końcu odzyskał kontrolę nad własnym ciałem. Jego kwaśna mina wyrażała więcej niezadowolenia niż jakiekolwiek słowa, których mógłby użyć.
Dlatego zdecydował się na język przemocy.
- Aeris! - wymówił inkantację, mając nadzieję, że odpłaci Percivalowi pięknym za nadobne.
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
252/270
Nie spodziewał się usłyszeć ze strony Alexandra tak wyczerpującej odpowiedzi, a Alexander - zdawał się nie spodziewać, że jego zaklęcie wróci z powrotem do niego; mało brakowało, a Percival krzyknąłby uważaj, zreflektował się jednak w porę, zamiast tego obserwując po raz drugi mało przyjemne dla oka skutki porażenia prądem - podwójnie wdzięczny, że udało mu się uchronić przed podobnym losem.
Uśmiechnął się pod nosem na widok oczywistego niezadowolenia, malującego się na twarzy Farleya - ale kolejne mknące w jego stronę zaklęcie błyskawicznie zmusiło go do ponownego skupienia na pojedynku. - Protego maxima! - krzyknął, licząc na to, że jego dobra passa się utrzyma - i uniknie ponownego upadku na twardą warstwę ubitego śniegu.
Nie spodziewał się usłyszeć ze strony Alexandra tak wyczerpującej odpowiedzi, a Alexander - zdawał się nie spodziewać, że jego zaklęcie wróci z powrotem do niego; mało brakowało, a Percival krzyknąłby uważaj, zreflektował się jednak w porę, zamiast tego obserwując po raz drugi mało przyjemne dla oka skutki porażenia prądem - podwójnie wdzięczny, że udało mu się uchronić przed podobnym losem.
Uśmiechnął się pod nosem na widok oczywistego niezadowolenia, malującego się na twarzy Farleya - ale kolejne mknące w jego stronę zaklęcie błyskawicznie zmusiło go do ponownego skupienia na pojedynku. - Protego maxima! - krzyknął, licząc na to, że jego dobra passa się utrzyma - i uniknie ponownego upadku na twardą warstwę ubitego śniegu.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Blake' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 6
'k100' : 6
234/260, -5; (36 - tłuczone)
Nic z tego, po raz kolejny mógł przekonać się, jak bardzo zdradliwa bywała nadmierna pewność siebie; jego tarcza, i tak wątła, pękła pod naporem zaklęcia, uderzającego w niego silnym podmuchem. Zaparł się nogami instynktownie, starając się za wszelką cenę utrzymać równowagę, ale równie dobrze mógłby walczyć z siłą grawitacji albo zapadającym zmrokiem: skupione powietrze popchnęło go w tył, jego buty podjechały do przodu tracąc nagle całą przyczepność, a on sam wyrżnął do tyłu jak długi, w ostatnim odruchu starając się uchronić od upadku zgiętymi w łokciach ramionami. Co było błędem; przekonał się o tym niemal natychmiast, najpierw słysząc nieprzyjemne chrupnięcie, a później czując roznoszący się po ciele ból, promieniujący od łokci i wędrujący w obie strony. Co gorsza, heroiczne poświęcenie nie powstrzymało wcale całego pędu - wciągnął ze świstem powietrze, czując, jak posiniaczone już wcześniej plecy (wraz z ich szlachetnym zakończeniem) nabawiają się kolejnych siniaków.
Fakt, że Alexander chwilę wcześniej oberwał własnym urokiem, jakoś przestał wydawać mu się aż tak zabawny.
Dźwignął się na nogi chwiejnie, poruszając się przy tym nieco sztywno, ale nie tracąc woli walki; wprost przeciwnie, wyciągnął różdżkę w kierunku przeciwnika, odnotowując w umyśle to, co powiedział wcześniej - że nie mógł już dłużej zasłaniać się mocą patronusa - i próbując odpłacić mu pięknym za nadobne. - Deprimo - wypowiedział z naciskiem, wyobrażając sobie, jak sam Alexander upada na śnieg.
Nic z tego, po raz kolejny mógł przekonać się, jak bardzo zdradliwa bywała nadmierna pewność siebie; jego tarcza, i tak wątła, pękła pod naporem zaklęcia, uderzającego w niego silnym podmuchem. Zaparł się nogami instynktownie, starając się za wszelką cenę utrzymać równowagę, ale równie dobrze mógłby walczyć z siłą grawitacji albo zapadającym zmrokiem: skupione powietrze popchnęło go w tył, jego buty podjechały do przodu tracąc nagle całą przyczepność, a on sam wyrżnął do tyłu jak długi, w ostatnim odruchu starając się uchronić od upadku zgiętymi w łokciach ramionami. Co było błędem; przekonał się o tym niemal natychmiast, najpierw słysząc nieprzyjemne chrupnięcie, a później czując roznoszący się po ciele ból, promieniujący od łokci i wędrujący w obie strony. Co gorsza, heroiczne poświęcenie nie powstrzymało wcale całego pędu - wciągnął ze świstem powietrze, czując, jak posiniaczone już wcześniej plecy (wraz z ich szlachetnym zakończeniem) nabawiają się kolejnych siniaków.
Fakt, że Alexander chwilę wcześniej oberwał własnym urokiem, jakoś przestał wydawać mu się aż tak zabawny.
Dźwignął się na nogi chwiejnie, poruszając się przy tym nieco sztywno, ale nie tracąc woli walki; wprost przeciwnie, wyciągnął różdżkę w kierunku przeciwnika, odnotowując w umyśle to, co powiedział wcześniej - że nie mógł już dłużej zasłaniać się mocą patronusa - i próbując odpłacić mu pięknym za nadobne. - Deprimo - wypowiedział z naciskiem, wyobrażając sobie, jak sam Alexander upada na śnieg.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Blake' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 91
'k100' : 91
| 174/220, -10 (-26 elektryczne, -20 duszenie się)
wszystkie użycia mocy Zakonu
Sądząc po dźwięku była to najpewniej pęknięta lub mocno obita nasada kości ramiennej - tak czy inaczej nic, czego Farley nie byłby w stanie później wyleczyć. Powstrzymał się jednak przed złośliwym uśmieszkiem, zachowując pełną powagę w oczekiwaniu na to, jakie będzie kolejne posunięcie Percivala, kiedy już pozbiera się z zimnej gleby. Samym zadośćuczynieniem dla poniewieranego ego uzdrowiciela był fakt, że nie pozostał smokologowi dłużny.
Pozostali w temacie wietrznych uroków, co akurat Alexandrowi nie przysparzało powodów do uśmiechu. Podmuch wiatru wyczarowany przez jego przeciwnika był znów przerażająco silny, a Gwardzista wypstrykał się już ze swoich patronusowych asów w rękawie. Pozostało mu więc odwołać się do zaklęcia tarczy.
- Protego Horribilis! - zakrzyknął, mając nadzieję, że tym razem się nie spóźnił.
wszystkie użycia mocy Zakonu
Sądząc po dźwięku była to najpewniej pęknięta lub mocno obita nasada kości ramiennej - tak czy inaczej nic, czego Farley nie byłby w stanie później wyleczyć. Powstrzymał się jednak przed złośliwym uśmieszkiem, zachowując pełną powagę w oczekiwaniu na to, jakie będzie kolejne posunięcie Percivala, kiedy już pozbiera się z zimnej gleby. Samym zadośćuczynieniem dla poniewieranego ego uzdrowiciela był fakt, że nie pozostał smokologowi dłużny.
Pozostali w temacie wietrznych uroków, co akurat Alexandrowi nie przysparzało powodów do uśmiechu. Podmuch wiatru wyczarowany przez jego przeciwnika był znów przerażająco silny, a Gwardzista wypstrykał się już ze swoich patronusowych asów w rękawie. Pozostało mu więc odwołać się do zaklęcia tarczy.
- Protego Horribilis! - zakrzyknął, mając nadzieję, że tym razem się nie spóźnił.
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
| 118/220, -20 (-26 elektryczne, -20 duszenie się, -56 tłuczone)
wszystkie użycia mocy Zakonu
Próżne były nadzieje Alexandra. Tarcza uformowała się wyjątkowo słaba, zmieciona przez potężny podmuch niczym mydlana bańka. W jednym mignięciu oka ciało Alexandra zostało dosłownie poderwane do góry. Pęd sprawił, że młodzieniec wykonał przewie pełen obrót wokół własnej osi, na wydeptanej ziemi lądując biodrem, barkiem i niestety głową. Przez moment zamroczony siłą uderzenia próbował wstać, jednak pierwsza próba skończyła się poślizgnięciem i wylądowaniem na kolanach. Ciemny siniak już zaczynał wyzierać spod bladego, pokąsanego chłodem policzka młodzieńca, który za drugim razem dał radę stanąć na nogi, chociaż wyraźnie unikał nadmiernego obciążania prawego biodra. Miał przed sobą mały dylemat: nie był pewien, czy powinien w tej chwili atakować, czy też raczej spróbować znów się wzmocnić. Dawanie Percivalowi podwójnej szansy na atak nie uśmiechało mu się za bardzo, jednakże tak samo niechętnie patrzył na konieczność obrony będąc w takim, a nie innym stanie.
Jako, że czasu do namysłu miał małe, zdecydował się na to, w czym czuł się pewniej.
- Episkey Maxima - wypowiedział inkantację, końcem różdżki jadąc po prawej stronie swojego ciała: od policzka, przez bark, na talerzu biodrowym kończąc.
wszystkie użycia mocy Zakonu
Próżne były nadzieje Alexandra. Tarcza uformowała się wyjątkowo słaba, zmieciona przez potężny podmuch niczym mydlana bańka. W jednym mignięciu oka ciało Alexandra zostało dosłownie poderwane do góry. Pęd sprawił, że młodzieniec wykonał przewie pełen obrót wokół własnej osi, na wydeptanej ziemi lądując biodrem, barkiem i niestety głową. Przez moment zamroczony siłą uderzenia próbował wstać, jednak pierwsza próba skończyła się poślizgnięciem i wylądowaniem na kolanach. Ciemny siniak już zaczynał wyzierać spod bladego, pokąsanego chłodem policzka młodzieńca, który za drugim razem dał radę stanąć na nogi, chociaż wyraźnie unikał nadmiernego obciążania prawego biodra. Miał przed sobą mały dylemat: nie był pewien, czy powinien w tej chwili atakować, czy też raczej spróbować znów się wzmocnić. Dawanie Percivalowi podwójnej szansy na atak nie uśmiechało mu się za bardzo, jednakże tak samo niechętnie patrzył na konieczność obrony będąc w takim, a nie innym stanie.
Jako, że czasu do namysłu miał małe, zdecydował się na to, w czym czuł się pewniej.
- Episkey Maxima - wypowiedział inkantację, końcem różdżki jadąc po prawej stronie swojego ciała: od policzka, przez bark, na talerzu biodrowym kończąc.
Trening - 6 I 1957 r.
Szybka odpowiedź